×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Studium kryzysu (63)

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Ostatni tydzień dostarczył sporo dowodów, że co prawda Polska nie jest drugą Szwajcarią, ale państwo działa za to w formule szwajcarskiego sera. Mocno dziurawego.


Minister zdrowia Adam Niedzielski w rozmowie z ks. Arkadiuszem Nowakiem podczas Impact'23, 11 maja 2023 r. Fot. twitter.com/MZ_GOV_PL

  • Oczekiwanie, że samorząd lekarski „zrobi porządek” z lekarzami taśmowo wystawiającymi recepty nie zaskakuje, bo jest typowym przykładem poszukiwania kozła ofiarnego
  • W czasie pandemii Ministerstwo Zdrowia odcięło publiczne finansowanie organizacji pozarządowej prowadzącej najbardziej znany telefon zaufania dla dzieci i młodzieży
  • Pierwsze spotkanie Forum dla Jakości i Bezpieczeństwa Pacjenta to duży sukces, pytanie – na ile uda się utrzymać społeczną energię i poprowadzić projekt w sposób, który zakończy się konkretem

Największy brak zaskoczenia. Receptomaty. Ministerstwo Zdrowia „okłada” samorząd lekarski pałką twitterowych wpisów, przypominając, że już w połowie kwietnia przekazało Naczelnej Izbie Lekarskiej listę kilkunastu lekarzy, którzy w ciągu miesiąca wystawili (jak można domniemywać, bo wpis jest mało precyzyjny, każdy) powyżej 3 tys. recept. Brak reakcji samorządu sprawia – dowodzi resort – że konieczne są zmiany w przepisach (dotyczących wystawiania recept na leki psychotropowe, uściślając).

Gdy w styczniu 2020 roku startowała e-recepta, Ministerstwo Zdrowia pracowicie informowało media, ile lat ma najstarszy lekarz, któremu udało się wystawić pacjentowi receptę w nowym systemie, kiedy poradnie lekarskie wystawiają ich najwięcej, w jakim czasie pacjenci je realizują. Statystyk było co niemiara i pokazywały jasno, że e-recepta jest niekończącym się zasobem danych, które wystarczy uporządkować i przetworzyć, by pozyskać informacje, a może nawet wiedzę, umożliwiającą szybkie reakcje, na przykład w postaci punktowych interwencji, gdy tylko instytucje państwa dostrzegą określone nieprawidłowości lub tylko znaki zapytania. Przez trzy lata w tej sprawie nie wydarzyło się jednak nic, mimo dość licznych sygnałów (część z nich to reklamy Google i wielkoformatowe plakaty w centrum stolicy, na trasie, którą kierownictwo Ministerstwa Zdrowia pokonuje zapewne kilka razy dziennie, ale nie brakowało też materiałów medialnych oraz poselskich interpelacji), które powinny być jak syrena, alarmująca, że w systemie, w obszarze recept, dzieją się rzeczy niepokojące (bo się dzieją, nawet jeśli obecne wzmożenie uznać za typowe wychylenie wahadła w drugą stronę).

Oczekiwanie, że samorząd lekarski „zrobi porządek” z lekarzami taśmowo wystawiającymi recepty nie zaskakuje, bo jest typowym przykładem poszukiwania kozła ofiarnego. Instytucje państwa, dysponujące narzędziami (Centrum e-Zdrowia) zignorowały problem, samorząd należy postawić pod pręgierzem. Pytanie, dlaczego problem „receptomatów” był przez trzy lata ignorowany, może prowadzić do smutnej konstatacji – bo recepty pozyskiwane tą drogą nie podlegają refundacji, państwo (Narodowy Fundusz Zdrowia) nie wydawał więc ani złotówki. Również w tym kontekście opowieści przedstawicieli resortu zdrowia o wysokim priorytecie bezpieczeństwa pacjenta nabierają właściwych proporcji.

Nota bene, samorząd lekarski, wbrew sugestiom płynącym z resortu zdrowia, podjął działania, bo przekazał informacje o lekarzach z ministerialnej listy do rzeczników odpowiedzialności zawodowej działających przy okręgowych izbach lekarskich. Jakiej innej reakcji – w horyzoncie kilku tygodni – spodziewać się może resort zdrowia, nie wiadomo.

Największe (mimo wszystko) zaskoczenie. Sprawa Kamila. „Nie ma zgody na krzywdę dzieci i takie tragedie jak śmierć 8-letniego Kamila. Uzgodniliśmy z ministrem zdrowia, że spółki Skarbu Państwa wesprą instytucje, które zajmują się pomocą psychologiczną i psychiatryczną dla ofiar przemocy” – napisał na Twitterze minister aktywów państwowych Jacek Sasin. Pytany przez dziennikarzy w tym samym dniu o komentarz, uszczegółowienie, być może, tej wypowiedzi, minister zdrowia apelował, by odbierać ją przede wszystkim jako „ludzką chęć reakcji” na niewyobrażalną tragedię, do jakiej doszło. Minister przyznał, że wszyscy ministrowie zastanawiają się nad inicjatywami, które mogłyby zapobiec podobnym zdarzeniom.

Trudno nie pochwalić ministrów za przejawy „ludzkiej chęci reakcji”, choć warto przypomnieć dwie kwestie. Po pierwsze, to Ministerstwo Zdrowia – w czasie pandemii, gdy oczywistością był narastający problem kryzysów psychicznych, również na tle przemocy w domu, dzieci i młodzieży – odcięło publiczne finansowanie organizacji pozarządowej prowadzącej najbardziej znany telefon zaufania dla dzieci i młodzieży, który przetrwał tylko dlatego, że znaleźli się prywatni darczyńcy, którzy – kierując się ludzką potrzebą pomocy – zapewnili niezbędne środki. Osobną kwestią jest pytanie, czy skojarzenie między koniecznym wsparciem psychologicznym i psychiatrycznym dla ofiar przemocy a tą konkretną sprawą, jest właściwe i czy akcent nie powinien być jednak postawiony w zupełnie innym miejscu. Po drugie, istnieje w Polsce instytucja zwana Funduszem Sprawiedliwości, która została powołana właśnie do takich celów – niesienia pomocy ofiarom przestępstw i dysponuje ogromnymi środkami, z których część – to nawet nie tajemnica poliszynela – finansuje kampanię wyborczą partii ciągle jeszcze, przynajmniej formalnie, współrządzącej.

Jacek Sasin nie ograniczył się w swojej ludzkiej chęci pomocy do wsparcia przez nadzorowane przez siebie spółki skarbu państwa podmiotów niosących pomoc psychologiczną i psychiatryczną ofiarom przemocy, ale też mówił o potrzebie przeprowadzenia szerokiej kampanii, która miałaby uwrażliwić społeczeństwo na problem maltretowanych dzieci. Bo rzeczywiście, jeśli sprawa pochowanego w sobotę Kamila niesie ze sobą jakieś przesłanie, to takie, że winę – w różnym stopniu – ponoszą wszyscy dorośli, którzy mieli z tym krzywdzonym dzieckiem kontakt. Minister edukacji, rozgrzeszając z góry szkołę, popełnia błąd kardynalny. Wszystkim zabrakło empatii, wrażliwości. A służbom publicznym zabrakło z jednej strony procedur, z drugiej – tego ducha prawa, który góruje nad literą, co w tym konkretnym przypadku przełożyć się powinno na decyzję o zabraniu chłopca z „domu”, nawet jeśli oznaczałoby to gniew któregoś z ministrów i połajankę dotyczącą zabierania dzieci rodzicom z powodu biedy.

Zaskakujące jest natomiast to, że choć walka chłopca o życie trwała kilka tygodni, dopiero jego śmierć stała się katalizatorem „ludzkich reakcji”, które – gdyby pojawiły się zaraz po nagłośnieniu przez media historii, można byłoby nawet zrozumieć. Kilka tygodni to wystarczający czas, by wymagać od państwa przemyślanych i skoordynowanych decyzji – i nie chodzi tu bynajmniej o postulaty czy też pomysły przywrócenia kary śmierci. – Długu wobec Kamila nie spłaci się nienawiścią i żądzą odwetu – przypominał prowadzący sobotnie uroczystości pogrzebowe chłopca bp Andrzej Przybylski, kierując tę myśl zapewne w równym stopniu do opinii publicznej, jak i przedstawicieli państwa, którzy już zdążyli ogłosić, że „osobiście są zwolennikami”. Co ciekawe, identycznie brzmiące deklaracje w tej sprawie złożyli najbardziej zagorzali przeciwnicy polityczni, czyli minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro i premier Mateusz Morawiecki.

Największy sukces/znak zapytania. Forum dla Jakości i Bezpieczeństwa Pacjenta. Chyba sami pomysłodawcy – Porozumienie Organizacji Lekarskich – nie spodziewało się, że pomysł będzie tak rezonować. Liczna obecność przedstawicieli różnych organizacji i środowisk w Naczelnej Izbie Lekarskiej, rozmach czasowy i merytoryczny dyskusji to dowód, jak bardzo brakowało miejsca i okazji do rzetelnej rozmowy na temat jakości i bezpieczeństwa. Jak bardzo, mówiąc wprost, Ministerstwo Zdrowia oraz Rzecznik Praw Pacjenta, który poczuwa się do współautorstwa odrzuconej w kwietniu przez parlament ustawy, nie zapewnili warunków dialogu. Wbrew oficjalnym zapewnieniom, co warto podkreślać do znudzenia, bo milcząca akceptacja tylko powiększa dystans dwóch światów – realnego i deklarowanego – w których funkcjonujemy na co dzień.

Pierwsze spotkanie Forum to duży sukces, pytanie – na ile uda się utrzymać społeczną energię i poprowadzić projekt w sposób, który zakończy się konkretem (niechby nawet były to gotowe „projakościowe” rekomendacje rozwiązań na poziomie operacyjnym, gotowych niemal do wdrożenia). Największym znakiem zapytania jest oczywiście to, czy decydenci będą chcieli uwzględnić przekaz płynący z Forum dla Jakości i Bezpieczeństwa czy też nadal będą forsować własne rozwiązania, ignorując potrzebę dialogu polegającego na wymianie doświadczeń i poszukiwaniu wspólnych wniosków, nie zaś (jedynie) na prezentacji swojego stanowiska i opuszczaniu sali.

15.05.2023
Zobacz także
  • Studium kryzysu (62)
  • Studium kryzysu (61)
  • Studium kryzysu (60)
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta