Komary przenoszące malarię - w porównaniu do tych niezarażonych pasożytem - wydają się chętniej ssać ludzką krew niż zwierzęcą – informuje pismo „Biorxiv”.
Fot. pixabay.com
Wcześniejsze badania ujawniły, że wiele pasożytów potrafi wpływać na zachowanie przenoszących je organizmów, by ułatwić sobie cykl rozwojowy. Na przykład dojrzałe przywry Diplostomum pseudospathaceum żyjące w oczach ryb sprawiają, że ryby te chętniej podpływają do powierzchni, przez co rosną szanse schwytania ich przez ptaki. Larwy os żyjące wewnątrz innych os przekształcają je w „zombie”. Zaś pierwotniak Toxoplasma sprawia, że zarażone nim myszy nie boją się kota i dają mu się zjeść.
Jednokomórkowy zarodziec malarii Plasmodium falciparum wykorzystuje komary, aby się przenosić, jednak rozmnaża się wyłącznie w organizmie człowieka i niektórych małp.
Aby podtrzymać gatunek, zarodźce stosują więc sprytne sztuczki. Komary zarażone niedojrzałą postacią pasożyta żerują mniej chętnie, natomiast gdy pasożyt dojrzeje do kolejnej fazy rozwoju – nabierają apetytu na krew.
Amélie Vantaux z Research Institute for Health Sciences w Bobo-Dioulasso (Burkina Faso) postanowiła sprawdzić, czy zarażony gotowymi do infekcji pasożytami komar woli ludzi od innych potencjalnych żywicieli.
Naukowcy rozmieścili pułapki w trzech wioskach w Burkina Faso. Niektóre z nich wydzielały zapach człowieka, inne - cielęcia. Następnie przeanalizowano krew w schwytanych komarach sprawdzając obecność zarodźców malarii oraz gatunki, na których żerowały owady.
To, czy komar był, czy też nie był zarażony, wydawało się mieć związek z wyborem ludzi – bądź zwierząt - do kąsania. Wśród komarów zarażonych zarodźcami gotowymi do dalszej infekcji 77 proc. żerowało na ludziach. W przypadku stadium nieinfekcyjnego było to 64 proc.
Autorzy badania przypuszczają, że pasożyt mógł wpłynąć na funkcjonowanie zmysłów komara, na wybór środowiska, w którym szukał żywiciela lub na aktywność owadów.