Nadumieralność. Minister wskazał winnych

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Wszystkie raporty międzynarodowych instytucji pokazują, że Polska zajmuje jedno z czołowych miejsc wśród krajów wysokorozwiniętych pod względem liczby zgonów nadmiarowych w czasie dwóch lat pandemii. Minister zdrowia uważa, że odpowiedzialność za to ponoszą sami Polacy, przez swój niezdrowy tryb życia, nałogi i złą dietę. To po części prawda. A po części – manipulacja.


Minister zdrowia Adam Niedzielski. Fot. Krzysztof Ćwik/ Agencja Wyborcza.pl

Według statystyk, lata 2020-2021 zamknęły się liczbą ok. 200 tysięcy nadmiarowych zgonów. Średnia długość życia w Polsce znacząco się skróciła, a choć fala zwiększonej umieralności dotknęła Polaków w wieku zaledwie wkraczającym w wiek średni (czyli czterdziestolatków), nie ma żadnej wątpliwości, że COVID-19 największe żniwo zbierał wśród osób powyżej 70. roku życia. Pokazują to zwłaszcza dane z jesieni 2020 roku. Gdy przypomnieć sobie obrazy z października i listopada 2020 roku, bez żadnej przesady można stwierdzić, że w Polsce wydarzyło się po prostu Bergamo – tylko na większą, ogólnopaństwową skalę. I – co nie jest bez znaczenia – po ponad półrocznych „forach”, jakie COVID-19, dzięki lockdownowi, dał Polsce na lepsze przygotowanie się do uderzenia fali zakażeń. Nie wykorzystaliśmy tego czasu, w dodatku zmiana warty w resorcie zdrowia poskutkowała tragicznymi błędami – w tym zgodą na otwarcie szkół oraz drastycznym ograniczeniem testowania. Można byłoby sądzić, że jest dość powodów do bicia się w piersi przez tych, którzy wtedy podejmowali złe decyzje.

Jest wprost przeciwnie. Adam Niedzielski już na przełomie 2021 i 2022 roku sformułował tezę, że wysoka śmiertelność (byliśmy wtedy blisko szczytu zgonów z powodu Delty) to wynik złej kondycji zdrowotnej społeczeństwa, unikania badań profilaktycznych i późnego zgłaszania się po pomoc, gdy już COVID-19 się rozwinie (panaceum miał być obowiązek osobistego badania osób powyżej 60. roku życia przez lekarzy POZ).

W ostatnich dniach Adam Niedzielski te tezy powtórzył: jego zdaniem, z przeanalizowanych danych wynika, że wysoka liczba zgonów nadmiarowych jest „spowodowana złym stanem zdrowia Polaków, a nie ograniczoną dostępnością pomocy lekarskiej w trakcie pandemii". – W zestawieniu z danymi z krajów, których społeczeństwa bardziej dbają o zdrowie, wynika jasno, że problemem jest styl życia Polaków. Wpływ na nasze zdrowie ma przecież tryb życia, a także dieta i nałogi – stwierdził Niedzielski w telewizji Polsat.

Minister zdrowia ma bez wątpienia Polakom za złe, że nie skorzystali programu Profilaktyka 40+. Choć wielu ekspertów zwracało uwagę od samego początku, że program został zaprojektowany po prostu fatalnie i nie odpowiada potrzebom tych, którzy chcą się badać, a tych, którzy potrzebują nawet lekkiej zachęty, w żaden sposób nie mobilizuje.

Jednak w tej krótkiej wypowiedzi ministra – można postawić orzechy przeciw dolarom, że Adam Niedzielski wkrótce swoją teorię rozwinie – zawiera się wiele półprawd. To prawda oczywiście, że jest, choćby w Europie, wiele społeczeństw, które „bardziej dbają o zdrowie”, w których korzystanie z profilaktyki czy zdrowy tryb życia są bardziej rozpowszechnione niż w Polsce. Są to jednak przede wszystkim społeczeństwa Europy Zachodniej, które od Polski różnią się również wyższą średnią wieku. Społeczeństwa, które są zdrowsze, są równocześnie starsze – a wiek, jak dowiedziono, obok płci, był – przed szczepieniami – głównym czynnikiem ryzyka zgonu z powodu COVID-19. Oczywiście były (są) też inne, cywilizacyjne. Nikt temu nie przeczy.

Wśród byłych krajów i społeczeństw bloku wschodniego Polska pod względem wskaźników zdrowotności nie wyróżnia się bardzo in minus. Jednocześnie Polska znalazła się w gronie dwudziestu krajów świata, na które przypada 80 proc. globalnej liczby zgonów nadmiarowych w czasie pandemii. Z tej dwudziestki jesteśmy drugim od końca (po Peru) krajem pod względem liczby ludności – są w tej grupie m.in. Rosja, Indie, USA, Indonezja czy Filipiny.

Słowa ministra warto też zderzyć z danymi opublikowanymi w poniedziałek przez GUS, które dowodzą tąpnięcia w dostępie do świadczeń zdrowotnych w czasie pandemii (zarówno jeśli chodzi o dostęp do świadczeń AOS, jak i hospitalizacji). Oraz z publikacją Eurostatu, poświęconą równomiernemu rozwojowi społecznemu, w tym dostępowi do opieki medycznej i świadczeń zdrowotnych.

Można się z nich dowiedzieć na przykład, że w przypadku Polski wskaźnik zgonów możliwych do uniknięcia w roku 2018 zmniejszył się w stosunku do roku 2013 – nieznacznie, ale zauważalnie. Pozostawał oczywiście dużo wyższy niż w krajach „starej” UE, ale absolutnie porównywalny z Czechami czy Chorwacją i dużo niższy niż w przypadku większości krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Wzrósł również w tych latach odsetek Polaków z bardzo dobrą lub dobrą samooceną swojego stanu zdrowia. I nawet jeśli ten odsetek pozostawał wyraźnie niższy niż w przypadku Szwajcarii, Norwegii i Islandii, był na poziomie niewiele niższym od Niemiec, a wyższym od Portugalii.

Komentujący dane dotyczące wysokiej śmiertelności w Polsce eksperci – lekarze, epidemiolodzy, specjaliści zdrowia publicznego – nie mają wątpliwości: COVID-19 obnażył wszystkie słabości polskiego systemu ochrony zdrowia, a błędy decydentów były elementem przesądzającym o tragicznym bilansie. W żaden sposób nie umniejsza to znaczenia wyborów indywidualnych, dotyczących zdrowego stylu życia czy – na przykład – zaszczepienia się przeciw COVID-19.

Bo jeśli coś każe opatrzyć teorię ministra zdrowia potężnym znakiem zapytania, to właśnie kwestia szczepień. – W zestawieniu z danymi z krajów, których społeczeństwa bardziej dbają o zdrowie, wynika jasno, że problemem jest styl życia Polaków. Wpływ na nasze zdrowie ma przecież tryb życia, a także dieta i nałogi – mówi minister. Ale przecież to zestawienie miałoby sens tylko wówczas, gdyby porównywać społeczeństwa o choćby zbliżonym poziomie zaszczepienia przeciw COVID-19. A poziom zaszczepienia społeczeństwa polskiego daleko odbiega od poziomu charakterystycznego dla społeczeństw, które „bardziej dbają o zdrowie”. Nie tylko dlatego, że ich członkowie dokonują mądrzejszych wyborów zdrowotnych, ale przede wszystkim dlatego, że w tamtych krajach (najlepszym przykładem będą tu Portugalia i Hiszpania) programom szczepień nie przyświecały propaganda i chęć zbijania politycznego kapitału, a obliczona na maksimum skuteczność. Mierzona tym, że udało się zaszczepić blisko 100 proc. populacji powyżej 60. roku życia.

01.06.2022
Zobacz także
  • Rekordy zgonów to m.in. efekt zaniechania leczenia chorób przewlekłych
  • Trzy miliony zgonów
  • Ponura statystyka zgonów na COVID-19 w Polsce
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta