Urolodzy 80 proc. swojego czasu poświęcają uroonkologii. Wraz ze wzrostem liczby zachorowań na raka nerkowokomórkowego mamy coraz wcześniejsze diagnozy i coraz lepsze rokowania – podaje „Rzeczpospolita”.
Prof. Piotr Chłosta. Fot . Mateusz Skwarczek / Agencja Gazeta
W zależności od regionu i płci rak nerki stanowi 2-3 proc. wszystkich nowotworów złośliwych. Niemal dwukrotnie częściej atakuje mężczyzn. Według Światowej Organizacji Zdrowia, w krajach zachodnich co szósty diagnozowany u nich nowotwór jest rakiem nerki. W Polsce problem osób dotkniętych nowotworem złośliwym nerki systematycznie wzrasta. Dotyczy to obu płci – czytamy.
– Udział urologicznych nowotworów złośliwych w globalnej liczbie tych chorób zarówno w Europie, jak i w Polsce, to ponad 25 proc. – powiedział „Rz” dr hab. Piotr L. Chłosta. Dodał, że „dominującą grupą są nowotwory gruczołu krokowego, później pęcherza moczowego, a następnie nerki”.
Jednak wraz z rozwojem świadomości pacjentów i możliwościami diagnostycznymi wykrywalność wczesnych stadiów zaawansowanych nowotworów złośliwych nerki stale rośnie. Lekarze są w stanie wychwycić chorobę znacznie szybciej i z lepszymi rokowaniami – podaje gazeta.
W chwili obecnej, według danych European Association of Urology, jeśli weźmiemy pod uwagę rejon Europy, rocznie na nowotwór nerki zapada 43 tys. kobiet i 72 tys. mężczyzn, a umiera 17,7 tys. kobiet i 31,3 tys. mężczyzn.
Prof. Chłosta podkreśla jednak, że w przypadku tego nowotworu prognozy są korzystne, dlatego przewiduje spadek zachorowalności dla obu płci. – Wzrost wykrywalności nie oznacza przecież wzrostu umieralności – powiedział. Dodał, że w momencie rozpoznania najważniejsze jest to, jak guz jest zaawansowany, a także, gdzie jest zlokalizowany. Ważną informacją jest także to, że 80 proc. to małe guzy, czyli takie poniżej 7 cm, które są ograniczone jedynie do nerki.