×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Tatuaż na całe życie

Ewa Stanek-Misiąg

Jak często można się tatuować? Czy łuszczyca wyklucza tatuaż? A koronawirus? Dlaczego tatuażu nie powinno się usuwać? Na pytania odpowiada dermatolog, dr Dorota Sobolewska-Sztychny.

 


Dr n. med. Dorota Sobolewska-Sztychny.
Fot. dermoklinika.pl

Ewa Stanek-Misiąg: Czy tatuaż można nazwać zabiegiem estetycznym?

Dr n. med. Dorota Sobolewska-Sztychny: Hmm... z punktu widzenia medycyny tatuaż nie jest tylko upiększaniem ciała. Jego wykonanie może nieść za sobą poważne konsekwencje zdrowotne. Przede wszystkim nie jest dla każdego. Pozwolić sobie mogą na niego tylko osoby całkowicie zdrowe. Powinny być też świadome tego, na co się decydują. To powinna być przemyślana decyzja. Jeśli ktoś już przed zrobieniem tatuażu zakłada, że za jakiś czas go usunie, to nie powinien go w ogóle robić. Usuwanie nie jest obojętne dla zdrowia.

Bardzo niepokoi mnie to, że nie zawsze wiadomo jaki jest skład barwnika.

Około 40% barwników używanych w Unii Europejskiej nie ma certyfikacji. Wybierałabym salony, w których podaje się pełną informację o używanych produktach. Warto też wiedzieć, że są kolory bezpieczniejsze od innych. Najmniejsze ryzyko niesie barwnik czarny, natomiast w czerwonym może występować rtęć, a w zielonym kobalt. Ponieważ są to metale, które bywają czynnikami uczulającymi, jeśli ktoś ma problemy alergiczne ze skórą, rozważyłabym zrobienie testu kontaktowego. Taki standardowy test sprawdza 30 najczęstszych alergenów. Wykonują go głównie alergolodzy, rzadziej dermatolodzy. Trzeba mieć świadomość, że część barwnika wchłania się do krwiobiegu. Nie wszystko, co jest wprowadzane, zostaje w skórze właściwej. Badania prowadzone na myszach i szczurach wykazały, że ok. 30% barwnika przedostaje się do krwi i tą drogą trafia do mózgu, wątroby, nerek.

Po jakim czasie będę wiedzieć, że tatuaż mi nie zaszkodził?

Można przyjąć, że odczyny odległe pojawiają się do 6 miesięcy od wykonania tatuażu. Zdarzają się jednak pacjenci, których układ odpornościowy reaguje wolniej, u nich ten okres można wydłużyć nawet do kilku lat. Mówię o reakcji ziarniniakowej. W obrębie tatuażu tworzą się guzki, które są wynikiem gromadzenia komórek układu odpornościowego wokół barwnika. Można to w pewnym stopniu porównać do reakcji odrzucenia przeszczepu.

W takim razie nie powinnam sobie robić kolejnego tatuażu przed upływem 6 miesięcy?

Kolejny tatuaż można robić wtedy, gdy poprzedni całkowicie się wygoi. Skórę po zrobieniu tatuażu należy traktować jak świeżą ranę. Jeśli jest ona rozległa, można się spodziewać reakcji typowej dla infekcji: podniesionej temperatury, dreszczy.

Jakie medyczne pytania trzeba sobie zadać przed podjęciem decyzji o wykonaniu tatuażu?

Podstawą jest pytanie o ogólny stan zdrowia. Ktoś, kto choruje na choroby przewlekłe, takie jak np. cukrzyca, łuszczyca, bielactwo, musi mieć świadomość zagrożeń.

Łuszczyca nie jest bezwzględnym przeciwwskazaniem?

Tak się uważało kiedyś. Dziś rozmawiamy z pacjentem, przedstawiając mu czym ryzykuje. Chodzi głównie o objaw Koebnera, czyli pojawienie się zmian łuszczycowych w miejscu urazu. Pacjent, który stosuje leczenie miejscowe, a nie immunosupresyjne, pacjent, u którego wysiewy nie są zaawansowane, pacjent, który ma łuszczycę zlokalizowaną tylko na skórze głowy czy tylko na paznokciach, może rozważyć wykonanie tatuażu.
Co do cukrzycy spieramy się: wolno, czy nie wolno? W cukrzycy jest zaburzony proces gojenia. Ale jeśli jest ona ustabilizowana, to można rozważyć zrobienie tatuażu, pamiętając tylko o tym, żeby wybierać te miejsca, w których nie rozwija się polineuropatia. To znaczy, że dystalne części kończyn (dłonie, stopy – przyp. red.) nie będą najlepszym pomysłem.
Pacjenci z bielactwem często pytają, czy nie mogliby zasłonić bielaczych plam tatuażem. Sytuacja jest tu podobna do łuszczycy, to znaczy grozi pojawieniem się objawu Koebnera (powstaniem zmian w miejscu urazu, czyli tatuażu – przyp. red.).

A kto pod żadnym warunkiem tatuażu zrobić nie może?

Kobiety w ciąży, kobiety karmiące. Nie ma badań, które potwierdziłyby, czy jest to dla nich i ich dzieci bezpieczne.
Na pewno nie można tatuować znamion skórnych. W obrębie znamienia zawsze istnieje ryzyko rozwoju czerniaka. Nie wolno robić tatuażu osobom, u których w rodzinie występuje czerniak. Odradziłabym go również osobom, które chorowały w przeszłości na czerniaka, bo są obarczone nawet 25-krotnie większym ryzykiem pojawienia się drugiego ogniska chorobowego o tym charakterze.
Wytatuowanie skóry, na której znajdują się znamiona, uniemożliwia ocenę dermoskopową. Dermatolog nie będzie w stanie niczego zdiagnozować. Tatuażu nie mogą także robić sobie pacjenci z infekcjami wirusowymi – wirusowym zapaleniem wątroby typu B, z HIV. Każda infekcja absolutnie wyklucza zabieg.

Nawet katar?

Katar, grypa, koronawirus... Każda infekcja bakteryjna, każda infekcja wirusowa. Podczas infekcji – niezależnie, czy pacjent ma jej objawy, czy przechodzi ją bezobjawowo – organizm podejmuje walkę. Gdy dodatkowo zostanie obciążony czynnikiem egzogennym, czyli barwnikiem, to może zechcieć zwalczać także ten barwnik, nie rozpoznając prawidłowo, co to takiego jest. Podczas infekcji nie wykonuje się żadnego tatuażu, żadnej mezoterapii, żadnych zabiegów estetycznych.

Czy tatuaż może być przeszkodą w wykonywaniu jakiś badań?

Pyta pani o rezonans magnetyczny. Chodzi o to, że metale mogą reagować, zaburzając obraz. Przyznam się, że podpytywałam koleżanki z radiologii. Powiedziały mi, że nigdy nie miały kłopotów.

W internecie można przeczytać o makabrycznych zdarzeniach...

Czytałam. Komuś niby wyrwało kawałek skóry. Myślę, że tego typu wydarzeń mogłyby się obawiać tylko osoby, które mają tatuaże na bardzo dużej powierzchni.

Czy są części ciała, których nie należy tatuować?

Mamy na ciele obszary, w których skóra jest bardziej wrażliwa, delikatna. To wszelkie fałdy, twarz, szyja. Tam zabieg może być naprawdę bolesny. Ale jeśli ktoś jest w stanie to wytrzymać, to nie ma przeciwwskazań.

Skóra się starzeje. Czy jest granica wieku robienia sobie tatuaży?

Na pewno warto się zastanowić nad tym, jak za kilkadziesiąt lat będzie wyglądał tatuaż, który planujemy zrobić. Wtedy, gdy skóra będzie wiotka, będzie się marszczyć. Mamy starszych pacjentów, którzy zgłaszają się z tatuażami do usunięcia, bo one wyglądają bardzo źle. Zaznaczę jednak, że są to tatuaże wykonane jeszcze starymi metodami.

Czy – podobnie jak w przypadku barwników - powinnam się zainteresować sprzętem używanym do tatuowania?

On musi być jałowy. Zachowanie pełnej jałowości to podstawa wszystkiego. Jeśli tatuaż wykonuje się w ten sposób, że barwnik pobiera się z kubeczka plastikowego, to nie ma mowy o jałowości. Tak wprowadzany barwnik możemy być już nadkażony.
Szczególną uwagę powinny zwrócić na to osoby z wadami serca. Dla nich wprowadzenie bakterii w skórę może się skończyć nadkażeniem w obrębie serca. Ta grupa osób wymaga super reżimu sanitarnego.

Jak obchodzić się z tatuażem, czy on wymaga specjalnego traktowania?

To jest bardzo skomplikowana sprawa. Prowadziłam kiedyś wykład dla grupy tatuatorów i okazało się, że postępowanie, które chciałam im zaproponować, diametralnie różni się od tego, co praktykują. Główny problem stanowi zawijanie świeżo wykonanego tatuażu folią. Ta folia nie jest jałowa. Nie ma żadnej certyfikacji. Na forum osób zainteresowanych tatuażami przeczytałam, że polecają sobie folię do owijania mebli. Chciałabym przekonać tatuatorów do używania opatrunków hydrożelowych. Takich, jakich się używa np. w terapii owrzodzeń. Barwnik nie będzie „uciekał”, rana zostanie zabezpieczona.
Jak mówiłam, tatuaż bezpośrednio po zabiegu należy traktować jak ranę. Miejsce powinno zostać odkażone i odkażane także w trakcie procesu gojenia. Tatuaż trzeba przemywać. On nie może być cały czas w tej folii. Jeśli z zafoliowanego tatuażu zacznie wyciekać osocze, to będzie to znakomita pożywka dla bakterii.
Do przemywania najlepsze są łagodne preparaty, które nie mają zasadowego pH. Nie należy używać gąbek, nie trzeć. Osuszać bardzo delikatnie, najlepiej jałową gazą. Po kilku dniach zacząć smarowanie kremem. Smarować trzeba grubo i dużo. Są do tego specjalne kremy.
W miejscu tatuażu tworzą się strupki. Absolutnie nie można ich drapać, nawet jeśli bardzo swędzi, a gojenie swędzi zawsze. Nie można drapać, ponieważ można wydrapać barwnik ze skóry i doprowadzić do nadkażenia.
Bardzo ważna jest fotoprotekcja. Trzeba używać kremów z filtrem UVA i UVB. W okresie dużego nasłonecznienia smarować co 2 godziny, bo tak długo działa krem z filtrem. I oczywiście smarować grubo. Zalecana ilość kremu to 2 mg na cm2.

Mówimy o smarowaniu tatuażu, który się goi?

To jest zalecenie dla każdego: smaruj grubiej. Tak naprawdę w ciągu tygodnia jedna osoba powinna zużyć tubkę o pojemności 200 ml. A zdarza się, że taka tubka wystarcza 4-osobowej rodzinie i jeszcze zostaje coś po urlopie.
W przypadku świeżo wykonanego tatuażu, czyli rany, fotoprotekcja jest jeszcze istotniejsza, ponieważ występuje wtedy ryzyko nieprawidłowego gojenia, zwiększone ryzyko przebarwień. Pamiętajmy, że słońce działa immunosupresyjnie, obniża odporność miejscową.

Jak obecnie usuwa się tatuaże?

Prym wiodą zabiegi laserowe. Najpopularniejszy jest laser neodymowo-yagowy, natomiast najlepszy w tej chwili jest laser pikosekundowy, który rozbija barwnik na nanocząsteczki.
Jak już mówiłam, usuwanie barwnika nie polega na tym, że on gdzieś znika, wyparowuje. Nie. To, co rozbija się laserowo, wchłania się do krwiobiegu. Część zostanie wydalona, ale nie wszystko. Dlatego tak ważna jest pewność decyzji. Jeśli robić tatuaż, to najlepiej na całe życie.
Usuwanie nie jest zabiegiem jednorazowym. Zależy od wielkości tatuażu i kolorów w nim użytych. Laser KTP na przykład usuwa tylko czerwony, pomarańczowy i fioletowy. Żeby usunąć inne kolory, trzeba wybrać się na kolejny zabieg.
Najczęściej używanym laserem neodymowo-yagowym standardowo usuwa się tatuaż – w zależności od tego, jak jest rozległy – podczas 6 –8 zabiegów.

To boli?

Bardzo. To jest zabieg, który generuje ciepło. Pacjent ma odczucie parzenia skóry. Producenci najnowszych laserów zapewniają, że energia laserowa oddziałuje bezpośrednio na barwnik, nie na tkanki, ale z praktyki wiem, że to nie do końca prawda. Pacjenci cierpią.

To ja się jeszcze nad tym tatuażem zastanowię...

Rozmawiała Ewa Stanek-Misiąg

Dr n. med. Dorota Sobolewska-Sztychny – dermatolog, specjalistka medycyny estetycznej. Przyjmuje w Centrum Medycznym Dermoklinika w Łodzi.

23.06.2020
Zobacz także
  • Czego potrzebuje nasza skóra
  • Grubiej i częściej, czyli jak się obchodzić ze słońcem
  • Urlop w blasku słońca – z umiarem!
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta