×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

"Nieprawdopodobnie duży przyrost liczby chorych"

Beata Kołodzie
tokfm.pl;

Jesteśmy na granicy wydolności. Mamy problemy kadrowe i nieprawdopodobnie duży przyrost liczby chorych, którymi musimy się zaopiekować - powiedział w TOK FM prof. Piotr Wysocki, kierownik Oddziału Onkologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. - To są chorzy, którzy są przez lata przez nas prowadzeni; chorzy, którzy w ubiegłym roku w wielu mniejszych ośrodkach zostali pozbawieni możliwości kontynuacji leczenia onkologicznego, ale też ogromna grupa chorych, którzy pojawiają się po tej rocznej przerwie spowodowanej pandemią - wyjaśniał.


Fot. pixabay.com

Lekarz wskazywał, że przychodzą do niego pacjenci z nowotworem, który "już rok temu powinien być zoperowany". - Te osoby wymagają natychmiastowego włączenia chemioterapii, żeby te nowotwory się zmniejszyły i żeby chirurdzy w ogóle mogli myśleć o próbie ich usunięcia - wyjaśniał.

Przypomniał, że w trakcie pandemii oddział onkologiczny, którym on kieruje, był odizolowany od części covidowej szpitala i działał w sposób nieprzerwany. - Ale niestety pojawiła się ogromna grupa nowych chorych, których pozbawiono możliwości leczenia w ośrodkach macierzystych, ponieważ albo personel się rozchorował, albo zamieniono je na jednoimienne i ci chorzy z dnia na dzień zostali bez możliwości kontynuowania leczenia, które pozwalało im utrzymać w szachu chorobę nowotworową - stwierdził.

– Mamy krytyczną sytuację. Jesteśmy w sytuacji, w której nigdy nie byliśmy i nie wydawało się nawet, że możemy się znaleźć – powiedział dzień wcześniej na konferencji prasowej kierownik Oddziału Klinicznego Onkologii prof. Piotr Wysocki. – Ta konferencja jest uświadamiającym krzykiem i wołaniem o pomoc, bo jesteśmy na krawędzi. Wielu innym ośrodkom jest równie ciężko.

Jak poinformował, w zeszłym roku rozpoznano 20 proc. mniej nowotworów, ale nie dlatego, że ich nie było, a dlatego, że nie były diagnozowane. – Teraz pojawia się duża fala nowych rozpoznań – zaalarmował.

Lekarze ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie zakładają, że w tym roku będzie o 40 proc. więcej diagnoz nowotworów niż w roku ubiegłym. – Przewidujemy nałożenie się dwóch roczników pacjentów – z ubiegłego i z tego roku – mówił profesor.

Jak podkreślił, pacjenci „przeoczeni” rok temu pojawią się w tym roku z „większym” nowotworem, wymagającym skomplikowanego, wieloetapowego leczenia.

– Cały system przez lata był na granicy wydolności. Pandemia spowodowała, że to się w tej chwili poskłada jak domek z kart – powiedział prof. Wysocki.

W ostatnich tygodniach liczba nowych chorych w SU konsultowanych do natychmiastowego wdrożenia chemioterapii przed operacją, ponieważ z powodu wielkości nowotworu operacja nie może być szybko przeprowadzona, wzrosła trzy-, czterokrotnie. – To niewyobrażalne. To tak jakbyśmy mogli co dwa, trzy tygodnie obłożyć odział tylko nowymi pacjentami – powiedział onkolog. – Nie jesteśmy teraz w stanie tego opanować.

Jak zaznaczył, w czasie pandemii szpital nie odsyłał chorych do domu i był jednym z nielicznych w kraju umożliwiających kontynuację leczenia tym, którym ośrodki lokalne wstrzymały terapię, ponieważ przekształciły się w szpitale jednoimienne albo z powodu barku kadry. SU mógł przyjmować pacjentów dzięki udostępnieniu pomieszczeń w rejonie ul. Kopernika, na terenie dawnej siedziby szpitala.

– Mimo, że zgodnie z zaleceniami zmniejszaliśmy liczby porad, przechodziliśmy na teleporady, wydłużaliśmy odstępy pomiędzy kolejnymi kursami chemioterapii, to w zeszłym roku mieliśmy podobną liczbę pacjentów (…). Ci, którym zmniejszyliśmy liczbę porad, zostali zastąpieni tymi, którzy prosili o pomoc – powiedział kierownik Oddziału Klinicznego Onkologii.

Jak poinformował, oddział otrzymuje telefony i maile, „które trudno czytać”, w których ludzie proszą o pomoc, piszą że nie ma ich kto leczyć. Pomocy szukają m.in. matki małych dzieci, osoby młode – 20- i 30-kilkuletnie. – Wśród ostatnich pacjentek szpitala była ponad 20-letnia kobieta w ciąży z zaawansowanym rakiem – ponieważ w ostatnich miesiącach nikt nie przyjrzał się jej objawom – opisywał onkolog. – Są osoby, które tak długo będą czekać przed sekretariatem w szpitalu, aż nie usłyszą, że się im pomoże.

Nie radzi sobie apteka szpitalna w nowym, rozbudowanym budynku. Farmaceuci dzwonią do szpitala, że nie są w stanie przygotować więcej lekarstw – np. o ile rok temu mogli przygotować 80-90 leków do podania dożylnego dziennie, to teraz jest zapotrzebowanie na 120-130.

– Nie ma farmaceutów, brakuje miejsca do przygotowania leków. Nie ma pielęgniarek, które by je podawały – wyliczał profesor, dodając, że w ostatnim czasie ze szpitala odeszło wiele pielęgniarek w wieku emerytalnym, ponieważ były „tak dramatycznie obciążone taką liczbą chorych”.

W ocenie prof. Wysockiego dramatyczna sytuacja w SU jest poniekąd „konsekwencją sukcesu” tej placówki. W szpitalu tym – jak mówił – lekarze nie boją się stosować kombinacji leków onkologicznych, autorskich schematów leczenia, czego nie ma w większości ośrodków. Krakowski SU przyjmuje pacjentów nie tylko z Małopolski i Polski, ale i z zagranicy – przed pandemią na chemioterapię przyjeżdżały tu pojedyncze osoby m.in. z Wielkiej Brytanii i USA.

– Od wielu lat obserwujemy wzrost zachorowalności na nowotwory. Teraz nowotwory są bardziej zaawansowane niż przed pandemią – podkreśliła pracująca w szpitalu dr n. med. Joanna Streb, pełniąca też funkcję konsultanta wojewódzkiego w zakresie onkologii.

Szczególną uwagę zwróciła na brak młodych onkologów. – Mimo zwiększenia puli dla młodych rezydentów – od dwóch lat na ponad 20 miejsc zgłosiło się tylko trzech chętnych – zaalarmowała i dodała, że czasami onkolodzy są zmuszeni skierować chorego na kontrolę do lekarza rodzinnego.

– Brakuje kadry. Nasza wydolność jest na granicy – powiedziała.

Szpital Uniwersytecki w Krakowie ma najwięcej lekarzy w Małopolsce, ale mimo to w klinice onkologii w 2021 r. na jednego lekarza przypada 4,2 tys. pacjentów; w 2016 r. było 2,6 tys. pacjentów na jednego lekarza.

Dyrektor SU Marcin Jędrychowski zwrócił się z prośbą o wyrozumiałość do pacjentów, którzy czują, że nie poświęcono im wystarczająco dużo czasu. – To nie dlatego, że ktoś pił kawę, że jest zła organizacja, ale dlatego, że jesteśmy na granicy; a inne ośrodki mogłyby robić więcej, ale nie robią – powiedział.

Jędrychowski zaapelował do rządu i wszystkich, którzy mają wpływ na służbę zdrowia, o to, aby za zapowiadanym lepszym finansowaniem służby zdrowia szła też koordynacja służby zdrowia.

– Skończymy z tym, że zdrowie jest towarem – powiedział dyrektor, wskazując, że szpitalom każe się konkurować o procedury, które są najlepiej opłacalne.

– Jako dyrektor nie akceptuję sytuacji, że żyję w kraju, w którym bardziej opłacalne jest obciąć pacjentowi nogę, niż podjąć się bardzo skomplikowanego leczenia przez angiologów, specjalistów chorób metabolicznych po to, żeby tę nogę uratować. My rezygnujemy z podjęcia leczenia, „bo jest taka procedura”, bo leczenie jest procedurą mniej opłacalną niż amputacja nogi – powiedział Jędrychowski.

Rocznie do SU w Krakowie trafia prawie 30 tys. osób z rakiem, udzielanych jest prawie 100 tys. porad.

21.05.2021
Zobacz także
  • "Krzywa nowotworów poszła do góry"
  • Nieoptymalna ścieżka
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta