Około 60 proc. ludzi w Polsce nabyło odporność przeciwko COVID-19 – powiedział w piątek minister zdrowia Adam Niedzielski. Dodał, że część z nich uzyskała ją po przechorowaniu, a pozostali – dzięki zaszczepieniu.
Fot. pixabay.com
Szef resortu zdrowia Adam Niedzielski mówił w piątek w TVP Info o skali odporności populacyjnej w Polsce na COVID-19.
– Trzeba uwzględniać oba elementy – proces szczepień i przechorowanie. Łącznie oba te elementy powodują powstawanie przeciwciał i my prowadziliśmy taki monitoring, ile osób w badanych populacjach ma właśnie przeciwciała – poinformował Niedzielski.
Zwrócił uwagę, że posiadanie przeciwciał „jest kryterium minimum”. – To znaczy, że nie tylko posiadanie przeciwciał oznacza, że jesteśmy uodpornieni i odporni na zachorowanie, więc można to traktować jako taką dolną granicę i raczej jest to konserwatywny, jak to się mówi, szacunek. Pod tym względem mamy już w tej chwili ok. 60 proc. ludzi, która jest odporna – powiedział szef MZ.
Przypomniał, że w dyskusjach na temat odporności populacyjnej najczęściej pojawiał się parametr ok. 70-80 proc. – Więc jesteśmy naprawdę bardzo blisko tego punktu – ocenił.
Według Niedzielskiego mimo luzowania obostrzeń zakażeń jest mniej. – Widać, że po prostu działają te naturalne granice wyznaczone przez odporność nabywaną przez szczepienie bądź po prostu przez przechorowanie – dodał.
– Wirus Delta pojawił się w Polsce w sytuacji, kiedy mamy małą liczbę zachorowań, co daje możliwość przeprowadzenia bardzo dokładnych śledztw epidemicznych – ocenił minister zdrowia. Dodał, że do tej pory w Polsce było kilka ognisk tego wariantu wirusa.
Szef resortu zdrowia, odnosząc się w piątek w TVP Info do pytania o tzw. indyjski wariant koronawirusa – nazywany obecnie wirusem Delta – zaznaczył, że „szczęśliwie się złożyło”, że pojawił się on w sytuacji, kiedy w Polsce występuje niska liczba zakażeń. Podkreślił, że daje to możliwość interwencji ze strony służb epidemicznych.
– Mieliśmy kilka ognisk – wcale niemałych – związanych z osobami, które podróżują do Indii i bezpośrednio sprowadziły to ryzyko zakażenia, i takie ogniska, które były nawet rzędu 50-60 osób udało nam się opanować, tzn. izolować skutecznie te osoby tak, że ogniska były wygaszane – powiedział.
Dodał, że takie działania są priorytetem dla służb sanitarnych. – Koncentrujemy się z jednej strony na weryfikowaniu, z jaką mutacją mamy do czynienia, a z drugiej strony każde ognisko, każdy przypadek zachorowania związany właśnie z tymi alternatywnymi mutacjami, jest bardzo dogłębnie studiowany przez służbę epidemiczną – zaznaczył. Na pytanie o liczbę przypadków wirusa Delta w Polsce odpowiedział, że mowa jest o kilkudziesięciu przypadkach.