Utrzymujące się dolegliwości ze strony przewodu pokarmowego, takie jak bóle brzucha, wzdęcia, biegunki, mogą być objawem raka jajnika. Dlatego, jeśli nie udaje się zdiagnozować ich przyczyny, kobieta powinna odwiedzić ginekologa – przypominają eksperci.
Anna Dereszowska podczas sesji zdjęciowej dla Ogólnopolskiej Kampanii Społecznej "Diagnotyka jajnika". Fot. Grażyna Gudejko / facebook.com/kwiatkobiecosci
Mówili o tym we wtorek na konferencji prasowej w Warszawie, na której zainaugurowano Ogólnopolską Kampanię Społeczną „Diagnostyka jajnika”, której hasło przewodnie brzmi: „Rzuć cień podejrzenia na swoje jajniki”. Jest ona organizowana przez fundację „Kwiat Kobiecości”, a jej ambasadorką została aktorka Anna Dereszowska.
W Polsce rozpoznaje się tę chorobę co roku u 3,5 tys. kobiet, a 2,5 tys. umiera z jego powodu. Ze względu na wysoką śmiertelność rak jajnika jest uważany za najgroźniejszy z nowotworów kobiecych. Dane z lat 1999-2010 wskazują, że odsetek zgonów z powodu tego nowotworu nie maleje w naszym kraju.
Według prof. Mariusza Bidzińskiego, dyrektora ds. medycznych w Szpitalu Praskim p.w. Przemienienia Pańskiego w Warszawie istotną przyczyną tych statystyk jest fakt, że aż w 75% przypadków rak jajnika jest w momencie rozpoznania chorobą zaawansowaną, z przerzutami. Wówczas możliwości skutecznego leczenia są już znacznie ograniczone.
Badania wskazują, że przezpochwowe USG oraz oznaczenie we krwi prostego markera o nazwie Ca125 nie mają istotnego wpływu na zwiększenie odsetka wczesnych diagnoz i na ryzyko zgonu kobiet z tym nowotworem, zaznaczył prof. Bidziński. „Dlatego musimy zbudować świadomość wśród pracowników ochrony zdrowia i wśród kobiet na temat tego, jakie objawy powinny nas niepokoić” – ocenił specjalista.
Z danych, które przedstawił, wynika, że przeważnie są to objawy ze strony układu pokarmowego, a nie objawy ginekologiczne. Z pracy opublikowanej w „British Medical Journal” w 2009 r. wynika, że ponad połowa pań z rakiem jajnika w stadiach wczesnych i zaawansowanych odczuwa bóle brzucha, ponad 30% ma wzdęcia, a od 20 do 30% – biegunki. Rzadziej występują również: utrata apetytu, zaparcia, uczucie przelewania w brzuchu, krwawienia z odbytu oraz objawy ze strony układu moczowo-płciowego, jak krwawienia z pochwy i częstomocz.
„Duża część tych pacjentek trafia do lekarzy różnych specjalności – internistów, gastroenterologów, ale prowadzona przez nich diagnostyka nie prowadzi przez wiele miesięcy donikąd, albo stawiane jest złe rozpoznanie. Dlatego, jeżeli kobieta ma dolegliwości ze strony przewodu pokarmowego, a diagnostyka nie przynosi efektów to powinna pójść do ginekologa” – podkreślił prof. Bidziński.
Niestety, wiele Polek nie ma nawyku regularnego odwiedzania ginekologa. Z badań przeprowadzonych przez instytut badawczy IQS na potrzeby kampanii „Diagnostyka jajnika” w lipcu 2015 r. wynika, że co trzecia Polka (32%) w wieku 15-50 lat nie była w ciągu ostatniego roku u lekarza tej specjalności, w grupie nastolatek do 19. roku życia odsetek ten jest jeszcze wyższy i sięga 61%.
Istotną przeszkodą we wczesnym diagnozowaniu raka jajnika jest to to, że część pacjentek nie ma żadnych objawów choroby. Przykładem jest Marlena Zasadni, u której raka jajnika zdiagnozowano w 2008 r., zanim ukończyła 22 lata. „Nie miałam żadnych objawów – nie bolał mnie brzuch, nie miałam problemów z miesiączką, nie schudłam, ani nie przytyłam” – wspominała na wtorkowym spotkaniu. Cierpiała jednak na częste infekcje układu moczowo-płciowego i dlatego wykonano jej USG brzucha. Wykryto wówczas guz jajnika, który lekarz uznał za łagodną torbiel i przez 1,5 roku leczył ją przy pomocy hormonalnych pigułek antykoncepcyjnych. Nie zlecił wykonania USG przez pochwę ani oznaczenia markera Ca125. Informację o tym, że może to być nowotwór złośliwy uzyskała od innej lekarki.
Zdaniem prof. Bidzińskiego rozwiązaniem, które pomogłoby wcześniej rozpoznawać raka jajnika i lepiej go leczyć jest opracowanie i wdrożenie szybkiej ścieżki diagnostyczno-terapeutycznej dla kobiet, u których wykryto obecność jakiegokolwiek guza jajnika. Uwzględniając różne parametry lekarz oceniałby – w skali punktowej - jak duże jest ryzyko, że jest to rak. Gdyby było wysokie, odsyłałby pacjentkę na konsultację do ośrodka wyspecjalizowanego w diagnozowaniu i leczeniu tego nowotworu. „Jest to bardzo ważne, bo dzisiaj niestety jednym z czynników mających wpływ na przeżycie kobiet z rakiem jajnika jest to, do jakiego lekarza trafią” – powiedział ekspert.
Prof. Jan Lubiński, założyciel i kierownik Międzynarodowego Centrum Nowotworów Dziedzicznych w Szczecinie, podkreślił, że ok. 20% przypadków raka jajnika ma związek z tym, że kobieta odziedziczyła mutację w genie BRCA1 lub BRCA2. Rocznie w Polsce jest to kilkaset przypadków tego nowotworu.
Z danych, które przedstawił wynika, że w naszym kraju żyje ok. 100 tys. kobiet, które są nosicielkami tych mutacji. Dzięki badaniom genetycznym wykonywanym przede wszystkim u pań, które miały w rodzinie przypadki zachorowań na raka jajnika lub raka piersi oraz u wszystkich pacjentek, które zachorowały na te nowotwory można by identyfikować kobiety szczególnie nimi zagrożone. Z badań wynika, że profilaktyczne usuniecie u nich jajników i jajowodów pięciokrotnie obniża ryzyko raka jajnika, podkreślił prof. Lubiński.