Na początku marca trzy samoloty transportowe przywiozły do Polski sprzęt do założenia szpitala polowego. Cenny ładunek transportowano drogą lądową na Ukrainę – do Lwowa, który stał się jedną z nielicznych wysp bezpieczeństwa i pomostem między „przed” i „po” dla setek tysięcy ludzi, którzy uciekli przed rosyjską agresją. ZAXID.NET opowiada, jak działa szpital.
Fot. Samaritan's Purse
Widziałam wojny, tsunami i trzęsienia ziemi
Mobilny szpital międzynarodowej organizacji „Samaritan's Purse” można nazwać raczej podziemnym, a nie polowym – został rozmieszczony na podziemnym parkingu centrum handlowego „King Cross Leopolis”. Budowa podziemnego obozu medycznego trwała tydzień.
Kiedy wchodzi się na ten ogrodzony teren i widzisz dodatkowe zabezpieczenie na wypadek bombardowania (fragmenty betonowych rur wyłożonych workami z piaskiem), dziesiątki namiotów - mieszkalnych, żywnościowych, operacyjnych, obserwacyjnych itp., można sobie przypomnieć historię podziemnego szpitala i uniwersytetu podczas okupacji Lwowa prawie sto lat temu.
Fot. Samaritan's Purse
Trzy samoloty transportowe ze sprzętem medycznym i wszystkim niezbędnym do jego obsługi przywiozła do Ukrainy ze Stanów Zjednoczonych organizacja charytatywna „Samaritan's Purse”. Jest to międzynarodowa organizacja, która działa od 50 lat i ma swoje oddziały w Australii, Kanadzie, Niemczech, Irlandii, Hongkongu, Holandii i Wielkiej Brytanii. Jej szpitale mobilne zapewniają opiekę w ponad 100 krajach na całym świecie.
– Naszą misją jest pomoc osobom dotkniętym klęskami żywiołowymi, takimi jak trzęsienia ziemi w Ekwadorze i na Bahamach, epidemie – pracowaliśmy w Liberii podczas wybuchu epidemii gorączki krwotocznej ebola oraz w Nowym Jorku i Cremonie we Włoszech na początku pandemii COVID-19, a także wojny – ten szpital był w Iraku, a teraz jest w Ukrainie – powiedziała Kathleen, pracownica szpitala.
Fot. Samaritan's Purse
Organizacja dysponuje 21 własnymi samolotami i 2 śmigłowcami do awaryjnego przemieszczania się w miejsca, w których istnieje potrzeba pilnej pomocy. Opiekę medyczną zapewniają lekarze i pielęgniarki z całego świata. Ponieważ jest to organizacja chrześcijańska, każdy pacjent otrzymuje również pomoc duchową.
„Samaritan's Purse” jest finansowana z datków charytatywnych. W 2014 roku organizacja odnotowała 520 milionów dolarów przychodu. 90% przychodów jest przeznaczane bezpośrednio na projekty, 4% – na administrację, a 6% – na kampanie fundraisingowe.
Fot. Samaritan's Purse
Wojna w Ukrainie
Szpital pod Lwowem zatrudnia około 60 pracowników medycznych - chirurgów, ortopedów, otolaryngologów, ginekologów, terapeutów, pielęgniarki ze Stanów Zjednoczonych, Niemiec, Irlandii i innych krajów. Szpital przyjmuje już dziesiątki pacjentów dziennie, a dla tych, którzy muszą pozostać pod opieką na dłużej, dostępnych jest 58 łóżek.
W podziemnym miasteczku znajdują się dwie pełnoprawne sale operacyjne z nowoczesnymi monitorami, aparatami tlenowymi, oddziałem intensywnej terapii, oddziałem położniczym, w którym można urodzić, laboratoria do analiz, sterylizatornia – wszystko to, co zwykle znaleźć się w pełnym szpitalu.
Fot. Samaritan's Purse
Obecnie przyjeżdżają tu przesiedleńcy – kilkadziesiąt osób dziennie. Przysyła się ich albo z sali pomocy medycznej zorganizowanej przez wolontariuszy na stacji kolejowej albo przywozi karetką pogotowia – mówi Maksym Prykupenko, kierownik Lwowskiego Obwodowego Szpitala dla Kombatantów i Represjonowanych (mobilny szpital jest określany przez kierownictwo lwowskiej administracji obwodowej jako jednostka szpitala w Winnikach).
– Udzielamy pomocy poszkodowanym podczas ucieczki. Naszą pierwszą pacjentką była Marina z Malyna, która złamała nogę 9 dni przed przyjazdem do schronu. Pomagamy osobom z przewlekłymi problemami zdrowotnymi, którym skończyły się leki. Przeprowadziliśmy już pierwszą operację u osoby, która miała przepuklinę – mówi Kathleen.
Fot. Samaritan's Purse
Jednostka wielourazowa dla rannych po ostrzałach artyleryjskich i bombardowaniach nie została jeszcze użyta, ale jest gotowa w razie potrzeby.
– Jesteśmy tutaj, aby pomóc zapewnić wsparcie i pomoc podczas konfliktu. Staramy się sprostać nie tylko fizycznym, ale również duchowym potrzebom pacjentów. Mamy kapelanów, którzy mogą modlić się z chorymi, pocieszać ich. Cały nasz zespół medyczny może zrobić to samo – dbamy nie tylko o fizyczne, ale także duchowe – mówi Kathleen.
Oddział ratunkowy szpitala polowego może przyjąć 100 pacjentów dziennie. Oprócz zagranicznej kadry medycznej pracują tu tłumacze ukraińscy.
Fot. Samaritan's Purse
Prykupenko mówi, że obecnie zarówno w szpitalu polowym, jak iw szpitalu w Winnikach znajdują się miejsca tak dla migrantów, jak i wojska. – Mam nadzieję, że nie będziemy musieli korzystać ze wszystkich udogodnień tego szpitala. Ale nikt nie wie, co stanie się jutro, więc powinniśmy być gotowi – dodał.
W razie potrzeby
Kolejny mobilny szpital „Samaritan's Purse” został otwarty w Czerniowcach, gdzie nie zatrzymał się napływ ludzi, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia swoich domów w wyniku brutalnej inwazji Rosji na Ukrainę. Kolejny szpital z lekarzami wolontariuszami działa w południowej części Ukrainy. Ponadto organizacja przywiozła na Ukrainę kilka samolotów z pomocą humanitarną z najpotrzebniejszymi rzeczami: artykułami higienicznymi, kocami i ciepłą odzieżą.
Fot. Samaritan's Purse
– Przyjechaliśmy do Ukrainy, bo chcieliśmy pomóc potrzebującym. Chcieliśmy być tam, gdzie jest to najbardziej potrzebne, a teraz jest tutaj. Chcemy zaopiekować się ludźmi przesiedlonymi ze wschodu, tymi, których w taki czy inny sposób dotknęła wojna – powiedział Sasza, administrator Lwowskiego Szpitala Polowego.
– Kiedy gdzieś przybywamy, chcemy być ze społecznością. Kiedy lokalna społeczność wraca do zdrowia, wycofujemy się. Nie przyjeżdżamy, żeby coś zastąpić, w razie potrzeby wspieramy społeczność i będziemy tu tak długo, jak trzeba – dodał jeden z lekarzy szpitala, który przyjechał na Ukrainę z Missisipi i podczas stażu odwiedzał różne "gorące miejsca".
Tu, w ogrodzonej części podziemnego parkingu centrum handlowego,jak w bunkrze, mieszkają amerykańscy lekarze. Tylko w tym bunkrze dają oparcie i życie, które ten, kto siedzi w rosyjskim lochu, próbuje odebrać.
Fot. Samaritan's Purse