×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Studium kryzysu (51)

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Wysoka samoocena nie jest niczym złym. Ale jeśli towarzyszy jej przekonanie o własnej nieomylności oraz chęć ucinania jakichkolwiek głosów krytyki, nawet bardzo zawoalowanej, jeśli dialog jest dopuszczalny o tyle, o ile brzmi mile dla ucha decydentów, można mówić o problemie. Jakkolwiek hollywoodzko to zabrzmi: – Houston, mamy problem.


Minister zdrowia Adam Niedzielski. Fot. Marcin Kaproń /MFiPR

  • Konsultanci krajowi nie są urzędnikami MZ
  • Błędem jest ogromne samozadowolenie i jeszcze wyższa ocena, jaką minister sam sobie wystawia
  • Kilkanaście miliardów złotych w funduszu zapasowym bardzo by się w tej chwili przydało

Największy brak zaskoczenia. „Afera mlekowa”. Konkretnie – jeden z jej wątków, bo preparat mlekozastępczy rozlał się, można powiedzieć, szeroko. Okazuje się, ku zupełnemu brakowi zdziwienia, przynajmniej dla osób, które uważnie śledzą system i rządzące nim w tej chwili niepisane reguły, że minister jest nieomylny, a gdy się myli – patrz wyżej. Nie potrzebuje z zewnątrz dobrych rad i sugestii, sam wie, jak rozwiązywać problemy, również te, które stwarza sam lub które stwarzają instytucje mu podległe. Na pewno nie potrzebuje inicjatyw płynących z samorządu lekarskiego, a już na pewno nie chce angażowania w nie osób, które – w jego ocenie – powinny raczej potwierdzać stanowisko resortu, niż do tego resortu zwracać się z zewnętrznymi apelami.

Interwencje wysokiego urzędnika ministerstwa, o których informowaliśmy w sobotę, nadają nowe znaczenie pojęciu „dialog”, ale też trudno uznać je za zaskakujące. Trzeba powiedzieć uczciwie, że mało który minister (nie tylko zdrowia zresztą) znosi(ł) dobrze krytykę – również tę zawoalowaną, podaną w formie absolutnie konstruktywnego apelu czy stanowiska. Czasy, w których, już konkretnie w resorcie zdrowia, urzędnicy – i to nie w randze wiceministrów, ale również dyrektorów departamentów (!) – mieli komfort nie tylko posiadania, ale artykułowania własnego zdania i forsowania własnych koncepcji – ba, tego od nich wręcz oczekiwano – minęły przed tym, jak Prawo i Sprawiedliwość objęło rządy. Jest tylko jedno „ale”: konsultanci krajowi nie są urzędnikami Ministerstwa Zdrowia, nawet jeśli są przez ministra powoływani i nawet jeśli ich działalność jest finansowana z budżetu państwa. Można powiedzieć, że zwłaszcza teraz, gdy w kierownictwie resortu zdrowia jest tylko jeden przedstawiciel profesji medycznej, rola konsultantów krajowych w dziedzinach medycyny powinna rosnąć, a ich merytoryczny głos powinien być nie tylko słyszany, ale też – jeszcze uważniej – słuchany. Zwłaszcza, że dorobek zawodowy i posiadana pozycja stanowią doskonałe zabezpieczenia przed podejmowaniem pochopnych inicjatyw czy wygłaszaniem nieprzemyślanych sądów.

Nie od dziś jednak wiadomo, że niesubordynacja niesie za sobą natychmiastowe konsekwencje – gdy minister zdrowia chciał zrefundować testy combo, a Rada Przejrzystości AOTMiT nie wydała pozytywnej rekomendacji, jej przewodniczący, prof. Rafał Niżankowski został odwołany przez Adama Niedzielskiego, jak sam powiedział w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”, mailem. W trakcie kadencji, bez przedstawienia (wypowiedzi medialne się nie liczą) konkretnych, udokumentowanych zarzutów.

Największy błąd. Świetne samopoczucie. „Przyszedłem tu będąc szerzej nieznanym urzędnikiem państwowym, a po 2,5 roku w ministerstwie cieszę się jednak dużą rozpoznawalnością i poparciem społecznym” – mówił o sobie Adam Niedzielski w wywiadzie dla „Rynku Zdrowia”, który ukazał się w ostatnim tygodniu, i którego streszczeniem mogłyby być wers piosenki: „Jest super, jest super, więc o co ci chodzi”. To przekonanie wzmacnia w ministrze sondaż zaufania do polityków, według CBOS zajmuje on – jak sam podkreślił – czwarte miejsce wśród polityków Prawa i Sprawiedliwości.

Błędem jest ogromne samozadowolenie i jeszcze wyższa ocena, jaką minister sam sobie wystawia. Błędem jest sugerowanie politycznym kolegom pewnego rodzaju nieudacznictwa. Nie tylko zresztą tym, którzy zajmują w owym rankingu miejsca poniżej pozycji Adama Niedzielskiego, a może nie zwłaszcza tym, bo Jarosław Kaczyński cieszy się zaufaniem tylko o jeden punkt procentowy wyższym niż Adam Niedzielski.

Ale jest coś jeszcze: w ostatnich trzech latach był przecież minister zdrowia, który w pewnym momencie zajmował wręcz pierwsze miejsce w rankingu zaufania – i przez wiele miesięcy plasując się w nim wysoko. Oczywiście, można zawsze powiedzieć, że prof. Łukaszowi Szumowskiemu pomagał pierwszy etap pandemii, w którym niemal wszystkich łączyło poczucie zagubienia i chęć podążania za autorytetem. Jednak jak łaska pańska na pstrym koniu jeździ, tak zaufanie społeczne nie jest dane raz na zawsze. I nawet jeśli w tej chwili wydaje się, że minister zdrowia ma garnitur uszyty z teflonu – do którego nic nie przywiera – błędem jest przyjmowanie tego, co się wydaje, za rzeczywistość. Przyjmowanie za pewnik własnej teflonowości, nieomylności i doskonałości odbiło się czkawką już niejednemu politykowi, a w przypadku polityka ciągle bardziej aspirującego niż spełnionego to nawet więcej niż błąd.

Największy znak zapytania. Finanse. Wydaje się, że informacja o trudnej sytuacji finansów Narodowego Funduszu Zdrowia ma potencjał na zdominowanie dyskusji choćby w obszarze ochrony zdrowia, ale kolejny raz – posługując się żargonem social mediów – ten temat #nikogo – wyznawca teorii spiskowej powiedziałby, że musiały się włączyć jakieś szumidła, skoro praktyczne wyzerowanie kasy Funduszu, w kontekście pogarszającej się sytuacji gospodarczej i możliwych kolejnych perturbacji ekonomicznych związanych już nie tylko z wojną w Ukrainie, inflacją, ale spodziewanym ciosem w banki, którego zwiastunem jest ekstremalnie korzystny dla kredytobiorców frankowych komunikat, jaki popłynął od rzecznika generalnego TSUE, nie budzi zainteresowania ani mediów, ani większości ekspertów.

Można sobie zadawać pytanie: dlaczego? Czy naprawdę wszyscy uwierzyli w przekaz o rosnących nakładach na zdrowie i gwarancjach ustawy 7 proc. PKB na zdrowie? Czy to raczej kwestia dość powszechnego przekonania, że „jakoś to będzie”, „nie może być aż tak źle”, „pożyjemy, zobaczymy”? Czy to niechęć do wychylania się ze zbyt krytycznymi wypowiedziami, nawet sugerującymi brak zaufania, że sprawy idą w jedynie możliwym, czyli dobrym, kierunku?

Dane finansowe NFZ nie pokazują – przynajmniej w tej chwili – katastrofy. Nie można powiedzieć, że zaczyna brakować pieniędzy. Tematem – i dramatem – jest coś innego: brak poduszki finansowej, wystarczającej by ze spokojem myśleć o tegorocznych wyzwaniach, jakimi będą między innymi kolejne podwyżki w ochronie zdrowia, potrzeba finansowania większej liczby świadczeń (kiedyś dług zdrowotny trzeba przecież spłacać?), prawdopodobne wejście w życie ustawy o Krajowej Sieci Onkologicznej (w niedawnej rozmowie z MP.PL dr Adam Maciejczyk, z którego inspiracji KSO powstaje, przyznał, że temat finansowania jest newralgiczny dla powodzenia projektu) – to tylko ich część. Kilkanaście miliardów złotych w funduszu zapasowym bardzo by się w tej chwili przydało – problemem jest to, że większej części zgromadzonego zapasu już praktycznie nie ma, a jest obawa zniknięcia w Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 kilku, które pozostały.

20.02.2023
Zobacz także
  • Studium kryzysu (50)
  • Studium kryzysu (49)
  • Studium kryzysu (48)
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta