Ponad 42 proc. mieszkańców Ischgl – austriackiego kurortu narciarskiego położonego w Tyrolu – ma we krwi przeciwciała koronawirusa SARS-CoV-2. To znaczy, że mieli kontakt z tym patogenem. Ischgl było jednym z pierwszych w Europie ognisk koronawirusa – pisze EURACTIV.pl.
Fot. Hans Braxmeier / Pixabay
Położona w powiecie Landeck w kraju związkowym Tyrol wieś Ischgl to jeden z najbardziej znanych kurortów narciarskich w Austrii. Sławę zdobył nie tylko dzięki dobrze naśnieżonym stokom, ale także szerokiej ofercie apres-ski, jak z francuska określa się to, co się robi już „po nartach”.
Nazywany „Ibizą Alp” kurort Ischgl pełen jest barów, restauracji czy klubów nocnych. To tu, w restauracji „Kitzloch” pracował 36-letni, pochodzący z Niemiec barman, który okazał się później nosicielem koronawirusa SARS-CoV-2.
Mężczyzna był pierwszą w Ischgl osobą zakażoną nowym patogenem. Nie wiadomo, czy to właśnie on był w tym kurorcie tzw. pacjentem zero, ale w następnych tygodniach okazało się, że zakażone są też setki innych osób, które wypoczywały tam na przełomie lutego i marca.
Pierwsi alarm podnieśli Islandczycy, którzy nawet ostrzegli Austriaków, że w Ischgl może być ognisko zakażeń. Później na związek między zakażeniami a pobytem w austriackim kurorcie zwrócili uwagę Norwegowie i Duńczycy. Epidemia w krajach skandynawskich w dużej mierze swoje źródło miała właśnie w Tyrolu.
Pojawiły się oskarżenia o to, że władze Ischgl – bojąc się o straty finansowe w szczycie sezonu narciarskiego – lekceważyły ostrzeżenia i zbyt późno zareagowały zamykając stoki, wyciągi i restauracje. W kwietniu prawie 5 tys. osób z różnych europejskich i pozaeuropejskich krajów złożyło zbiorowy pozew wobec władz Ischgl.
Teraz okazuje się, że kontakt z wirusem miała niemal połowa z mieszkańców tyrolskiego kurortu. Naukowcy z Uniwersytetu w Innsbrucku przebadali ich na obecność we krwi przeciwciał, jakie wytwarzają się w związku z kontaktem z nowym patogenem.
W okresie między 21 a 27 kwietnia pobrali próbki od 79 proc. mieszkańców Ischgl, czyli od 1473 osób. Większość z nich miała wytworzone przeciwciała. Uwzględniając reguły badań statystycznych, ogłosili, że w sumie w całym miasteczku kontakt z wirusem miało 42,4 proc. mieszkańców.
– To najwyższy odsetek osób, u których wykryto przeciwciała SARS-CoV-2 w Austrii i jeden z najwyższych w Europie – mówi jedna z autorek badania dr Dorothee von Laer. Jak dodała, tylko 15 proc. z osób, które zetknęły się z koronawirusem, miało tego świadomość.
Reszta, ponieważ nie wykazywała żadnych objawów, nie podejrzewała, że w ich organizmach przez jakiś czas znajdował się nowy patogen, który jednak nie był w stanie wywołać u nich choroby COVID-19. Obecność przeciwciał nie oznacza bowiem, że ktoś chorował, a jedynie, że miał kontakt z danym wirusem, a więc doszło do infekcji, ale nie do rozwinięcia się choroby.
Badanie naukowców z Innsbrucku sugeruje też (co podejrzewano już wcześniej), że w przypadku dzieci jest o wiele trudniej o infekcję SARS-CoV-2. Wśród 214 niepełnoletnich mieszkańców Ischgl tylko 27 proc. wytworzyło przeciwciała. Być może dla SARS-CoV-2 z jakichś powodów wniknięcie do komórek dzieci (to w komórce musi dojść do replikacji wirusa) jest trudniejsze niż w przypadku osób dorosłych. Według danych WHO większość osób, u których doszło do rozwinięcia się COVID-19 to osoby powyżej 60. roku życia.
Z danych zebranych przez austriackich naukowców wynika też, że nieco częściej zakażali się mężczyźni niż kobiety, ale różnica nie była duża. Dr von Laer zastrzega też, że wykrycie przeciwciał u ponad 42 proc. populacji danego obszaru nie oznacza jeszcze osiągnięcia tzw. odporności stadnej.
To po pierwsze wciąż zbyt mały odsetek, a po drugie – nie wiadomo jeszcze, jak długo po infekcji SARS-CoV-2 utrzymują się przeciwciała. Wirusolodzy sądzą, że może to być – podobnie jak w przypadku innych znanych koronawirusów – około roku. To jednak wciąż tylko hipoteza.
Do tej pory najwyższy odsetek osób, u których wytworzyły się przeciwciała SARS-CoV-2 wykryto w Bergamo w Lombardii we Włoszech. To jedno z epicentrów włoskiej epidemii. Na początku czerwca poinformowano, że pozytywny wynik badanie serologiczne dało u 57 proc. z 10 tys. przebadanych mieszkańców miasta. (EURACTIV.pl)