Według obowiązującego wzoru karty kolonijnej nie przewiduje się kwalifikacji lekarskiej do letniego wypoczynku a wszystkie niezbędne informacje o stanie zdrowia dziecka zobowiązani są podać rodzice - podkreśla Federacja Porozumienie Zielonogórskie.
Przed wakacjami do lekarzy rodzinnych często przychodzą rodzice dzieci z kartami kolonijnymi. Organizatorzy letniego wypoczynku posługują się nierzadko drukami, które już dawno są nieaktualne. Wzór obecnie obowiązującej karty określa załącznik do rozporządzenia ministra edukacji narodowej w sprawie warunków, jakie muszą spełniać organizatorzy wypoczynku dla dzieci i młodzieży szkolnej, a także zasad jego organizowania i nadzorowania z 1997 roku. Według tego wzoru, informacje o stanie zdrowia dziecka podają rodzice, a nie lekarz. Wprawdzie rozporządzenie było niedawno nowelizowane, ale w sprawie kart kolonijnych nic się nie zmieniło.
- Lekarze, którzy stawiają swoje pieczątki i podpisują się na karcie kolonijnej, biorą na siebie odpowiedzialność za wydarzenia, które mogą wystąpić podczas letniego wypoczynku – przestrzega Joanna Zabielska-Cieciuch. – Nie należy więc ulegać prośbom pacjentów.
Zabielska-Cieciuch przyznaje, że niekiedy taka odmowa wywołuje awanturę, ale przecież nie chodzi tylko o czas lekarza, a przede wszystkim właśnie o odpowiedzialność.