×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Sezon na COVID

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Kompromisem, uwzględniającym z jednej strony realia zagrożenia epidemicznego, z drugiej – nasze możliwości, byłoby testowanie reprezentatywne, na przykład w wybranych placówkach POZ. I bezwzględnie w szpitalach – mówi dr Tadeusz Jędrzejczyk, specjalista w dziedzinie zdrowia publicznego, były prezes NFZ, dyrektor Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego.


Dr Tadeusz Jędrzejczyk. Fot. Włodzimierz Wasyluk

Małgorzata Solecka: Która to już fala? Szósta? Siódma?

Dr Tadeusz Jędrzejczyk: W mojej opinii nie powinniśmy już mówić o fali pandemicznej. Raczej o sezonie covidowym. To oczywiście można uznać za semantykę, ale nie do końca. W powszechnym rozumieniu pandemia się zakończyła, to widać bardzo wyraźnie. Może wrócić, jeśli pojawi się mutacja wirusa o zupełnie innych właściwościach, na przykład olbrzymiej zakaźności i zjadliwości jednocześnie, natomiast teraz po pandemii mamy sezon infekcyjny, tak jak mamy sezony grypowe co roku i mamy, raz na jakiś czas, epidemię czy nawet pandemię grypy.

Sezon covidowy latem? Wiceminister Waldemar Kraska mówi, że to „dziwny czas”...

Sezonowość jest mylnie utożsamiana z porą roku, również w przypadku grypy, którą znamy jednak dużo lepiej niż COVID-19. Oczywiście, zagrożenie wirusami atakującymi górne drogi oddechowe jest mniejsze latem, gdy z jednej strony więcej przebywamy na zewnątrz, pomieszczenia są lepiej wentylowane, a słońce zapewnia lepszy poziom produkcji witaminy D3 w organizmie, ale prawdziwym „game changerem”, czyli głównym czynnikiem ograniczającym rozpowszechnienie wirusów, są wakacje, czyli około dziesięć tygodni pustych szkół i niemal pustych przedszkoli. Gdy placówki oświatowe i opiekuńcze się zapełniają, wystarczą dwa, trzy tygodnie, by infekcje wróciły, w mniejszym lub większym natężeniu.

Teraz w grze jest ciągle nowy, choć obecny wśród nas już trzeci rok, wirus, którego nowe subwarianty odznaczają się wysoką zakaźnością. Stąd wysokie liczby zakażeń, oczywiście w krajach, które kontynuują testowanie. Może nie na tak wielką skalę, jak jeszcze pół roku temu, ale cały czas testują.

Polska do nich nie należy. Wiceminister Kraska powołuje się na rekomendacje WHO, że masowe testowanie nie jest potrzebne.

Bo masowe testowanie rzeczywiście wydaje się przesadą – i kraje Europy Zachodniej utrzymując akcję testowania bardzo wyraźnie ją ograniczyły, to widać po wskaźnikach. W przypadku Polski kompromisem, uwzględniającym z jednej strony realia zagrożenia epidemicznego, z drugiej – nasze możliwości, byłoby testowanie reprezentatywne, na przykład w wybranych placówkach POZ. I bezwzględnie w szpitalach.

Ciągle pozostając przy wypowiedziach wiceszefa resortu, mówił on wczoraj, że w szpitalach testujemy. Z moich informacji wynika jednak, że na ogół właśnie nie testujemy. Nie ma produktu rozliczeniowego, nie ma gdzie wykonywać testów. Same testy są rzeczywiście dostępne w RARS, ale nie ma procedury.

Potwierdzam. Szpitale wykonują w tej chwili testy wtedy, gdy jest to już absolutnie konieczne i oczywiste. Normą jest nietestowanie. To grozi oczywiście powstaniem bardzo dużych ognisk epidemicznych, wyłączeniem jakiejś części personelu, zakażeniami wśród pacjentów przebywających w placówkach z zupełnie innymi schorzeniami niż COVID-19. Testowanie w szpitalach powinno być przywrócone i powinno zostać wdrożone testowanie, którego celem byłaby wiedza na temat bieżącej sytuacji epidemicznej, której w tej chwili możemy się, nie mając narzędzi, tylko domyślać.

A jak dużym zagrożeniem jest w tej chwili niekontrolowane szerzenie się SARS-CoV-2 w jego nowych subwariantach?

Postawię tezę może dość kontrowersyjną – w mojej ocenie zgonów z powodu COVID-19 w populacji polskiej może być w nadchodzącym sezonie covidowym mniej niż w krajach zachodnich. Jest prawdą, że w dotychczasowych falach najbardziej wrażliwą część populacji, czyli seniorów, chroniliśmy gorzej niż kraje Europy Zachodniej czy Skandynawii, mówię przede wszystkim o szczepieniach. I zebraliśmy tego żniwo w postaci olbrzymiej liczby zgonów „nadmiarowych” nie tylko w fali przed erą szczepień, czyli jesienią 2020 roku, ale również w dwóch kolejnych falach – wiosną i jesienią 2021 roku, sporo zgonów było też zimą 2021/2022. W mojej ocenie, w tej chwili, choć nadal odstajemy in minus w poziomie zaszczepienia osób powyżej 60. roku życia, można zaryzykować twierdzenie, że praktycznie wszyscy seniorzy mają jakąś ochronę – poszczepienną, hybrydową albo tylko naturalną. Dwie pierwsze powinny dać gwarancję, że nawet jeśli po zakażeniu choroba się rozwinie, nie będzie mieć ciężkiego przebiegu, a przynajmniej – tragicznego finału. Posiadanie tylko naturalnej odporności może również okazać się wystarczające, bo – jest takie duże prawdopodobieństwo – zdecydują cechy osobnicze, stan zdrowia, ogólna kondycja organizmu. Najsłabszych, dla których wirus stanowił śmiertelne niebezpieczeństwo, prawdopodobnie już w społeczeństwie po kilku falach jest już niewielu.

Nie powinniśmy więc rozwijać akcji szczepień boosterem?

Ależ przeciwnie, powinniśmy to robić. Tylko pytanie, czy jesteśmy w stanie. Bo szczerze mówiąc, potencjału nie widzę, patrząc choćby na przekaz płynący z rządu czy też raczej brak tego przekazu. Do tego dochodzą bardzo elementarne kwestie organizacyjne.

W jednym z największych miast zapisanie osiemdziesięciolatka na szczepienie czwartą dawką wymagało kilkugodzinnej ekwilibrystyki. Przestałam się dziwić słabemu poziomowi zaszczepienia najstarszych seniorów.

Tak, zdecydowanie nie wystarczy, że szczepionki są w chłodniach agencji rezerw strategicznych, i że mogą być dostarczone do punktów szczepień. Potrzebna byłaby reanimacja czy też reaktywacja tych punktów, może nawet nie w tak dużym zagęszczeniu, jak wiosną 2021 roku, ale wystarczającym, by wszyscy chętni realnie mogli ze szczepień skorzystać. I powinno się to dziać już teraz, choć oczywiście nowe, zaktualizowane szczepionki, bardziej odpowiadające wariantom wirusa, które nas atakują, byłyby pożądane.

Obawiam się jednak, że zarówno reprezentatywne testowanie – ważne choćby dlatego, że pozwoliłoby wyprzedzająco, a nie post factum, podejmować decyzje o odtwarzaniu oddziałów covidowych, jak i szybkie wzmocnienie akcji szczepień, nie będą mieć miejsca. Będziemy reagować na to, co się wydarzyło, nie do końca wiedząc, dlaczego w zasadzie tak się stało.

Rozmawiała Małgorzata Solecka

13.07.2022
Zobacz także
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta