×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Płace minimalne. I co dalej?

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Już przed pierwszym czytaniem ustawy o płacach minimalnych posłowie Prawa i Sprawiedliwości dostali jasne instrukcje: po pierwsze miała przejść przez Sejm szybko, po drugie – bez dyskusji prowadzącej do porównań z projektem obywatelskim. Nie inaczej będzie w Senacie.

Fot. Franciszek Mazur / Agencja Gazeta


Małgorzata Solecka. Fot. arch. wł.

Rządowy Blitzkrieg w sprawie płac minimalnych zaskoczył niemal wszystkich: dziennikarze mediów głównego nurtu dopiero po kilku dniach zorientowali się, że w Sejmie w nocy z czwartku na piątek wydarzyło się coś ważnego. Środowiska medyczne, związki zawodowe tworzące Porozumienie Zawodów Medycznych chyba jeszcze nie pozbierały się po nokautującym ciosie, bo reakcje na decyzje PiS trzeba uznać za wyjątkowo opóźnione i – co tu dużo kryć – nieodpowiadające realiom, przede wszystkim politycznym. Najmniej do wyrzucenia ma sobie opozycja, choć Platforma Obywatelska prędzej czy później będzie musiała odpowiedzieć (sobie, wyborcom) na pytanie, jak to się stało, że kilkunastu posłów tej partii zagłosowało za rządowym projektem, który PO (słusznie) oceniła jako szkodliwy.

Uchwalona przez Sejm ustawa czeka teraz na rozpatrzenie przez Senat. PZM wystosowało list do marszałka izby wyższej, zwanej jeszcze niekiedy, choć coraz rzadziej, izbą refleksji. List do „lekarza Stanisława Karczewskiego” ma przypomnieć marszałkowi, że oprócz tego, iż jest politykiem, jest też członkiem samorządu lekarskiego – a izba lekarska zdecydowanie wspiera obywatelski projekt ustawy, pod którym podpisało się blisko ćwierć miliona Polaków. Tylko co z tego przypomnienia miałoby wynikać? Lekarzem, ba – byłym wieloletnim członkiem najwyższych władz samorządu lekarskiego, jest przecież minister zdrowia Konstanty Radziwiłł, co w niczym nie przeszkadza mu podpisywać i forsować projekty aktów prawnych, jednoznacznie źle oceniane tak przez lekarzy i ekspertów.

Zaufanie do ministra zdrowia jest niskie i spada (według najnowszego sondażu IBRIS dla „Rzeczpospolitej” pracę Konstantego Radziwiłła źle ocenia ponad 52 proc. Polaków), ale wydaje się, że jego pozycja w rządzie wcale nie słabnie. Co nie znaczy, że jest mocna. PiS nie ma, przynajmniej na razie, zamiaru zmieniać szefa kłopotliwego resortu, choć media spekulują o możliwej rekonstrukcji rządu w lipcu, przy okazji kongresu PiS. Jednak politycy tej partii mówią, że odwołanie Radziwiłła byłoby możliwe tylko w sytuacji, gdyby prezes Jarosław Kaczyński nie tylko zdecydował się na wymianę premiera (co nie jest wykluczone), ale sam stanął na czele gabinetu. Na to się nie zanosi. Również w wariancie, w którym premierem zostaje Mateusz Morawiecki (jest podobno rozważana taka opcja), Radziwiłł ma utrzymać stanowisko, choć zapewne nie cieszyłby się nim długo. Najbardziej prawdopodobny, przynajmniej w tej chwili, wydaje się jednak wariant z rekonstrukcją gabinetu Beaty Szydło, w którym o odwołaniu ministra w trakcie reform wspieranych mocno przez premier nie może być mowy.

Już na kilka dni przed pierwszym czytaniem ustawy „MP” pisała, że posłowie PiS dostali jasne instrukcje w sprawie projektu ustawy o wynagrodzeniach minimalnych. Po pierwsze, ma przejść przez Sejm szybko. Po drugie, w miarę możliwości należy ograniczać dyskusję, prowadzącą do porównań z projektem obywatelskim. Wiceszef Komisji Zdrowia Tomasz Latos, obiecując stronie społecznej przed rozpoczęciem pierwszego czytania, że porozmawia z marszałkiem Sejmu na temat możliwości łącznego rozpatrywania obu projektów zrobił dokładnie to, czego od niego oczekiwała partia – zakończył rozważania dotyczące projektu obywatelskiego. Odbycie i zakończenie pierwszego czytania otworzyły drogę do błyskawicznego uchwalenia projektu, który – sądząc po zastrzeżeniach zgłaszanych przez sejmowych legislatorów – jest daleki od doskonałości. Tomasz Latos (zresztą – również lekarz) spokojnie mógł zameldować wykonanie zadania.

Nie inaczej będzie w Senacie – ani wykształcenie, ani przez wiele lat wykonywany zawód, ani przynależność korporacyjna nie mają żadnego znaczenia. Partia każe, polityk musi, zwłaszcza polityk na eksponowanym stanowisku, piastowanym z nadania partyjnego.

Na niespotykaną, przynajmniej w PiS, niesubordynację zdobył się Andrzej Sośnierz (krążą pogłoski, że może go to kosztować stanowisko wiceprzewodniczącego Komisji Zdrowia). Sośnierz już na etapie prac nad ustawą w ministerstwie, a potem w rządzie, powtarzał, że jest przeciwny ustawie o płacach minimalnych, tak jak był przeciwny tzw. ustawie 203. Zestawienie nieprzypadkowe, bo obydwie ustawy mają wspólny mianownik: zobowiązania finansowe nakładane na placówki zdrowotne bez wskazania źródła finansowania, bez dodatkowych pieniędzy.

Co będzie z projektem obywatelskim? Pierwsza reakcja PZM, którego liderzy stwierdzili, że PiS uchwalając rządowy projekt wyrzuciło ustawę obywatelską do kosza, absolutnie nie jest przesadzona. Choć – najprawdopodobniej – Sejm nie zdecyduje o odrzuceniu projektu. Rozważany jest scenariusz, w którym pod koniec lipca odbywa się pierwsze czytanie ustawy, następnie jest ona przesyłana do Komisji Zdrowia, która powołuje specjalną podkomisję. Bo, jak mówi jeden z polityków partii rządzącej, co prawda o takich płacach, jak przewiduje projekt obywatelski, jeszcze długo w ochronie zdrowia będzie można tylko pomarzyć, ale związkowcy nie raz deklarowali, że są gotowi do kompromisu i rozmów. A podkomisja jest idealnym miejscem do rozmów, powoływania ekspertów, organizowania dyskusji, które mogą trwać nawet do samych wyborów parlamentarnych.

Problem w tym, że takie rozmowy może boleśnie zweryfikować rzeczywistość. Co prawda w tym roku wzrost płac na podstawie tej ustawy mało kogo w placówkach ochrony zdrowia będzie dotyczyć, podobnie w 2018 roku, jednak przesunięcia finansowe w ramach systemu (sieć szpitali), a także brak wyraźnego wzrostu finansowania ochrony zdrowia spowodują, że w roku wyborczym sytuacja może się rządowi wymknąć spod kontroli. A mowa wyłącznie o gwarantowanych ustawą płacach minimalnych, które nie satysfakcjonują żadnej medycznej grupy zawodowej. Czy związkowcy będą bardziej skłonni do rozmów i negocjowania kształtu ustawy o wynagrodzeniach (bez gwarancji na sukces), czy też system (i pacjentów) czeka raczej kolejna duża fala strajków, protestów i innych form manifestowania niezadowolenia (np. emigracji) przez pracowników?

14.06.2017
Zobacz także
  • "Niskie wynagrodzenia decydują o emigracji"
  • MZ: Wynagrodzenia niegodnie niskie znikną
  • Ustawa przyjęta w 36 godzin
  • Płace minimalne już po pierwszym czytaniu
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta