Czasami dziecko tak długo czeka w kolejce do psychiatry, że zanim dotrze do lekarza, zdąży popełnić samobójstwo – informuje w czwartek "Rzeczpospolita".
Prof. Bartosz Łoza. Fot. Robert Kowalewski / Agencja Gazeta
System psychiatrycznej opieki w Polsce praktycznie nie istnieje. W warszawskim szpitalu przy ul. Niekłańskiej dzieci w kolejkach na odział psychiatryczny czekają siedem lub osiem miesięcy. W innych nawet rok – czytamy w "Rz".
Jeśli chodzi o specjalistów psychiatrów, to jest ich bardzo niewielu. W woj. lubelskim jest 3 takich lekarzy, a w opolskim – 4, dlatego odziały psychiatryczne są przepełnione. Tymczasem pacjenci w stanie zagrożenia życia powinni być przyjmowani bezwzględnie. Taka jest opinia ekspertów, m.in. dr hab. Barbary Rembarek, krajowego konsultanta psychiatrii dzieci i młodzieży.
– Zdarza się, że dzieci, co do których istnieje podejrzenie, że targną się na własne życie, muszą czekać na miejsce nawet dwa tygodnie, a wtedy bywa za późno – mówi prof. Bartosz Łoza, kierownik Kliniki Psychiatrii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
W całej Polsce są tylko trzy ośrodki leczenia nerwic u dzieci, dlatego często mali pacjenci trafią do szpitali oddalonych o kilkaset kilometrów od rodzinnego domu.
Przepełnienie to także efekt zamknięcia wielu oddziałów z powodu braku lekarzy. Tak stało się w Radomiu. Z danych Naczelnej Izby Lekarskiej wynika, że w Polsce jest obecnie 441 psychiatrów dziecięcych, z czego 46 proc. ma ponad 50 lat.