×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Kto walczy o oddziały dziecięce?

Jerzy Dziekoński
Kurier MP

Pediatria stopniowo zwija swoje powiatowe przyczółki. Zarządcy szpitali, szukając oszczędności, postrzegają oddziały dziecięce jako źródło strat i problemów. Tymczasem, zdaniem lekarzy, to właśnie niedochodowa pediatria powinna być specjalnością uodpornioną na dyktaturę buchalterii. W systemie brakuje jednak skutecznej szczepionki.


Fot. Tomasz Stańczak/ Agencja Gazeta

Próbując nakreślić zarys sytuacji powiatowej pediatrii, łatwo w rozmowach z kierownictwem szpitali zauważyć, że tematyka szybko schodzi na grunt ekonomiczny i miejsce medycyny niepostrzeżenie przejmuje twarda matematyka. Liczba małych pacjentów dzielona jest przez dni w roku, rentowność jest ważniejsza od jakości świadczeń, strata finansowa od zysków zdrowotnych, a sens funkcjonowania liczony w złotówkach. Mniej jest o ratowaniu zdrowia i życia, więcej o nierentowności. Trudno mieć o to pretensje, bo takie podejście wymusza stworzony i realizowany przez Ministerstwo Zdrowia system. Oddziały na prowincji są likwidowane, a mali pacjenci trafiają do większych ośrodków. Tyle że małe problemy zdrowotne powinny być rozwiązywane w małych szpitalach na poziomie rejonu.

Sprowadzanie działalności leczniczej do kryteriów biznesowych niesie mało optymistyczne konsekwencje. Patrząc na oddział jak na przedsiębiorstwo, rozważając sens jego funkcjonowania przede wszystkim w oparciu o bilans księgowy, łatwiej o decyzje ostateczne, pozbawiające lokalne społeczności zabezpieczenia najmłodszych pacjentów pod względem najistotniejszych świadczeń szpitalnych. Jeszcze łatwiej o takie decyzje, kiedy rynek pracy odławia pediatrów ze szpitalnictwa. Niekończące się problemy z obstawieniem dyżurów i finanse pod kreską wystawiają na stałą próbę cierpliwość zarządców szpitali. Efekt jest taki, że pediatria po cichu wychodzi z tzw. rejonu. Dla dobra budżetów. I dla spokojnego snu dyrektorów i prezesów. Mniej spokojne sny mają matki, które oddziałów dziecięcych nie chcą oddać. Protestują, zbierają podpisy i wysyłają pisma. Najczęściej bezskutecznie.

Trend koncentrowania świadczeń w dużych ośrodkach pozostawia na mapie pediatrycznych potrzeb zdrowotnych białe plamy. I rodziców z większym problemem, kiedy dziecko musi trafić do szpitala.

Zgodnie z informacjami przekazanymi przez biuro prasowe NFZ w Polsce w 2015 roku świadczenia w zakresie pediatria-hospitalizacja realizowało 361 podmiotów. Pięć lat później, w 2020 roku w ramach PSZ takie świadczenia miało zakontraktowane już osiem szpitali mniej.

Oddział zlikwidował się sam

I wszystko wskazuje na to, że w 2021 roku statystyka ponownie się skurczy. Choćby o oddział dziecięcy w Pasłęku, który zakończył działalność 15 marca br.

Na stronie internetowej Szpitala Powiatowego w Pasłęku widnieje wypisany dużą czcionką nagłówek ze szpitalnym motto: „Najważniejszy jest człowiek”. Kiedy jednak na temat oddziału dziecięcego głos zabierają władze samorządowe, stanowiące organ założycielski placówki, człowiek dzielony jest na ułamki. Bo tak wskazuje prosta matematyka: 10 łóżek; 298 pacjentów w ciągu roku; 0,7 dziecka na dobę.

Zdaniem Macieja Romanowskiego, starosty elbląskiego, biorąc pod uwagę przytoczone liczby, oddział likwiduje się sam. Ale to rada powiatu zdecydowała o tym, że w połowie marca, mimo protestów rodziców, oddział zakończył działalność.

– Nie mieliśmy kogo leczyć – mówi Iwona Chełchowska, prezes zarządu Szpitala Powiatowego w Pasłęku i przytacza dane ze stycznia br.: 14 pacjentów, płatność za wykonane procedury w wysokości 30 tys. zł, koszty płacowe – 125 tys. zł.

W całym 2020 roku oddział pediatryczny leczył 298 małych pacjentów. Rok wcześniej było to 528 dzieci.

– Przeżywałam naprawdę trudne chwile. Przychodząc do szpitala pytałam, ile mamy dzieci na pediatrii. Zabroniłam przyjmować lekarzom pacjentów tylko po to, żeby mieć obłożenie. Nie możemy narażać dzieci na zakażenia szpitalne i inne zagrożenia, tylko po to, żeby wypracować kontrakt – zapewnia Chełchowska.

Według informacji podawanych przez Starostwo Powiatowe w Elblągu oddział generował rocznie 1,5 mln zł strat. Powiat zaś nie zamierzał tych pieniędzy dokładać.

Na oddziale dziecięcym w pasłęckim szpitalu brakowało nie tylko pacjentów, ale również lekarzy.

– Jeżeli ordynator dyżurowała po 10 dyżurów w miesiącu, wspierały ją dwie lekarki, w tym jedna emerytowana. Nie mogę oczekiwać od zatrudnionych lekarzy, że latami będą po 10 razy w miesiącu dyżurować – mówi prezes placówki.

Na niekorzyść oddziału przemawiał dodatkowo fakt, że w oddalonym o niespełna 20 km Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Elblągu jest doskonale wyposażony oddział dziecięcy ze świetną kadrą. W Pasłęku nie było dostępu do tomografu czy rezonansu. Trudne przypadki i tak trafiały do Elbląga.

W miejsce oddziału dziecięcego ośrodek proponuje rozszerzenie świadczeń AOS o pulmonologię dziecięcą. Ponadto zwiększy liczbę dyżurów pediatrycznych w nocnej i świątecznej opiece zdrowotnej. 30 marca br. na stronie internetowej pojawiła się informacja, że poradnia pulmonologiczna została już uruchomiona.

Pediatria (nie) na (każdym) zakręcie

Podobny los spotkał oddział dziecięcy w Kolbuszowej, tyle że rok wcześniej. Likwidację czytelnicy lokalnej prasy określili mianem Negatywu 2020. Mieszkańcy protestowali, zbierali podpisy, próbowali organizować referendum, żeby odwołać dyrektora szpitala, a nawet starostę i radę powiatu.

Argumenty finansowe wygrały. Jak mówi dyrektor placówki, oddział wykończyły przede wszystkim problemy kadrowe.

– Nie byłem w stanie obstawić dyżurów, bo nie było kim. Przed zamknięciem oddział przez pół roku pozostawał w zawieszeniu, ponieważ nie mogliśmy znaleźć lekarzy do pracy – wyjaśnia Zbigniew Strzelczyk, dyrektor Szpitala Powiatowego w Kolbuszowej, po czym dodaje: – Pediatrów brakuje wszędzie, nawet szpitale wojewódzkie próbują ich podkupować. W Polsce mamy deficyt kadrowy rzędu 70 tys. lekarzy, w tym pediatrów. To jest średniej wielkości miasto.

W rozmowie z MP.PL dyrektor szpitala w Kolbuszowej wśród bolączek powiatowej pediatrii wymienia również sezonowy charakter pracy i nasycenie regionu placówkami z zakontraktowanymi świadczeniami dla dzieci.

– Latem mieliśmy jedno albo dwójkę dzieci na oddziale, a zgodnie z przepisami NFZ trzeba było zapewnić dwóch lekarzy i dwie pielęgniarki oraz obsadzić lekarski dyżur. Kiedy leczone jest jedno dziecko, angażowanie takich środków jest zupełnie nieracjonalne – mówi dyrektor i wskazując konkurencję wylicza szpitale z oddziałami pediatrycznymi w okolicy: w Nowej Dębie (20 km), w Mielcu (30 km) i w Rzeszowie (30 km). Dzisiaj to właśnie te placówki zapewniają bezpieczeństwo dzieci z Kolbuszowej i okolic w zakresie świadczeń szpitalnych.

– Oddziały pediatryczne moim zdaniem powinny być w szpitalach na drugim poziomie referencyjności, gdzie dziecko jest zaopatrzone o wiele lepiej, gdzie jest dobre zaplecze diagnostyczne, gdzie całodobowo możliwe są konsultacje specjalistyczne – uważa Zbigniew Strzelczyk. – Pediatria na każdym zakręcie nie ma sensu, taka organizacja zupełnie się nie sprawdza.

Wojna na pieniądze

Z drugiej strony, trudno wyobrazić sobie krajobraz polski powiatowej bez oddziałów dziecięcych w lokalnych szpitalach.

– Gdzieś przecież muszą trafiać biegunki do nawodnienia i zwykłe zapalenia płuc. Wszystkich problemów nie da się rozwiązać w klinikach – uważa dr Agnieszka Chrobot z Oddziału Pediatrycznego i Neonatologicznego w Szpitalu Tucholskim.

– Zastanawiające jest, że środowisko pediatryczne oraz społeczeństwo tak naprawdę nie negują pędu do koncentrowania świadczeń pediatrycznych w dużych ośrodkach – dodaje dr Andrzej Chrobot, kierownik Oddziału Pediatrycznego i Neonatologicznego w Szpitalu Tucholskim, prywatnie mąż dr Agnieszki Chrobot. – Pediatryczna baza łóżkowa w dużych miastach jest znaczna. Oznacza to, że duże ośrodki potrzebują pacjentów z małych miejscowości. Oczywiście nie mówimy tu o procedurach wysokospecjalistycznych, tylko o „zwykłych” schorzeniach, które możemy leczyć w szpitalach powiatowych. Baza łóżkowa na oddziałach dziecięcych w dużych miastach często zaprojektowana została na wyrost. Oznacza to, że duże ośrodki potrzebują pacjentów z małych miejscowości.

Naszym rozmówcom zadajemy pytanie: czy mapa oddziałów pediatrycznych wymaga przeglądu i aktualizacji?

– Na pewno – odpowiada zgodnie lekarska para z Tucholi.

– Obejmujemy swoim zasięgiem pacjentów z kilku powiatów. Nie dlatego, że nie ma innych szpitali, tylko dlatego, że rodzice wybierają nasz oddział, bo mamy wypracowaną renomę – mówi dr Agnieszka Chrobot. – Jeśli u nas, łącznie z dyżurnymi mamy cztery osoby z tytułami doktorskimi, wszyscy, oprócz rezydentów, są specjalistami chorób dzieci, jeśli dodatkowo do dyspozycji jest wiedza dwóch neonatologów i kardiologa dziecięcego, to oznacza to, że pacjenci mają gwarancję fachowej opieki. Jako kadra jesteśmy dobrze przygotowani do prowadzenia oddziału. Tym konkurujemy ze szpitalami ościennymi.

Czy pojawiały się pomysły zamknięcia oddziału? – dopytujemy.

– Na szczęście nie – odpowiada z ulgą ordynator. – Myślę, że pomysły pojawiają się tam, gdzie są problemy z kadrą. Znamy przykłady, gdzie oddział prowadzi dwóch lekarzy, którzy mają po 15 dyżurów miesięcznie. Nie da się tyle pracować i w miarę logicznie myśleć i działać. To jest fizycznie niewykonalne, zwłaszcza, że bardzo często rozmawiamy o osobach w wieku 55–60 plus – przyznaje dr Chrobot.

– Często jest tak, że szpitale borykające się z problemami kadrowymi decydują się na wojnę na pieniądze, czyli próbują podkupywać lekarzy z okolicznych jednostek, co jeszcze pogłębia ich kryzys finansowy – dodaje dr Agnieszka Chrobot.

Na szczęście dla szpitala w Tucholi, problemy z obstawieniem dyżurów to przeszłość.

– Nie mamy problemów z dyżurami, bo pomagają nam je obstawić nasi znajomi z czasów pracy w ośrodku klinicznym. Jesteśmy „lekarzami na kółkach” co oznacza, że lekarze współpracujący z oddziałem dojeżdżają do pracy często kilkadziesiąt kilometrów – wyjaśnia lekarka.

Zdaniem dr Agnieszki Chrobot, ważnym z punktu widzenia pediatrii elementem w szpitalach powiatowych jest położnictwo – dobrze funkcjonujący oddział gwarantuje pracę dla pediatrów.

– Te dwie struktury w naszym szpitalu świetnie działają. Nawet jeśli pojawiłby się pomysł likwidacji pediatrii, to i tak noworodki muszą w szpitalu pozostać, ponieważ położnictwo jest dochodowe – dopowiada ordynator.

Szpitalni i poradniani

A co z poradniami i odpływem pediatrów do POZ?

– Lekarze dzielą się na stworzenia szpitalne i stworzenia poradniane – mówi pół żartem dr Andrzej Chrobot. – A my jesteśmy „szpitalni”– dodaje dr Agnieszka Chrobot.

Zdaniem lekarskiej pary w tym rozróżnieniu leży źródło problemów kadrowych pediatrii powiatowej.

– Odkąd trafiłem do Tucholi kilkanaście lat temu, tylko nieliczni lekarze pediatrzy pracujący w POZ decydowali się na pełnienie dyżurów na naszych oddziałach neonatologicznym i pediatrycznym – mówi Andrzej Chrobot. – Po części wynika to z systemu kształcenia pediatrów skupionym bardziej na aspektach pediatrycznych niż na neonatologii. Lekarze pediatrzy często obawiają się dyżurowania na oddziałach neonatologicznych. Kolejnym problemem jest aspekt finansowy. Stawka godzinowa w poradni jest znacznie wyższa, nie ma dyżurów nocnych, dyżurów w weekendy i święta. Inna jest również odpowiedzialność. Praca w szpitalu przestała być atrakcyjna dla pediatrów i młodych adeptów pediatrii.

Zgodnie z danymi przedstawionymi przez Naczelną Izbę Lekarską mamy w Polsce 17,2 tys. pediatrów, z czego blisko połowę stanowią lekarze z pierwszym stopniem specjalizacji. W zawodzie pracuje 15,2 tys. specjalistów chorób dziecięcych. Danych dotyczących struktury zatrudnienia brak.

– Jesteśmy towarem deficytowym – podsumowuje ordynator oddziału w Tucholi.

09.04.2021
Zobacz także
  • 220 mln zł na psychiatrię dziecięcą
  • Dola pediatry
  • Pediatria w kryzysie
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta