Wykonaliśmy ponad 35 milionów szczepień. I nadal większość Polaków (51%) nie otrzymała nawet pierwszej dawki szczepionki. Polska na tle innych krajów unijnych wypada coraz gorzej, zwiększa się dystans między nami a 4 innymi największymi państwami Unii. Ekspertów niepokoi stagnacja – na bardzo niskim poziomie – liczby chętnych, zgłaszających się po pierwszą dawkę szczepionek. To 30 000–40 000 osób dziennie. W wielu miejscowościach z braku chętnych wygasza się punkty szczepień powszechnych.
Fot. Anna Lewańska/ Agencja Gazeta
W Polsce przynajmniej 1 dawkę szczepionki otrzymało nieco ponad 49% populacji. To wynik znacząco poniżej unijnej średniej (61%), ale przede wszystkim – mniejszy od wyników Hiszpanii (71%), Włoch (66%), Francji (65%) i Niemiec (62%), czyli największych krajów wspólnoty, porównywalnych – wielkością populacji – z Polską. We wszystkich tych krajach na drugą dawkę szczepionki czeka przy tym 8–15% zaszczepionych pierwszą dawką, co świadczy o tym, że zainteresowanie szczepieniami (choć nie tak duże jak w pierwszych miesiącach), ciągle się jeszcze utrzymuje. W Polsce na drugą dawkę oczekuje 1,96% tych, którzy rozpoczęli szczepienia. A wśród krajów, w których dostępność szczepionek nie jest problemem, to jeden z najgorszych wyników.
Hiszpania świeci przykładem nie tylko ze względu na wyjątkowo duży odsetek zaszczepionych pierwszą dawką (pod tym względem prześcignęła nawet Wielką Brytanię), ale też starannym wyszczepieniem grup wiekowych najbardziej narażonych na ciężki przebieg COVID-19: 100% osób w wieku 80+, 98% w grupie 70–79 lat i 97% 60-latków oraz 92% osób w wieku 50–59 lat. To poziom wręcz wzorowy (dane dotyczą zaszczepienia przynajmniej 1 dawką, ale najstarsze grupy wiekowe są już od dawna w pełni zaszczepione w tym odsetku). W Polsce istotnym problemem jest zbyt niski poziom ochrony w grupie najstarszej (63%) i w dużo liczniejszych grupach 60- i 50-latków (odpowiednio – 70% i 61%). Tylko w grupie 70–79 lat osiągnęliśmy stosunkowo dobry rezultat (82%).
Niewykluczone, że jeszcze w tym tygodniu rząd podejmie decyzje dotyczące wprowadzenia ograniczeń dla osób niezaszczepionych. Taką możliwość w bardzo jasny sposób zakomunikował kilka dni temu wicepremier ds. bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński. - Osoby, które powołują się na wolność w kontekście szczepień, może nieświadomie, odwołują się do tezy, iż człowiek człowiekowi wilkiem. To skrajny egoizm. Granicą wolności są prawa innych ludzi. Nie wolno innych narażać na pozbawienie zdrowia czy życia – stwierdził prezes PiS, uzasadniając możliwość podjęcia decyzji, którą wcześniej podjęły np. władze Francji i Grecji, gdzie niezaszczepieni mają ograniczoną możliwość korzystania z usług gastronomii czy kultury. Być może rząd podejmie również decyzję o obowiązku szczepień dla niektórych grup zawodowych i społecznych (np. pracowników placówek ochrony zdrowia i osób przebywających w placówkach opieki długoterminowej [DPS]). Takie rozwiązania również zaakceptowało już kilka krajów europejskich.
Doświadczenie Francji pokazuje, że ewentualna decyzja o uzależnieniu możliwości nieskrępowanego wstępu np. do restauracji, kawiarni, kina czy innych obiektów kulturalnych z jednej strony może przynieść ogromne zwiększenie liczby chętnych do szczepienia – we Francji było to w ciągu kilku dni ok. 3 mln osób, z drugiej jednak – na ulice miast wyszły tysiące (dziesiątki, nawet setki tysięcy) przeciwników „segregacji sanitarnej”. Sondaże opinii publicznej (np. najnowszy sondaż dla „Dziennika Gazety Prawnej”) wskazują, że w Polsce nieznacznie zwiększa się poparcie dla ewentualnego wprowadzania obostrzeń tylko dla osób niezaszczepionych. Nadal jednak duża grupa Polaków (ponad 40%) uważa, że fakt zaszczepienia nie powinien różnicować praw i dostępności np. do usług gastronomicznych czy kulturalnych.
