Z Diagnozy Społecznej wynika, że Polacy są coraz bogatsi, zdrowsi i zadowoleni ze swojego życia. Tymczasem wśród dzisiejszych dwudziesto- i trzydziestolatków kryzysów psychicznych zdarza się dwa razy więcej niż 20 lat temu - czytamy w najnowszej "Polityce".
Pół życia myślimy, by jakoś się urządzić, znaleźć zawód, zorganizować dom, założyć rodzinę, a gdy już się nam uda, często pojawia się lekkie tąpnięcie psychiczne. Pretekst, by zrobić ponowny przegląd generalny i – w konsekwencji – wyjść poza stosowane dotychczas strategie radzenia sobie w życiu.
– Kryzys może przebiegać nieostro, powodując ciągnące się stany depresyjne, wypalenia, uzależnienia – tłumaczy prof. Bartosz Łoza, kierownik kliniki psychiatrii na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym.
Szacuje się, że wypalenie w jakimś sensie dotyczy nawet 85 proc. pracowników. Podobnie smutne są statystyki uzależnień – ponad 3 mln Polaków, według międzynarodowych badań EZOP, ma wyraźne symptomy choroby alkoholowej, a jeśli chodzi o kobiety, to więcej jest pijących wśród tych na stanowiskach niż wśród tych z kiepskimi zawodami albo bez pracy. 12-krotnie w ciągu 20 lat wzrosła liczba uzależnionych od substancji psychoaktywnych. Masowo popadamy też w lekomanię – szczególnie często kupujemy leki przeciwbólowe.
Zdaniem psychiatrów coraz większa grupa wśród ludzi w rozsypce to ci, którzy nie potrafili wyjść z jakiegoś życiowego zakrętu. Kryzys jest wręcz koniecznym etapem w życiu, bo tworzy warunki do zmiany. O ile jednak nie nastąpi pomyślne rozwiązanie kryzysu, sytuacja może stać się niebezpieczna w sensie psychiatrycznym – tłumaczy prof. Bartosz Łoza.