×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Studium kryzysu (35)

Małgorzata Solecka
Kurier MP

17 listopada NSZZ Solidarność organizuje w Warszawie pierwszą od lat demonstrację niemal antyrządową, Marsz Godności. Czy obok haseł związanych z ubóstwem energetycznym pojawią się na niej również postulaty dotyczące ochrony zdrowia?

Fot. pixabay.com

  • Komitet Stały Rady Ministrów przyjął projekt, który przewiduje przesunięcie finansowania bloku świadczeń z budżetu państwa do NFZ
  • Gdy wyczerpują się możliwości maskowania papierowego, księgowego wzrostu nakładów na ochronę zdrowia, czas wrócić do narracji o worku bez dna
  • MZ wskazuje kierunek, w jakim powinna podążać restrukturyzacja szpitali: część powinna przygotować się do przekształceń w jednostki opieki długoterminowej
  • Jeżeli szybko nie zostaną podjęte zmiany w finansowaniu i koordynacji opieki paliatywnej i hospicyjnej, wiele placówek będzie musiało zakończyć działalność
  • Po raz pierwszy od kilkunastu lat na świecie doszło do wzrostu zachorowań na gruźlicę, również jej postać lekooporną

Największe wyzwanie. Zatrzymanie „skoku na kasę NFZ”. Sprzeciw partnerów społecznych nie poskutkował – Komitet Stały Rady Ministrów przyjął pod koniec tygodnia „kierunkowo” projekt nowelizacji ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty, który przewiduje przesunięcie finansowania bloku świadczeń zdrowotnych z budżetu państwa do NFZ, co pozbawi Fundusz od kilku do kilkunastu miliardów złotych rocznie. Naczelna Rada Lekarska mówi o złamaniu porozumienia z 2018 roku, eksperci nie kryją zdumienia i oburzenia. To wszystko może się okazać jednak niewystarczające. Rząd wydaje się zdeterminowany, a minister zdrowia i NFZ, wbrew nadziejom i oczekiwaniom interesariuszy systemu ochrony zdrowia – wydają się wręcz entuzjastycznie nastawieni do zmiany. I choć bez wątpienia ustawa – w każdym razie w tej części – nie ma szans przejść Senat, już pojawiły się sugestie, że jedynie weto prezydenta może odwrócić los finansów ochrony zdrowia. Pytanie, czy Andrzej Duda będzie widział potrzebę skorzystania z tego uprawnienia? I ewentualnie – co należałoby zrobić, żeby taką potrzebę dostrzegł?

17 listopada Komisja Krajowa NSZZ Solidarność organizuje pierwszą od lat quasi-antyrządową (quasi, bo hasła, przynajmniej na razie, formułowane są bardzo miękko) demonstrację, Marsz Godności. Związek ocenia bowiem, że „propozycje rządu nie chronią społeczeństwa przed ubóstwem energetycznym, nie chronią firm energochłonnych przed upadłością, a w kontekście wysokiej inflacji nie gwarantują podwyżek dla szeroko rozumianej sfery finansów publicznych”. Na razie nie ma sygnałów, by Solidarność chciała dopisać do listy postulaty związane z ochroną zdrowia (choć wysoka inflacja de facto „pożarła” już podwyżki wynikające z ustawy o wynagrodzeniach minimalnych pracowników ochrony zdrowia), ale w kontekście tego, jak rząd potraktował stanowisko partnerów społecznych w sprawie zmian w finansach ochrony zdrowia, pod którym podpisała się również Solidarność Ochrony Zdrowia, wykluczyć tego nie można.

Największe zaskoczenie. Ochrona zdrowia – dziurawe wiadro. Na ochronę zdrowia można wydać każde, dowolnie duże pieniądze. Nie chodzi o to, by wlewać środki do dziurawego wiadra. Kluczem jest mądre zarządzanie tymi zasobami, które są do dyspozycji. Równie ważne jak pytanie, czy środki przeznaczane na ochronę zdrowia są wystarczające, jest pytanie, czy te, które mamy, wydajemy w sposób optymalny, jak korzystamy ze zwiększających się o kilkanaście miliardów złotych rocznie nakładów. Samo podnoszenie nakładów nie musi poprawiać sytuacji w ochronie zdrowia. W niektórych szpitalach brakuje racjonalności w zarządzaniu. To garść cytatów z debaty inauguracyjnej 18. Forum Rynku Zdrowia, którą należy powtarzać jak mantrę, gdyż ma cudowną moc odmładzania, przenosząc powtarzającego w przeszłość. Najbardziej zaangażowani uzyskają optymalny efekt i wrócą do końcówki lat 90., do czasu sporu o wysokość składki na ubezpieczenie zdrowotne. Ale i druga połowa pierwszej dekady XXI wieku to osiągnięcie nie do pogardzenia. Z dawna nie słyszane, wróciły z pełną mocą, bo – można się obawiać – gdy wyczerpują się możliwości maskowania papierowego, księgowego, wzrostu nakładów na ochronę zdrowia, czas przejść do „drugiej bramki” i wrócić do narracji o worku bez dna.

Największa porażka. Opieka długoterminowa. Ministerstwo Zdrowia jednoznacznie wskazuje kierunek, w jakim powinna podążać restrukturyzacja podmiotów szpitalnych: część małych, przede wszystkim powiatowych szpitali powinna przygotować się do przekształceń – w części, jeśli nie w całości – w jednostki opieki długoterminowej. Tego wymaga demografia, tłumaczył nie raz i nie dwa minister Adam Niedzielski. Taki kierunek wskazywał też w swoich ubiegłotygodniowych wypowiedziach przewodniczący Komisji Zdrowia Tomasz Latos, nawołując do ponadpartyjnej zgody wokół reformy szpitalnictwa, jako projektu obliczonego na wiele lat.

A jak wygląda rzeczywistość? Jeżeli szybko nie zostaną podjęte zmiany w finansowaniu i koordynacji opieki paliatywnej i hospicyjnej, wiele placówek będzie musiało zakończyć lub ograniczyć w znaczący sposób działalność – to jednoznaczny przekaz, płynący z sejmowej podkomisji stałej do spraw zdrowia publicznego, która w czwartek zajmowała się informacją na temat stanu opieki długoterminowej i hospicyjnej. Ministerstwo Zdrowia przekazało posłom informację, że trwają prace ministerialnego zespołu, dotyczące świadczeń gwarantowanych z zakresu świadczeń rodzinnych i opiekuńczych w ramach opieki długoterminowej. – Ponieważ termin przekazania kompleksowych materiałów tym zakresie upływa w listopadzie, jestem przekonana, że na początku roku te działania się zmaterializują. Minister nadał temu wysoki priorytet. Prace zostały przedłużone tylko ze względu na prośby konsultantów i ekspertów, które dotyczyły kompleksowego uregulowania kwestii doraźnych zmian. Efekty tych prac będziemy w stanie przedstawić pod koniec roku – informowała przedstawicielka ministerstwa, przypominając o wzroście nakładów na świadczenia pielęgnacyjne i opiekuńcze w ramach opieki długoterminowej – z kwoty niespełna 1,9 mld zł w 2019 wzrosły do kwoty ponad 3 miliardów zł. Nakłady na opiekę paliatywną i hospicyjną z poziomu 813 mln zł w 2019 roku wzrosły do ponad 1 mld zł.

Jednak przedstawiciel placówek opieki długoterminowej wskazywał zupełnie inną perspektywę. – Ceny jednostki rozliczeniowej opieki paliatywnej i hospicyjnej przez lata nie były urealnianie chociażby o wskaźnik inflacji – podkreślał dr Maciej Sokołowski, wiceprezes Stowarzyszenia STOMOZ. – Ustawa podwyżkowa, w oparciu o zatwierdzoną przez ministra zdrowia rekomendację prezesa AOTMiT z 13 lipca tego roku, mimo zwiększenia wyceny świadczeń, mimo uznania opieki paliatywnej i hospicyjnej za obszar wymagający pilnej interwencji w zakresie zwiększenia poziomu finansowania, niewiele zmieniła. Nadal wzrost wycen jest zbyt niski w stosunku do wzrostu kosztów.

Sokołowski przypominał to, co związek zawodowy i samorząd pielęgniarski powtarzają od kilku miesięcy: pielęgniarki rezygnują z pracy w opiece paliatywnej i hospicyjnej. Już połowa pielęgniarek posiadających specjalizację pielęgniarstwo opieki paliatywnej nie pracuje w żadnej placówce hospicyjnej. – Jesteśmy tylko trybikiem w maszynie ochrony zdrowia, niby ważnym, ale zwykle tym, o którym się zapomina – mówił. – Wydatki na opiekę paliatywną to niecały procent budżetu NFZ. Był COVID-19, była i jest wojna. Zawsze były pilniejsze sprawy. My nie będziemy strajkować. Jeśli jednak teraz odejdą pielęgniarki, lekarze, psycholodzy, fizjoterapeuci, to już nie wrócą i ten kawałek polskiej medycyny po cichutku przejdzie do historii.

Największy znak zapytania. Gruźlica. Po raz pierwszy od kilkunastu lat na świecie doszło do wzrostu zachorowań na gruźlicę, również jej postać lekooporną. WHO ocenia, że w niedalekiej przyszłości gruźlica może zastąpić COVID-19 i stać się pierwszą, wśród chorób zakaźnych, przyczyną zgonów. W najnowszej edycji raportu na temat gruźlicy WHO podaje, że tylko w zeszłym roku zachorowało na nią 10,6 mln osób (wzrost o 4,5 proc. wobec 2020 r.). Aż 1,6 mln osób zmarło z jej powodu. Co więcej, zwiększyły się także zachorowania na gruźlicę wielolekooporną, o 3 proc. względem poprzedniego roku.

Najważniejszą przyczyną odwrócenia trendu (od piętnastu lat liczba zakażeń i zgonów malała) jest pandemia COVID-19, ale są i inne, w tym konflikty zbrojne w Afryce, na Bliskim Wschodzie, ale też tocząca się wojna w Ukrainie (w regionie europejskim nastąpiło widoczne wyhamowanie spadku nowych zakażeń).

– Jeśli pandemia nas czegokolwiek nauczyła, to tego, że przy odpowiedniej solidarności, determinacji, a także innowacji, możemy przezwyciężyć każde zagrożenie dla zdrowia – mówił w ubiegłym tygodniu dyrektor Generalny WHO, dr Tedros Adhanom Ghebreyesus. – Zastosujmy tę wiedzę do gruźlicy. Nadszedł czas, by powstrzymać tego długoletniego zabójcę. Współpracując razem możemy skończyć z gruźlicą.

Pytanie jednak, czy aby na pewno pandemia COVID-19 nauczyła nas czegokolwiek, albo raczej – czy była lekcją wystarczającą do wyciągania wniosków na przyszłość?

31.10.2022
Zobacz także
  • Studium kryzysu (34)
  • Studium kryzysu (33)
  • Studium kryzysu (32)
  • Studium kryzysu (31)
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta