×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Skąd się bierze prokrastynacja

Ewa Stanek-Misiąg

Amerykanie pytani o to, dlaczego odwlekają rozliczenie odpowiadali, że ze strachu. Bali się, że będą musieli dopłacić. Jest tu jakaś przewrotna logika. Odsuwali w czasie poznanie prawdy, która może się okazać trudna czy bolesna. Prawdopodobnie podobny mechanizm może mieć miejsce w przypadku odkładania wizyty u lekarza pomimo niepokojących objawów – mówi dr Marek Wypych z Pracowni Obrazowania Mózgu Instytutu Biologii Doświadczalnej im. M. Nenckiego w Warszawie.


Dr Marek Wypych. Fot. arch. wł.

Ewa Stanek-Misiąg: Po tym, jak często ludzie piszą w internecie, że prokrastynują można by sądzić, że jest to powszechny problem. A co mówi nauka? Czy mamy test na prokrastynację?

dr Marek Wypych: Myślę, że to kwestia zwariowanych czasów, w których żyjemy. Wielu z nas ma poczucie, że powinno robić więcej, albo po prostu bierze na siebie za dużo obowiązków i potem się nie wyrabia, co jest błędnie interpretowane jako prokrastynacja. Prokrastynacja dotyka około 15–20% osób.
Jeśli chodzi o testy, którymi się posługujemy jako naukowcy, są to kwestionariusze skonstruowane, tak by jednak dawały w miarę obiektywne wyniki.

W kontekście prokrastynacji zwykle pada słowo „lenistwo”. Jak odróżnić prokrastynację od lenistwa?

Czy nauka coś mówi o lenistwie? Nie znam takich prac. Ale jeśli istniałyby osoby leniwe, to opisałbym je jako takie, które robią niewiele i dobrze im z tym. Innymi słowy nie chce im się, nie robią i nie mają z tym problemu. Natomiast w przypadku osób, które borykają się z prokrastynacją mamy do czynienia z jakimś rodzajem cierpienia. To ludzie, którzy chcą coś zrobić, ale z jakiegoś powodu tego nie robią, a potem bardzo często są na siebie źli. Prokrastynator – nazywam tak osobę z tendencją do odwlekania, mam nadzieję, że nie będzie to odbierane jako stygmatyzujące – jest sfrustrowany, ma obniżone poczucie własnej wartości. Prokrastynacja obniża satysfakcję z życia. Niektórzy badacze twierdzą, że może prowadzić do depresji.

Prokrastynacja może mieć bardzo poważne konsekwencje zdrowotne, kiedy ktoś odkłada wizytę u lekarza. O tym, że pacjenci zgłaszają się zbyt późno, lekarze – zwłaszcza onkolodzy – alarmowali na długo przed pandemią.

Na to, że chorzy zgłaszają się zbyt późno składa się zapewne wiele rzeczy. To jest kwestia świadomości zdrowotnej, systemu opieki, dostępności diagnostyki. Gdyby szukać przyczyn w prokrastynacji, to prawdopodobnie byłaby to obawa, strach przed tym, że niepokojące objawy świadczą o groźnej chorobie. Nie badałem tego. Podejrzewam, że jest to analogiczne do sytuacji studenta, który odwleka naukę do egzaminu, ponieważ boi się porażki. Negatywne emocje sprawiają, że nie może się zabrać do pracy.
Kilkanaście lat temu w USA przeprowadzono badania dotyczące odwlekania wypełniania deklaracji podatkowych. Według obowiązującego wtedy prawa – nie wiem, jak to wygląda teraz – spóźnienie wiązało się z karą finansową. Tak wiele osób nie składało deklaracji w terminie, że amerykański fiskus miał z tego powodu wielomilionowe wpływy (w 2002 r. to były 473 mln). Amerykanie pytani o to, dlaczego odwlekają rozliczenie odpowiadali, że ze strachu. Bali się, że będą musieli dopłacić. Jest tu jakaś przewrotna logika. Odsuwali w czasie poznanie prawdy, która może się okazać trudna czy bolesna. Prawdopodobnie podobny mechanizm może mieć miejsce w przypadku odkładania wizyty u lekarza pomimo niepokojących objawów.

Czy prokrastynowanie widać w mózgu?

Nie prowadzimy badań diagnostycznych. To nie jest tak, że wkładamy osobę do skanera i na ekranie wyskakuje informacja: odkłada. Albo: nie odkłada. Nasze badania polegają na tym, że zapraszamy dwie grupy osób – takie, które mają problem z odkładaniem oraz takie, które takiego problemu nie mają i prosimy je o wykonywanie określonych czynności, co obserwujemy w skanerze MRI (magnetic resonance imaging). Następnie porównujemy aktywność mózgu obu grup, żeby zrozumieć, czym się te mózgi różnią od siebie w czasie wykonywania określonych zadań.
Wiadomo od dawna z badań kwestionariuszowych i badań opartych na paradygmacie genetyki behawioralnej, czyli przez porównywanie bliźniąt jedno- i dwujajowych, że prokrastynacja jest silnie związana z impulsywnością.

Czy impulsywność nie kojarzy się raczej z szybkim wykonywaniem zadań, a nie odwlekaniem?

Tu chodzi o taki rodzaj impulsywności, który prowadzi do porzucenia działania, zmiany planu. Pod wpływem jakiegoś impulsu człowiek mówi: „Jednak nie robię. Odpuszczam”.
W Chinach przeprowadzono też badania – na prawie dwustuosobowej grupie, w których badano budowę mózgu. I okazało się, że poziom prokrastynacji koreluje ujemnie z gęstością istoty szarej w części kory przedczołowej, dokładnie chodzi o lewą grzbietowo-boczną korę przedczołową (dorsolateral prefrontal cortex – DLPFC), czyli obszar mózgu zaangażowany m.in. w kontrolę zachowania. Osoby, które prokrastynują mają ten obszar trochę mniejszy. Badanie w kierunku impulsywności dało ten sam wynik.
Wracam teraz do naszego badania. Jego uczestnicy mieli do wykonania proste zadanie – w zależności od bodźca pojawiającego się na ekranie, wcisnąć lub powstrzymać się od wciśnięcia guzika, czyli wyhamować rozpędzoną reakcję. Spodziewaliśmy się, że osoby z tendencją do prokrastynacji będą gorsze w hamowaniu, ale nie zauważyliśmy takich różnic między grupami. Natomiast tym, co je znacząco różniło między sobą okazała się reakcja na błąd. Praktycznie wszystkie osoby od czasu do czasu popełniały błąd. Rozpędzone w przyciskaniu guzika, przyciskały go także wtedy, gdy pojawiał się sygnał, by guzika nie przyciskać.
Mamy w mózgu taki obszar – jest to przednia część zakrętu obręczy (anterior cingulate cortex – ACC) – który odpowiada m.in. za monitorowanie czynności, które wykonujemy. Ta struktura aktywuje się w trakcie wszystkiego rodzaju konfliktów, ale także, gdy wiemy, że popełniliśmy błąd. U prokrastynatorów po popełnionym błędzie jej aktywność jest mniejsza niż u pozostałych badanych.
Taki sam wynik pokazują badania osób uzależnionych, zarówno od substancji, jak i behawioralnie, czyli hazardzistów, czy patologicznych graczy komputerowych (formalnie uzależnieniem jest hazard, ale wydaje mi się tylko kwestią czasu, gdy do uzależnień behawioralnych zaliczone zostanie też nadmierne granie na komputerze, przynajmniej w niektórych przypadkach). U nich także w zadaniu „go/no go”, kiedy popełnią błąd przez wciśnięcie guzika, gdy nie trzeba było tego robić, ta część mózgu słabiej się aktywuje.
Moja interpretacja – zaznaczam, że nie poparta na razie jeszcze dokładnymi badaniami – jest taka, że wśród przyczyn prokrastynacji oraz uzależnień jest trudność w uczeniu się na własnych błędach.
Zadanie wciskania guzika odbywało się w różnych warunkach – z nagrodą, z karą, bez nagrody i bez kary. Nagroda i kara miała charakter finansowy, liczony w groszach. Stawki ustaliliśmy tak, żeby się nie opłacało „oszukiwać”, wciskając guzik za każdym razem albo nie wciskając go w ogóle.
Badanie aktywności mózgu wykazało, że u osób bez tendencji do prokrastynacji w warunku z karą silnie aktywowały się obszary odpowiedzialne za monitorowanie i kontrolę naszego zachowania (ACC i DLPFC), a u osób, które prokrastynują takiego wzrostu aktywności praktycznie nie było. Jakby u jednych mózg decydował: „Jest poważna sytuacja, mogę dostać karę za źle wykonane zadanie, muszę się bardziej kontrolować”, a u drugich nie widział takiej potrzeby.
Można to sobie próbować wyjaśnić tak, że są osoby, na które obawa – przed egzaminem, chorobą, dopłatą podatku – podziała mobilizująco, zwiększy kontrolę i są osoby, którym kontrola wtedy „siądzie”, nie będą w stanie zrobić tego, co zrobić powinny. W naszym badaniu użyliśmy do wywołania negatywnych emocji kar finansowych, w życiu to może być strach przed czymś albo niechęć.
Wiadomo też na podstawie badań, że złe samopoczucie prokrastynatora, frustracja z powodu odwlekania prowadzi do jeszcze większego stresu. Typowe błędne koło.

Czy wyniki prowadzonych przez Pana badań mogą być wskazówką dla psychoterapeutów, jak pomagać prokrastynatorom?

Bardzo bym chciał, żeby nasze badania znalazły zastosowanie w opracowywaniu nowych terapii, czy dopracowywaniu tych, które są prowadzone. Terapii, treningów, szkoleń.
Nie jestem przekonany do szkoleń typu zarządzanie czasem, wydaje mi się, że one nie docierają do sedna problemu, jaki mają osoby z tendencją do prokrastynacji. Według badań skuteczny w łagodzeniu prokrastynacji jest m.in. trening regulacji emocji. Jeśli uświadomię sobie, że się stresuję, to jest szansa, że będę mógł coś z tym stresem zrobić, sytuacja mnie nie sparaliżuje.
Dla mnie ciekawe jest przetwarzanie błędów. Zastanawiam się, czy dałoby się opracować treningi, które uczyłyby tego, jak bardziej skutecznie się uczyć na własnych błędach. Można by je było stosować – gdyby były skuteczne – także w przypadku uzależnień. Osoby uzależnione, tak jak prokrastynatorzy powtarzają wielokrotnie ten sam błąd. Różnica polega na tym, że w uzależnieniach występuje dodatkowy aspekt przyjemności, jaką daje dana substancja czy czynność.

Odwlekając, unikając, można czuć ulgę, przynajmniej przez chwilę.

Na pewno. Ale w przypadku prokrastynacji nie ma efektu głodu, dążenia do konkretnego typu nagrody.

Impulsywność, słaba regulacja emocji, które sprzyjają prokrastynacji mogą dotyczyć człowieka w każdym wieku, a zwłaszcza dzieci i nastolatków. Prokrastynacja ma wiek?

Dobre pytanie. Jak na razie nie znam wyników badań nad rozwojem prokrastynacji u dzieci. W Poznaniu prof. Jarosław Michałowski rozpoczął projekt podłużny. Jego celem jest sprawdzenie czy dzieci, które na początku szkoły podstawowej mają trudności z utrzymaniem uwagi i impulsywnością będą miały silniejszą tendencję do prokrastynacji pod koniec nauki w szkole podstawowej oraz czy rozwój tendencji do prokrastynacji jest związany ze stosowanym przez dzieci sposobem radzenia sobie z emocjami lub ze stylem wychowania stosowanym przez ich rodziców.
Najlepiej przebadaną grupą są studenci. Tyle, że student jest osobną kategorią człowieka. „Nie ma spiny, są drugie terminy”. Trudno ocenić, czy odwlekają, bo mogą sobie na to pozwolić, czy dlatego, że są prokrastynatorami. Szacuję, że 30% odwlekających studentów jest po prostu wyluzowana.
Osoby starsze mają w kwestionariuszach prokrastynacji nieco niższe wyniki niż młodsze, czynne zawodowo. Być może z wiekiem nabieramy doświadczenia, uczymy się, jak ogarnąć ważne rzeczy, nawet jeśli ich nie lubimy, nawet jeżeli nas one stresują. Ale generalnie, jeśli jesteśmy prokrastynatorami i nie zajmiemy się tym na poważnie, to nam to samo nie przejdzie. A poważne podejście do problemu oznacza terapię albo przynajmniej przeczytanie mądrej książki. Mogę polecić? „Nawyk samodyscypliny. Zaprogramuj wewnętrznego stróża”, to świetna, pełna praktycznych wskazówek książka Neila Fiore. Wolę jej oryginalny tytuł, bo on lepiej oddaje treść: „The Now Habit: A Strategic Program for Overcoming Procrastination and Enjoying Guilt-Free Play”.

Rozmawiała Ewa Stanek-Misiąg

29.03.2021
Zobacz także
  • Sposoby na prokrastynację
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta