Czy zastanawiamy się jako rodzice, kiedy i jak często używamy słowa „nie” w stosunku do dzieci? Jaki charakter pełni ten zakaz w naszym komunikacie? Czy wyznaczamy, czy poszerzamy granice penetracji świata przez dzieci?
Mama małego Jasia zauważyła, że im częściej używa słowa „nie”, „nie wolno”, tym częściej jej synek nie przestrzega tego zakazu, irytuje się, a ona sama ma przekonanie, że słowo to straciło swoją moc oddziaływania.
Nie zawsze nasze „nie” jest zasadne. Warto, asekurując dziecko, pozwolić mu nabierać własnych doświadczeń, zaspokoić jego naturalną ciekawość otoczenia, możliwość odkrycia, co jest przyjemne, a czego należy unikać w przyszłości. Własne doświadczenia zapisują się w naszej pamięci trwalej, są związane z przeżytymi emocjami.
Kiedy wyznaczamy granice, w jakich dziecko powinno funkcjonować, mamy na myśli jego i innych bezpieczeństwo, dobre relacje z ludźmi, przestrzeganie oraz realizowanie norm i reguł społecznych. Poznanie zasady powinności i wzajemności odpowiadającej maksymie „nie czyń drugiemu, co tobie nie miłe” i „kochaj bliźniego jak siebie samego” ułatwi odnalezienie się w grupie rówieśniczej.
„Nie” ma jednak także wartość w nauce asertywności i kształtowaniu umiejętności odmawiania komuś czegoś, z czym się nie zgadzamy lub czego nie znamy.
Jeśli chcemy, by dziecko nauczyło się znaczenia słowa „nie”, musi ono mieć także możliwość użycia go w stosunku do innych osób. Jako rodzice musimy szanować „nie” dzieci, jeśli tylko nie zagraża to ich bezpieczeństwu, nie godzi w dobro drugiej osoby i nie burzy zasad obowiązujących w rodzinie. Natomiast nasze „nie” nie może być nadużywane, nie może stać się źródłem lęków, hamulcem ciekawości, ograniczeniem wyobraźni i kreatywności dziecka.
Rodzice powinni zachęcać dziecko do samodzielnego przekraczania granic niemożności, niepewności co do własnych umiejętności. Musimy wspierać dziecko w odkrywaniu świata – mało tego – powinniśmy je za takie próby chwalić.
Mała dziewczynka, malując palcami kolorowymi farbami co chwilę zwracała się do mamy, aby ta wycierała jej ręce mokrą chusteczką. Mama tłumaczyła, że córka nie lubi mieć brudnych rąk. W pewnej chwili, obserwując inne dzieci, dziewczynka zaczęła całą dłonią malować swój obrazek. Mama od razu zareagowała, proponując wytarcie rąk i tym samym przerwała nowe doświadczenie dziecka. W czasie rozmowy mama doszła do wniosku, że nieustanne wycieranie rąk przez jej dziecko związane jest z jej osobistą potrzebą czystości wokół.
Stosowanie zakazów nie może być niekonsekwentne. Jeśli zabraniamy dziecku, np. ruszać nasze osobiste rzeczy, to nie możemy raz być rygorystyczni, a innym razem się ugiąć. Zabraniając czegoś dziecku, warto wiedzieć, jakie to ma dla niego znaczenie i co my sami chcemy przez to osiągnąć. Czasami kompromis w relacji z dzieckiem będzie skuteczniejszą formą wychowawczą budującą wzajemny szacunek.