×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Chcieć rozmawiać

Ewa Stanek-Misiąg

Mamy w Zabrzu w przychodni Hipokrates przy ul. Reymonta bardzo fajny personel medyczny. To są młode osoby. Kontaktują się z pacjentem głuchym drogą mailową. W trakcie wizyty pokazują na koszulę i stetoskop – wtedy wiadomo, że trzeba zdjąć koszulę, bo będą słuchać serca i płuc. Po badaniu pokazują kciuk w górę, gdy wszystko jest w porządku, albo kciuk w dół, gdy jest źle. To jest jak w grze w kalambury, gdzie nie można mówić, tylko trzeba pokazywać – opowiada Anna Michalska, nauczycielka polskiego języka migowego.


Fot. pixabay.com

Ewa Stanek-Misiąg: Rozmawiamy na Skypie, co jest możliwe dlatego, że Pani czyta z ust i mówi. Kiedy straciła Pani słuch?

Anna Michalska: Jestem głucha od urodzenia. Przyczyną tego jest różyczka, na którą moja mama zachorowała w 2.–3. miesiącu ciąży. Wszyscy sądzili, że urodziłam się zdrowa. Dopiero kiedy miałam 9 miesięcy mama zauważyła, że nie słyszę. Lekarz na początku twierdził, że z dzieckiem wszystko w porządku, ale rodzice nie ustępowali, więc nastawił budzik i położył za moją głową. Budzik zadzwonił, a ja nie zareagowałam. Wtedy uwierzył. Zaczęła się rehabilitacja, chodzenie do logopedy.
Zawsze miałam kontakt ze słyszącymi, dużo do mnie mówiono. Chciałabym, żeby osoby niedosłyszące i słyszące uczyły się ze sobą rozmawiać. Trzeba wiedzieć, że ktoś, kto nie słyszy od urodzenia ma inny sposób komunikowania się od kogoś, kto stracił słuch, ale ma zachowaną mowę i od kogoś, kto ma resztki słuchu. To są trzy różne osoby. Do jednej trzeba mówić głośno, do innej powoli (ale nie bardzo powoli), dla jeszcze innej ważne jest wyraźne ruszanie ustami (ale też bez przesady).
Moja pierwsza praca była w szpitalu, jako referent. Pracowało tam dużo osób i każda mówiła w inny sposób – jedna cicho, druga prawie nie otwierała ust, jeden lekarz miał brodę.
Znajoma, która skończyła polonistykę i ma talent plastyczny, narysowała co utrudnia czytanie z ust. To jest bardzo fajne. Widzi Pani? Za wąskie usta, za szerokie. Asymetryczny układ ust też jest problemem. Mówienie przez zęby. Wąsy, broda. Kręcenie głową.

Wystraszyłam się, czy mnie Pani rozumie.

Pani bardzo dobrze mówi. A spróbuje Pani teraz odczytać coś z ust? Powiem cztery wyrazy.

Mama.

Tak, mama i co jeszcze?

Nie wiem.

Mama, mapa, baba, papa. Taki sam układ ust. I to się może mylić. Wtedy najlepiej napisać na kartce albo pokazać rękami, albo skinąć głową. „Tak, ma Pani rację” mogę nie zrozumieć, ale jak Pani pokaże, będzie mi łatwiej. Dużo można pokazać.
Ostatnio miałam pierwszą wizytę u pediatry. Mówię, że nie słyszę, ale czytam z ust i można mi też pokazywać rękami. I Pani doktor pokazała, że mam rozebrać córkę, a jak ją badała, to przyłożyła palec do ust, żebym nic nie mówiła.
Najlepiej mieć stałego lekarza. Przyjdziesz do niego raz, drugi, trzeci i po jakimś czasie przyzwyczaicie się do siebie, nawiążecie kontakt.
Mamy w Zabrzu w przychodni Hipokrates, przy ul. Reymonta bardzo fajny personel medyczny. To są młode osoby. Kontaktują się z pacjentem głuchym drogą mailową. W trakcie wizyty pokazują na koszulę i stetoskop – wtedy wiadomo, że trzeba zdjąć koszulę, bo będą słuchać serca i płuc. Po badaniu pokazują kciuk w górę, gdy wszystko jest w porządku, albo kciuk w dół, gdy jest źle. To jest taki prosty kontakt pantomimiczny. To jest jak w grze w kalambury, gdzie nie można mówić, tylko trzeba pokazywać.

Jak się Pani zapisuje do lekarza?

Przed pandemią wybierałam przychodnie, które miały elektroniczną rejestrację. A w czasach, gdy tego nie było, musiałam prosić o pomoc mamę albo koleżankę, żeby mi zarezerwowały wizytę.
Od początku pandemii nie ma rejestracji elektronicznej. To duży kłopot. Korzystamy z wideo tłumacza języka migowego. Kontaktujemy się przez internet. Ja mówię do tłumacza, on dzwoni do lekarza, przedstawia się i przekazuje informacje ode mnie dla lekarza i od lekarza dla mnie.
Kiedy chorowałam na covid, musiałam prosić sanepid przez tłumaczkę, żeby nie dzwonili, bo ja nie rozmawiam przez telefon, tylko wysyłali do mnie esemesa albo e-mail. Z policją też ustaliłam, żeby pisali esemesy. Pokazywałam się w oknie, a oni wysyłali mi wiadomość, np.: „Widziałem. Dziękuję”.
Bardzo mi się podoba to, że w niektórych przychodniach pacjenci dostają numery i te numery wyświetlają się na ekranach. Szkoda, że nie ma tak wszędzie. Czasami w poczekalni pytam kogoś, czy powie mi, jak lekarz będzie mnie wywoływał. Czasami pani w rejestracji prosi lekarza, żeby wyszedł z gabinetu i zaprosił mnie osobiście, bo inaczej ja nie jestem w stanie usłyszeć, kiedy jest moja kolej.

Wideorozmowy z udziałem tłumacza nie sprawiają Pani kłopotu?

Zdarzyło mi się tak, że przyszedł mail od lekarza o rozpoczęciu wizyty, a ja tego nie zauważyłam. Odpisałam dopiero po 15 minutach i nie dostałam już odpowiedzi. Wizyta przepadła. To był czwartek. Następny termin dopiero w poniedziałek. A ja się naprawdę źle czułam. Po tygodniu poszłam na test na covid. Była też bardzo przykra sytuacja z wizytą męża. Połączyliśmy się z tłumaczem, tłumacz zadzwonił do lekarza, a lekarz popatrzył na telefon i zawołał pielęgniarkę, że ona ma to załatwić. Mam do niego wielki żal. Chciałabym uświadomić lekarzom, że my nie nagrywamy tych połączeń.

Korzysta Pani z transkrypcji na żywo?

Tak. Pokazać Pani? Jak ją włączę, to będzie się wyświetlać to, co Pani mówi. Ale pokażę Pani teraz pierwszą pomoc 112. Mam zapisane zgłoszenie i rozmowę. Mój mąż potrzebował pomocy, a nie było z nami nikogo, kto słyszy.
Żeby mieć tę aplikację, trzeba zarejestrować swoje dane w systemie. Naciskam „ratownictwo medyczne”. Przychodzi informacja: „zgłoszenie czeka na obsługę”, potem: „jaka pomoc jest potrzebna”, „kobieta czy mężczyzna”, „ile ma lat” i tak dalej, na koniec „karetka jedzie”.
Mój mąż się wstydzi, nie chce pisać. To jest problem.
Jest też karta komunikacji z osobą głuchą, stworzona przez ratownika z Uniwersytetu Zielonogórskiego. Bardzo fajnie to wymyślił. Ale niestety nie wszyscy ratownicy i lekarze ją mają. Pytałam lekarkę na SOR-ze pediatrycznym, czy ma taką kartę, a ona nic nie wiedziała o żadnej karcie.
Najlepiej, żeby wszyscy wiedzieli. Bo ta karta bardzo ułatwia. Tłumacz pracuje od 7 do 22. A jak coś się stanie w nocy, to kto ma nam pomóc? I poradziłabym też przychodniom, które mają pacjentów niesłyszących, żeby miały tablet. Wtedy można się połączyć z tłumaczem. Trzeba również pamiętać o tym, żeby do osób głuchych mówić prostym językiem. Poza tym jesteśmy zwyczajnymi ludźmi. O medycynie wiemy tyle, co z filmów (filmów z napisami).
W ogóle dobrze by było, żeby ludzie byli otwarci, chcieli rozmawiać, komunikować się, żeby okazywali sobie nawzajem szacunek i mieli cierpliwość. Tak, jak wtedy, kiedy jadą za granicę, nie znają języka, ale chcą się porozumieć.

rozmawiała Ewa Stanek-Misiąg

Anna Michalska jest nauczycielką polskiego języka migowego i wiedzy o społeczeństwie, pracuje w szkole dla niesłyszących i słabosłyszących w Zabrzu.

20.05.2021
Zobacz także
  • Słuch - jakie są wskazania do zaprotezowania, a jakie do leczenia operacyjnego?
  • Przyszli pacjenci ze słuchawkami w uszach
  • Aparaty słuchowe
  • Jak odpowiednio dobrać aparat słuchowy?
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta