×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Studium kryzysu (12)

Małgorzata Solecka
Kurier MP

W Polsce temat COVID-19 już niemal nie istnieje, ale w globalnych statystykach zakażeń nastąpiło w ostatnim tygodniu odbicie w górę o 28 proc. Tylko w Stanach Zjednoczonych liczba nowych przypadków wzrosła o 10 proc., mimo stosunkowo niskiego poziomu testowania. Nie tylko na testach opiera się jednak wiedza, że SARS-CoV-2 jeszcze nie przeszedł do historii.


Fot. Piotr Skórnicki/ Agencja Wyborcza.pl

Największy sukces/wyzwanie. Booster dla młodszych dzieci. FDA zatwierdziła dawkę przypominającą szczepionki przeciw COVID-19 dla młodszych dzieci (5-11 lat) – na tę informację wielu ekspertów przede wszystkim w komentarzach w mediach społecznościowych zareagowało entuzjastycznie, podkreślając, że można się spodziewać, choć nie od razu, podobnej decyzji EMA. Dawka przypominająca zwiększyłaby bezpieczeństwo młodszych dzieci przed jesienną falą pandemii.

W głównym nurcie publicznej dyskusji zainteresowanie pandemią jest tak nikłe, że informacja przebiła się bardzo słabo. Trudno się dziwić – temat szczepień przeciw COVID-19 praktycznie od kilku miesięcy nie istnieje, a choć Polska ma jeden z najniższych w UE wskaźników zaszczepienia dorosłych trzecią dawką, o kampanii edukacyjnej poświęconej dawce przypominającej nikt nie mówi ani nie myśli. Choć może? 16 maja w RMF FM prof. Andrzej Horban, konsultant krajowy w dziedzinie chorób zakaźnych i główny doradca premiera ds. pandemii powiedział coś, z czego można byłoby wyciągnąć daleko idące wnioski. Zapewnił mianowicie, że szczepienia przeciw COVID-19 pozostaną bezpłatne „bo nie ma żadnego powodu, żeby płacić” (warto przypomnieć, że latem 2021 roku minister zdrowia spekulował na temat daty, od której – miało to stać się już jesienią 2021 roku – za rozpoczęcie szczepienia p. COVID-19 trzeba byłoby płacić). – Szczepienia dzielą się na dwie kategorie: obowiązkowe i zalecane. Tutaj byśmy szli w kierunku myślenia o obowiązkowych. Raczej będziemy nakłaniali ludzi starszych do szczepień – stwierdził, cokolwiek konkretnie to miałoby znaczyć. Z drugiej strony – z wypowiedzi prof. Horbana być może nie powinno się wyciągać żadnych wniosków, bo sam w rozmowie z dziennikarzem podkreślał wielokrotnie, że doradcy mogą tylko doradzać, a decyzje podejmuje rząd.

Szczepienia dzieci i młodzieży to temat, który w ogóle leży odłogiem. Szkoda, bo dane, jakie publikuje ECDC, prowokują pytania. Patrząc globalnie na odsetek zaszczepionej podstawowym schematem populacji poniżej 18. roku życia wśród krajów UE/EFTA jesteśmy gdzieś w połowie stawki (24 proc.), przy czym siedem krajów przekroczyło poziom 40 proc. (liderem jest Hiszpania, ponad 45 proc.). Ale już jeśli weźmiemy na tapet grupę wiekową 5-9 lat, Polska (17 proc.) zajmuje stosunkowo wysokie, siódme miejsce, ustępując w zasadzie jedynie championom kampanii szczepień dorosłych (Dania, Portugalia, Hiszpania, Islandia, Irlandia). Całkiem nieźle prezentujemy się też w grupie 10-14 lat (37,5 proc.), natomiast wyraźnie odstajemy pod względem odsetka zaszczepionej najstarszej młodzieży 15-17 lat. Islandii udało się zaszczepić ponad 90 proc. tej populacji. Mały kraj? 10-milionowa Portugalia przekroczyła 85 proc., zaś większa od Polski Hiszpania – zbliżyła się do 80 proc. W Polsce przeciw COVID-19 zaszczepił się co drugi starszy nastolatek.

Warto byłoby wiedzieć, skąd te ogromne różnice. Czy o szczepieniu najmłodszych decydują wyłącznie rodzice – i dlatego Polska wypada lepiej, niż wiele innych krajów, a porażająca różnica w grupie najstarszych nastolatków to efekt ich współdecydowania o szczepieniu, czy też raczej – nieszczepieniu i efekt pozostawania pod wpływem płynących z internetu fake-newsów? Niemal-dorośli lada moment staną się dorośli, a część z nich dość szybko – być może zanim wyzwoli się spod wpływu internetu – będzie podejmować decyzje o szczepieniu własnych dzieci, nie tylko przeciw COVID-19.

Największa porażka. Testowanie. W co najmniej kilku województwach stacje sanepidu proszą szpitale o przekazywanie pozytywnych wyników testów genetycznych – brakuje materiału do sekwencjonowania genomu wirusa, a Polska nie ma czego sprawozdawać do instytucji międzynarodowych – to informacje nieoficjalne, ale potwierdzeniem są statystyki testowania, czy też raczej nietestowania – od kilku tygodni średnia dzienna wykonywana liczba testów w przeliczeniu na tysiąc mieszkańców oscyluje wokół 0,23 co sytuuje nas w dolnych rejestrach światowych rankingów.

Wszystkie kraje wysokorozwinięte testują o rząd wielkości mniej, niż w czasie szczytu pandemii – to oczywiste. Jednak jest ogromna różnica między wskaźnikiem wynoszącym nieco ponad 5 (Portugalia), niemal 4 (Włochy i Wielka Brytania) czy niespełna 2 (Niemcy), a polskim 0,23.

Ponieważ nie testujemy, liczba nowych przypadków rośnie minimalnie, co jest potwierdzeniem, że porada z początku lat 90. o tłuczeniu termometru jako remedium na gorączkę ciągle ma się dobrze.

Zła, z punktu widzenia stosowanej taktyki, wiadomość jest taka, że testowanie to tylko jedna z metod śledzenia etapu rozwoju pandemii. W wielu krajach prowadzony jest monitoring ścieków. The New York Times poinformował z kolei w minionym tygodniu, że jeden z operatorów urządzeń monitorujących pomiary temperatury, poinformował, iż u 4 proc. mieszkańców Nowego Jorku wystąpiły odczyty świadczące o utrzymywaniu się stanu gorączki – przed pandemią w analogicznym okresie ten odsetek wynosił 1,5 proc. A poziom 4 proc. notowano w okresie grudnia i stycznia, gdy przez miasto przetaczała się fala Omikrona.

Największy brak zaskoczenia. Zgony. W Stanach Zjednoczonych drugi tydzień mocno wybrzmiewa temat straty miliona mieszkańców z powodu pandemii. Podsumowania i analizy w mediach, ale też wspomnienia konkretnych osób – form przypominania o najbardziej bolesnym i wymiernym efekcie dwóch lat pandemii jest bardzo wiele. W Polsce temat zgonów covidowych na co dzień praktycznie nie istnieje, najwyraźniej nie mamy (nie chcemy mieć) kultury pamięci i refleksji. Tymczasem z ułomnych (przez niską intensywność testowania, zwłaszcza w jesiennej fali 2020 roku) statystyk covidowych wynika, że w Polsce ofiar śmiertelnych COVID-19 w przeliczeniu na milion mieszkańców jest niemal dokładnie tyle, ile w Stanach Zjednoczonych (w tej chwili nawet nieco więcej, ale patrząc na różnice w testowaniu i raportowaniu, USA zapewne Polskę wyprzedzą).

Największe wyzwanie. Budowanie świadomości. Pandemia wyczuliła nas na temat chorób zakaźnych – z wielkim hukiem wróciły one do głównego kręgu zainteresowań choćby specjalistów zdrowia publicznego, ale bardzo mocno rezonują też choćby w mediach społecznościowych i mediach tradycyjnych. W tej sytuacji notowane poza Afryką przypadki małpiej ospy, występujące u osób, które nie podróżowały na ten kontynent, budzą naturalne i zrozumiałe zainteresowanie. Byłoby optymalnie, gdyby to zainteresowanie napędzała jednak wiedza i (rzetelna) informacja, nie zaś żądza sensacji i nieuchronnie towarzysząca jej panika. To, czego musimy mieć, wszyscy, pełną świadomość już dziś – ekspansja człowieka i wszystko, co kwalifikujemy jako współczesny styl życia – napędzają i będą napędzać zagrożenie ze strony chorób zakaźnych, w tym znanych nam i (jeszcze) nieznanych chorób odzwierzęcych.

23.05.2022
Zobacz także
  • Studium kryzysu (11)
  • Studium kryzysu (10)
  • Studium kryzysu (9)
  • Studium kryzysu (8)
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta