×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Studium kryzysu (40)

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Według polityków PiS w przypadku wydatków na propagandę 35 proc. równa się „waloryzacja”, zaś taka sama wartość w przypadku nakładów na zdrowie równa się „wzrost” (mało tego – wzrost historyczny, bezprecedensowy).


Fot. Patrycja Kamińska/ Kancelaria Sejmu

  • Mediom publicznym trzeba dotację systematycznie, acz dynamicznie waloryzować, by skutecznie mogły wbijać do głów, że na wszystkich innych polach następuje historyczny wzrost, a państwo działa coraz sprawniej
  • Brak reakcji na zaprzepaszczoną szansę zatrzymania fatalnych decyzji w ochronie zdrowia źle rokuje na przyszłość
  • Rządowa strona Szczepimy Się powinna zmienić nazwę na Nie Szczepimy Się

Największy znak zapytania. Wzrost czy waloryzacja? Komisja Finansów podczas prac nad projektem budżetu państwa na 2023 rok przyjęła poprawkę (zgłoszoną przez przewodniczącego komisji z PiS), zwiększającą dofinansowanie dla TVP i Polskiego Radia z 1,995 mld zł na 2,7 mld zł. Radosław Fogiel pytany w czwartek w TVN24 z czego wynika dodatkowe 700 mln zł dla TVP odparł, że wynika ona z wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2009 roku. – Trybunał pod przewodnictwem prof. Andrzeja Rzeplińskiego uznał, że jeżeli są zwolnienia z abonamentu, to z budżetu państwa należy je telewizji wyrównać – tłumaczył poseł.

Jednak najciekawsze – i najważniejsze z perspektywy ochrony zdrowia – nie jest wcale to, że obóz rządzący jedną ręką zabiera kilkanaście miliardów złotych ochronie zdrowia (w poniedziałek 5 grudnia nad ustawą będzie debatować senacka Komisja Zdrowia), drugą zaś dosypuje publicznym mediom, ale uzasadnienie, jakie wygłosił Fogiel – jeden z najważniejszych, jeśli chodzi o budowanie przekazu propagandowego, polityków PiS. Pytany, z czego wynika kwota 700 mln zł, czyli w praktyce ponad jedna trzecia wyjściowej kwoty (przyznanej mediom publicznym, w praktyce zaś TVP, w lutym 2020 roku), Fogiel odpowiedział: – Dokładnie z tego, skąd wzrost pańskiej pensji na przestrzeni lat. Następuje pewnego rodzaju waloryzacja.

– A jednak! – chciałoby się zakrzyknąć. Do tej pory, przy okazji dysput na temat nakładów na ochronę zdrowia, obowiązywała doktryna nie waloryzacji, ale wzrostu. – Patrzcie i uczcie się – mówili pod adresem posłów opozycji politycy Zjednoczonej Prawicy. – Za naszych rządów nakłady wzrosły ponad dwukrotnie!

Padały (i padają, choćby na Twitterze ministra zdrowia) wielkie liczby: 78 mld zł w 2015 roku, 165 mld zł w 2023 roku. Rozwiążmy więc zadanie nie tylko dla absolwentów kierunków ekonomicznych, ale i tych, którzy z sukcesem przeszli egzamin ósmoklasisty, nietrudne. Jeśli 2 mld zł z 2020 roku zwiększamy o 700 mln zł, czyli ok. 35 procent, i to się równa „waloryzacja”, czy 165 mld zł minus 121,5 mld zł (nakłady publiczne na zdrowie w 2020 roku, GUS), czyli 43,5 mld zł może się równać „wzrost”, skoro to niespełna 35 proc. kwoty wyjściowej, czyli 121,5 mld zł?

Można oczywiście dopuścić, że według polityków PiS w przypadku wydatków na propagandę 35 proc. równa się „waloryzacja”, zaś taka sama wartość w przypadku nakładów na zdrowie równa się „wzrost” (mało tego – wzrost historyczny, bezprecedensowy). Dlatego właśnie mediom publicznym trzeba dotację systematycznie, acz dynamicznie waloryzować, by skutecznie mogły wbijać do głów, że na wszystkich innych polach następuje historyczny wzrost, a państwo działa coraz sprawniej.

Oczywiście, trudno abstrahować od jeszcze innego wątku wypowiedzi Fogiela – uporczywego przywoływania wyroku Trybunału Konstytucyjnego (z podkreślaniem, że przewodniczył TK wówczas prof. Andrzej Rzepliński, choć PiS nie miał żadnych oporów, by ignorować miesiącami wydany przez tenże TK werdykt) w sprawie rekompensaty za abonament. Prawo i Sprawiedliwość nie wykazuje analogicznej determinacji w sprawie innego wyroku TK, który zapadł jesienią 2019 roku, kiedy to wyraźnie stwierdzono, że samorządy terytorialne nie mogą ponosić odpowiedzialności – przede wszystkim finansowej – za nieadekwatny do kosztów poziom finansowania ochrony zdrowia.

Szczytem cynizmu jest zaś mówienie – to również słowa posła Fogiela – o perspektywie zaciskania pasa i o tym, że będzie owo zaciskanie „widoczne w wielu obszarach”. Z pewnością – nie na paskach TVP Info.

Największe wyzwanie. Mobilizacja w sprawie finansów na zdrowie. Na ostatnim posiedzeniu Sejmu opozycja przegrała głosowanie w sprawie ustawy o prawie oświatowym, tzw. Lex Czarnek 2.0, a mogła je wygrać. Nieobecni byli niektórzy posłowie Koalicji Obywatelskiej. Donald Tusk zapowiedział w piątek, że ci parlamentarzyści, którzy nie mają usprawiedliwienia, muszą się liczyć z wykluczeniem z list wyborczych. – Kto nie głosuje, ten nie kandyduje – stwierdził lider Platformy Obywatelskiej.

Bardzo słusznie, tylko dlaczego tak późno? Na przedostatnim posiedzeniu Sejmu sytuacja była analogiczna – gdyby nie nieobecność i dziwne decyzje niektórych posłów KO, opozycja mogła wygrać głosowanie w sprawie tzw. skoku na kasę NFZ, czyli ustawy betonującej wydatki publiczne na zdrowie na poziomie 5 proc. Dlaczego wówczas kierownictwo PO nie pogroziło posłom palcem? Dlaczego wtedy nie nagłośniono kar za brak dyscypliny (jeśli w ogóle się one pojawiły)?

Edukacja nie jest mniej ważna niż ochrona zdrowia, ale to oznacza tylko tyle, że ochrona zdrowia jest co najmniej tak samo ważna, jak edukacja – brak reakcji na zaprzepaszczoną szansę zatrzymania fatalnych decyzji w ochronie zdrowia źle rokuje na przyszłość. Poza tym, gdyby taka reakcja nastąpiła po tamtym przegranym przez brak mobilizacji głosowaniu, zwiększyłaby się szansa na sukces przy każdym następnym. Trzeba mieć nadzieję, że lepiej późno niż później i opozycja zdoła pozbierać siły na grudniowe starcie w sprawie pieniędzy na zdrowie, gdy – wszystko na to wskazuje – Sejm będzie rozpatrywał uchwałę Senatu z wniesionymi poprawkami.

Największe wyzwanie. Szczepienia. Rządowa strona Szczepimy Się powinna zmienić nazwę na Nie Szczepimy Się – w każdym razie, jeśli komuś zależałoby na nierozsiewaniu fake newsów. Dzienna liczba wykonywanych w Polsce szczepień przeciw COVID-19 to w tej chwili ok. 4,5 tysiąca. I, co może nawet ważniejsze, o szczepieniach nikt nie mówi. Ani prawdopodobnie nie myśli. Polska nie jest wyjątkiem, cała Europa wydaje się nie pamiętać o szczepieniach, boosterach etc.

Przypomniano sobie natomiast o nich w Azji. Pierwszym krajem, w którym nastąpiło wyraźne, choć na razie stosunkowo niewielkie, ożywienie kampanii szczepień jest Japonia, w której nowe warianty SARS-CoV-2 „gwarantują” krajowi pierwsze miejsce pod względem liczby nowych zakażeń i nowych zgonów – w liczbach bezwzględnych – na świecie. W ujęciu procentowym na przestrzeni ostatniego tygodnia liczba nowych przypadków w Japonii wzrosła o 20 procent, zaś nowych zgonów – o 60 procent.

O szczepieniach głośno mówi się również w Chinach, które planują w najbliższych tygodniach przeprowadzić zmasowaną akcję szczepienia i doszczepiania dawkami przypominającymi osób powyżej 60. roku życia. Polityka „zero COVID”, którą prowadzi konsekwentnie Pekin, coraz bardziej męczy obywateli – protesty przeciw lokalnym lockdownom i wyłączaniu z życia, również z pracy (może nawet przede wszystkim z pracy) były na tyle zauważalne dla władz, że choć nie ma mowy o puszczeniu epidemii na żywioł, poważnie rozważane jest zniesienie albo złagodzenie niektórych restrykcji. Warunkiem sine qua non jest podniesienie poziomu zaszczepienia najstarszej populacji. Z danych wynika, że generalnie Chiny mają wysoki poziom zaszczepienia schematem podstawowym – powyżej 82 procent populacji, jednak w najstarszych grupach wiekowych jest on taki sam lub nawet niższy, bo wielu chińskich seniorów obawia się szczepień i ich wpływu na choroby, z którymi już się zmagają.

Władze chińskie podkreślają, że osiągnięcie 90-95 proc. poziomu zaszczepienia seniorów jest warunkiem wychodzenia Chin z trwającego już niemal trzy lata zamknięcia. Już rozpoczęła się zmasowana kampania edukacyjna i informacyjna, ukierunkowana przede wszystkim na grupę 80+, w której odsetek zaszczepionych jest najniższy. Jej celem jest uświadomienie seniorom i ich bliskim, że szczepienia zapobiegają ciężkiemu przebiegowi COVID-19 oraz śmierci. Urzędnicy obiecują – jak informują zachodnie media, uważnie obserwujące sytuację w Państwie Środka zarówno w kontekście protestów jak i widocznej (niekoniecznie w Chinach, zwłaszcza kontynentalnych), rosnącej liczby zakażeń – że osoby starsze będą mieć priorytetowy dostęp do punktów szczepień, zostaną też uruchomione mobilne punkty.

W Polsce, jeśli chodzi o poziom zaszczepienia seniorów – bez zmian. 76 proc., według danych ECDC, przyjęło schemat podstawowy. Ponieważ od miesięcy nie zmieniają się dane dotyczące pierwszego boostera (33 proc. populacji, czyli nieco więcej niż połowa zaszczepionych schematem podstawowym), a drugi booster ma za sobą 7 proc. Polaków, trudno zakładać, że w grupie seniorów statystyki znacząco się poprawiły.

A są przecież jeszcze szczepienia przeciw grypie. Choć bardziej precyzyjnie należałoby powiedzieć, że ich nie ma.

05.12.2022
Zobacz także
  • Studium kryzysu (39)
  • Studium kryzysu (38)
  • Studium kryzysu (37)
  • Studium kryzysu (36)
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta