×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Studium kryzysu (60)

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Utrzymywanie wojennej narracji z partnera prędzej czy później zrobi przeciwnika, ale odpowiedzialność za ten stan rzeczy bierze ten, kto taką narrację narzuca.


Minister zdrowia Adam Niedzielski. Fot. MZ

  • Adam Niedzielski przekonał prezesa PiS, że nie było żadnej klęski, tylko względy techniczne przesądziły o rezultacie głosowania i że wystarczy operację powtórzyć, żeby był sukces
  • Ogłoszeniu, że na majowym posiedzeniu ustawa o jakości wróci do Sejmu, towarzyszy zdecydowane zaostrzenie retoryki wobec środowiska lekarzy
  • Warto się zastanowić, dlaczego organizacje pacjentów, a w każdym razie ich duża część, tak łatwo dają wiarę narracji ministra, którego przynajmniej część decyzji trudno uznać za optymalne z punktu widzenia pacjentów
  • W cieniu wielkiej polityki i nieco ponad (a w każdym razie poza) sporami rozwija się projekt opieki koordynowanej. Patrząc na liczby – zaskakująco sprawnie

Największe (mimo wszystko) zaskoczenie. Ustawa o jakości. Gdy zaledwie tydzień temu pisaliśmy, że jest możliwy scenariusz, w którym ustawa o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta wraca do Sejmu w postaci projektu, wielu komentujących twierdziło, że to po prostu niemożliwe. Że takie rzeczy się nie wydarzają. Nie po raz pierwszy okazuje się, że w pewnych uwarunkowaniach politycznych, „jak czegoś nie można, ale się bardzo chce, to można”. A minister zdrowia tak bardzo chce, że może. W tym celu Adam Niedzielski przekonał prezesa PiS, że nie było żadnej klęski, tylko względy techniczne przesądziły o rezultacie głosowania i że wystarczy operację powtórzyć, żeby był sukces.

Ogłoszeniu, że na majowym posiedzeniu ustawa o jakości wróci do Sejmu, towarzyszy zdecydowane zaostrzenie retoryki wobec środowiska lekarzy i lekarzy dentystów, zwłaszcza wobec samorządu tych zawodów – izby lekarskie oskarżane są nie tylko o działanie w interesie korporacyjnym, ale wręcz przekreślanie i lekceważenie praw pacjenta, których jedynym obrońcą jest minister zdrowia i desygnowani przez niego urzędnicy. Odłożywszy na chwilę na bok analizę relacji minister zdrowia – samorząd lekarski, warto się zastanowić, dlaczego organizacje pacjentów, a w każdym razie ich duża część, a zwłaszcza te, które są reprezentowane w oficjalnych ciałach powołanych przy ministrze czy Rzeczniku Praw Pacjenta, tak łatwo dają wiarę narracji ministra, którego przynajmniej część decyzji trudno uznać za optymalne z punktu widzenia pacjentów (a także całego systemu). Nie chodzi tylko o tragiczny, jeden z najgorszych wśród krajów wysokorozwiniętych, bilans pandemii, ale na przykład o sprawy związane z kształceniem lekarzy (Rada Organizacji Pacjentów w tej sprawie akurat wydała stanowisko, które trudno uznać za korzystne dla ministra zdrowia, ale najwyraźniej fakt, że – być może – za sześć, siedem lat prawo do leczenia polskich pacjentów będą mieli otrzymać lekarze po ukończonym kierunku lekarskim w wyższej szkole nauk stosowanych w losowym mieście powiatowym, nie uruchamia alarmu w głowach liderów organizacji trzeciego sektora, gdy słuchają Adama Niedzielskiego). Gdy ktoś jest współodpowiedzialny za takie decyzje, czy można obdarzać go bezkrytycznym zaufaniem w innych sprawach?

Sejm zbierze się pod koniec maja, więc jest jeszcze za wcześnie na dywagacje, na ile plan Adama Niedzielskiego się powiedzie. Ba, nie jest wcale przesądzone, że ustawa rzeczywiście pojawi się na tym posiedzeniu – tu warto przywołać doświadczenia z innym projektem, który minister zdrowia również traktował w swoim czasie jako „być lub nie być”, czyli forsowanymi rozwiązaniami dotyczącymi certyfikatów covidowych – kompromitacja tego projektu była tak wielka i tak wielopoziomowa, że aż dziw bierze, że nie skończyła się dymisją, ale pragmatyka władzy przeważyła, co akurat nie jest żadnym zaskoczeniem.

Największy sukces/znak zapytania. Opieka koordynowana/zdolność kojarzenia faktów. Niejako w cieniu wielkiej polityki i nieco ponad (a w każdym razie poza) sporami rozwija się projekt opieki koordynowanej. Patrząc na liczby – zaskakująco sprawnie. Formalnie rozpoczęty 1 października 2022 roku, faktycznie trzy miesiące później, jest na etapie, który najwięksi optymiści zakładali na koniec bieżącego roku – umowy podpisał co piąty świadczeniodawca. Oczywiście, jak zastrzegają liderzy opieki koordynowanej, nie wszyscy, którzy podpisali umowy, od razu wdrażają opiekę koordynowaną – część się dopiero przygotowuje, część wdraża, ale początkowo w ograniczonym zakresie. Nie zniknęły przeszkody ani znaki zapytania, jednak warto zaznaczyć, że na tym odcinku jest sukces.

Trudno też nie zauważyć, skąd ten sukces się wziął i co takiego się wydarzyło, że mógł się zdarzyć. Warto przypomnieć, że do początków września retoryka Ministerstwa Zdrowia i NFZ w tej sprawie była, mówiąc oględnie, dość konfrontacyjna. Postulaty, formułowane przez organizacje lekarzy POZ, były traktowane – i przedstawiane w mediach – jako próby sabotowania koordynacji, jako niechęć do wzięcia na siebie większego zakresu zadań i odpowiedzialności, jako dążenie do utrzymania silosowego modelu systemu, w którym POZ, jak mawiano, dużo kosztuje, niewiele jest z niej pożytku.

Wiele razy pisaliśmy – mówił nam to już we wrześniu prezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie Jacek Krajewski, że przełom przyniosło Forum Ekonomiczne w Karpaczu i możliwość półoficjalnych, typowych dla tego wydarzenia, rozmów. To tam nastąpiło przełamanie lodów. Minister i jego współpracownicy uwierzyli, że lekarze nie mają złych intencji, formułując postulaty dotyczące zmian w programie opieki koordynowanej – przeciwnie, że za tymi postulatami stoi po pierwsze wieloletnie doświadczenie, po drugie – troska o pacjentów. Do kolejnych rozmów, już formalnych, przystąpiono bez założenia, że celem jest złamanie partnera (a tak naprawdę – przeciwnika) i zmuszenie go do złożenia podpisu pod własnym rozwiązaniem. Program zmodyfikowano, a Porozumienie Zielonogórskie (czy trzeba przypominać, że w ostatnich latach traktowane również przez obecnego ministra jako jeden z głównych antagonistów, zły wilk z bajki o dobrym ministrze?) zaangażowało się bardzo mocno – można przywołać tu choćby wydarzenie z poprzedniego weekendu, czyli Wiosnę Koordynacji w Janowie Podlaskim, na którą nota bene minister zdrowia, przeżywający sejmową porażkę, nie dotarł, choć wcześniej potwierdził swoją obecność – nie tylko w promocję, ale też edukację o programie. Co realnie przekłada się na jego rosnącą wśród lekarzy popularność. Oczywiście, edukacja i promocja nie wystarczą, ale w pierwszym etapie niewątpliwie umożliwiły sukces, a na pewno go przyspieszyły.

Czas na pytanie – skoro w tej sprawie udało się osiągnąć sukces dzięki przyznaniu, że lekarze i ich przedstawiciele nie są przeciwnikami (czy wręcz wrogami), dlaczego rozwiązania projakościowe ministerstwo (minister) chce wprowadzać w kontrze do lekarzy, zakładając – i ogłaszając publicznie – że lekarze nie chcą tych rozwiązań, bo godzą one w ich interes? Sprawy, choć różnego kalibru, są przecież bliźniaczo podobne. Tu i tu chodzi o doświadczenie praktyków. Tu i tu chodzi – finalnie – o pacjentów. Tu i tu chodzi o zdrowy rozsądek, który – w połączeniu z doświadczeniem – widzi najsłabsze punkty proponowanych zza biurek rozwiązań.

Zadając to pytanie, słyszałam w ostatnim tygodniu wiele odpowiedzi, ale ze wspólnym mianownikiem – minister nie ufa. Patologicznie i kompletnie. Dlatego nie połączy kropek i nie zobaczy, że jeśli raz okazane zaufanie się opłaciło i przyniosło rezultaty, którymi w tej chwili decydenci mogą się tylko chwalić, może trzeba przemyśleć, że problem – wbrew dotychczasowej narracji – wcale nie leży po stronie przeciwnika, choćby dlatego, że po tej drugiej stronie nie ma przeciwnika, tylko jest partner. Oczywiście, utrzymywanie wojennej narracji z partnera prędzej czy później zrobi przeciwnika, ale odpowiedzialność za ten stan rzeczy bierze ten, kto taką narrację narzuca.

Największy brak (mimo wszystko) zaskoczenia. Pieniądze na zdrowie. Ustawa 7 proc. PKB na zdrowie w przyszłym roku zacznie w pełni działać, spodziewamy się znaczącej dotacji z budżetu do NFZ – ogłosił w tym tygodniu wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski.

Ta enuncjacja jest godna uwagi z kilku powodów, wśród których chyba najważniejszy jest ten, że przedstawiciel rządu przyznał, że ustawa do tej pory działa(ła) nie w pełni, czyli – mówiąc inaczej – dotacji przedmiotowej, uzupełniającej różnicę między przychodami głównie ze składki zdrowotnej (a w tym roku niemal wyłącznie ze składki zdrowotnej) a progiem wynikającym z tejże ustawy nie było. Wynosiła ona okrągłe zero złotych przez sześć bitych lat. Czy w 2024 roku będzie inaczej? Wiceszef resortu zdrowia „spodziewa się”, że tak – ale kierując się dobrą pamięcią, warto przypomnieć, że lata temu tego samego spodziewał się ówczesny prezes Funduszu Andrzej Jacyna, i na spodziewaniu się historia się kończyła. Jak będzie teraz, zobaczymy.

To, co już zobaczyliśmy, a raczej – usłyszeliśmy, to komentarz dotyczący faktu, że w 2023 roku NFZ prawdopodobnie osiągnie ujemny wynik finansowy. Wszystko przez nowelizację ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty, czyli dołożenie Funduszowi zadań do finansowania z przychodów ze składki zdrowotnej i cofnięcie ok. 7 mld zł dotacji z budżetu, z której te zadania były finansowane. Komentując analizę stanu finansów Funduszu po tych zmianach, przedstawioną podczas Kongresu Rzecznicy Zdrowia przez Łukasza Kozłowskiego z Federacji Pracodawców Polskich, wiceminister Maciej Miłkowski przypomniał, że do tej pory eksperci negatywnie oceniali fakt, że pod koniec roku na koncie NFZ zawsze zostawały pieniądze (w ostatnich latach było to wręcz ponad 10 mld zł). Twierdzili bowiem, że powinny być one wydawane na bieżąco na świadczenia zdrowotne, na które jest największe zapotrzebowanie. W tym roku problem, zdaniem Macieja Miłkowskiego, zniknie, bo koszty świadczeń przewyższą środki, będące w dyspozycji NFZ.

Zaskakujące? Nie do końca. Można powiedzieć, że wręcz logiczne. Skoro Ministerstwo Zdrowia liczy na dotację z budżetu, najpierw trzeba było „wyzerować” zaskórniaki (w takich kategoriach traktowano fundusz zapasowy). Problem w tym, że wskaźniki makroekonomiczne wcale nie muszą dać pozytywnej (z punktu widzenia resortu zdrowia) odpowiedzi na pytanie, czy potrzebna będzie dotacja przedmiotowa. Jeśli w bieżącym roku różnica między spodziewanym przychodem ze składki zdrowotnej a celem ustawowym wynosi dobrze ponad 0,4 punktu procentowego, co musiałoby się stać z polską gospodarką, by ta wartość okazała się w przyszłym roku ujemna? No, chyba że taki scenariusz właśnie się rysuje, nawet jeśli prezes Prawa i Sprawiedliwości ogłasza na spotkaniu z wyborcami, że jako jedyny kraj w Europie „wszystko mamy na niebiesko”.

– Jest taka tabelka, gdzie są wszystkie najważniejsze elementy odnoszące się do równowagi gospodarczej. I państwa UE, i chyba państwa OECD, które nie należą do UE. I tam jeżeli jakieś państwo ma w danej dziedzinie trudności, jakieś elementy nierównowagi, to jest to właśnie na pomarańczowo. A to, które ma tam dobrze, to jest na niebiesko. Zgadnijcie państwo, które państwo ma wszystkie rubryki na niebiesko? – pytał w sobotę uczestników spotkania w Janowie Podlaskim lider PiS. Tabelki nie pokazał, bo – jak tłumaczył – ma ją w teczce.

Są też inne tabelki, w których kraje, które nie mają kolejek do diagnostyki i leczenia, są „na zielono”, w których kraje o niskiej śmiertelności z powodu nowotworów są „na zielono”, w których kraje o wysokich nakładach na ochronę zdrowia są „na zielono”. Czy prezes PiS wie, w jakim kolorze prezentuje się w tych tabelkach Polska? Do wyboru – pomarańczowy i czerwony. Podpowiedź: nie na pomarańczowo.

24.04.2023
Zobacz także
  • Studium kryzysu (59)
  • Studium kryzysu (58)
  • Studium kryzysu (57)
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta