×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Studium kryzysu (16)

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Liczba nowych zakażeń SARS-CoV-2 w Europie w ujęciu tygodniowym wzrosła o ponad jedną piątą – są kraje, które mimo rozluźnienia środków bezpieczeństwa cały czas monitorują sytuację (Polska do nich jednak nie należy). W UE, jak podał w ostatnim tygodniu Eurostat, w kwietniu liczba zgonów nadmiarowych wzrosła w porównaniu ze średnią wieloletnią o 10 proc. Polska jest nieco powyżej tej normy. A minister zdrowia powołał zespół, który zbada sytuację zdrowotną Polaków w czasie pandemii.


Fot. Jakub Orzechowski/ Agencja Gazeta

Największy sukces. Szczepionki dla najmłodszych. USA zatwierdziły stosowanie szczepionek firm Pfizer oraz Moderna przeciwko COVID-19 u dzieci od 6. miesiąca życia. Szczepienia ruszą, co ogłosił w mediach społecznościowych prezydent Joe Biden, już w rozpoczynającym się tygodniu. – Wielu rodziców, opiekunów i lekarzy czekało na szczepionkę dla małych dzieci, ta akcja pomoże je ochronić przed hospitalizacją i zgonami – napisał w komunikacie prasowym szef FDA Robert Califf.

W USA jest około 20 milionów dzieci poniżej 5. roku życia, które do tej pory nie mogły być chronione przed COVID-19. Z rządowych szacunków wynika, że niemal pół tysiąca z nich zmarło w czasie ponad dwóch lat pandemii – fatalny okazał się zwłaszcza ostatni wariant. Podczas fal napędzanych Omikronem i jego subwariantami gwałtownie wzrosły wskaźniki hospitalizacji najmłodszych. Łącznie od początku pandemii w USA z powodu COVID-19 hospitalizowano 45 tys. dzieci poniżej 5. roku życia, z czego jedna czwarta trafiła na oddziały intensywnej terapii.

Moderna będzie dostępna dla dzieci w wieku od 6 miesięcy do 5 lat. Natomiast szczepionka Pfizer – dla dzieci od 6 miesięcy do 4 lat, bo preparat Pfizera jest zaakceptowany dla pięciolatków i starszych dzieci od listopada zeszłego roku.

Największa porażka. Nadmiarowe zgony. Eurostat w minionym tygodniu podał najnowsze dane na temat nadmiarowych zgonów w Unii Europejskiej. W kwietniu, w porównaniu ze średnią z lat 2016-2019, liczba zgonów nadmiarowych wzrosła o 10 proc. (w marcu nadmierna śmiertelność wynosiła 6 proc., a w styczniu i lutym po 8 proc.). Rozpiętość między poszczególnymi krajami członkowskimi jest ogromna: Szwecja odnotowała ujemną wartość (-5 proc.), Grecja – wyższą aż o 28 proc. Blisko 20 proc. znalazły się m.in. Irlandia i Austria. W Polsce w kwietniu było 11 proc. nadmiarowych zgonów.

Można powiedzieć, jesteśmy blisko średniej unijnej, czyli – nie jest źle. Jednak wystarczy rzut oka na graficzne przedstawienie danych o nadmiernej śmiertelności, by pożegnać się z optymistyczną interpretacją komunikatu Eurostatu. Od jesieni 2020 roku Polska w kolejnych falach osiągała poziomy nadmiernej liczby zgonów 2,5, a nawet blisko trzykrotnie wyższe niż unijna średnia.

Największy znak zapytania. Zespół ds. analizy sytuacji zdrowotnej w czasie pandemii. Minister zdrowia zarządzeniem powołał zespół, którego zadaniem będzie analiza sytuacji zdrowotnej ludności w czasie pandemii oraz ocena jej konsekwencji zdrowotnych. Zadania zostały nakreślone szeroko. To, po pierwsze, przeprowadzenie kompleksowej analizy sytuacji zdrowotnej ludności Rzeczypospolitej Polskiej w czasie pandemii COVID-19, po drugie – zidentyfikowanie konsekwencji zdrowotnych powstałych w związku z pandemią COVID-19, po trzecie – przygotowanie propozycji zmian systemowych mających na celu wyjście z długu zdrowotnego. Powstanie też raport z owych analiz.

Zaś w skład nowo powołanego Zespołu wchodzą: Dariusz Poznański, dyrektor Departamentu Zdrowia Publicznego w Ministerstwie Zdrowia (przewodniczący) oraz… urzędnicy Ministerstwa Zdrowia, NFZ, GIS, Centrum e-Zdrowia, NIZP PZH-PIB. W pracach Zespołu mogą uczestniczyć, z głosem doradczym, osoby niebędące członkami zespołu, na zaproszenie przewodniczącego.

Kiedyś, w innej epoce – ale przecież nie tak dawno, bo również za czasów poprzednich ministrów z Prawa i Sprawiedliwości, minister powołując zespół zapraszał do współpracy ekspertów zewnętrznych. Taki był sens zespołów przy ministrze zdrowia. Urzędnicy resortu, owszem, w pracach uczestniczyli – zajmowali się jednak głównie kwestiami organizacyjnymi. Można powiedzieć, że w czasach Konstantego Radziwiłła i Łukasza Szumowskiego zespoły eksperckie nadal pracowały, ale efekty ich prac były… chowane do szuflady. Tak stało się w przypadku zespołu ekspertów, który przygotowywał dla Konstantego Radziwiłła założenia zmian w systemie ochrony zdrowia, tak było w przypadku zespołu, który opracował na polecenie Łukasza Szumowskiego zmiany w ustawie o zawodach lekarza i lekarza dentysty.

Czy zespół, złożony z podwładnych urzędującego ministra, jest w stanie wypracować coś, co nie będzie „po linii i na bazie” już prezentowanych przez szefa tez? A przecież Adam Niedzielski wielokrotnie już przesądził, że COVID-19 wyrządził w Polsce szkody większe niż w wielu innych krajach dlatego, że Polacy mniej niż tamte społeczeństwa dbają o własne zdrowie. Eksperci, którzy komentują te słowa ministra, zwracają jednak uwagę, że to daleko idące uproszczenie. Choćby dlatego, że pomija ewidentne i wieloletnie (obliczane w dekadach) zaniedbania. Również w zakresie wydatków publicznych na zdrowie.

Największe zaskoczenie (albo brak). Pieniądze na zdrowie. W ostatnich tygodniach pisaliśmy, że z powodu inflacji realizacja ustawy 7 proc. na zdrowie z jednej strony – w ujęciu nominalnym – przyspieszy i będzie odbywać się bez żadnych problemów, ale patrząc realnie, czyli odnosząc wydatki bieżące do bieżącego PKB, odsetek nakładów może spaść poniżej 5 proc., co placówki ochrony zdrowia odczują bardzo boleśnie, a co musi się przełożyć, prędzej czy później, na dostępność świadczeń.

Tego ani politycy obozu rządzącego, ani (tym bardziej) urzędnicy nie powiedzą. Przeciwnie – obowiązująca narracja skupia się na sukcesie, liczonym w płynących wartkim strumieniem miliardach złotych. Że każdy miliard złotych w ujęciu rocznym odpowiada już 860 milionom z 2021 roku? O tym – cisza. Tym bardziej interesująca jest wypowiedź sprzed nieco ponad tygodnia prominentnej posłanki PiS, członkini Komisji Zdrowia (oraz nie tylko), która na jednej z konferencji stwierdziła – absolutnie w poczuciu dumy i sukcesu – że publiczne nakłady na zdrowie wynoszą już dwukrotność nakładów na obronność. Posłanka wie, co mówi – jest również członkinią Komisji Obrony Narodowej, zaangażowaną w prace nad ustawą o obronie Ojczyzny, zgodnie z którą nakłady na obronność mają wzrosnąć do 3 proc. PKB. Bo w 2022 roku wyniosą one ok. 2,4 proc. bieżącego (!) PKB. Bieżącego, bo wydatki na obronność są odnoszone do PKB z tego samego roku – rzecz dla wydatków na zdrowie nieosiągalna, w ustawie 7 proc. PKB na zdrowie (a wcześniej 6 proc.) obowiązuje reguła N-2, czyli odnoszenie do PKB sprzed dwóch lat.

Wypowiedź posłanki Barbary Dziuk można analizować na dwóch płaszczyznach. Po pierwsze, jako przyznanie, że publiczne nakłady na zdrowie, realnie, nie przekraczają 5 proc. PKB. To szczera prawda i proste potwierdzenie stanu faktycznego, tak skrzętnie ukrywanego przez regułę N-2.

Ale zasadniczy jest zupełnie inny wymiar: w Polsce – dwukrotność. A w innych krajach? Popatrzmy na dane z 2019 roku, sprzed pandemii, biorąc pod uwagę – oczywiście – w ochronie zdrowia wyłącznie nakłady publiczne. W Niemczech wydatki na obronność – 1,3 proc. PKB, publiczne wydatki na zdrowie – blisko 8 proc. We Francji, odpowiednio, 1,9 proc. i 8 proc. PKB. Norwegia – 1,7 proc. i blisko 9 proc. PKB. Można powiedzieć – Polska, będąc na wschodniej flance NATO, z konieczności musi łożyć na obronność więcej. To oczywiste. Ale nie zmienia to faktu, że wydatki na ochronę zdrowia są w krajach wysokorozwiniętych nieporównywalnie wyższe od wydatków na obronę (czy też na armię). I zestawianie ich to czyste nieporozumienie, albo niezrozumienie. Jednocześnie dobitnie pokazujące źródła kryzysu, w którym tkwimy – po uszy.

Największe wyzwanie. Zdrowie psychiczne. Światowa Organizacja Zdrowia opublikowała w ubiegłym tygodniu obszerny raport dotyczący zdrowia psychicznego. Dokument, w intencji WHO, ma być drogowskazem dla rządów, naukowców, pracowników ochrony zdrowia i wszystkich zainteresowanych. Pierwsza informacja – w 2019 roku z problemami psychicznymi borykał się miliard ludzi. Pandemia COVID-19, a w Europie z pewnością w równym, jeśli nie większym stopniu – wojna w Ukrainie oraz ich ekonomiczne następstwa, tylko pogłębiają problemy. Jak szacuje WHO, depresja i lęk wzrosły o ponad 25 proc. tylko w pierwszym roku pandemii.

Tymczasem w Polsce, w której stan psychiatrii, zarówno dorosłych jak i przede wszystkim dzieci i młodzieży, można określić słowem „opłakany”, zaś system wsparcia zdrowia psychicznego najmłodszych jako „dalece odbiegający od standardów”, odpowiedzialni za edukację urzędnicy usuwają właśnie z podstawy programowej przedmiotu Edukacja dla bezpieczeństwa lekcje poświęcone zasadom dbania o zdrowie psychiczne. Młodzi ludzie w tym czasie będą uczyć się obsługiwać broń palną.

To wymyka się komentowaniu, więc może uwagę należy skoncentrować na innym wątku: w ostatnich latach, ale również miesiącach i wręcz tygodniach, eksperci podkreślają, jak ważne jest (byłoby) wprowadzenie do szkół edukacji zdrowotnej jako osobnego przedmiotu. Do szkół podstawowych i ponadpodstawowych. Przedmiotu, dzięki któremu młode pokolenie Polaków miałoby szansę dowiedzieć się, jak dbać o zdrowie swoje i bliskich. Tę sprawę podnosi między innymi Rzecznik Praw Pacjenta, napomykają o niej – niezbyt głośno – również inni przedstawiciele resortu. Przemysław Czarnek mówi za to bardzo dobitne „nie”. A te elementy edukacji zdrowotnej, które już są – usuwa ze szkół. Jak tłumaczy resort edukacji, pozostaną przecież nadal elementy – na przykład na lekcjach biologii.

20.06.2022
Zobacz także
  • Studium kryzysu (15)
  • Studium kryzysu (14)
  • Studium kryzysu (13)
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta