×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Państwo, które staje po stronie wątpiących w naukę

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Osoby niezaszczepione będą mogły okazać wynik regularnie wykonywanych testów – uspokaja wątpiących w osiągnięcia współczesnej nauki minister zdrowia Adam Niedzielski. Co więcej, rząd chce, by testy były finansowane ze środków publicznych. Planowana w Polsce strategia jest diametralnie różna od tych, które z dobrymi rezultatami zastosowała większość krajów europejskich, przygotowując się na uderzenie fali zakażeń wariantem Delta SARS-CoV-2.


Adam Niedzielski. Fot. MZ

Wokół projektu – ni to rządowego, ni to poselskiego – który ma umożliwić pracodawcom weryfikację nie statusu szczepienia pracowników, ale ich statusu covidowego (tj. statusu szczepienia, statusu ozdrowieńca lub aktualnego wyniku testu w kierunku SARS-CoV-2), trwa od niemal tygodnia prawdziwy festiwal wypowiedzi i inicjatyw. W poniedziałek późnym popołudniem do gry włączyła się marszałek Sejmu Elżbieta Witek, formułując zaproszenie dla wszystkich sił reprezentowanych w parlamencie (na środę, na godzinę 12:00) na spotkanie, którego tematem będzie rzeczony projekt. A raczej – jego meritum, bo Elżbieta Witek podkreślała, że PiS jest otwarty na wnioski opozycji. Witek poszła o krok dalej, sugerując nawet, że jeżeli kluby i koła parlamentarne na środowym spotkaniu wyrażą zgodę i wolę współpracy, powinien powstać międzyklubowy zespół, który wypracuje założenia projektu.

Największy klub opozycyjny już wniosek, podstawowy, sformułował: Borys Budka zapowiedział, że KO weźmie udział w spotkaniu, ale oczekuje zaproszenia na nie również ekspertów z Rady Medycznej, bo to rekomendacje ekspertów powinny stać się osią projektu, który miałby być uchwalony na najbliższym posiedzeniu Sejmu. A te idą o wiele dalej, niż proponuje rząd. I prawdopodobnie o wiele dalej, niż jest skłonne zgodzić się Prawo i Sprawiedliwość: to obowiązkowe szczepienia przeciwko COVID-19 dla wielu grup zawodowych (nie tylko dla pracowników ochrony zdrowia), ale również zastosowanie certyfikatu covidowego na użytek wewnętrzny i obowiązek jego weryfikacji w wielu przestrzeniach zamkniętych. Analiza wypowiedzi ministra zdrowia Adama Niedzielskiego – choćby z poniedziałku, gdy był gościem Radia Zet – każe wątpić, czy broniąca się od miesięcy przed twardym kursem Zjednoczona Prawica na spotkaniu u marszałek Sejmu skapituluje i podpisze się pod rekomendacjami ekspertów. Z nieoficjalnych informacji po niedzielnym spotkaniu premiera z Radą Medyczną można wnioskować, że doradcy uzyskali jedynie obietnicę „zmiany tonu” przekazu rządu w sprawie pandemii.

Jak jest ona realizowana? Adam Niedzielski zachwalał rządowo-poselski projekt, którego przez kilka miesięcy nie był w stanie przeprowadzić przez rząd. Mówił, że propozycja uwzględnia rożne punkty widzenia, „nie tylko środowiska, które jest przekonane co do szczepień, ale są też zabezpieczone prawa tych osób, które zamiast szczepienia wolą się testować, bo nie dowierzają osiągnięciom współczesnej nauki”. – Ich prawo – powiedział nawet.

Niedzielski zapewniał, że to nie jest ustawa, która ma zmuszać do szczepienia, ale zapewniać bezpieczeństwo w miejscu pracy. – W projekcie nie jest przewidziana tylko możliwość weryfikacji szczepień, ale też weryfikacji m.in. tego, czy osoba była np. testowana. Nie stawiamy tylko na szczepienia – stwierdził.

Przyznał, że „być może projekt ma swoje kontrowersyjne rozwiązania z punktu widzenia różnych środowisk”, ale – jak dodał – one są także proponowane „w duchu zabezpieczenia praw tych ludzi, którzy się nie szczepią”. – Chcę wszystkich uspokoić, zarówno zwolenników szczepień jak i ewentualnych przeciwników, że to jest rozwiązanie, które nie narusza praw żadnej ze stron do normalnej pracy, do kontynuowania swoich obowiązków zawodowych – podkreślił minister.

I wisienka na torcie: pytany, w jaki sposób będą finansowane testy, minister zaznaczył, że są rozważane różne opcje, ale…: – Jako państwo mamy takie spojrzenie, że będzie możliwość wykonywania takiego testu finansowanego publicznie poprzez NFZ. Ale, na czym skończymy, to nie chciałbym przesądzać, dyskusja trwa.

Tak naprawdę trudno nawet wybrać, co w tej wypowiedzi szokuje najbardziej.

Czy fragment o tym, że „są też zabezpieczone prawa tych osób, które zamiast szczepienia wolą się testować, bo nie dowierzają osiągnięciom współczesnej nauki” z dorzuconym „ich prawo”? Bo tak, każdy ma prawo wierzyć, że Ziemia jest płaska, ale uczeń, który udzieli takiej odpowiedzi na klasówce i będzie trzymał się konsekwentnie swojej wizji świata, łącznie z tym, że to Słońce obraca się wokół Ziemi – otrzyma ocenę niedostateczną, niezależnie od tego, że wolałby dostać inną. Państwo i jego system edukacji nie zabezpiecza prawa do trwania w ignorancji, której nie można mylić z wolnością poglądów. Szczepienia nie są kwestią poglądów, tylko nauki, faktów. Nie ma równorzędności stanowisk. Można nie wierzyć w szczepienia? Tak, można. Czy państwo powinno ten brak wiary honorować i wręcz go chronić? Państwo nie stoi w tej sytuacji pośrodku, jako arbiter. Samo stawianie tak sprawy jednoznacznie potwierdza tezę: aparat państwa chroni postawy antynaukowe.

A może jednak jeszcze bardziej kontrowersyjny – ale i wyjaśniający wiele kwestii – jest passus: „być może projekt ma swoje kontrowersyjne rozwiązania z punktu widzenia różnych środowisk”. Te „różne środowiska” to m.in. Rada Medyczna, niezależni eksperci, również np. zespół Polskiej Akademii Nauk, którzy bezlitośnie krytykują resort zdrowia i rząd za brak decyzyjności, formułują postulaty, przedstawiają prognozy – które, w przeciwieństwie do ministerialnych, zazwyczaj się sprawdzają. Są, mówiąc elegancko, solą w oku decydentów. „Różne środowiska”, środowiska medyczne, przygotowane do tego merytorycznie, mówią rządzącym, jak powinno się walczyć z zagrożeniem pandemicznym, a rząd robi swoje. Bo, jak mówił w innym medium minister zdrowia, rząd nie patrzy na walkę z pandemią w wąski, lunetowy sposób, tylko – szeroko. Problem polega na tym, że patrząc szeroko całkowicie gubi spojrzenie medyczne – a trudno zaprzeczyć, że pandemia jest również (powiedzieć należałoby raczej, że przede wszystkim) problemem zdrowotnym, medycznym. I ignorować tego wymiaru nie można.

Jeśli jednak przyjąć, że minister zdrowia jest ekonomistą, obeznanym z finansami (wszak zasiadał w Radzie NFZ, był prezesem tej instytucji i liczenie pieniędzy nie jest mu obce), a także pamiętając, że to nie kto inny, a właśnie Adam Niedzielski obejmując stanowisko ministra praktycznie rozmontował system testowania w Polsce (blokując jego powolny, ale jednak, rozwój i nakazując oszczędne stosowanie testów) – najbardziej chyba oburza hojność, z jaką państwo ma podchodzić do finansowania testów dla osób wątpiących w naukę.

Alternatywa: „szczepienie albo test” rzeczywiście była punktem wyjścia w wielu krajach latem 2021 roku. Ale już w lipcu, ogłaszając stosowanie certyfikatu covidowego na użytek rynku usług prezydent Francji zapowiedział, że w pewnym momencie niezaszczepieni będą musieli za swoją wolność od szczepienia płacić z własnej kieszeni, finansując testy. To samo rozwiązanie zastosowano w Niemczech. Jednak doświadczenia krajów Europy Zachodniej dobitnie pokazują, że testy mogą być alternatywą dla szczepień tylko przy wysokim poziomie zaszczepienia. Niemcy, gdzie poziom zaszczepienia jest znacząco większy niż w Polsce (co najmniej jedną dawką zaszczepiono tam 70% populacji, w Polsce – niecałe 54%), niedawno ogłosiły odejście od zasady 3G (szczepienie, negatywny wynik testu i status ozdrowieńca jako równorzędne metody potwierdzania statusu covidowego) na rzecz 2D (tylko szczepienie i status ozdrowieńca).

Czy Polska powinna więcej testować? Zdecydowanie, bo nadal odstajemy pod tym względem od reszty rozwiniętego świata. Czy powinna finansować testy dla osób, które szczepić się nie chcą? Absolutnie nie, bo w ten sposób utwierdza ich w złym, niebezpiecznym z punktu widzenia zdrowia publicznego, wyborze.

23.11.2021
Zobacz także
  • Dawka przypominająca szybciej o miesiąc?
  • Austriacki zryw na szczepienie przeciwko COVID-19
  • Polityka ważniejsza od profilaktyki?
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta