×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Portal MP.PL analizuje raport OECD o zdrowiu. "Niewątpliwie nikt nie stawiałby polskiego systemu za wzór"

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Oczekiwana długość życia w krajach OECD rośnie i dla urodzonych w 2013 roku wynosi średnio 80,5 roku. Między poszczególnymi krajami utrzymują się jednak duże różnice. Polska pod względem oczekiwanej długości życia znajduje się w grupie „średniaków”. To spory sukces, biorąc pod uwagę, że nasz system ochrony zdrowia pod względem wszystkich wskaźników znalazł się w grupie najsłabszych.

Trzyletni Michał podczas układania mapy swiata w ramach "Malta Festiwal 2014", Poznań 9 września 2014. Fot. Tomasz Kamiński / Agencja Gazeta

Oczekiwana długość życia od 1970 roku w krajach OECD wzrosła o ponad dziesięć lat – to jeden z najważniejszych wniosków, które płyną z lektury opublikowanego właśnie badania OECD „Health at a Glance 2015”. Na czele rankingu figurują Japonia i Hiszpania, w których oczekiwana długość życia wynosi odpowiednio 83,4 lat i 83,2 lata.

Polska, ze średnią 77,1 lat plasuje się w drugiej grupie (średnia oczekiwana długość życia wynosi od 75 do 80 lat). Podobną wartość tego wskaźnika mają takie kraje jak USA, Chile, Czechy, Estonia czy Turcja. Ranking wśród krajów OECD zamyka Meksyk (74,6 lat).

Oczekiwana długość życia w krajach OECD i współpracujących z OECD. Żródło: Health at Glance 2015. OECD Indicators

Od lat OECD zwraca uwagę na paradoks, jakim jest miejsce USA w tym kluczowym z punktu widzenia oceny stanu zdrowia społeczeństwa zestawieniu w kontekście faktu, że Stany Zjednoczone są niekwestionowanym liderem w wydatkach na ochronę zdrowia. Najbogatszy i najbardziej kosztochłonny system opieki zdrowotnej nie jest wydolny, przede wszystkim ze względu na duże nierówności społeczne i dużą grupę obywateli, którzy mają ograniczony dostęp do świadczeń medycznych. Amerykanie są też ofiarą fatalnego stylu życia – złe nawyki żywieniowe i brak aktywności fizycznej przekładają się na duży odsetek chorób cywilizacyjnych. Autorzy raportu podkreślali wprost podczas prezentacji dokumentu, że dla innych państw OECD amerykański system opieki zdrowotnej nie powinien być wzorem, bo „część społeczeństwa nie jest nią objęta, a ci, którzy mają ubezpieczenie, muszą wiele za nie płacić”.

Jeśli chodzi o inne ważne wskaźniki dotyczące zdrowotności społeczeństwa, są obszary w których Polska nie ma się czego wstydzić – widać, że nadrabiamy dystans nie tylko do naszych sąsiadów, ale nawet bardziej rozwiniętych krajów OECD. Śmiertelność noworodków – średnia dla OECD to 3,8 na 1000 żywych urodzeń. W Polsce – 4,6, podczas gdy wyższy wskaźnik notują takie kraje jak Kanada (4,8) czy USA (5). Z drugiej strony – w Czechach to tylko 2,5!

Ale już pod względem śmiertelnych ofiar wypadków jest po prostu – źle. Średnia OECD (na 100 tys. mieszkańców) dla mężczyzn to 11, dla kobiet – 4. W Polsce odpowiednio 16 i 4. W Wielkiej Brytanii – 5 i 1.

Ważną wskazówką jest subiektywna ocena własnego stanu zdrowia. Średnia dla krajów OECD? 69 proc. badanych ocenia swoje zdrowie jako „dobre lub bardzo dobre”. 22 proc. – jako dostatecznie dobre. 9 proc. – jako złe. W Polsce te wartości wynoszą odpowiednio: 58 proc., 27 proc. i 14 proc.

A w Polsce?

Niewątpliwie nikt za wzór nie postawiłby również polskiego systemu ochrony zdrowia. Dane, które analizowali eksperci OECD, pochodzą z 2013 roku. Jak wypadamy na tle innych krajów?

Wydatki na zdrowie per capita w krajach OECD i współpracujących z OECD. Żródło: Health at Glance 2015. OECD Indicators

Pod względem wydatków na ochronę zdrowia wśród państw OECD wyprzedzamy tylko Turcję i Meksyk. Pod względem liczby lekarzy, w przeliczeniu per capita, zajmujemy 30. miejsce – na 34 kraje OECD. Pod względem liczby pielęgniarek – 28. W liczbach bezwzględnych – łączne wydatki publiczne i prywatne na głowę mieszkańca w Polsce wynoszą 1530 dolarów. W USA – 8713. W krajach, z którymi możemy się porównywać: w Czechach 2040, na Węgrzech – 1700 dolarów. Na zdrowie wydajemy, ze wszystkich źródeł, 6,4 proc. PKB. Średnia dla krajów OECD to 8,9 proc. Dla nas punktem odniesienia mogą być znów Czechy, w których łączne wydatki na zdrowie wynoszą 7,1 proc. PKB (w tym 6 z pieniędzy publicznych).

OECD przeanalizowała również dynamikę wzrostu nakładów na ochronę zdrowia w ostatnich latach. Okazuje się, że w latach 2005-2009, czyli przed kryzysem finansowym, Polska była jednym z liderów wzrostu nakładów na ten cel (w ujęciu procentowym, nie w liczbach bezwzględnych). Wydatki na ochronę zdrowia wzrosły w tym czasie w naszym kraju aż o 8,4 proc. Związane jest to zarówno z faktem, że w tych latach rosła składka na ubezpieczenie zdrowotne jak i z tym, że powiększała się liczba osób płacących składki (dynamiczny wzrost gospodarczy). Średnia dla krajów OECD w tym czasie to 3,4 proc. W latach 2009-2013 wzrost nakładów na ochronę zdrowia w Polsce wyniósł 2,3 proc. – w OECD 0,9 proc. Polska znalazła się w środku stawki w grupie krajów, którym udało się utrzymać wzrost. Bo w tym czasie w Grecji nastąpił spadek o ponad 7 proc., poważne spadki odnotowały też Luksemburg, Irlandia, Portugalia i Hiszpania.

W głównym zestawieniu wskaźników dotyczących zasobów systemu ochrony zdrowia plasujemy się w pierwszej dziesiątce krajów OECD tylko raz – pod względem liczby łóżek per capita jesteśmy szóstym miejscu. W środku stawki (19. miejsce) Polska znajduje się tylko raz – pod względem liczby stanowisk tomografii komputerowej. Ale już liczba aparatów do rezonansu magnetycznego daje nam 28. miejsce.

OECD sprawdziła, jak poszczególne kraje rozkładają akcenty w finansowaniu takich obszarów jak leczenie szpitalne, opieka ambulatoryjna, opieka długoterminowa, materiały medyczne (w tym leki). Kraje OECD wydają średnio na leczenie szpitalne 28 proc. wszystkich nakładów na zdrowie. 33 proc. jest przeznaczane na opiekę ambulatoryjną, 12 proc. – opiekę długoterminową, 20 proc. – materiały medyczne (w tym leki), 6 proc. to inne wydatki. W Polsce leczenie szpitalne pochłania aż 36 proc. nakładów (to m.in. efekt dużej, zwłaszcza jak na możliwości finansowe, liczby łóżek), 30 proc. wydajemy na opiekę ambulatoryjną, tylko 6 proc.(!) na opiekę długoterminową i 24 proc. na materiały medyczne, czyli m.in. leki.

Wydatki na leki dostępne w obrocie detalicznym to obszar, w którym zdecydowanie nie mamy powodów do dumy. Z pieniędzy publicznych średnio w krajach OECD finansowane jest 57 proc. wydatków na leki. Kolejne 5 proc. to wydatki z ubezpieczeń dodatkowych. Reszta – 37 proc. – pochodzi bezpośrednio z kieszeni pacjenta. A w Polsce? Płatnik publiczny pokrywa 32 proc. wydatków na leki. Resztę płacą sami pacjenci. Warto pamiętać, że podobny poziom finansowania leków z pieniędzy publicznych mają Stany Zjednoczone i Kanada (odpowiednio 34 i 36 proc.). Ale w tych krajach działają ubezpieczenia dodatkowe, które finansują kolejną 1/3 wydatków na leki, więc pacjenci z własnej kieszeni pokrywają odpowiednio 30 i 34 proc. wydatków na ten cel.

05.11.2015
Zobacz także
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta