Do Kliniki Okulistyki Ogólnej Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 1 w Lublinie trafiają najmłodsze ofiary wojennego terroru. Zoperowano już pierwsze dzieci. Szpital czeka na kolejnych małych pacjentów.

Prof. Robert Rejdak i mała pacjentka operowana w Lublinie
– Jeśli chodzi o niesienie pomocy ofiarom rosyjskiej agresji na Ukrainie, Lublin – z racji położenia geograficznego – stał się najbardziej strategicznym ośrodkiem w Unii Europejskiej – wyjaśnia prof. Robert Rejdak, prezes Stowarzyszenia Chirurgów Okulistów Polskich oraz kierownik Kliniki Okulistyki Ogólnej Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 1 w Lublinie. – Odnosi się to również do okulistyki dziecięcej i jest rezultatem trwającej od dekad współpracy z okulistami z Ukrainy. Koledzy zza wschodniej granicy uczestniczyli w organizowanych w ramach ESASO kursach w Lugano w Szwajcarii, ale też w Lublinie. Przez wiele lat udało się wypracować bliskie kontakty osobiste.
Przykładem jest znajomość profesora z dr Nataliyą Preys ze Lwowa, niegdyś jego uczennicą, dzisiaj współpracownicą koordynującą dystrybucję wysyłanej na Ukrainę pomocy z Polski. Ale nie tylko. To właśnie dzięki niej konsultowane są najcięższe okulistyczne przypadki dzieci, które ucierpiały na skutek rosyjskich ataków.
– W przypadku operacji osób dorosłych koledzy na Ukrainie próbują sobie radzić. Mówię: próbują, pracują bowiem w warunkach pola bitwy. Operacje są utrudnione przez bombardowania czy przerwy w dostawach prądu – opowiada prof. Rejdak. – Poproszono nas o wsparcie dla dzieci. Dotychczas zoperowaliśmy jednego małego pacjenta, ale wyruszyli do nas już 5-letni bliźniacy z bardzo poważnymi urazami.
Ponadto profesor konsultował kilka przypadków, których leczeniem zajmą się lubelscy okuliści.
– Ten ruch właśnie się rozpoczął i bardzo szybko będzie się nasilał. Codziennie dostaję informacje na temat małych pacjentów wymagających pomocy, w uzasadnionych przypadkach wyrażam zgodę na przyjęcie w Lublinie – kontynuuje nasz rozmówca. – Są to przypadki, które sprawiają, że z żalu pęka serce. Wspominałem o bliźniakach. Bracia jadą do nas z mamą i mają rozległe poparzenia. Jeden z chłopców już stracił oko. Całą trójka ma poparzenia twarzoczaszki, powiek i gałek ocznych. Jadą do nas z Doniecka, próbując się wydostać spod ostrzału przez – również ostrzeliwany – korytarz humanitarny. Dostałem informację, że dotarli blisko granicy.
Prof. Rejdak wyraził również zgodę na przyjęcia dzieci ze stłuczeniami gałki ocznej z krwotokiem do ciała szklistego.
– Dostałem też kilka filmów z nagranymi przypadkami z prośbą o konsultację i radę, w jaki sposób je operować – dodaje okulista.
Jak przyznaje prof. Rejdak, informacje na temat rannych dzieci zaczęły spływać do Lublina przed ostatnim weekendem. Liczba osób wymagających pomocy rośnie lawinowo.
– Pierwsza operacja za nami. Spodziewamy się kolejnych. Rozmawiałem już z konsultantem krajowym w dziedzinie okulistyki, prof. Markiem Rękasem, na temat strategii pomocy pacjentom z Ukrainy i zaczynamy opracowywać system włączania innych oddziałów – mówi prof. Rejdak. – Pomagamy również, wysyłając materiały i sprzęt niezbędny do pracy. W tej dziedzinie potrzeby ukraińskich okulistów są ogromne.
– Potrzeba wszystkiego: począwszy od szwów po całe zestawy chirurgiczne do przeprowadzania zabiegów, tzw. custom packs, ale również płyny: dekalina, olej silikonowy, a nawet generatory prądu, bo też takie prośby otrzymaliśmy – wylicza nasz rozmówca i podkreśla, że w pomoc zaangażowały się już duże firmy takie jak np. Consultronix, Alcon, Reiner, które bezpośrednio wspierają SCOP w niesieniu pomocy chirurgom okulistom z Ukrainy.
– Szykujemy obecnie drugi transport – zapewnia prof. Rejdak.
Akcję SCOP wspierają towarzystwa okulistyczne z Włoch czy Indii, a także osoby prywatne ze Stanów Zjednoczonych i Grecji.