×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Studium kryzysu (46)

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Zmiany projakościowe nie mają szans, bo w bieda-systemie jakość zawsze będzie przegrywać w ogniu walki o przetrwanie. Wygrywać zaś będą nie ci, którzy dostarczą jakość, ale ci, którzy będą mieć największą siłę przebicia.


Fot. Aleksander Zieliński/ Kancelaria Sejmu

  • Biorąc słowa Adama Niedzielskiego dosłownie, projekt ustawy o jakości powinien trafić do sejmowej zamrażarki
  • Od 2017 r., gdy protestujący młodzi lekarze żądali „6,8 proc. PKB na zdrowie”, świat, a z pewnością Unia Europejska, poszedł do przodu, a raczej – odjechał nam bardzo daleko
  • Pośpiech w uchwalaniu ustawy o jakości oczywiście nie przysłuży się jakości legislacji

Największe zaskoczenie. Minister o fundamencie reform w ochronie zdrowia. – Jeżeli popatrzymy na zmiany w systemie opieki zdrowotnej (…) to w ramach rządów Zjednoczonej Prawicy przeprowadziliśmy dwie fundamentalne reformy. Pierwsza z nich to gwarancja finansowania, która początkowo przesądzała, że ten poziom nakładów na system opieki zdrowotnej będzie wynosił blisko 6 proc. PKB. Potem ta gwarancja została zwiększona do 7 proc. PKB. Ta gwarancja jest tak naprawdę podstawą, fundamentem pozwalającym myśleć o innych reformach, innych zmianach, które po prostu muszą opierać się na gwarancji zwiększenia finansowania – mówił w środę wieczorem w Sejmie minister zdrowia Adam Niedzielski. Zaskakująca szczerość. Po raz pierwszy tak zupełnie i kompletnie mogłabym się podpisać pod stanowiskiem obecnego szefa resortu zdrowia, a w każdym razie – ostatnim fragmentem tego stanowiska. Wszystkie zmiany, jakie są planowane czy wdrażane w systemie, muszą opierać się na gwarancji zwiększenia finansowania.

Biorąc słowa Adama Niedzielskiego dosłownie, ponieważ nie ma wzrostu finansowania, a Polska nadal ze środków publicznych wydaje na zdrowie kompromitujące niespełna 5 proc. PKB, gdy średnia europejska przesuwa się w kierunku 9 proc. (vide grudniowy raport OECD i Komisji Europejskiej, nad którym politycy wszystkich opcji solidarnie zdają się chcieć przejść do porządku dziennego), projekt ustawy o jakości powinien trafić do sejmowej zamrażarki. Zmiany projakościowe nie mają szans, bo w bieda-systemie jakość zawsze będzie przegrywać w ogniu walki o przetrwanie. Wygrywać zaś będą nie ci, którzy dostarczą jakość, ale ci, którzy będą mieć największą siłę przebicia.

To dość oczywiste, przynajmniej dla osób, które czytają dane, a nie propagandowe przekazy dnia, zgodnie z którymi 4,8 proc. jest równe, a może nawet większe niż 6 proc., a z kolei domniemane nieco ponad 6 proc. jest niemal równe „dobremu średniemu europejskiemu poziomowi”, czyli – obecnie – niemal 9 procentom. Ta partyjna ekonomika zdrowia jest wtłaczana do debaty publicznej z taką siłą, że nawet część ekspertów przyjmuje narrację o dynamicznym wzroście nakładów, zapominając o kotwicy. O tym, że jedynym wskaźnikiem, którym możemy racjonalnie posługiwać się w debacie, jest odsetek realnego PKB, jaki wydajemy na zdrowie – zwłaszcza, że nie dotyczy nas casus Luksemburga, bo nie mamy obłędnie wysokiego PKB w przeliczeniu na głowę mieszkańca. Choć PKB Polski rzeczywiście rośnie, nadal nie jesteśmy nawet w klubie krajów zamożnych – co widać, gdy spojrzymy na wydatki na zdrowie przeliczone na głowę mieszkańca: 1591 EUR vs. 3159 EUR unijnej średniej.

Niewiele krajów wydaje na zdrowie mniej na głowę mieszkańca niż Polska, żaden kraj w 2020 roku nie wydał mniejszego odsetka PKB, jeśli chodzi o środki publiczne. Takie to gwarancje finansowania płyną z ustawy 7 proc. PKB na zdrowie. Taki to filar, fundament „domykania reform”, czyli jakości i bezpieczeństwa oferują pacjentom decydenci.

Największy brak zaskoczenia. Decyzja Senatu o zmianach w budżecie. Izba wyższa w minionym tygodniu wprowadziła poprawki do ustawy budżetowej, między innymi dotyczące pieniędzy na zdrowie. Senatorowie postanowili dołożyć 6,5 mld zł do przychodów Narodowego Funduszu Zdrowia, by zrekompensować przesunięcie obowiązku finansowania świadczeń zdrowotnych, za które do końca ubiegłego roku płacił minister zdrowia. Miliard złotych (bo koszty tych świadczeń to ok. 5,5 mld zł) to pieniądze na poczet składek zdrowotnych, za które już nie zapłaci budżet państwa, m.in. za pracowników służb mundurowych. Decyzja Senatu nie jest zaskakująca, bo kilka tygodni wcześniej senatorowie opozycji próbowali zawetować przepisy, uszczuplające finanse NFZ – można więc było zakładać, że przy okazji prac nad ustawą budżetową spróbują „naprawić” decyzję Sejmu, który feralne przepisy jednak przeforsował. Zaskoczenia nie będzie jednak też, gdy ustawa budżetowa wróci do Sejmu – posłowie z całą pewnością propozycje Senatu odrzucą.

Najmniej zaskakujące jest to, że dyskurs publiczny dotyczy kilku, kilkunastu (góra) miliardów złotych (przy okazji nowelizacji przepisów zmieniających zasady finansowania świadczeń maksymalna kwota, jaką podnoszono, to 13 mld zł – uwzględnia ona jednorazowe przesunięcie części funduszu zapasowego NFZ do Funduszu Przeciwdziałania COVID-19), a nie 30-35 mld zł (minimum), które powinny pojawić się w systemie, by Polska osiągnęła dwie trzecie „średniego europejskiego poziomu” wydatków publicznych na zdrowie, czyli – realne, prawdziwe – 6 proc. PKB. Dwie trzecie, bo od 2017 roku, gdy protestujący młodzi lekarze żądali „6,8 proc. PKB na zdrowie”, świat, a z pewnością Unia Europejska, poszedł do przodu, a raczej – odjechał nam bardzo daleko.

Największy znak zapytania. Ustawa o jakości w ochronie zdrowia. Porozumienie Organizacji Lekarskich chce wprowadzenia daleko idących zmian do projektu ustawy o jakości w ochronie zdrowia i bezpieczeństwie pacjenta, słusznie skądinąd zauważając, że obecny kształt przepisów ani jakości, ani bezpieczeństwa nie gwarantuje. Jak Komisja Zdrowia potraktuje apel organizacji lekarzy i lekarzy dentystów? Odpowiedź poznamy zapewne jeszcze w styczniu, bo można zakładać, że posłowie przystąpią do prac nad projektem bezzwłocznie. I że, niestety, bardzo szybko je zakończą – mimo że opozycja już zapowiedziała zgłaszanie licznych poprawek. Powody do pośpiechu są, zasadniczo, dwa. Ministrowi zdrowia, który buduje wokół tego aktu prawnego legendę z jednej strony sukcesu, z drugiej – ogromnych nadziei, potrzebna jest ustawa, nie projekt. Ale drugim powodem jest kalendarz sejmowy – od lutego posłowie mają się spotykać na posiedzeniach raz w miesiącu i już podnoszą się głosy, żeby również posiedzeń komisji między posiedzeniami nie zwoływać, bo – wiadomo – kampania się sama nie zorganizuje i nie przeprowadzi. Fakt, że do wyborów zostało osiem, może nawet dziewięć miesięcy, niczego tu nie zmienia.

Pośpiech w uchwalaniu ustawy o jakości oczywiście nie przysłuży się jakości legislacji, ale to akurat nigdy w ciągu już niemal ośmiu ostatnich lat (a, mówiąc obiektywnie, również wcześniej, choć jednak nie w takiej skali) nie spędzało snu z powiek ani przedstawicielom rządu, ani posłom opcji rządzącej. Ustawowy taśmociąg się nie zacinał, a że potem na taśmę wracały niedoróbki, albo – co gorsza – skutki wadliwej legislacji były szeroko odczuwalne, jak osławiony lex deweloper ze specustawy covidowej, czyli przepisy, które umożliwiły stawianie samowoli budowalnych uzasadnianych potrzebami walki z pandemią (w tym ośrodków wypoczynkowych w atrakcyjnych turystycznie miejscach)? Cóż, gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą.

Największy absurd. Sytuacja epidemiologiczna. Testy combo w niektórych poradniach POZ są, w niektórych ich nie ma. W niektórych pacjenci mają je za darmo, w innych przychodnie ciągle proponuje się jedynie wykonywanie ich odpłatnie. Lekarze zwracają przy tym uwagę, że wykonywanie testów ma ogromny sens indywidualnie, z punktu widzenia pacjentów – bo wiadomo, czy i jaki ewentualnie lek podawać, natomiast system zakażeń w ten sposób rozpoznanych nie widzi, przynajmniej jeśli chodzi o grypę. Nie ma możliwości raportowania przypadków grypy rozpoznanych testami wykonywanymi w gabinetach lekarskich.

Kiedy ustawa o badaniach klinicznych wraz z poprawką dotyczącą możliwości wystawiania przez farmaceutów recept na szczepionki wejdzie w życie, chętni będą mogli łatwiej skorzystać ze szczepień, jeśli zdecydują się ponieść pełny koszt szczepionki. Również ci, których ochrona jest – teoretycznie – priorytetem państwa, skoro zdecydowało się przyznać im stuprocentową refundację. Na szczęście, chyba, absurd tej sytuacji ujawni się w pełnej krasie dopiero za ponad miesiąc, gdy ustawa wejdzie w życie, czyli praktycznie nie tylko po sezonie na szczepienia, ale praktycznie po sezonie grypowym i będzie czas (pytanie, czy będzie wola) na wprowadzenie poprawek.

Największy sukces. Protonoterapia. Dobre informacje nadeszły w minionym tygodniu z krakowskiego Centrum Cyklotronowego w Bronowicach, funkcjonującego w ramach Instytutu Fizyki Jądrowej PAN. Po trwającym kilka lat pacie udało się podpisać umowę na leczenie radioterapią protonową pacjentów niepełnoletnich – podmiotem realizującym świadczenie jest Narodowy Instytut Onkologii w Krakowie, ale ze wsparciem Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu, który zabezpiecza pacjentów od strony pediatrycznej. Porozumienie, jeszcze przed oficjalnym podpisaniem umowy, pozwoliło w ubiegłym roku przyjąć pacjentów (leczenie ukończyło już dziesięcioro dzieci, co może nie jest liczbą porażająco dużą, ale jeśli zważyć, że w latach 2016-2019 było ich w sumie trzynaścioro, perspektywa nieco się zmienia).

Biorąc pod uwagę to, co działo się od 2015 roku w kwestii protonoterapii, jej finansowania i dostępności, organizacji – można byłoby mówić nie tylko o sukcesie, ale wręcz cudzie.

16.01.2023
Zobacz także
  • Studium kryzysu (45)
  • Studium kryzysu (44)
  • Studium kryzysu (43)
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta