×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Studium kryzysu (33)

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Objazd po Polsce i wystąpienia prezesa PiS na zamkniętych spotkaniach z sympatykami, których treść jednakowoż przedostaje się do mediów, dzięki czemu mogą się z nią zapoznać również ci nie spełniający wąskich kryteriów, coraz częściej dotyczą spraw ochrony zdrowia.


Jarosław Kaczyński. Fot. PiS

  • Prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział, że wkrótce odbędzie się konferencja programowa PiS ws. ochrony zdrowia, podczas którego politycy tej partii przedstawią program zmian
  • Parę rzeczy wyszło, ale w wielu kwestiach jest niedobrze, a pandemia miała efekt dezintegrujący służbę zdrowia, to nieprzyjemne zaskoczenie. Będziemy działać. Na pewno nie jest tak, że nie zauważamy problemów – zauważamy – zapewnił Kaczyński
  • Ocenił, że środowisko lekarzy jest „skonsolidowane i bardzo wpływowe”. – Jest w Polsce wiele postaw, które niełatwo zrozumieć, a jeszcze trudniej zaakceptować. Kiedy mówi się np. studentom medycyny, którzy studiują za darmo, a są to drogie studia, żeby w zamian podjęli zobowiązanie pracy w Polsce, słyszymy: Nie będziemy niewolnikami. To nie jest niewolnictwo, nie ma przymusu bycia lekarzem. Jeśli ktoś chce studiować i nie mieć zobowiązań, niech za to zapłaci 1,5 mln zł – powiedział Kaczyński

Największy sukces. Łamanie korporacji. Przez siedem ostatnich lat lekarze i lekarki byli ignorowani przez rządy Prawa i Sprawiedliwości. Stanowiska Naczelnej Rady Lekarskiej, negatywnie opiniujące kolejne akty prawne, były lekceważone. Głos autorytetów medycznych – choćby w walce z pandemią – był pomijany, lub co najwyżej słuchany selektywnie, przy czym największy posłuch mieli ci, którzy zgadzali się na kompromisy między wiedzą medyczną a tzw. całokształtem rzeczywistości.

Żeby oddać sprawiedliwość, choć ignorowanie głosu lekarzy i lekarzy dentystów PiS przeniosło na wyższy poziom, na pewno nie jest tak, że wcześniej decydenci uważnie wsłuchiwali się w głos środowiska, zwłaszcza (czy też również) w sprawach związanych z organizacją czy finansowaniem systemu ochrony zdrowia. Jednak pamięć nie oznacza symetryzmu, a rolą mediów jest patrzenie na ręce obecnej władzy, a nie rozliczanie – bez końca – starych błędów tkwiącej w politycznym czyśćcu opozycji. PiS ignorował koncertowo, ale właśnie przestał. Po pięciu miesiącach od zjazdu lekarzy, który wybrał nowe władze, lider Prawa i Sprawiedliwości z nostalgią wspomina „dawne czasy”.

– My nie możemy kierować się w sprawach, które dotyczą każdego – a służba zdrowia dotyczy każdego – interesami tych, którzy by chcieli ograniczyć ilość tych, którzy są w stanie świadczyć usługi po to, by uzyskiwać lepsze wyniki finansowe. To jest niemoralne. A już szczególnie niemoralne u lekarzy. I chociaż już dzisiaj izba lekarska – skądinąd dzisiaj jej kierownictwo nie z doświadczonych profesorów, bo myśmy kiedyś ściśle współpracowali z izbą lekarską i rozmawialiśmy tam z ludźmi różnych poglądów, ale z bardzo dobrymi lekarzami. Dzisiaj tam zwyciężyli młodzi ludzie, którzy może kiedyś będą dobrymi lekarzami, ale to jest taki zawód, którego trzeba się długo uczyć.

Co oznacza „myśmy kiedyś ściśle współpracowali z izbą lekarską” – nie wiadomo. Być może prezes sięgnął pamięcią do prehistorii, czyli czasów, w których ministrem zdrowia w rządach PiS był prof. Zbigniew Religa, wtedy – a były to lata gwałtownych lekarskich protestów – rzeczywiście dialog był prowadzony, choć o ścisłej współpracy i wtedy raczej mowy nie było, a istotnym wątkiem tego dialogu były groźby czy też intelektualne supozycje o możliwości brania lekarzy w kamasze oraz już całkiem nieintelektualne kroki w postaci wyprowadzania lekarzy w kajdankach, zapowiedzi „Nikt już przez tego pana życia pozbawiony nie będzie” czy naloty CBA na oddziały intensywnej terapii, które sparaliżowały na lata polską transplantację.

Nota bene, izbą lekarską kierował wtedy Konstanty Radziwiłł, którego – gdy zostawał szefem lekarskiego samorządu – dla jednych atutem, dla innych przywarą, był młody wiek. Od 2015 roku dialogu i współpracy między rządem i samorządem lekarskim nie było, paradoksalnie, w dużym stopniu, odpowiedzialność za ten stan rzeczy ponosi zaś były prezes NRL.

Ale w zasadzie dlaczego prezes wraca do tego, co było „kiedyś”? Przemawiając w Częstochowie na tematy związane z niezadowalającym stanem ochrony zdrowia lider PiS wskazał przyczyny tego stanu rzeczy, a konkretnie – jedną. – Wśród przyczyn mamy to, że jest przynajmniej 30 tys. za mało lekarzy i że przy dotychczasowym sposobie kształcenia to była luka w gruncie rzeczy nie do likwidacji. To, że tu powstał wydział lekarski, gdzie powstały te wydziały lekarskie w różnych innych miejscach, gdzie często się o nie starano od dwudziestu kilku lat. Dobrze znam przykład elbląski, bo z Elblągiem od 1989 r. jestem związany. Ale tam też powstaje wydział lekarski i to na prywatnej uczelni. Otóż szanowni państwo, to jest właśnie droga do tego, żeby lekarzy było więcej, żeby złamać tą korporacyjność, korporacyjność, która nas niszczy.

Młodzi lekarze – ci sami, którzy w 2017 roku strajkiem głodowym próbowali zwrócić uwagę na zbyt niskie nakłady na zdrowie i pogłębiający się kryzys kadrowy i którzy teraz przejmują współodpowiedzialność za samorząd lekarski – zostali oskarżeni o obronę interesów korporacyjnych. – Oni właśnie zapowiadają, że po tych nowych wydziałach, absolwenci tych nowych wydziałów będą musieli spełniać jeszcze dodatkowe warunki, by dostać prawo wykonywania zawodu. My sobie z tym damy radę – zapowiada Jarosław Kaczyński, kładąc kres ignorowaniu lekarzy i lekarek przez rządy Prawa i Sprawiedliwości. Głos samorządu dotarł do ucha prezesa.

Największy brak zaskoczenia. Konferencja o ochronie zdrowia. Polacy najbardziej lubią piosenki, które znają. Politycy najbardziej lubią konferencje programowe. W ochronie zdrowia tylko w ostatnich siedmiu latach odbyły się przecież już nie raz, a flagowa „Wspólnie dla zdrowia” trwała wręcz rok i składała się z bodaj dziesięciu „odcinków”. Miała pewną ułomność – ani razu nie gościł na niej prezes PiS, więc być może wnioski z niej płynące, opracowane przez ekspertów, rozpłynęły się niczym sen złoty. Ale przecież zdrowiu poświęcono równie dużo uwagi przy okazji prezentacji „Polskiego Ładu” – i tam już prezes wręcz osobiście kreślił własną ręką kierunki dobrych zmian. To tylko dwie najważniejsze, konferencji programowych PiS było przecież przez siedem ostatnich lat znacznie więcej. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by odbyła się „wkrótce” kolejna, i to – jak zapowiada Jarosław Kaczyński – poświęcona w całości ochronie zdrowia. Politycy przedstawią na niej program zmian. Jak mówi młodzież (niekoniecznie lekarska): – Can’t wait. Albo wręcz: – Stay tuned.

Największe wyzwanie. Nadążanie z liczeniem pieniędzy. Konferencja jest konieczna, bo uczestnicy spotkania z prezesem martwili się, że „służba zdrowia nie wróciła do rytmu sprzed pandemii”. Czyli – przed pandemią było już dobrze, albo prawie dobrze, ale przyszedł COVID-19.

Konferencja jest konieczna, bo będzie jeszcze jedną okazją do zaprezentowania wyliczeń (trudno je, komentując serio, nazwać danymi), jak bardzo PiS poprawiło sytuację w ochronie zdrowia przez siedem ostatnich lat. Prezes robi to zresztą co tydzień, odkąd wrócił na trasę. Znów powtórzył, że „nakłady na ochronę zdrowia wzrosły w ostatnich latach z 74 do blisko 170 mld zł rocznie”, ocenił także, że pensje lekarzy są na „bardzo przyzwoitym poziomie”, a pensje pielęgniarek również znacząco wzrosły.

To jeszcze raz: w 2015 roku nakłady publiczne na zdrowie wynosiły niemal 78 mld zł, czyli 4,5 proc. PKB. W 2021 roku (ostatnim, o którym prezes jako lider obozu rządzącego może się wypowiadać w sposób miarodajny, bo zostały zamknięte wszystkie rozliczenia) nakłady publiczne na zdrowie wyniosły nieco ponad 125 mld zł. Kwota 170 mld zł odnosi się do nie wiadomo czego. Na pewno nie do 2022 roku. Być może prezes z właściwą sobie finansową dezynwolturą połączył kategorię wydatków publicznych i prywatnych – wówczas rzeczywiście, już w ubiegłym roku wydaliśmy nawet ponad 175 mld zł, z czego blisko 50 mld zł pochodziło z kieszeni obywateli. Ale i to dałoby się wybronić: Polacy wydają, bo mają. A dzięki komu mają?

Największy znak zapytania. Poziom inflacji. Cieniem na tych sukcesach kładzie się tylko inflacja. Głos ekspertów, wskazujących konsekwentnie, że na przestrzeni siedmiu ostatnich lat nakłady nominalnie się co prawda niemal podwoiły, ale jakościowego skoku w odsetku PKB wydawanym na zdrowie próżno wypatrywać (w 2015 roku 4,5 proc., obecnie ok. 4,8-4,9 proc.). Ale nie sposób przejść do porządku dziennego nad słowami lidera obozu rządzącego, gdy mówi: – Jest w Polsce wiele postaw, które niełatwo zrozumieć, a jeszcze trudniej zaakceptować. Kiedy mówi się np. studentom medycyny, którzy studiują za darmo – i mają do tego prawo – a są to drogie studia, żeby w zamian podjęli zobowiązanie pracy w Polsce słyszymy: Nie będziemy niewolnikami. To nie jest niewolnictwo, nie ma przymusi bycia lekarzem. Jeśli ktoś chce studiować i nie mieć zobowiązań, niech zapłaci za to 1,5 mln zł.

A jeszcze cztery lata temu premier Mateusz Morawiecki „szacował”, że koszt wykształcenia lekarza (domniemanie – studia plus specjalizacja, ale przyjmijmy za dobrą monetę, że same studia) wynosi „do miliona złotych”. Bardzo te studia podrożały w trakcie drugiej kadencji…

A patrząc na problem z innej, bardziej ludzkiej niż systemowej, perspektywy: studenci, którzy w tej chwili zaciągają kredyt z BGK (20 tys. zł za semestr) powinni jeszcze raz upewnić się, że nie istnieją kalkulacje, które każą im spłacać zobowiązania w wysokości podanej przez prezesa, który przecież – jak sam stwierdził niedawno – zalicza się do wąskiego grona najmądrzejszych ludzi. Bynajmniej nie tylko w Polsce.

17.10.2022
Zobacz także
  • Studium kryzysu (32)
  • Studium kryzysu (31)
  • Studium kryzysu (30)
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta