×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Młodzi wsparli protest

WIL, Głos Wielkopolski, Kurier Szczeciński, Kurier Poranny, Gazeta Wyborcza, TOK FM

Dziesiątki osób wzięło udział w weekendowych manifestacjach pod pod hasłem "Młodzi solidarnie z protestem medyków", które przeszły ulicami m.in. Poznania, Szczecina, Białegostoku, Krakowa, Łodzi, Gdańska i Wrocławia.


Fot. Michał Ryniak / Agencja Gazeta

Manifestacje zorganizowali studenci kierunków medycznych oraz młode osoby pracujące w ochronie zdrowia. W ten sposób okazali wsparcie dla Ogólnopolskiego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego i Białego Miasteczka 2.0, które funkcjonuje pod Kancelarią Prezesa Rady Ministrów.

– System jest chory, ale to Wy możecie go uleczyć – mówił na placu Wolności w Poznaniu zaproszony do przemówienia Prezes Okręgowej Rady Lekarskiej Wielkopolskiej Izby Lekarskiej Artur de Rosier. – Ja Wam życzę, żebyście pracowali dużo lżej, byście byli godnie opłacani, by nasi pacjenci mieli komfortowe warunki leczenia. O to wszystko w tej chwili walczymy – dodał.

– Idąc na studia, miałam wyidealizowany obraz zawodu lekarskiego. Jak u wielu studentów, także i u mnie pogląd na rzeczywistość pracy w tym zawodzie brutalnie został urealniony. Nie zdawałam sobie sprawy, w jak bardzo niefunkcjonującym systemie przyjdzie nam pracować, jak bardzo będziemy mieć związane ręce, próbując leczyć pacjentów, w tym naszych bliskich – mówiła studentka V roku kierunku lekarskiego.

– Jesteśmy nie tylko medykami, ale też pacjentami. Pracownicy ochrony zdrowia nie są wynagradzani tak, jak powinni. Wielokrotnie zdarza się, że do lekarza specjalisty nie da się dostać, a na operacje, które trzeba wykonać natychmiast, czeka się latami. Farmaceutą klinicznym można zostać po studiach pięcioipółletnich i trzyletniej specjalizacji. To jest osiem i pół roku trudnych studiów, a w szpitalu zarabia się 4 tysiące – informował Antoni Białek, student farmacji w Poznaniu.

"Zdrowie pacjenta najwyższym prawem", "Zdrowie jest sprawą nas wszystkich", "Walczymy o Wasze zdrowie", "Twoje zdrowie = nasza sprawa", "Krótsza kolejka - dłuższe życie", "Bezpieczeństwo medyka to bezpieczeństwo pacjenta", "Lepiej łyżką kopać ziemię, niż pracować w tym systemie", "Chociaż rząd głównie wierzy, system zdrowia nadal leży" - to niektóre z haseł, jakie na transparentach nieśli uczestnicy sobotniego marszu w Szczecinie. Idąc głównymi ulicami skandowali: "Życie Polaka w cenie Big Maca!".

– Trwa walka o ochronę zdrowia. System wymaga ogromnej reformy. To sprawa nas wszystkich – przekonywali uczestnicy marszu. – Widząc obecną sytuację, systemowe problemy oraz brak reakcji obecnej strony rządowej na postulaty Białego Miasteczka, ruszyliśmy do działania.

– Walczymy o dobre warunki pracy. Czyli nie chcemy, aby z powodu braków kadrowych lekarze byli zmuszani do brania nadgodzin. Walczymy o godziwe wynagrodzenie, czyli np. o minimum 50 zł na godzinę dla lekarza z pełnym prawem wykonywania zawodu: po stażu a przed rozpoczęciem specjalizacji. Bo chcemy pracować dla pacjentów w naszym kraju, a nie być zmuszani do zarobkowej emigracji. Zabiegamy o równe traktowanie zawodów medycznych, co znaczy, że pielęgniarka nie może być traktowana jak asystentka lekarza, a ratownicy medyczni niczym element wyposażenia karetki. Poza tym solidarnie popieramy wszystkie pozostałe postulaty Białego Miasteczka – mówiły studentki III roku kierunku lekarskiego Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego.

W Białymstoku manifestacja odbyła się w niedzielę na Rynku Kościuszki. – Jesteśmy tu, by pokazać, że chcemy działającego systemu, dobrego leczenia pacjentów i godnej pracy dla medyków – mówiła jedna z uczestniczek wydarzenia. – Jesteśmy tu nie tylko jako pracownicy, ale też jako pacjenci. Jako pokolenie, które dopiero zaczyna swoją drogę, pokażmy, że zależy nam na normalnych warunkach pracy, na środkach do rzetelnego badania i leczenia pacjentów i na ludziach, by poświęcać czas im, a nie papierom.

– Ten protest trwa już miesiąc i wydawało się, że zostanie zakończony po kolejnych rozmowach z przedstawicielami ministra zdrowia. Jak na razie, efektów nie ma żadnych – mówił Henryk Grzesiak, prezes OIL w Białymstoku. – Dlatego to poparcie dla kolegów, którzy dzień i noc przebywają w Białym Miasteczku, jest tak bardzo istotne – dodał.

– To, co młodzi ludzie widzą patrząc na krytyczny stan systemu, to jest obawa o swoją przyszłość w tym zawodzie - mówił w TOK FM Sebastian Goncerz, koordynator manifestacji studentów, student szóstego roku medycyny na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. – Drugą rzeczą jest to, że my też będziemy pacjentami. Mamy członków rodziny, którzy również wymagają opieki. Kontakt z tym systemem napawa nas lękiem o to, czy nasi bliscy uzyskają pomoc, na jaką zasługują – dodał.

Gość TOK FM podkreślał, że "młodzi ludzie przychodzą na studia z pasji, z powołania i z chęci niesienia pomocy". – Po czym się okazuje, że trafiają do systemu, który odbiera im ogromną cześć zdrowia! Pracują przez liczbę godzin znacznie przekraczającą typowy tygodniowy etat – mówił. Jak dodał, to odbija się na ich życiu prywatnym i relacjach z rodziną. - Niestety finansowo to też nie jest najbardziej opłacalna praca, co oczywiście bardzo chcielibyśmy zmienić – powiedział.

– Mam kolegę, który pracuje w karetce ponad 15 lat. Żeby jakoś żyć, miesięcznie bierze po 300-400 godzin. Ja chcę normalnie żyć i w normalnych warunkach pracować, za przyzwoitą pensję - mówi Mateusz Dawidziuk, student trzeciego roku ratownictwa medycznego, uczestnik krakowskiego marszu spod placu przy Muzeum Narodowym na Rynek Główny.

Mateusz mówi, że praca jako ratownik to spełnienie jego życiowego marzenia, nie chce rezygnować, ale boi się wejścia w tak chory system. – Polscy ratownicy medyczni mają najwyższy poziom kompetencji i wykształcenia w Europie. Tymczasem nie mamy ustawy definiującej ten zawód, a ponad połowa z nas jest zatrudniona na umowach "śmieciowych", na których zarobki na rękę są poniżające – wyjaśniał.

– Jesteśmy młodzi, jesteśmy silni i mamy czas. Chcemy dobrze pracować jako lekarze i ratować ludzkie życie. Nie chcemy przepracowywać się i dorobić zawału, żeby ratować rozpadający się system i biegać na dyżur ze szpitala do szpitala, bo brakuje kadry – mówi Maksymilian Sorbian, współorganizator łódzkiej odsłony "Młodzi solidarnie z protestem medyków".

W Gdańsku spod pomnika Poległych Stoczniowców protestujący przeszli Podwalem Grodzkim na Targ Drzewny, pod pomnik Jana III Sobieskiego. Pod drodze bili w bębny i skandowali: "Krótsza kolejka, dłuższe życie", "Chcemy żyć i leczyć w Polsce", "Chcemy pracować, nie emigrować".

– Jesteśmy osobami studiującymi kierunki medyczne, m.in. lekarski, lekarsko-dentystyczny, ratownictwo medyczne, pielęgniarstwo, położnictwo, fizjoterapię, dietetykę i farmację. Wielu z nas już pracuje nie tylko w tych zawodach, lecz także w równie ważnych sektorach – od elektroradiologii, przez opiekę medyczną aż po salowe. Chcemy pokazać, że pomimo różnych kierunków, razem będziemy tworzyć lub już tworzymy jeden wspólny system ochrony zdrowia – tłumaczy Aleksandra Kozioł, która studiuje na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.

11.10.2021
Zobacz także
  • Co dalej z protestem?
  • Medycy liczą na mediację Kościoła
  • Ochrona zdrowia przerasta polityków
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta