EURACTIV.pl: Tajwan opierał się pandemii, ale teraz zakażeń gwałtownie przybywa

Anna Wolska
EURACTIV.pl

Władze Tajwanu poinformowały, że stwierdzono minionej doby 240 przypadków infekcji SARS-CoV-2. Do tej pory wyspa była przykładem bardzo skutecznej walki z COVID-19 i błyskawicznego stłumienia epidemii. Zaniedbano jednak kwestię szczepień przeciw COVID-19 – czytamy na EURACTIV.pl.


Fot. 137596559@N07/ Flickr, domena publiczna

Liczący 24 mln mieszkańców Tajwan od początku zdecydowanie walczył z SARS-CoV-2. Niezależna od kontynentalnych Chin wyspa boleśnie odczuła epidemię poprzedniego koronawirusa SARS-CoV-1 z lat 2002-2003 i tamtejsze służby epidemiologiczne odrobiły lekcję.

Stworzono sprawnie działający system monitorowania ognisk zakażeń, szkolono personel medyczny oraz mieszkańców, a także zrobiono zapasy maseczek, strojów ochronnych, rękawiczek czy płynów do dezynfekcji.

Tajwan reagował jako pierwszy na świecie

Tajwan jako jeden z nielicznych krajów na świecie był więc na ewentualny wybuch nowej epidemii dobrze przygotowany. Ponadto władze wyspy zareagowały bardzo szybko już na pierwsze informacje o tajemniczych przypadkach poważnego zapalenia płuc w Chinach.

Kiedy tylko w grudniu 2019 r. zaczęły z miasta Wuhan w chińskiej prowincji Hubei napływać niepokojące wieści, na lotniskach i w portach na Tajwanie zaczęto mierzyć przybywającym z Chin ludziom temperaturę, a jeśli ktoś był wyraźnie chory – odsyłać go na kwarantannę.

Ponadto zakazano eksportu sprzętu medycznego, a produkcję maseczek czy kombinezonów natychmiast zwiększono. Maseczek wytwarzano w szczytowym momencie nawet 20 mln dziennie.

Do Wuhan wysłana została także w połowie stycznia 2020 r. tajwańska misja medyczna, aby zbadać sytuację. Wszystko to działo się jeszcze zanim Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) oficjalnie potwierdziła istnienie nowego wirusa, a potem ogłosiła pandemiczny alert. Gdy już to nastąpiło – Tajwan był zwarty i gotowy.

Dzięki temu pierwszą falę epidemii udało się na Tajwanie zdusić już w marcu 2020 r., a dzienna liczba nowych zakażeń nie przekraczała 20. Zgonów praktycznie nie było. Do końca 2020 r. zmarło z powodu koronawirusa zaledwie 7 osób.

Nowoczesne technologie w walce z epidemią

Na wyspie stosowano nie tylko tradycyjne metody walki z nowym koronawirusem, ale także zaprzęgnięto do niej technologię big data. Zadbała o to minister cyfryzacji Audrey Tang, która wcześniej była cenioną specjalistką IT.

Algorytmy pozwalały stale monitorować, w której aptece są dostępne maseczki czy płyny do dezynfekcji albo śledzić, gdzie gromadzi się więcej ludzi i wprowadzać punktowe obostrzenia. Z kwarantann korzystano bardzo szeroko. W szczytowym momencie przebywało na niej 250 tys. osób, czyli więcej niż co setny Tajwańczyk.

Połączono to także ze zmianami w przepisach. Każda osoba na kwarantannie (bez względu na to czy pracowała zdalnie czy nie) mogła liczyć na specjalny zasiłek, ale za złamanie warunków izolacji groziły poważne kary finansowe. Tajwańskie społeczeństwo okazało się jednak w czasie pandemii wyjątkowo zdyscyplinowane.

To wszystko sprawiło, że w ubiegłym roku udało się nawet – od kwietnia do grudnia – utrzymać 253 dni bez rodzimego zakażenia koronawirusem, a stwierdzano jedynie pojedyncze tzw. zawleczone przypadki u osób przybywających na wyspę i od razu kierowanych na kwarantannę.

Drobne błędy dotąd udawało się naprawić

Dzięki temu udało się uniknąć kolejnych fal zakażeń. I to pomimo kilku drobnych błędów, jak choćby skrócenia czasu kwarantanny dla załóg lotniczych, co doprowadziło w grudniu ubiegłego roku do powstania małego ogniska zakażeń, które spowodował nieświadomy niczego, bo zakażony bezobjawowo, nowozelandzki pilot.

Ale nawet w tego typu sytuacjach służby epidemiologiczne działały sprawnie, a społeczeństwo zachowywało się odpowiedzialnie. To sprawiło, że do początku maja bieżącego roku łączna liczba zakażeń ledwo przekraczała 1,1 tys., a liczba zgonów wynosiła zaledwie 12.

Większość Tajwańczyków zakażała się zresztą za granicą i tylko przybywała chora do kraju. Gdy więc świat walczył z kolejnymi falami pandemii, budował tymczasowe szpitale i grzebał zmarłych, Tajwańczycy – choć wciąż czujni – cieszyli się w miarę normalnym i spokojnym życiem, dzięki zbudowanemu zawczasu systemowi ochrony epidemicznej.

Tajwański czar pryska

Ale czar prysł w ubiegłym tygodniu, kiedy nagle osób zakażonych koronawirusem zaczęło gwałtownie przybywać. Tylko od 15 maja wykryto aż 970 nowych infekcji SARS-CoV-2, czyli niemal tyle samo ile wcześniej przez… półtora roku. A ponadto, tym razem zakażeni są ludzie, którzy nigdzie nie wyjeżdżali.

Oczywiście obecne liczby zakażeń dalej są – biorąc pod uwagę liczbę mieszkańców Tajwanu – relatywnie niskie. Zwłaszcza, jeśli porównać je z danymi z Europy, Ameryki Łacińskiej czy Azji Południowej. Ale szybki wzrost wskaźnika nowych infekcji bardzo zaniepokoił tajwańskie władze.

Największe ognisko epidemiczne jest obecnie w stolicy Tajwanu – Tajpej. Dlatego w tym mieście już pod koniec ubiegłego tygodnia wprowadzono – na razie do 28 maja – restrykcje polegające na zamknięciu wielu miejsc publicznych (kin, teatrów, obiektów sportowych czy muzeów), odwołaniu masowych imprez i rozpoczęciu zdalnej edukacji na uczelniach wyższych.

Zakazano również większych spotkań rodzinnych we wnętrzach. Maksymalnie może się spotkać pięć osób. Nakazano również noszenie zakrywających usta i nos maseczek w miejscach publicznych.

Restrykcje objęły nie tylko Tajpej, ale także okalające stolicę większe miasto – Nowe Tajpej. Wspólnie tworzą one niemal siedmiomilionową gęsto zaludnioną metropolię. Władze obu miast nie czekały bowiem na decyzję władz krajowych. „Zostańcie w domu, jeśli nie musicie wychodzić” – zaapelował mer Tajpej Ko Wen-je, który z wykształcenia jest lekarzem.

Obostrzenia już w całym kraju

Ale dziś (18 maja) część restrykcji rozciągnięto już na cały kraj. Do 28 maja na zdalne nauczanie przechodzą już wszystkie szkoły, także podstawowe, a do pozostania w domu namawia Tajwańczyków także minister zdrowia Chen Shih-chung, który na Facebooka wrzucił zdjęcie swojego leżącego na kanapie psa o imieniu Zongchai. – Weźcie przykład z Zongchai i zostańcie w domu – napisał minister.

Przykład postanowiła dać także prezydent Tsai Ing-wen, która ogłosiła rezygnację z większości spotkań i nie pojawi się na kilku wydarzeniach publicznych, których miała być gościem.

Tajwańczyków nie trzeba było jednak namawiać do założenia maseczek i rezygnacji ze spotkań z przyjaciółmi. Świadomość zagrożenia na wyspie jest duża. Ponownie jednak, mimo zapewnień rządu, że to absolutnie niepotrzebne, ludzie rzucili się do sklepów, aby wykupywać podstawowe produkty, a przede wszystkim papier toaletowy i chiński makaron instant.

Towary te zaczęły masowo znikać z półek sklepowych, więc francuska sieć supermarketów Carrefour wprowadziła ograniczenia w liczbie niektórych towarów, gdy kupuje je jedna osoba, aby zapobiec późniejszej spekulacji deficytowym towarem.

Rząd natomiast opublikował zdjęcia magazynów pełnych żywności i środków higienicznych, zapewniając, że towarów tych nie zabraknie, a jedyna rzecz, która może zakłócić dostawy to właśnie panika. O spokój apelował m.in. premier Su Tseng-chang.

Opóźnione szczepienia

Na razie nie wiadomo, co jest przyczyną nagłego skoku zakażeń koronawirusem, ale być może na Tajwan dotarła któraś z bardziej zakaźnych, zmutowanych odmian koronawirusa. Ale wiele wskazuje na to, że po ponad roku spokoju, za bardzo się na wyspie rozluźniono, a przede wszystkim… ociągano ze szczepieniami przeciw SARS-CoV-2. Dotąd podano tylko… 220 tys. dawek.

Najpierw wynikało to po prostu z braku szczepionek i opóźnień w ich dostawach – głównie ze strony brytyjsko-szwedzkiej spółki AstraZeneca. Ale obecnie w tajwańskich magazynach leżą już miliony dawek tego preparatu oraz szczepionki wyprodukowanej przez amerykańską Modernę.

Tyle, że na Tajwanie dalej nie szczepiono szybko i masowo, a sami Tajwańczycy też się do tego nie kwapili. Wynikało to głównie z niskiego poczucia zagrożenia pandemią, którą na wyspie szybko i skutecznie udało się opanować. Teraz jednak rząd Tajwanu zapowiada natychmiastowe przyspieszenie szczepienia obywateli. EURACTIV.pl

21.05.2021
Zobacz także
  • Polka pomaga Nepalczykom
  • Rok po hospitalizacji z powodu COVID-19 co trzeci pacjent nadal ma zmiany w płucach
  • Europa się otwiera
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta