Australijscy lekarze przez ponad 5 lat obserwowali grupę 326 dzieci, począwszy od 7-mięsiąca życia, kiedy rozpoczęły trening samodzielnego zasypiania, oraz ich rodziców. Wyniki obserwacji opublikowali w prestiżowym magazynie naukowym „Pediatrics”.
Wszyscy rodzice deklarowali na wstępie, że mają problem z usypianiem dziecka. Połowa rodzin, w ramach eksperymentu, zaczęła stosować trening samodzielnego usypiania.
Naukowcy obserwowali dzieci do momentu, aż ukończyły 6 lat. Te uczone samodzielnego zasypiania nie tylko nie miały więcej problemów emocjonalnych czy w zachowaniu od grupy kontrolnej. Przeciwnie: miały ich nieznacznie mniej.
Biorący udział w eksperymencie rodzice mieli do wyboru dwie strategie.
Pierwsza polega na ułożeniu dziecka w łóżeczku i wyjściu z pomieszczenia. Jeśli dziecko płacze, rodzic wchodzi do pokoju, mówi kilka uspokajających, ciepłych słów i wychodzi. Chodzi o to, by odstępy pomiędzy wejściami były coraz dłuższe, a rodzic spokojny. Badacze podkreślają, że ważne jest, aby dziecko czuło pewność i spokój rodzica.
Drugi sposób to siedzenie na krześle przy łóżeczku, aż dziecko zaśnie. Z każdym dniem jednak rodzic odsuwa krzesło nieco dalej, aby maluch przyzwyczajał się do dystansu. Zaczynamy więc tuż przy dziecku, po kilku dniach siedzimy już po drogiej stronie pokoju. Aż pewnego dnia zostawiamy dziecko samo, a my jesteśmy za ścianą, np. przy uchylonych drzwiach, tak żeby maluch czuł obecność krzątających się rodziców.
Naukowcy odradzają ekstremum: jeśli dziecko było przyzwyczajone spać z rodzicami, nie można nagle kazać mu usypiać zupełnie samemu i pozwolić płakać bardzo długo.