×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Dlaczego pacjenci muszą czekać w kolejkach?

Małgorzata Solecka

Narodowy Fundusz Zdrowia wydaje rocznie na leczenie pacjentów ponad 60 mld zł. Ale ani te pieniądze, ani rozwiązania wprowadzane przez Ministerstwo Zdrowia – tzw. pakiet onkologiczny i pakiet kolejkowy – nie zmienią sytuacji. Polscy pacjenci będą nadal oczekiwać w kolejkach do lekarzy. Niektóre kolejki się skrócą, niektóre wydłużą, jeszcze inne będzie można ominąć. Ale nie znikną. Dlaczego?

Kolejki do lekarzy, zabiegów i operacji – monstrualnie długie – wytknięto Polsce w ostatnim rankingu europejskich systemów opieki zdrowotnej, w którym nasz kraj zajął jedno z ostatnich miejsc. Dlaczego są one takie długie? Przyczyn jest kilka.

Po pierwsze, na ochronę zdrowia od lat wydajemy dużo mniej niż inne kraje europejskie. Publiczna służba zdrowia jest finansowana na poziomie 5 proc. Produktu Krajowego Brutto (a jeszcze nie tak dawno było to ok. 4,5 proc.). Średnia europejska to 6,5 proc. PKB. Oczywiście Polacy sporo wydają też na zdrowie z własnej kieszeni – gdyby nie to, kolejki w publicznym systemie byłyby jeszcze dłuższe.

Po drugie, mamy za mało lekarzy – 2,3 na 10 tysięcy mieszkańców, przy średniej europejskiej 3,5 – co nie napawa optymizmem. Dlaczego lekarzy jest za mało? Bo przez ponad dwadzieścia lat (od początku lat 90.) limity przyjęć na studia medyczne były bardzo ograniczone. Przed 1989 rokiem lekarzy było za dużo, to fakt. Ale kolejni ministrowie zdrowia „zapominali”, że trzeba uzupełniać lukę pokoleniową i stopniowo zwiększać pulę miejsc na kierunkach medycznych. Zwłaszcza, że sporo lekarzy na początku lat 90. zamieniło biały fartuch na garnitur, podejmując pracę w przemyśle farmaceutycznym, a kolejna fala odpłynęła z przychodni i szpitali do... przychodni i szpitali, ale w innych krajach Unii Europejskiej, zwłaszcza w Wielkiej Brytanii i Niemczech.

Po trzecie, w niektórych specjalizacjach brak lekarzy jest bardziej dotkliwy niż w innych. Mamy za mało pediatrów i za mało geriatrów – te dwie specjalizacje były bardzo zaniedbywane, ministerstwo nie zachęcało w żaden sposób młodych lekarzy, by kształcili się w tych kierunkach. Są też specjalizacje, które chętnie byłyby wybierane przez rozpoczynających karierę zawodową lekarzy, gdyby tylko mieli taką możliwość – należą do nich np. okulistyka, laryngologia, dermatologia.

Po czwarte, starzenie się społeczeństwa. Co roku w Polsce przybywa 150 tysięcy osób powyżej 65. roku życia. Seniorów jest w tej chwili 5 milionów (za 15 lat będzie ich ok. 8 mln). Osoby starsze częściej korzystają z opieki lekarskiej, w tym przede wszystkim opieki specjalistycznej. To nie jest tylko problem Polski – starzenie się społeczeństw to wyzwanie dla całej Europy. Ale państwa „starej” nomen omen Unii Europejskiej już ten proces oswoiły, wiedzą jak rozwiązywać problemy. No i zawczasu zadbały o zwiększenie liczby lekarzy – choćby przez import z takich krajów jak Polska...

Po piąte, postęp medycyny. Tak, to paradoks – ale im większe możliwości ratowania życia ludzkiego ma medycyna, tym większy jest popyt na świadczenia medyczne. Jeszcze dwadzieścia kilka lat temu w Polsce nie byliśmy w stanie ratować dzieci urodzonych z ciężkimi wadami serca czy zdecydowanej większości wcześniaków. Dziś na życie mają szanse nawet dzieci z ciężkimi wadami genetycznymi, neonatolodzy ratują nawet dzieci urodzone w 24-25 tygodniu ciąży. Co najmniej przez kilka lat – a bardzo często do końca życia – takie osoby muszą pozostawać pod opieką lekarzy.

Po szóste, rośnie świadomość zdrowotna społeczeństwa. Ćwierć wieku temu o problemach z sercem mężczyzna około 50. roku życia dowiadywał się w momencie zawału. Dziś pomiary ciśnienia tętniczego czy badania poziomu cholesterolu wykonywane są powszechnie – choćby w ramach obowiązkowych badań pracowniczych. Wiedza o czynnikach ryzyka skłania wiele osób do kontrolnych wizyt albo u lekarza podstawowej opieki zdrowotnej, albo – w razie problemów – u specjalistów.

Wnioski? Mamy mniej pieniędzy i rosnącą nierównowagę między „podażą” (mała liczba lekarzy) a „popytem” (więcej pacjentów i potencjalnych pacjentów potrzebujących lekarzy). To główne przyczyny kolejek. Są jednak też i inne, których rozwiązanie mogłoby przynajmniej złagodzić, jeśli nie rozwiązać problem.

Brak sprawnego narzędzia, które pozwoliłoby kierować ruchem pacjentów. Teoretycznie NFZ prowadzi rejestr kolejkowy, ale ma on wartość poznawczą, historyczną. Nie mamy systemu informatycznego, który dawałby lekarzowi podstawowej opieki zdrowotnej wiedzę, do jakiego lekarza określonej specjalności pacjent może się dostać w krótkim czasie. Taki system wprowadziła w ostatnich latach Macedonia i pozwoliło to skrócić kolejki.

Brak sprawnego, jednolitego systemu informatycznego potęguje też jeszcze inne zjawisko: lekarze są przeciążeni obowiązkami sprawozdawczymi. Urzędnicy przerzucają na nich m.in. obowiązki sprawozdawcze, związane z rozliczeniami i płatnościami za usługi. Lekarz musi wypełniać wielostronicową dokumentację – na przykład tak reklamowaną przez Ministerstwo Zdrowia „zieloną kartę”, która nie jest żadną kartą, ale małą broszurą. Im więcej czasu lekarz spędza na wypełnianiu dokumentacji, tym mniej zostaje dla pacjenta, i tym mniej pacjentów może przyjąć. A więc – kolejki rosną.

Limity na świadczenia medyczne. Oczywiście kontrola wydatków jest potrzebna, ale polityka NFZ w wypadku niektórych świadczeń budzi poważne wątpliwości. Przykład – operacje zaćmy. W Polsce pacjenci w kolejkach muszą czekać po dwa, trzy lata. Jeśli wyjadą do Czech, na co pozwala ustawa o opiece transgranicznej, NFZ zwróci im poniesione koszty – tyle, ile płaci za taką operację w Polsce. Polskie placówki okulistyczne alarmują, że mogłyby wykonywać więcej zabiegów (a więc skrócić kolejki lub je wręcz zlikwidować), gdyby NFZ zwiększył im kontrakty. Ale tego Fundusz zrobić nie zamierza.

Dlaczego pacjenci muszą czekać w kolejkach do lekarzy nierzadko miesiącami, czasami – latami? Bo system ochrony zdrowia jest niesprawny. A ludzie, którzy nim zarządzają, bardzo często pozorują działania i decyzje, zamiast skupić się na rozwiązaniu podstawowych problemów. Jeśli nie zwiększy się liczba lekarzy, jeśli nie zwiększy się ilość pieniędzy w systemie, jeśli nie będzie sprawnego przepływu informacji – nie wyjdziemy z zaklętego kręgu kolejek. Mimo pakietów.

08.10.2015
Zobacz także
  • Pięć minut dla pacjenta
  • Skierowanie do prywatnego gabinetu
  • Przestawianie kolejek
  • Żywot lekarza rodzinnego
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta