O wyższości świąt Bożego Narodzenia nad pandemią

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Nie będzie obowiązkowej kwarantanny dla tych, którzy wrócili z Wielkiej Brytanii, choć takie dyskusje się toczyły. Rząd nie podjął decyzji wobec tysięcy rodaków – trudno oszacować ich liczbę, tylko bezpośrednimi samolotami w ostatnim dniu zdążyło przylecieć do Polski 10 tysięcy osób, choć od 28 grudnia z obowiązkową kwarantanną muszą się liczyć wszyscy, którzy wrócą zza granicy transportem zorganizowanym.


Fot. Krzysztof Hadrian/ Agencja Gazeta

Trudno uniknąć wrażenia, że w sprawie zagrożenia pandemią – abstrahując od wykrytej w Wielkiej Brytanii mutacji SARS-CoV-2, bardziej zakaźnej niż dominująca do tej pory – w głowach decydentów toczył się w ostatnich dniach prawdziwy bój. Z jednej strony – wierność polskiej tradycji i niechęć do podejmowania decyzji, które bezpośrednio uderzyłyby w obchodzenie świąt Bożego Narodzenia (gdzieś w tle, bardzo wyraźnie, niechęć również do nakładania dalszych ograniczeń na przedświąteczny handel), z drugiej – świadomość, że „coś trzeba koniecznie zrobić”.

Stąd otwarte centra handlowe, nad którymi powinien wyświetlać się napis: „Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie”, bo o ile w pierwszych dwóch, trzech dniach po otwarciu można było odnieść wrażenie, że zarówno handlowcy jak i klienci przejęli się regułami (dystans, dezynfekcja, maseczki – i to prawidłowo założone), o tyle w tej chwili zdecydowana większość klientów maseczki nosi z ułańską fantazją, a na pewno – z odsłoniętym dumnie (?) nosem, zaś o dystans jest coraz trudniej. A jednak handel się kręci. Przestanie dopiero 24 grudnia wczesnym popołudniem – na ponad trzy tygodnie.

Jeszcze wyraźniej niechęć do nakładania ograniczeń widać w kwestiach obostrzeń dotyczących przemieszczania się i kwarantanny. Można byłoby wprawdzie powiedzieć, że Polska nie ma powodów, by nakładać na obywateli taki reżim, jak Włochy czy Niemcy. U naszych zachodnich sąsiadów w poniedziałek i w niedzielę odnotowano po około 20 tysięcy przypadków zakażenia, w Polsce – odpowiednia 4,6 i nieco ponad 8 tysięcy. Różnica jest taka, że w Polsce nawet rzecznik rządu (w poniedziałek) stwierdził, że faktyczna liczba zakażonych może być dużo większa. A liczba testów, które wykonujemy codziennie, przestaje cokolwiek o przebiegu pandemii mówić.

Tym bardziej logiczne – jak się wydaje – byłoby prewencyjne zamknięcie kraju w te dni, w które kontaktów społecznych (choćby w ścisłym gronie bliskiej rodziny, ale tego nie można zakładać, bynajmniej) będzie najwięcej. Czyli w święta. Zamknięcia Polaków w czterech ścianach rząd – mimo całej retoryki, apeli o odpowiedzialność etc. – chciał uniknąć najbardziej. Dlatego od początku mówiono o zakazie przemieszczania się w noc sylwestrową (jakby nie było wiadome, że to wcale nie ten wieczór i nie ta noc sprzyja rodzinnym „migracjom”). Dlatego nie rozważano (a jeśli rozważano, to nigdy tego nie nagłośniono) objęcia kwarantanną – choćby kilkudniową, zakończoną testem PCR – osób przyjeżdżających na święta zza granicy. Taką decyzję, żeby miała jakikolwiek sens, należałoby oczywiście ogłosić wcześniej. Teraz zaowocowałaby wyłącznie gniewem społecznym. Kwarantanną objęci więc będą ci, którzy przekroczą granicę Polski 28 grudnia (i później), choć jest oczywiste, że najwięcej osób przyjedzie do Polski przed 24 grudnia.

Pod szczególnym nadzorem powinni być wracający w ostatnich dniach z Wielkiej Brytanii. Polska późno – w stosunku do innych krajów europejskich – zamknęła niebo dla samolotów z Wielkiej Brytanii. – Rząd ważył różne racje w tej sprawie. Trzeba pamiętać o milionie Polaków, którzy są w Anglii, część z nich była już w samolotach, już na lotniskach, w związku z tym to była wypadkowa różnych przesłanek, która ostatecznie spowodowała, że rząd podjął taką, a nie inną decyzję o ograniczeniu lotów – tłumaczył we wtorek szef KPRM Michał Dworczyk. To wydaje się zrozumiałe i byłoby do zaakceptowania, gdyby nie kilka okoliczności. O tym, że Londyn jest zaniepokojony szybkim rozprzestrzenianiem się nowej mutacji SARS-CoV-2, wiadomo było od dobrych kilku dni. Można było, nie wstrzymując przylotów, przygotować w bezpieczniejszy – dla wszystkich – sposób przedświąteczną „reemigrację”, łącznie z przeprowadzaniem testów na granicach. Czy to miałoby sens? Nie mniejszy niż inne przeprowadzane wcześniej i planowane testy przesiewowe. Wydaje się, że wręcz większy. Tymczasem idąc w ślad za decyzją rządu państwowy LOT wysłał po Polaków największą maszynę, jaką dysponuje. – Wszyscy popełniamy błędy i tę decyzję spółki w takich kategoriach traktuję – skomentował Dworczyk.

Rząd – jeśli chodzi o świętowanie Bożego Narodzenia – w jednym nie ustąpił. Nie zgodził się z postulatem przedstawicieli hierarchii kościelnej, by złagodzić obostrzenia dotyczące liczby wiernych mogących gromadzić się w świątyniach na nabożeństwach. Parafie organizują więc po dwie, trzy (a nawet więcej) pasterek – by tradycji stało się zadość. Czy uda się uniknąć w kościołach tłoku? Czy pod osłoną nocy będzie przestrzegany reżim sanitarny? Gromkie kolędowanie bez prawidłowo założonych maseczek jest więcej niż ryzykowne.

23.12.2020
Zobacz także
  • Przepis na higieniczne zakupy i święta
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta