Zdaniem uczestników debaty „Demaskujemy smog – czy lekarze mogą wpływać na poprawę jakości powietrza w Polsce?”, lekarze mają obowiązek informowania pacjentów zagrożeniach wypływających z zanieczyszczenia powietrza.
Smog nad Szczecinem. Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta
WHO nie pozostawia złudzeń: 6,5 mln przedwczesnych zgonów na świecie spowodowanych jest najpoważniejszym czynnikiem środowiskowym, jakim jest zanieczyszczenie powietrza. Tylko w Unii Europejskiej liczba ta sięga pół miliona przypadków. W Polsce z tego powodu przedwcześnie umiera blisko 50 tys. obywateli. To tak, jakby w smogu rokrocznie rozpuszczało się niewielkie miasto. Ale to nie wszystko, WHO wyliczyło, że na świecie 2 mld dzieci żyje w miejscach, gdzie zanieczyszczenie środowiska przekroczyło dopuszczalne normy.
Mimo że dane te są łatwo dostępne, mimo że organizacje pozarządowe działające na rzecz ochrony środowiska i ochrony zdrowia mówią o tych faktach coraz głośniej, wiedza ta do świadomości społecznej przebija się z dużym oporem.
Żeby podnieść świadomość zagrożeń związanych z zanieczyszczeniem powietrza w środowisku lekarskim, organizacja HEAL Polska zorganizowała podczas Międzynarodowego Kongresu Młodych Medyków na Uniwersytecie Medycznym w Warszawie debatę zatytułowaną „Demaskujemy smog – czy lekarze mogą wpływać na poprawę jakości powietrza w Polsce?”. Debata zainicjowała międzynarodową kampanię społeczną - nad którą patronat objęła Medycyna Praktyczna.
Boom świadomości?
We wstępie do dyskusji Weronika Piestrzyńska, Kierowniczka Programu Zdrowie i Energia HEAL zauważyła, że w ciągu ostatnich miesięcy znacznie częściej temat smogu pojawiał się w debacie publicznej, choćby poprzez ogłaszane alarmy smogowe. Stwierdziła nawet, że trwa swojego rodzaju tematyczny boom, jeśli chodzi o problem zanieczyszczenia powietrza w Polsce.
Dr n. med. Tadeusz Zielonka, członek zarządu Polskiego Towarzystwa Chorób Płuc zaznaczył, że wspomniany „boom” nie dotyczy środowiska medycznego.
– Coraz częściej słyszę jak o zdrowotnych skutkach zanieczyszczenia powietrza wypowiadają się ekolodzy, dziennikarze czy inżynierowie. Bardzo rzadko słyszę ekspertów medycznych – powiedział pulmonolog, który na potwierdzenie swojej tezy przytoczył wyniki przeprowadzonych przez siebie badań: – Na pytania „jakie choroby wywołuje zanieczyszczenie powietrza, jakie zanieczyszczenie powietrza występuje w twoim mieście, czy też za ile zgonów rocznie odpowiada zanieczyszczenie powietrza”, poprawnie odpowiedziało 0,5 proc. lekarzy – mówił dr Zielonka.
Jego zdaniem świat medyczny nie odpowiada na ten problem w wystarczającym stopniu.
– Mimo że WHO pokazuje oczywiste dane, to nie jest wiedza, która przekłada się na rekomendacje. Na przykład dotyczące zmian w stylu życia. W tych wytycznych nie mieści się zanieczyszczenie powietrza. Jest palenie tytoniu, picie alkoholu, otyłość, brak ruchu, ale wbrew faktom nie ma tam słowa o zanieczyszczeniu powietrza – podkreślał dr Tadeusz Zielonka.
Śląsk pod lupą badaczy
W debacie uczestniczył też prof. dr hab. n. med. Andrzej Lekston ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Pod jego kierownictwem przeprowadzone zostały badania, które miały na celu określenie, w jaki sposób zanieczyszczenia powietrza wpływają na układ krążenia. Badaniem objęto obszar od Gliwic do Mysłowic, czyli populację ok. 2 mln mieszkańców. Jak zaznaczył kardiolog, województwo śląskie to 4 proc. powierzchni Polski, 12 proc. populacji kraju i prawie 50 proc. krajowej emisji pyłów i największe w kraju natężenie ruchu samochodowego.
W badaniu uwzględniono podwyższone wartości w powietrzu takich substancji, jak tlenek azotu, dwutlenek azotu, ozon oraz pyły zawieszone PM2,5 i PM10.
– Podwyższone wartości tych substancji w czasie alarmów smogowych mają duży wpływ na podwyższone ryzyko wystąpienia zawału serca, udaru, zatorowości płucnej czy migotania przedsionków – mówił prof. Lekston.
Lekarz dowodził, że zanieczyszczenia mają też wyraźny wpływ na zwiększenie liczby wizyt pacjentów w POZ. Wzrasta bowiem zapadalność na najczęstsze choroby, jak też wyraźnie wzrasta umieralność ogólna.
– Warto zwrócić uwagę na błędne pojęcie smogu. Występuje alarm smogowy i wydaje się nam, że już następnego dnia po alarmie wszystko jest w porządku. To nie działa w ten sposób. W momencie alarmu, kiedy stężenie pyłów PM10 i PM2,5 wzrasta powyżej 200 µg/m3, śmiertelność ogólna wzrasta o 6 proc., natomiast z przyczyn sercowo-naczyniowych o 8 proc. Taki stan utrzymuje się przez dwa tygodnie. Po tym czasie śmiertelność nadal jest wyższa o 2 do 4 proc. – tłumaczył prof. Lekston.
Dodał, że według badań przeprowadzonych w Stanach Zjednoczonych obniżenie poziomu pyłu PM2,5 w powietrzu o 10 jednostek wydłuża życie o 7 miesięcy, zaś leczenie chorób i powikłań związanych z zanieczyszczeniem powietrza kosztuje Unię Europejską 940 mld euro rocznie. Konieczne jest zatem wypracowanie rozwiązań, które pozwolą na zmniejszenie poziomu zanieczyszczeń.
– Należy patrzeć naprzód i już dzisiaj pracować nad odpowiednimi rozwiązaniami, aby nie płacić zdrowiem i życiem za coś, co możemy teraz zmienić – podsumował prof. Lekston.
Zdaniem HEAL Polska konieczne są zmiany w prawie: obniżenie poziomu alarmowania o stężeniu pyłu PM10 do 100 µg/m3 (obecnie próg wynosi 300 µg/m3) oraz poziomu informowania do 80 µg/m3 i jak najszybsze wprowadzenie wymagań dla kotłów na paliwa stałe i wymagań jakościowych dla paliw. Petycję w tej sprawie można podpisać tutaj.
Zdaniem dr. Tadeusza Zielonki, Kodeks Etyki Lekarskiej nakłada na lekarzy obowiązek informowania pacjentów o zagrożeniach zdrowotnych, także tych wynikających z czynników środowiskowych.
HEAL Polska apeluje do lekarzy, aby włączyli się w światową kampanię Demaskujemy Smog Przez Cały Rok. Więcej informacji tutaj.