×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Droga węchowa

Ewa Stanek-Misiąg

Wydaje mi się, że warto spróbować stymulacji węchowej, na przykład aromaterapii z użyciem klasycznych olejków eterycznych, które zawierają bardzo silne lotne substancje zapachowe pochodzenia roślinnego. To na pewno nie pogorszy funkcjonowania naszego węchu po COVID-19, a może jedynie polepszyć sytuację. Tak na to patrzę z punktu widzenia badań podstawowych, lecz oczywiście mogę się mylić – zastrzega dr hab. Rafał Butowt z Collegium Medicum UMK w Bydgoszczy.


Dr hab. Rafał Butowt. Fot. arch. wł.

Rafał Butowt: Wielu badaczy uważa, że węch wraz ze zmysłem smaku jest najstarszym ze zmysłów. Zmysły te są ze sobą związane i można je określić mianem zmysłu chemicznego. Od kilku lat coraz częściej mówi się o tym, że węch odgrywa większą rolę w życiu człowieka niż do tej pory sądzono. Z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że człowiek rozróżnia nie kilka tysięcy mieszanin zapachów, jak podawano do niedawna w podręcznikach, ale znacznie więcej – może nie miliard, ale z pewnością miliony. Niewykluczone też, że zmysł węchu może być bardziej czuły od pozostałych zmysłów. Na pewno węch jest istotny z psychologicznego punktu widzenia, gdyż wpływa na ludzkie emocje, odgrywa rolę w interakcjach socjalnych czy też w sferze seksualnej.

Ewa Stanek-Misiąg: Moglibyśmy mieć lepszy węch niż psy?

Stereotypowo myślimy, że ludzie mają gorszy węch od wielu zwierząt, np. takich jak myszy czy psy. Ale sprawa jest nieco bardziej skomplikowana i zależy od tego o czułości/wrażliwości na jakie substancje zapachowe mówimy. Poszczególne gatunki różnią się pod tym względem. Na przykład znamy badania, które pokazują, że w rozpoznawaniu części zapachów pochodzenia roślinnego człowiek przewyższa psa. Tłumaczy się to tym, że pies jest ewolucyjnie dłużej mięsożerny niż człowiek. Bardzo trudno jest badać i porównywać „wydajność” zmysłu węchu u człowieka i zwierząt, gdyż na pewne bodźce węchowe człowiek może być bardziej wrażliwy, a na inne mniej. Dodatkowo takie badania wymagają przeprowadzenia skomplikowanych testów behawioralnych.

Jak bada się węch u człowieka?

Niestety nie ma opracowanych standardów pomiaru, które umożliwiałyby obiektywną i szybką ocenę węchu w każdych warunkach i u każdej osoby. Posługujemy się testami zapachowymi, najczęściej w formie pasków czy bibuł nasączonych substancjami zapachowymi. Tego rodzaju proste testy oparte na kilku zapachach są najszybsze i najtańsze. Szeroko przyjętym standardem jest nieco bardziej skomplikowany tzw. test UPSIT, dostępny komercyjnie test około 40 zapachów, uwalnianych z minizbiorniczków po zarysowaniu ich ostrą końcówką na kartce papieru. Obecnie rozwijają się techniki podawania zapachów w aerozolu, czyli tak jak docierają one do nas w sposób naturalny, wraz z powietrzem. Gdyby te techniki już teraz były dopracowane, to na pewno łatwiej byłoby obecnie identyfikować osoby z zaburzeniami węchu spowodowanymi przez SARS-CoV-2.

Czy o znaczeniu węchu może świadczyć liczba genów zaangażowanych w ten zmysł?

To zwraca uwagę badaczy od samego początku. W genomie człowieka jest nieco ponad. 20 tys. genów kodujących białka, z czego aż ponad 500 – czyli około 2,5% – to geny kodujące receptory, których funkcją jest detekcja zapachów. Jest to zatem największa rodzina genów w naszym genomie.

Jak to się dzieje, że czujemy zapachy?

Za detekcję zapachów odpowiedzialny jest nabłonek węchowy. Zajmuje on górną część jamy nosowej człowieka (pozostałą, znacznie większą powierzchnię jamy nosowej pokrywa nabłonek oddechowy). Zapachy wraz ze strumieniami powietrza dostają się do naszego nosa i przenikają do pokrywającej nabłonek węchowy błony śluzowej. Substancje zapachowe to substancje lotne, większość z nich ma charakter lipofilowy, co oznacza, że lepiej rozpuszczają się w tłuszczach niż w wodzie. Dzięki temu, że znaczącym składnikiem tej śluzówki są lipidy i specjalne białka mające wysokie powinowactwo do substancji zapachowych, można powiedzieć, że błona śluzowa wyłapuje i zagęszcza odoranty. Takie zagęszczanie jest konieczne, gdyż odoranty są bardzo rozcieńczone w otaczającym nas powietrzu. Finalnie substancje zapachowe wiążą się z receptorami węchowymi, które znajdują się w rzęskach odpowiednich neuronów węchowych. Rzęski są w tym celu wyeksponowane do światła jamy nosowej, czyli do środowiska zewnętrznego. W rzęskach następuje związanie substancji zapachowej, a ten sygnał chemiczny wywołuje zmiany elektryczne w błonie neuronów węchowych. Taki impuls elektryczny przekazywany jest dalej do opuszki węchowej (która jest już częścią mózgu) i następnie do różnych korowych ośrodków węchowych, gdzie sygnały te są przetwarzane i „interpretowane”.
Warto zwrócić uwagę na to, że nerw węchowy jest jedynym naszym nerwem czaszkowym wyeksponowanym bezpośrednio do środowiska zewnętrznego, którym w tym przypadku jest wolna przestrzeń w jamie nosowej. Cała droga węchowa jest w dużym uproszczeniu taka: nabłonek węchowy w jamie nosowej pokryty lipofilnym śluzem, następnie wypustki neuronów węchowych z nabłonka tworzą rozczłonkowany nerw węchowy przechodzący przez tzw. kość sitową i ostatecznie docierają do opuszki węchowej w mózgu. Tam łączą się z kolejnymi neuronami za pomocą synaps, a te docierają już do wyższych węchowych ośrodków korowych w innych częściach mózgu.
Warto tu podkreślić, że taka ekspozycja drogi węchowej do środowiska zewnętrznego ma uzasadnienie ewolucyjne, gdyż pozwala odpowiednio szybko reagować na bodźce chemiczne ze środowiska. Jest też jednak obarczona ryzykiem – patogeny mogą wykorzystać ją do przeniknięcia do mózgu. Wydaje się, iż może to być ważne z punktu widzenia zakażenia SARS-CoV-2.

Kierowany przez Pana zespół postawił hipotezę, że zaburzenia węchu w przebiegu COVID-19 są efektem ataku koronawirusa na komórki podporowe. Jak to rozumieć?

Rzeczywiście, już wiosną, na podstawie docierających informacji z Włoch i danych uzyskanych in silico z publicznych baz genomowych wysunęliśmy takie przypuszczenie i opublikowaliśmy pierwsi pracę na ten temat. Po kilku miesiącach okazało się, że mechanizm ten jest badany przez wiele zespołów na całym świecie. Zaburzenia węchu u chorych na COVID-19 występują stosunkowo szybko, to znaczy już w początkowej fazie infekcji i często nie towarzyszy im typowa niedrożność jamy nosowej, choć taka sytuacja też się czasami zdarza. Zaburzenia węchu (oraz smaku) nie mają więc bezpośredniego związku z katarem, z poczuciem „zapchanego” nosa ani z tym wszystkim, czym objawia się silna reakcja zapalna. Wykazano, że SARS-CoV-2 najczęściej nie wywołuje silnej reakcji zapalnej, a brak zdecydowanej odpowiedzi immunologicznej naszego organizmu pozwala mu szybciej się rozprzestrzeniać w naszym organizmie. Warto zauważyć, że choć odsetek osób, u których przebieg COVID-19 wiąże się z zaburzeniami węchu jest znaczący (w zależności od wieku, grupy etnicznej, płci i innych czynników szacuje się, że wynosi od 20% do nawet 90%), pewna znacząca grupa pacjentów nie deklaruje takich zaburzeń, co wydaje się bardzo interesującym tematem do dalszych badań.
Nabłonek węchowy oprócz neuronów węchowych tworzy dodatkowo kilka innych zróżnicowanych molekularnie i morfologicznie typów komórek. Są wśród nich komórki podporowe. Ich zadaniem jest między innymi zabezpieczanie neuronów, które są bardzo wrażliwe na różne toksyczne czynniki środowiska. Jak wiemy, nasze ciało musi sobie radzić z różnymi toksynami, nie tylko z wirusami. Za podstawowe procesy detoksykujące odpowiedzialna jest głównie w wątroba, ale nie tylko. Do grupy komórek, które mają silne właściwości detoksykujące, a działają poza wątrobą należą właśnie komórki podporowe nabłonka węchowego. Czyli ich funkcje polegają m.in. na tym, że wychwytują i unieszkodliwiają substancje toksyczne, które docierają do naszego nosa. Dzięki temu umożliwiają wydajniejszą pracę i szybkie przekazywanie sygnału węchowego przez neurony węchowe.

Jak wytłumaczyć przedłużający się „pocovidowy” brak węchu albo zaburzenia, które polegają na tym, że pacjenci czują inne zapachy niż ich otoczenie, np. zapach dymu papierosowego tam, gdzie nikt nie palił?

Zjawiska te są aktualnie przedmiotem badań i na razie nie umiemy udzielić dokładnych odpowiedzi na te pytania. Od dawna wiemy natomiast, że nabłonek węchowy jest strukturą, która się regeneruje. To znaczy, że powstają w nim w trakcie naszego życia wciąż nowe komórki, w tym również neurony węchowe. Co ciekawe, nie jest to typowe dla wszystkich zmysłów, gdyż np. utrata komórek odpowiadających za odbiór bodźców wzrokowych w siatkówce oznacza nieodwracalną utratę zmysłu wzroku, ponieważ tamte komórki się nie regenerują.
Powrót zmysłu węchu w przebiegu COVID-19 jest z dużym prawdopodobieństwem powiązany z procesem regeneracji. Wpływ na ten proces – co jest zupełnie logiczne – ma rozmiar infekcji wirusowej, czyli stopień uszkodzenia nabłonka węchowego przez wirusa, a także różnice w stanie zdrowia pacjentów, czy też przyjmowane przez nich leki. Optymistyczny przekaz jest taki, że według szacunków u 90% pacjentów dochodzi jedynie do utraty neuronalnych rzęsek, na których znajdują się receptory węchowe, a nie do utraty całych neuronów węchowych. W tej grupie chorych węch wraca po 5–15 dniach, regeneracja rzęsek zajmuje bowiem mniej czasu niż regeneracja całych neuronów. Powody przedłużającej się, kilkumiesięcznej utraty normalnego powonienia u niewielkiej części pacjentów COVID-19 nie są na razie znane i być może wiążą się z eliminacją części nabłonka węchowego i zastąpieniem go nabłonkiem oddechowym. Te kwestie są obecnie tematem intensywnych badań, choć niestety nie w Polsce.

Noszenie maseczki bez zasłaniania nosa nie ma większego sensu, zgodzi się Pan?

Zdecydowanie tak. Eksperci są obecnie zgodni, iż główną „bramą wejściową” dla SARS-CoV-2 jest właśnie jama nosowa, której powierzchnię tworzą nabłonek węchowy i nabłonek oddechowy i to od tych dwóch nabłonków rozpoczyna się proces chorobowy charakterystyczny dla COVID-19.

A czy jest jakiś sposób na naprawienie węchu po covidzie?

To intrygujące pytanie zadaje mi wiele osób, pisząc między innymi maile. Nie jestem lekarzem z doświadczeniem klinicznym, jestem jedynie biologiem zajmującym się lub próbującym zajmować się badaniami podstawowymi. Jasne jest jednak, że zaburzenia węchu znacząco utrudniają życie.
Obecnie nie ma wciąż zalecanej, skutecznej terapii, a próby takich działań jak stosowanie steroidowych leków przeciwzapalnych czy płukanie nosa różnego rodzaju roztworami nie przyniosły jak dotąd przekonującego efektu. Jednym słowem trzeba cierpliwie czekać, licząc na zdolność regeneracyjną układu węchowego oraz ewentualnie można spróbować „trenować” własny węch.

Można trenować nos?

Tak, wbrew pozorom nie tylko mięśnie czy mózg można trenować. Wydaje mi się, że warto spróbować stymulacji węchowej, na przykład aromaterapii z użyciem klasycznych olejków eterycznych, które zawierają bardzo silne lotne substancje zapachowe pochodzenia roślinnego. To na pewno nie pogorszy funkcjonowania naszego węchu po COVID-19, a może jedynie polepszyć sytuację. Tak na to patrzę z punktu widzenia badań podstawowych, lecz oczywiście mogę się mylić.
Dowiedziono na modelach zwierzęcych, że określone mieszaniny substancji zapachowych, stymulując układ węchowy, przedłużają żywotność neuronów, które odbierają i przetwarzają te sygnały, a sytuacja, w której neurony są często pobudzane powoduje ich dłuższą przeżywalność oraz stymuluje ich regenerację z komórek macierzystych znajdujących się w każdym nabłonku węchowym.

Koronawirus wywołał większe zainteresowanie węchem, może to się przełoży na lepsze poznanie tego zmysłu? Zaburzenia węchu zwiastują choroby neurodegeneracyjne.

Zaburzenia węchu są uznawane za marker wielu chorób. W ciągu ostatnich lat powstały śmiałe hipotezy, według których każdy człowiek charakteryzuje się swoją, indywidualną paletą zapachów. Jako osobnicy tego samego gatunku odczuwamy zapachy podobnie, ale z różnym natężeniem i progiem czułości, co jest uwarunkowane czynnikami genetycznymi i środowiskowymi (układ węchowy jest plastyczny, w pewnym stopniu dostosowuje się do środowiska naszego życia). Natomiast każdy może mieć swój, specyficzny wzór odczuwania zapachów, porównywalny z odciskiem linii papilarnych palca. Być może poznanie „wzoru węchowego” danego człowieka pozwoliłoby na łatwiejsze lub szybsze rozpoznanie niektórych zaburzeń i rozwijających się patologii, np. o charakterze demencji. Zaburzenia węchu bardzo często towarzyszą chorobom neurodegeneracyjnym, w przypadku choroby Alzheimera występują na wczesnym etapie, gdy chory nie wykazuje jeszcze zdecydowanych zmian kognitywnych. Zaburzenia węchowe wyprzedzają często o lata zaburzenia umysłowe.

Jakie badania prowadzi Pan obecnie w zakresie zaburzeń węchu w COVID-19?

Niestety już dwukrotnie nie przyznano nam finansowania na badania związane z SARS-CoV-2, o których mówiłem wcześniej. Narodowe Centrum Nauki nie przydzieliło nam ani złotówki, mimo że zaproponowaliśmy hipotezę, która została przyjęta na całym świecie, a następnie pokazaliśmy pierwsze dane eksperymentalne weryfikujące tę hipotezę. Nasze prace mają już setki cytowań, więc zatrzymywanie badań w takim momencie wydaje się nonsensem. Zastanawiam się czasami, jaki jest właściwie cel działania NCN i całego systemu finansowania nauki w Polsce, gdyż w moim przypadku po prostu całkowicie zamknięto badania, które już przynosiły wymierne korzyści. Zrozumiałe jest, że nie wszystkie badania mogą być finansowane, moje również w przeszłości nie były finansowane i nie protestowałem, skoro byli po prostu lepsi. Tym razem jednak uważam, że postępowanie nie było obiektywne i sprawiedliwe, o czym w jaskrawy sposób świadczą recenzje moich projektów. Czynnik czasu w przypadku tak szybko postępujących badań jest czynnikiem krytycznym i odmowa finansowania wywołuje skutki nieodwracalne. Mam nadzieję, że decydenci w NCN zdają sobie z tego sprawę.

Rozmawiała Ewa Stanek-Misiąg

Doktor hab. Rafał Butowt pracuje na stanowisku profesora UMK w Zakładzie Genetyki Molekularnej Komórki oraz Katedrze Anatomii Prawidłowej Collegium Medicum w Bydgoszczy (Uniwersytet Mikołaja Kopernika).

16.12.2020
Wybrane treści dla Ciebie
  • Zaburzenia węchu
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta