×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

"Nie będziemy potrafili normalnie żyć"

Hubert Bekrycht

W tym momencie epidemii powoli wchodzimy w fazę destrukcji – powiedział kierownik Przychodni Zdrowia Psychicznego w Centralnym Szpitalu MSWiA Jacek Koprowicz, wieloletni szef szpitala psychiatrycznego w Pabianicach, który jest też konsultantem w szpitalu tymczasowym na Stadionie Narodowym.


Fot. pixabay.com

Koprowicz powiedział, że społeczne skutki pandemii będą odczuwalne przez lata, a poważne konsekwencje tej sytuacji dla zdrowia psychicznego są dopiero przed nami.

"W tym momencie epidemii 'trzyma' nas jeszcze stres. Może mieć on skutki motywujące do działania, ale powoli z fazy rozstrojenia wchodzimy w fazę destrukcji" – podkreślił psychiatra. Dodał, że stres wywołany nadmiernymi emocjami, m.in. lękiem przed chorobą i śmiercią a także przed przedłużającą się izolacją, może mieć także następstwa demotywujące.

Zdaniem Koprowicza faza destrukcji podczas pandemii objawia się – jak wyjaśnił - niezdolnością do prawidłowego wykonywania swoich czynności. "To za chwilę się pojawi. Będziemy coraz gorzej funkcjonować. Minie lockdown, minie dramat umierających ludzi, a my nie będziemy potrafili normalnie żyć" - ocenił.

"Obawiam się, że za chwilę będzie napływ ludzi z zaburzeniami depresyjnymi" - powiedział psychiatra wskazując, że od lat psychiatrów w Polsce jest za mało. "To jest błąd systemowy. I to nie jest kwestia tego rządu, tylko wielu rządów w ostatnich 20, 30 latach. Psychiatria była zawsze takim trochę 'niechcianym dzieckiem' służby zdrowia" – zaznaczył Koprowicz. "Wiadomo, że psychiatria musi być – jak to się przecież mówiło, – aby 'wariaci' nie chodzili po ulicach i zamykać ich w czymś, co nazywano bardzo brzydko zakładami psychiatrycznymi" – przypomniał.

"Zawsze byliśmy niedofinansowani. Kiedy ileś tam lat temu, dzięki dotacjom UE, komputeryzowano szpital Pabianicach zapomniano o psychiatrii. Dla nas nie było komputerów, bo zapomniano, że istniejemy. Komputeryzację wprowadzono tam dopiero pięć, czy sześć lat temu" – wspominał lekarz.

W jego ocenie nie można lekceważyć problemów polskiej psychiatrii, ponieważ po pandemii specjaliści będą mieli szczególnie dużo pracy. I to – zdaniem Koprowicza – niestety długie na lata.

"Jesteśmy teraz wszyscy bardziej nerwowi, bo lęk, gniew, złość, irytacja, frustracja narastają w nas" – powiedział psychiatra. "To musi w jakimś momencie znaleźć ujście. Nie może być tak, że to się w nas kumuluje i 'siedzi' w nas" – zauważył. "Wszyscy widzieli zdjęcia z zakopiańskich Krupówek, gdzie zbici w tłum ludzie, lekceważąc rygory sanitarne, manifestowali swoją niechęć do obostrzeń" – przypomniał. "Można to krytykować, ja też tego nie pochwalam, ale z punktu widzenia psychiki, ci ludzie dali upust swoim emocjom, które były w nich nagromadzone. I to tak 'wystrzeliło'" - ocenił.

"Powstał film, który pokazuje tzw. podziemie imprezowe Warszawy i nielegalną w pandemii działalność klubów rozrywkowych” – mówił. "To skojarzyło mi się z nielegalnymi barami z alkoholem podczas prohibicji w Stanach Zjednoczonych. Teraz u nas ludzie chcą się bawić, bo mają po prostu dość” – dodał psychiatra.

Powiedział, że epidemia jest dla wszystkich swego rodzaju traumą. Przyznał jednak, że są dwie grupy, które szczególnie źle znoszą obostrzenia, izolację i ogólną atmosferę epidemii. Zdaniem Koprowicza to dzieci i młodzież oraz uzależnieni.

"Osoba uzależniona, z reguły, 'odcina' sobie inne przyjemności i coraz bardziej skupia się na przykład na alkoholu, jako źródle 'radości i przyjemności'"– wyjaśnił psychiatra. "Kiedy podczas pandemii w sposób scentralizowany ogranicza się dostęp do owych 'przyjemności' stanowiących ujście dla emocji, to osoba, która ma ich nadmiar – na przykład stres izolacyjny i inne lęki - i przyzwyczajona jest tłumić owe emocje alkoholem, niestety, tą drogą nadal będzie próbowała iść" – tłumaczył Koprowicz.

W przypadku dzieci i młodzieży w czasie pandemii izolacja społeczna – jak podkreślił psychiatra - dramatycznie destrukcyjnie wpływa na samopoczucie najmłodszych. "Przed pandemią krytykowaliśmy młodych ludzi za ich nadmierną aktywność w Internecie" – wspominał lekarz. "W tej chwili uważamy, że to jest dobre, bo lepiej niech się dzieciaki nie spotykają" - zauważył.

"Ale przecież nic się nie zmieniło. Nadmierna aktywność dzieci i młodzieży w sieci oraz sprowadzanie ich relacji do kontaktów wirtualnych - pomimo, że w pandemii wskazane z względu bezpieczeństwa sanitarnego - nadal nie są dobre" – mówił psychiatra. "To jest nienaturalne, to jest coś, co desocjalizuje młodych ludzi i może mieć w przyszłości negatywne skutki" – zwrócił uwagę Koprowicz.

01.04.2021
Zobacz także
  • Psycholodzy z UW podsumowali badania dot. pandemii
  • "W psychiatrii zawsze mamy pełne ręce roboty"
  • Efektem pandemii może być fala samobójstw wśród nastolatków
  • Młodzi ludzie najbardziej dotknięci negatywnymi, psychologicznymi skutkami pandemii
  • Pandemiczna walka z depresją
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta