×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Obietnica PiS: darmowe leki dla ludzi po 75. roku życia. Średnia długość życia w Polsce: 75,8 lat

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Darmowe leki dla wszystkich seniorów po 75. roku życia, ale tylko niektóre. Albo – tylko dla najbiedniejszych, ale za to szersze spektrum preparatów. Partia rządząca nie mówi w tej sprawie jednym głosem, co kilka dni pojawiają się nowe informacje. Ale mają wspólny mianownik: pieniędzy na ten cel nie jest wiele, więc dużego pola manewru nie będzie.

Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta

Co więcej, projekt – zapowiedziany jako jeden z priorytetów na pierwszych sto dni rządu – może być dla Prawa i Sprawiedliwości poważnym kłopotem wizerunkowym.

Minister Konstanty Radziwiłł, odpowiadając w Sejmie na pytanie posłanek PiS o leki dla seniorów, zapowiedział – wbrew wcześniejszym informacjom przekazanym przez marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego – że leki będą dostępne dla wszystkich seniorów powyżej 75. roku życia. Kryterium dochodowe nie będzie obowiązywało, rozstrzygnie PESEL pacjenta. W systemie refundacyjnym pojawi się nowa lista „S”, na którą trafi sto, sto kilkadziesiąt, może nieco więcej preparatów. Będą to leki najtańsze.

Nikt tego wprost nie mówi, ale na więcej państwa w przyszłym roku nie będzie stać. Minister zdrowia dobrze wie, że nie dostanie żadnych dodatkowych pieniędzy, a te, które pojawią się w NFZ (jeśli wpłynie więcej składek), zostaną „pożarte” przez potrzeby szpitali: zobowiązania wynikające z pakietu onkologicznego, które będą musiały zostać zapłacone, jeśli rząd nie chce zmierzyć się z falą protestów, oraz podwyżki dla pielęgniarek. Co prawda w tej drugiej sprawie ciągle nie ma pewności, czy nie zostaną one anulowane, ale politycznie ta decyzja wydaje się nie do podjęcia. Nie przez ten rząd.

Darmowe leki dla seniorów nie mogą budżetu kosztować zbyt dużo, i jakiekolwiek zostanie wybrane rozwiązanie – nie będą.

Darmowe leki vs. leki „za złotówkę”

Na dziś wydaje się, że Ministerstwo Zdrowia odkurza koncepcję sprzed trzynastu lat. Czy ktoś pamięta jeszcze „leki za złotówkę” ministra Mariusza Łapińskiego? Warto przypomnieć, bo istnieją liczne podobieństwa. Tak wtedy, jak i dziś, projekty mają służyć poprawie dostępności leków dla najstarszych, których nie stać na realizację recept w aptekach. Tak wtedy, jak i dziś, odstąpiono od kryterium dochodowego (choć były zgłaszane takie postulaty). Tak wtedy, jak i dziś, lista leków objętych programem ma być skonstruowana w oparciu o kryterium ceny.

Są jednak i różnice. Minister Łapiński programem „leków za złotówkę” chciał objąć emerytów i rencistów od 65. roku życia. Ówczesna opozycja, również posłowie Prawa i Sprawiedliwości, oceniała, że jest to rozwiązanie złe, komplikujące system refundacji leków, a przede wszystkim – niesprawiedliwe społecznie, gdyż wiele osób niespełniających kryterium wieku jest w gorszej sytuacji.

W trakcie prac nad ustawą poseł Bolesław Piecha wniósł poprawkę, która umożliwiałaby korzystanie z „leków za złotówkę” bezrobotnym bez prawa do zasiłku. - Ubóstwo nie jest funkcją wieku. Ministerstwo przyjęło kryterium 65 lat. Prawdziwą cezurą powinno być ubóstwo. Dodam, że ubóstwo może być nawet większe w przypadku młodego człowieka pozostającego bez pracy. Powszechnie nawet mówi się, że „starzy utrzymują młodych”. Dyskusja nad tą ustawą jest obarczona elementarnym błędnym założeniem. Powinno się powiedzieć wyraźnie: pomoc będzie dla biednych pacjentów, a nie dla pacjentów starych – przekonywał do niej również inny poseł PiS, Tadeusz Cymański.

Entuzjazmu wobec programu „leków za złotówkę” próżno było szukać również wśród partnerów społecznych, choć samorząd lekarski początkowo przynajmniej wydawał się wspierać ideę tanich (de facto darmowych) leków. - Z radością witamy pomysł na poprawę dostępności, bo zaproponowana regulacja idzie w tym kierunku. Rzeczywistą zmianę w systemie przyniosłaby jednak poprawa dostępności do leków drogich. Projekt zgłoszony przez ministra tego nie rozwiązuje, bo na liście znalazły się wyłącznie leki bardzo tanie – mówił w 2002 Konstanty Radziwiłł, wówczas prezes Naczelnej Rady Lekarskiej. Obecny minister zdrowia zwracał też wtedy uwagę, że z programu nie będą mogli korzystać pacjenci, których tanimi lekami – z przyczyn medycznych – leczyć nie można.

Projekt, jak wiadomo, skończył się spektakularną klapą. W październiku 2002 r. do mediów wyciekły pierwsze projekty listy. Na wykazie znajdowało się 108 pozycji. Ujawniony miesiąc później wykaz obejmował już tylko 79 pozycji. Leki miały być w aptekach od stycznia 2003 roku (przepisy znajdowały się w ustawie o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym), ale przepis pozostał martwy. Mariusz Łapiński stracił stanowisko, a jego następcom nie udało się doprowadzić do wejścia projektu w życie. „Czy projekt leków za złotówkę już na dobre trafił do kosza? Czy leki za złotówkę stały się naprawdę fikcją? Czy długo jeszcze zamierza się oszukiwać tych biednych ludzi?” – pytał w kwietniu 2004 z trybuny sejmowej poseł PiS Adam Ołdakowski.

A w tym samym czasie Marek Stankiewicz, redaktor naczelny „Gazety Lekarskiej” pisał: „Ile razy jeszcze trzeba przypomnieć, że obłąkane pomysły na leki za złotówkę były przykrywką dla kumoterstwa na szczytach władzy w ochronie zdrowia?”

Leki dla kogo?

Lewicy w Sejmie obecnej kadencji nie ma, ale Prawo i Sprawiedliwość nie powinno się łudzić, że nikt nie wyciągnie projektu sprzed trzynastu lat. W ławach opozycji siedzą posłowie (posłanki), które wtedy ramię w ramię z posłami PiS walczyły o zablokowanie szkodliwego – ich zdaniem – projektu.

Ale debata nad darmowymi lekami dla seniorów może być dla PiS kłopotliwa też z innego powodu. „Cały czas ta sama śpiewka, że ludzie mogą dłużej pracować, powinni dłużej pracować. Panie prezydencie, ci zwykli ludzie, z którymi ja rozmawiam, mówią, że oni nie chcą pracować aż do śmierci, bo oni bardzo często pracują nad siły” – mówił Andrzej Duda w czasie debaty telewizyjnej do Bronisława Komorowskiego, zarzucając ówczesnemu prezydentowi że podpisał ustawę „skazującą” Polaków na pracę „aż do śmierci”, czyli 67. roku życia.

– Jeśli PiS proponuje teraz leki dla seniorów od 75. roku życia, to powstaje pytanie, dla kogo jest ta ustawa? W kampanii prezydenckiej zaprzeczali, że Polacy żyją i będą żyć coraz dłużej, więc muszą dłużej pracować. Przyjęli jak swoje hasło „nie chcemy pracować aż do śmierci”. Leki to propozycja na „życie po życiu”? – ironizuje jeden z polityków opozycji. Ironia nie jest w dodatku pozbawiona podstaw. Według danych GUS, przytaczanych kilka miesięcy temu przez „DGP”, średnia długość życia mężczyzn w Polsce wydłużyła się w 2014 roku o 0,7 roku, do 73,8 lat, a kobiet o pół roku, do 81,6 lat. Według innych danych obecna średnia długość życia w Polsce wynosi 75,85 lat. Mężczyzn – 71,88 lat, kobiet – 80,06 lat.

Historia vitae magistra est – głosił Cyceron. Historia jest nauczycielką życia, czyli – wyciągajmy wnioski z przeszłości, również z błędów. Szkoda, że polscy politycy zdają się bardziej, wręcz obsesyjnie, przywiązani do innej starożytnej maksymy: errare humanum est. Zapominając przy tym, że to tylko część. Errare humanum est, perseverare diabolicum. Błądzić jest rzeczą ludzką, trwać w błędzie – diabelską.

27.11.2015
Zobacz także
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta