Każdego roku z jej powodu umiera na całym świecie nawet 60 tysięcy osób. Większość zgonów ma miejsce w Azji i Afryce. 99% zakażeń pochodzi od psów.
Za wolne od wścieklizny uważane są: Antarktyka, Australia, Nowa Zelandia, Japonia, Grenlandia, Islandia.
dr Aleksandra Szymczak, fot. arch. własne
Ewa Stanek-Misiąg: W ciągu ostatnich lat nikt w Polsce nie zachorował na wściekliznę.
dr Aleksandra Szymczak: Tak, od 2002 roku.
Ale z danych Państwowego Zakładu Higieny wynika, że potrzeba szczepień po styczności ze wścieklizną i narażeniu na nią wystąpiła w zeszłym roku prawie 7,5 tysiąca razy, a rok wcześniej przeszło 8 tysięcy razy. To oznacza, że tyle osób zostało pogryzionych przez zakażone lub chore zwierzęta?
Niekoniecznie. Wirus wścieklizny wydziela się ze śliną. Na zakażenie nim wrażliwe są wszystkie ssaki. Do zakażenia dochodzi najczęściej przez pogryzienie, ale też poślinienie uszkodzonej – na przykład w wyniku wcześniejszego skaleczenia – skóry, czy w wyniku kontaktu śliny z błoną śluzową. Błona śluzowa nie musi być uszkodzona. Jeśli zakażony pies będzie nas lizał po twarzy, to kropelki śliny mogą się dostać do spojówek, jamy nosowej, jamy ustnej. Uznamy to za narażenie na zakażenie, a zatem potencjalne wskazanie do podania szczepienia.
Do zakażenia dochodzi najczęściej przez pogryzienie, ale też poślinienie uszkodzonej skóry, czy w wyniku kontaktu śliny z błoną śluzową. Błona śluzowa nie musi być uszkodzona.
Ryzyko zakażenia podejmują też osoby, które odwiedzają jaskinie, zwłaszcza w krajach tropikalnych. Jedną z większych atrakcji turystycznych są tam jaskinie, w których bytują miliony nietoperzy. Ślina nietoperzy w postaci aerozolu rozpylonego w jaskini może się dostać na śluzówki. Wcale nie trzeba mieć bezpośredniej styczności ze zwierzęciem, żeby doszło do zakażenia.
W Polsce ostatnio wściekliznę wśród zwierząt najczęściej stwierdza się u nietoperzy, rzadziej u lisów.
Ryzykowny może też być kontakt z martwym zwierzęciem?
Tak, myśliwy przy oprawianiu zwierzęcia albo biolog, kiedy dokonuje jakieś preparacji, naraża się na zakażenie, zwłaszcza zimą. Wirusy generalnie zdecydowanie dłużej przeżywają w chłodzie. Mogą przetrwać w zamrożonych zwłokach.
Myślałam bardziej o ciekawych wszystkiego dzieciach, które mogą się natknąć w lesie na truchło i zechcieć w nim grzebać.
Nikt nie powinien dotykać takich znalezisk.
A rada dla turystów, którzy chcą zwiedzać jaskinie?
Rada jest taka, że planując wyjazd do krajów częstego występowania wścieklizny, powinni odwiedzić poradnię medycyny podróży. Jeśli wiemy, że ktoś wybiera się na przykład do Indii, Tajlandii, czy któregoś z krajów afrykańskich, to zalecimy mu szczepienia. Szczepienie przed ekspozycją jest najsensowniejszą formą zapobiegania. Bez stresu, bez nerwowego poszukiwania potem lekarza na miejscu.
A jeśli ktoś nie pomyśli o tym, albo chce zaoszczędzić?
Niezwykle istotna jest szybkość wędrówki wirusa, który się przemieszcza wzdłuż nerwów. Objawy choroby pojawiają się, kiedy wirus dotrze do ośrodkowego układu nerwowego, czyli mózgu. W związku z tym pogryzienie w piętę daje dłuższy czas do wystąpienia objawów, niż pogryzienie w twarz, w przypadku którego mamy bardzo mało czasu.
Szczepionka rzeczywiście niestety jest dość kosztowna.
Jeśli dojdzie do sytuacji ryzykownej, to najlepiej jest jak najszybciej rozpocząć szczepienie. Lekarz, który będzie nas do niego kwalifikował, po zebraniu wszystkich informacji ustali wtedy ewentualne wskazania do podania oprócz szczepionki dodatkowo przeciwciał, czyli immunoglobuliny.
Szczepionka wymaga czasu zanim zacznie działać. Gdy oceniamy, że zakażenie może się rozwinąć bardzo szybko i układ odpornościowy nie zdąży wyprodukować własnych przeciwciał, należy użyć gotowych przeciwciał. One działają od razu. Inaktywują wirus, zatrzymują rozwój zakażenia.
To, jak rozwija się wścieklizna, zależy od wielu czynników. Im głębiej, im więcej wirusa wniknęło do organizmu, tym szybciej może postępować zakażenie.
Niezwykle istotna jest szybkość wędrówki wirusa, który się przemieszcza wzdłuż nerwów. Objawy choroby pojawiają się, kiedy wirus dotrze do ośrodkowego układu nerwowego, czyli mózgu. W związku z tym pogryzienie w piętę daje dłuższy czas do wystąpienia objawów, niż pogryzienie w twarz, w przypadku którego mamy bardzo mało czasu. Mówiła pani, że dzieci są ciekawskie. Dzieci uwielbiają też przytulać się do psów i kotów. A że dziecko jest malutkie, więc zdecydowanie częściej zdarzają się dzieciom pogryzienia w twarz, szyję, kończyny górne. Czyli miejsca, które wymagają natychmiastowej interwencji lekarskiej.
Jak postępować z raną?
Poczekać aż krew, która mogła mieć kontakt ze śliną teoretycznie chorego zwierzęcia spokojnie spłynie, a następnie umyć ranę dużą ilością wody z mydłem, później zdezynfekować. Mydło działa odkażająco i zwykle jest łatwiej dostępne niż jakiś środek na spirytusie.
Do jakiego lekarza powinniśmy trafić po takim zdarzeniu?
Najlepsza jest poradnia chorób zakaźnych, czy izba przyjęć oddziału zakaźnego. Nie na każdym SOR są szczepionki przeciwko wściekliźnie, podobnie jest z immunoglobuliną. Specjalista chorób zakaźnych ustali konkretnie wskazania do szczepienia.
Przy ugryzieniu przez zwierzę trzeba też pamiętać o profilaktyce tężca i ryzyku dodatkowych zakażeń bakteryjnych. Zęby zwierząt, podobnie jak człowieka, nie są sterylne.
Chciałabym jeszcze wrócić do szczepień. Widzę, że sporo osób obawia się szczepienia przeciwko wściekliźnie, bo ono się źle kojarzy. Były w dawnych latach takie komunikaty w radiu o poszukiwaniu właścicieli psów, bo „pogryzionemu grozi seria bolesnych zastrzyków w brzuch”.
Pamiętam!
Sytuacja zdecydowanie się zmieniła. Mamy zupełnie inne szczepionki. Są bezbolesne i co jeszcze ważniejsze, bezpieczne, zawierają wyłącznie zabitego wirusa, więc nie trzeba się martwić upośledzeniem odporności.
Sytuacja zdecydowanie się zmieniła. Mamy zupełnie inne szczepionki. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że one są właściwie bezbolesne. Podajemy je, jak większość szczepionek, domięśniowo w ramię. Są bezbolesne i co jeszcze ważniejsze, bezpieczne, zawierają wyłącznie zabitego wirusa, więc nie trzeba się martwić upośledzeniem odporności.
Jeśli szczepimy planowo, na przykład przed wyjazdem w zagrożony rejon lub osoby, które zawodowo są narażone na kontakt ze zwierzętami, czyli weterynarzy, pracowników ogrodów zoologicznych, myśliwych, speleologów, cykl podstawowy to 3 dawki w ciągu miesiąca: według schematu 0-7-28 dni, czyli drugą dostaje się po tygodniu, trzecią po 28 dniach. Po roku jest dawka przypominająca, a kolejne co 5 lat. Najważniejsze jest przyjęcie pierwszego schematu.
Natomiast przy szczepieniu po ekspozycji obowiązuje schemat pięciodawkowy, też w ciągu miesiąca, w dni 0-3-7-14-28. I dodatkowo, jak już mówiłam, przy dużym narażeniu podaje się immunoglobulinę.
Tu trzeba zaznaczyć, że w Polsce dostępna jest ludzka immunoglobulina, która ma mniej potencjalnych działań niepożądanych, natomiast za granicą możemy mieć dostęp jedynie do immunoglobuliny zwierzęcej, która wśród skutków ubocznych ma nawet bardzo ciężką reakcję alergiczną, wstrząs anafilaktyczny.
Czyli bądźmy zapobiegliwi, dla własnego dobra.
Tak. Wścieklizna jest chorobą szczególną, zachorowanie oznacza śmierć. Nie ma lekarstwa na wściekliznę, więc waga problemu jest wielka, a z drugiej strony mamy bezpieczne szczepionki, które można podać każdemu, bez względu na wiek.
Rozmawiała Ewa Stanek-Misiąg
dr Aleksandra Szymczak pracuje w Katedrze i Klinice Chorób Zakaźnych, Chorób Wątroby i Nabytych Niedoborów Odpornościowych Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu