×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Muzykoterapia jest inną formą pomocy pacjentowi

Mira Suchodolska

Marzy mi się, aby nasz szpital był miejscem, gdzie doznania związane z obcowania ze sztuką będą dopełniały fizjologiczną terapię – powiedział prof. Łukasz Szumowski, kardiolog, dyrektor Narodowego Instytutu Kardiologii w Warszawie.


Prof. Łukasz Szumowski. Fot. flickr.com/photos/episkopatnews/ (CC BY-NC-SA 2.0)

  • Terapia muzyką poprawia komfort psychiczny pacjentów, a co za tym idzie – zdrowienie
  • Zawsze myślimy o wykonaniu zadania uleczenia ciała pacjenta, zapominając o duszy, psychice, która też wymaga opieki i pocieszenia w sytuacjach trudnych
  • Masowe media powodują raczej rozchwianie emocji niż dobrostan psychiczny

Mira Suchodolska: Już dziś w kierowanej przez Pana placówce niestandardowe wydarzenie: zamiast prostego przeszczepienia serca – koncert. Narodowy Instytut Kardiologii (NIK), w ramach projektu „W Rytmie Klasyki” zaczyna cykl recitali fortepianowych dla pacjentów. Skąd ten pomysł?

Prof. Łukasz Szumowski: Pomysł zrodził się w mojej głowie z osobistych doświadczeń – w różnych trudnych sytuacjach, przy zmęczeniu, wyczerpaniu, dobra muzyka pomagała mi, dając odpoczynek, siłę, wyciszenie i równowagę wewnętrzną. Pomyślałem, że pacjenci, którzy długo leżą w instytucie kardiologii – a ostatnio mieliśmy pacjenta, który wyszedł do domu po stu dniach pobytu na oddziale – są pozbawieni wrażeń, które dla zdrowych ludzi są dostępne na wyciągnięcie ręki. Oczywiście, można słuchać muzyki ze smartfonu czy innego urządzenia na słuchawkach, ale to nie jest to samo, co przyjście na koncert.

Przy tak dużej liczbie pacjentów, którzy są leczeni w instytucie, a dodajmy jeszcze do tego ich rodziny, pacjentów laboratoryjnych, dziesiątki tysięcy osób, możemy założyć, że wśród tej rzeszy osób na pewno są melomani. Niezależnie od tego, czy ktoś jest melomanem, czy nie, wiadomo, że muzyka leczy, że muzykoterapia jest inną formą pomocy pacjentowi, bo przecież człowiek nie jest tylko ciałem, ale także duszą, psychiką, dlatego stosujemy różne formy terapii i poprawy komfortu pacjenta.

Są jakieś badania naukowe mówiące o tym, że muzyka, dajmy na to Chopina, pomaga na serce? Słyszałam, że na mleczność krów najlepiej wpływa muzyka Mozarta.

(śmiech) Ja bym badań przeprowadzanych na zwierzętach nie przyrównywał do ludzi, ale owszem, są badania pokazujące, że terapia muzyką poprawia komfort psychiczny pacjentów, a co za tym idzie – zdrowienie. Są też badania w drugą stronę – one pokazują, że są lepsze wyniki operacji, jeżeli na sali operacyjnej jest dostępna muzyka, oczywiście wtedy nie na żywo, tylko z urządzeń.

Chociaż taki skrzypek, dobrze zdezynfekowany, mógłby siedzieć sobie gdzieś w kąciku.

Nie jestem pewien, czy wrażliwość artysty by zniosła widok sali operacyjnej w trakcie zabiegu, ale, proszę mi wierzyć, muzyka grana na sali operacyjnej poprawia wyniki operacji. To raz. Dwa – muzyka słyszana przez pacjentów podnosi im próg bólu, lepiej go znoszą. Na to, że muzyka poprawia stan zdrowia, są twarde dane.

Z pewnością koncerty, a będą grane co dwa tygodnie, poprawią stan zdrowia pacjentów, którzy przebywają w instytucie długo, jak np. ten pan, co wyszedł po stu dniach. Wiem jednak od waszego rzecznika, że średni czas pobytu na oddziale wynosi ok. tygodnia, więc jest ryzyko, że część pacjentów nie załapie się na żadną imprezę kulturalną.

Wie pani, jak to jest ze statystyką: jeżeli stoimy jedną nogą na rozgrzanej do czerwoności płycie, drugą na lodowym bloku, to jesteśmy w komforcie cieplnym. U nas są pacjenci, którzy wychodzą po jednym dniu, inni po stu dniach, na szczęście dla większość czas pobytu nie jest taki długi. Chciałbym, żeby ten fortepian był fortepianem żywym – będzie oczywiście służył artystom podczas koncertu, ale będzie stał w instytucie w foyer i każdy, kto zechce, będzie czuł się na siłach, może zejść, usiąść przy nim i zagrać.

Nie zarobicie na stroiciela.

Damy radę, mamy sponsorów, Orlen nas wspiera w tej inicjatywie, bo oczywiście nie wydajemy na to pieniędzy z Narodowego Funduszu Zdrowia, które służą bezpośrednio do terapii pacjentów. Na szczęście są firmy, które czują odpowiedzialność społeczną i są w stanie przeznaczyć fundusze na taki niekomercyjny, innowacyjny projekt. Ktoś mógłby zapytać – po co fortepian, po co muzyka w szpitalu, kiedy w placówkach medycznych brakuje różnych innych rzeczy? Ale właśnie zawsze myślimy o tych innych rzeczach, o tych twardych narzędziach, o lekach, o wykonaniu zadania uleczenia ciała pacjenta, zapominając o duszy, psychice, która też wymaga opieki i pocieszenia w sytuacjach trudnych. Czasami, co mówił mój nauczyciel i mentor prof. Franciszek Walczak, my nie zawsze jesteśmy po to, żeby wyleczyć pacjenta, my tylko czasami jesteśmy po to, żeby pomóc mu przeżyć chorobę.

Mam prywatną prośbę: jeśli się tak zdarzy, że trafię do instytutu, to czy dałoby się, zamiast muzyki Chopina, dać np. trochę jazzu nowoorleańskiego?

Będzie także jazz, będą różne klimaty, jak mówiliśmy – planujemy dwa koncerty w miesiącu, będzie to i muzyka klasyczna, i jazz, i muzyka lżejsza. Myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie.

Ile to będzie kosztowało?

Fortepian kosztował kilkadziesiąt tysięcy złotych. Na cały projekt chcemy przeznaczyć 150 tys. zł, ale w tej kwocie są i honoraria, także stroiciel, sam instrument, oprawa tych wydarzeń. To nie jest jakaś powalająca kwota, ale spora, którą od PKN Orlen otrzymaliśmy.

Podziękowania dla sponsora już były, ciekawa jestem, czy planuje Pan jakąś ocenę tego projektu.

Owszem, ankietową wśród pacjentów instytutu. Ale koncerty to początek, marzy mi się, aby do nich dołączyła sztuka wizualna, czyli obrazy, literatura, będę konsultował z epidemiologami, na ile książki w salach pacjentów mogą być bezpieczne. Marzy mi się, aby nasz szpital był miejscem, gdzie każdy będzie mógł znaleźć trochę ciepła dla siebie, gdzie doznania związane z obcowania ze sztuką będą dopełniały fizjologiczną terapię.

Także jestem zdania, że warto czymś zająć pacjentów, bo jedną z gorszych rzeczy, jakie dzieją się w szpitalach, jest to, że głównym tematem rozmów unieruchomionych w łóżkach ludzi są choroby i oni się nawzajem nakręcają, opowiadając o najstraszniejszych przypadkach i scenariuszach.

U nas bardzo niewielki odsetek pacjentów jest przywiązanych do łóżka. Nawet ci, którzy mają wszczepione urządzenia wspomagające serce, chodzą po szpitalu, tak samo pacjenci po przeszczepieniu. U nas – planowo – nie ma telewizorów w salach, bo takie masowe media powodują raczej rozchwianie emocji niż dobrostan psychiczny.

Wyobrażam sobie te kłótnie wieczorem: oglądamy TVP Info czy TVN 24.

No właśnie. Lepiej, jeśli będą się zastanawiać, czy wybiorą się na koncert, czy na wystawę obrazów, która akurat będzie. To bardziej inspirujące i łagodzące starganą cierpieniem psychikę pacjentów.

Pytając o ocenę, miałam na myśli coś więcej niż zapytanie pacjentów, czy im się podobało. Zakładam, że odpowiedzą: tak, bardzo.

To zależy, nie wszystkim musi się spodobać, ale bardzo trudno tego typu projekty jest ocenić w perspektywie krótkoterminowej. Metodologia badawcza w medycynie zakłada tzw. randomizację, czyli losowy przydział do grup, które uczestniczą w badaniu. A to, co my tutaj robimy, z oczywistych względów nie zakłada wykluczania nikogo z uczestniczenia w tych wydarzeniach, w związku z czym nie będziemy mieli grupy kontrolnej, z którą można by było porównać tych, którzy brali udział w koncertach. Ale, jak mówiłem, badania wpływu muzyki na zdrowie były wielokrotnie wykonywane na całym świecie, a ich wynik jest jasny i czytelny.

W takim razie proszę się dobrze bawić przy okazji koncertów.

Liczę raczej na to, że to pacjenci będą się dobrze bawili. Ale nie zapominajmy też o personelu, jest go ok. 1200 osób, a są wśród nich tacy, którzy z dużą przyjemnością wysłuchają koncertu, a także usiądą do tego fortepianu. Znamy wielu lekarzy, pielęgniarek, którzy parają się muzyką.

Ja znam tylko jednego i jest on neurologiem.

Dr Jakub Sienkiewicz oczywiście też, ale on woli raczej gitarę niż fortepian, ale był – bardzo znana postać – prof. Andrzej Szczeklik, który kupił swoim pacjentom w krakowskim instytucie biały fortepian, na którym regularnie koncertowano. Więc ta forma jest znana i wypraktykowana. Fortepiany stoją dziś w wielu publicznych miejscach, np. w portach lotniczych, ludzie gromadzą się przy nich, grają, widać uśmiechy na ich twarzach, rodzą się społeczne relacje. A przecież bardzo ważne jest, aby pacjent nie był wyobcowany, dobrze będzie, jak zobaczy, że ten człowiek, którego zna jako pana w białym kitlu, siada przy instrumencie i gra. Albo odwrotnie – żeby lekarz zobaczył swojego pacjenta w innej roli.

A Pan gra?

Trudno powiedzieć, że gram – uczyłem się lata temu i czasami siadam do fortepianu.

Czy w czwartek 1 września będzie można Pana posłuchać podczas inauguracyjnego koncertu?

Nie, koncertował będzie pan Andrzej Wierciński, światowej klasy pianista – warto przyjść, aby go posłuchać. Tym bardziej, że akustyka w auli instytutu jest całkiem dobra.

Rozmawiała Mira Suchodolska (PAP)

01.09.2022
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta