Podczas gdy brytyjscy junior doctors wytaczają w walce z rządem najcięższe działa, polscy rezydenci przyjmują zgoła inną taktykę. Poprzez kreatywność i nietypowe akcje próbują dotrzeć do świadomości społecznej i wpłynąć na polityków. Kłopot w tym, że ministerialna „skała” pozostaje niewzruszona.
Jedna z akcji informacyjnych Porozumienia Rezydentów OZZL. Fot. Facebook
Przez Wielką Brytanię przetacza się właśnie strajk generalny lekarzy rezydentów, którzy nie chcą zgodzić się na nowe, zaproponowane w ubiegłym roku kontrakty. Kilkadziesiąt tysięcy specjalizujących się młodych medyków odeszło dzisiaj już po raz kolejny od łóżek pacjentów. Strajk przybrał najbardziej dotkliwą formę w historii Zjednoczonego Królestwa, ponieważ tym razem protest objął nawet ostre dyżury.
Tymczasem w Polsce rezydenci zawierzyli przysłowiu „kropla drąży skałę” i próbują w pokojowy sposób osiągnąć swoje cele. I trzeba przyznać – w sposób niezwykle pomysłowy. Kłopot w tym, że ministerialna „skała” pozostaje niewzruszona.
200 procent
Polscy młodzi lekarze domagają się podwyższenia wynagrodzeń z ustawowych 70 proc. średniego miesięcznego wynagrodzenia w sferze przedsiębiorstw do 200 proc. Według Porozumienia Rezydentów OZZL dopiero taka stawka daje im szansę na godne życie i możliwości dokształcania się na kursach bez konieczności wyboru typu „zapłacić czynsz czy wybrać szkolenie”.
Przedstawianie postulatów w pismach i podczas spotkań w Ministerstwie Zdrowia nie przyniosło jednak pożądanych rezultatów. Pensja rezydenta pozostaje na identycznym poziomie od 2009 r. Młodzi lekarze z Porozumienia Rezydentów OZZL wpadli więc na pomysł, aby przedstawić swoje racje osobom decydującym o polskim prawie – czyli posłom. W lutym br. rozpoczęli akcję „adoptuj posła”. Polegała ona na spotkaniach z parlamentarzystami, podczas których przedstawiana była sytuacja lekarzy rezydentów. Do dzisiaj doszło do ok. 120 rozmów. Zaowocowały one licznymi interpelacjami do ministra zdrowia. Przykładowo, w interpelacji Marcina Horały (PiS) czytamy:
Zawód lekarza związany jest z obowiązkiem samokształcenia. Koszt podręczników, dodatkowych kursów, przejazdów i noclegów, pochłania sporą część wynagrodzenia młodego lekarza. Ustawowe podniesienie wynagrodzenia rezydentów spowoduje, że przestaną oni być zmuszeni do pracowania po godzinach, aby zarobić kwotę wystarczającą na pokrycie powyższych kosztów i utrzymanie rodziny, co korzystnie wpłynie na ich stan psychiczny i zmniejszy przemęczenie. Wypoczęty lekarz generuje mniej błędów, co zmniejsza koszty ewentualnych re-operacji, powikłań i odszkodowań. Docierające do mnie głosy środowiska wskazują, że celowe byłoby zaplanowanie podniesienia wynagrodzeń lekarzy rezydentów docelowo do poziomu 200% przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw bez wypłat nagród z zysku w danym roku.
Odpowiedź Ministerstwa Zdrowia pozostawała jednak zawsze ta sama.
(...) aktualnie środki zabezpieczone w budżecie państwa na pokrycie kosztów szkolenia specjalizacyjnego lekarzy rezydentów (Fundusz Pracy oraz rezerwa celowa w ustawie budżetowej) nie pozwalają na podwyższenie wynagrodzenia, bez jednoczesnego ograniczenia przyznawanej przez Ministra Zdrowia liczby rezydentur – czytamy w odpowiedzi wiceministra zdrowia Marka Tombarkiewicza na interpelację Horały.
W poniedziałek 25 kwietnia doszło do ostatnich spotkań, także z wiceministrem zdrowia Jarosławem Pinkasem. Odpowiedź wciąż była ta sama – podwyżek nie będzie.
- Podejrzewamy, że ochrona zdrowia nie jest w Polsce priorytetem, mimo że dla każdego z osobna jest to kwestia najważniejsza. Kwestia podwyżek leży po stronie rządu i być może ministrowie zdrowia za słabo o nas walczą – powiedział po spotkaniu Damian Patecki, przewodniczący PR OZZL.
Jedna z akcji informacyjnych Porozumienia Rezydentów OZZL. Fot. Facebook
Protest song i proste recepty
Adoptowanie posłów to nie jedyna nietypowa akcja rezydentów. Nie składają oni broni i przygotowują kolejne akcje. Wcześniej nagrali rezydencki protest song, który ma już na serwisie Youtube ponad 18 tys. wyświetleń. Fragment tekstu najlepiej oddaje nastrój rezydenckiego przeboju z przymrużeniem oka:
Każdy ordynator
to ma kontrakt na to
by nam płacić jak najmniej
Etat to być może
cała noc na SOR-ze
i godziny dwie na sen
Dziś zamiast kolacji
sterta biurokracji
o północy skończę znów.
Co warte zauważenia, piosenkę zaśpiewała rezydentka medycyny rodzinnej, Jadwiga Kłapa-Zarecka.
Natomiast najświeższa akcja Porozumienia Rezydentów nosi kryptonim „recepta jest prosta”. I polega na wystawianiu recept, które mają uzdrowić sytuację specjalizujących się lekarzy. Adresatów akcji jest troje – to minister zdrowia Konstanty Radziwiłł, prezydent RP Andrzej Duda oraz premier RP Beata Szydło. Na profilach Facebookowych każdej z tych postaci pojawiły się już pod postacią komentarzy dziesiątki, jeśli nie setki rezydenckich recept wystawionych na cito!
Na przykład, na „prostej recepcie” adresowanej do Beaty Szydło znajdujemy cytat z jej exposé z 11 listopada ub.r., w którym mówi, że „lekarze powinni być wysoko i bardzo wysoko wynagradzani”. Poniżej dopisek: „D.S. Zmiana w treści art. 16j, ust.3 70 % na 200 % przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sferze przedsiębiorstw bez wypłat z zysku za ubiegły rok”. Podpisane: Lekarz rezydent.
- Lekarze rezydenci, studenci, stażyści wystawiają recepty z naszymi rozwiązaniami na poprawę sytuacji. Dla wielu młodszych kolegów są to pierwsze recepty, które wystawiają i bardzo się cieszymy, że robią to z nami. Najpierw wystawiają recepty rządowi i ministrowi zdrowia, aby uzdrowić chorą sytuację, a później będą leczyli chorych ludzi – mówi z przekąsem Patecki.
Jeżeli recepty nie zostaną zrealizowane, czy dojdzie do protestów? Przewodniczący PR OZZL zapewnia, że tego by nie chciał, ponieważ pacjenci nie są stroną w tym sporze, a na strajkach ucierpieliby właśnie oni.
- Nie chcemy, aby pacjenci byli zakładnikami naszych postulatów. Strajk to ostateczność i wolimy tego uniknąć. Każdy zawód ma prawo do strajków, tak samo lekarze. Jesteśmy jednak młodymi i kreatywnymi ludźmi i potrafimy znaleźć milion sposobów na to, aby uprzykrzyć decydentom życie bez konieczności uciekania się do strajku. Jesteśmy w stanie wygrać PR-owo i medialnie większość potyczek, bo mamy dużo zapału i dlatego, że racja jest po naszej stronie. Część moich kolegów uważa, że w ten sposób nic nie osiągniemy, a jedynym skutecznym narzędziem nacisku jest strajk. Póki co, jeszcze nie wyczerpaliśmy metod pokojowych – mówi D. Patecki.
Według zapowiedzi PR OZZL, Ministerstwo Zdrowia może jednak spodziewać się pikiety pod swoją siedzibą.
Kiedy?
– Prawdopodobnie jeszcze w maju – zapowiada Patecki.