×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Wszystko tkwi w naszej głowie

Krakowski Szpital Specjalistyczny im. Jana Pawła II

Przeszczepienia serca to jedne z najbardziej skomplikowanych zabiegów, jakie zna współczesna medycyna. Mimo że wykonuje się ich z każdą dekadą coraz więcej, a pacjenci przeżywają z nowym sercem dziesiątki lat, to wciąż są dla chorego ogromnym przeżyciem i wydarzeniem. W Krakowskim Szpitalu Specjalistycznym im Jana Pawła II każdy pacjent, który już czeka na przeszczepienie serca, może korzystać z pomocy psychologicznej. Rozmowa z kierowniczką Zespołu Psychologów mgr Pauliną Tomsią z Oddziału Klinicznego Chirurgii Serca, Naczyń i Transplantologii.


Paulina Tomsia. Fot. arch. wł.

Przejście pewnej traumy związanej ze zdrowiem, czyli na przykład z przeszczepieniem serca czy też ostrą niewydolnością serca, to pewne wywrócenie naszego spokoju i bezpieczeństwa psychicznego – wszystko staje do góry nogami.

Paulina Tomsia: Trudno się nie zgodzić. Sądzę jednak, że świat pacjenta staje do góry nogami już we wcześniejszym okresie hospitalizacji, aniżeli w momencie wykonania samego zabiegu przeszczepienia serca. Jest to zazwyczaj chwila, w której oznajmiamy pacjentowi, że jedyną formą leczenia jest operacja. To wiąże się z przekazaniem choremu informacji o rozpoczęciu procesu kwalifikacji na tak zwaną KLO, czyli Krajową Listę Oczekujących. Chorzy odczuwają wówczas skrajne emocje, które wiążą się z perspektywą długiego oczekiwania na serce oraz ograniczonym kontaktem z najbliższymi.

Pacjenci zmagają się jednocześnie z poczuciem wielkiej nadziei na pożegnanie skrajnej niewydolności serca, jak i z nieuchronnym zagrożeniem życia. Jak wspomniał Pan wcześniej, podstawowe poczucie bezpieczeństwa zostaje poważnie naruszone. Zatem sam okres pooperacyjny, o ile wszystko idzie zgodnie z planem, najczęściej jest określany przez pacjentów jako „droga do zdrowia”. To czas, gdzie świat pacjenta znowu wraca na właściwe tory. Jest to pewnego rodzaju forma ulgi, zderzenie się z realnością posiadania nowego serca.

Czy nie jest trochę tak, że dostajemy nowe serce i w naszą radość wkrada się lęk? Boimy się tego, na ile możemy sobie pozwolić w powrocie do normalności, czasem nie robimy tych rzeczy, które powinniśmy. Przykładowo obawiamy się jakiegokolwiek wysiłku fizycznego, co przekłada się na nasze zdrowie, dochodzenie do siebie i kondycję.

Absolutnie tak. Pacjenci po zakończeniu hospitalizacji zadają wiele pytań w kwestii dalszego funkcjonowania. Te wątpliwości dotyczą najczęściej powrotu do ulubionych aktywności fizycznych, dotychczasowych nawyków żywieniowych czy przymusu ograniczenia życia towarzyskiego. Wynika to prawdopodobnie z faktu, że w trakcie leczenia kładziemy duży nacisk na wprowadzanie zmian służących adaptacji do życia z nowym sercem. Jest to między innymi konieczność obserwowania swojego ciała, unikania kontaktu z innymi pacjentami, poruszania się w określony sposób, ale także regularności zażywania leków immunosupresyjnych. Wszystkie te działania dotyczą minimalizowania ryzyka wystąpienia powikłań pooperacyjnych. Warto dodać, że przeszczepienie serca jest zabiegiem na otwartym sercu, co łączy się z wykonaniem sternotomii, czyli chirurgicznym przecięciem mostka. Chorzy mają świadomość możliwości wystąpienia komplikacji, takich jak infekcje czy urazy mechaniczne mostka, co przekłada się na wzmożenie reakcji lękowych.

Grupą szczególnie narażoną na ww. objawy są pacjenci, którzy przed przeszczepieniem serca wyróżniali się osobowością z wyraźną komponentą cech o charakterze obsesyjno-kompulsyjnym. Starają się oni niemal uporczywie kontrolować swój każdy mały ruch, konsekwencją czego staje się eskalacja uczucia niepokoju oraz rezygnacja z wielu dotychczasowych przyjemności. Powrót do rzeczywistości jest zatem niewątpliwie trudnym wyzwaniem, niemniej jednak warto pamiętać, że każdy pacjent jest indywidualną jednostką, która samodzielnie decyduje o tym, jak szybko ten proces będzie przebiegał. Jeśli jednak izolacja i lęk dominują przez zbyt długi okres po powrocie do domu, wówczas staramy się reagować, polecając choćby możliwość skorzystania z psychoterapii.

W którym momencie zaczyna się praca psychologa z pacjentem wymagającym przeszczepienia?

Praca psychologa rozpoczyna się zazwyczaj w momencie diagnostyki chorego, to jest w trakcie kwalifikacji pacjenta do przeszczepienia. Są to osoby ze skrajną niewydolnością serca, które oczekują na decyzję zespołu o możliwości wykonania przeszczepienia narządu. Psychologiczna kwalifikacja polega wówczas na sporządzeniu opinii, mającej na celu zebranie wszelkich niezbędnych informacji, które mogą mieć znaczenie w procesie okołooperacyjnym. Szczególnie istotnymi czynnikami, na które zwracam uwagę są motywacja pacjenta do dalszego leczenia oraz posiadanie osób wspierających. Bez tych dwóch elementów trudno sobie wyobrazić pozytywne zakończenie procesu leczenia.

Należy jednak pamiętać, że rola psychologa polega na zastosowaniu możliwie holistycznego modelu badania chorego, które obejmuje wiele obszarów jego życia. Interesuje mnie m.in. historia leczenia psychiatrycznego, psychologicznego bądź psychoterapeutycznego, ze szczególnym uwzględnieniem uzależnień. Doświadczenie pokazuje, że chorzy mimo wielu deklaracji związanych z porzuceniem nałogu, najczęściej do niego wracają. Praca psychologa jest zatem znacznie szersza aniżeli sam proces kwalifikacji, wymaga bowiem często włączenia stałych, regularnych działań psychoterapeutycznych, mających na celu pomoc choremu w rozwiązaniu aktualnych trudności oraz udzielanie wsparcia.

Rozumiem, że psycholog stara się wpłynąć na to, jak ktoś żyje, czyli – w razie potrzeby – po prostu przekonać daną osobę, że jej dotychczasowy tryb życia, na przykład nadużywanie alkoholu, wpływa na skrócenie życia.

Niewątpliwie, alkohol nie jest sprzymierzeńcem zdrowego serca. Osoby nadużywające alkoholu, które decydują się na operację w krążeniu pozaustrojowym, są objęte dużym ryzykiem pojawienia się zespołu majaczeniowego oraz innych nieprzyjemnych następstw związanych z samym zespołem odstawiennym. Psycholog winien w przypadku takich osób skupić się na psychoedukacji, która ma na celu przedstawienie możliwości poradzenia sobie z problemem, ale także przekazania wszelkich informacji dotyczących konsekwencji powrotu do picia.

Tu ponownie poruszyłabym wątek sprawnego funkcjonowania sieci wsparcia u danej osoby. Brak osób bliskich oraz powrót do samotności po wyczerpującym okresie hospitalizacji, który dodajmy łączy się najczęściej z długim czasem izolacji, nierzadko kończy się eskalacją trudnych emocji, a następnie powrotem do nałogu. To naprawdę trudna droga pełna bólu, złości, żalu. Powroty do domu nie zawsze są związane z ekscytacją i radością, dlatego ważnym jest, by pacjent w trakcie pobytu na oddziale mógł w pełni zrozumieć przyczynę swoich destruktywnych mechanizmów, jednocześnie przybliżając się do znalezienia rozwiązania swoich trudności. Staramy się mieć zatem stały kontakt z pacjentami także po zakończeniu leczenia, by mogli zwrócić się o pomoc w przypadku powrotu do uzależnienia.

Który moment w tym całym procesie kwalifikacji, oczekiwania i wreszcie samego zabiegu i czasu po nim jest najbardziej emocjonalny, wymagający interwencji psychologa?

Z mojej obserwacji wynika, że najbardziej emocjonalnym momentem jest przekazanie pacjentowi informacji o znalezieniu dawcy narządu. To czas wielu sprzecznych emocji, które towarzyszą zarówno pacjentowi, jaki i personelowi medycznemu. I tu rola psychologa wydaje się mieć duże znaczenie, szczególnie w sytuacjach, kiedy chorzy prezentują silne, nieadaptacyjne reakcje emocjonalne. Mówiąc wprost, to czas ogromnej mobilizacji całego zespołu przeszczepowego, który stara się zapewnić maksymalny komfort choremu.

Zdarza się często, że dostaję prośbę od pacjentów o wsparcie dla najbliższych im osób, które są oddalone o wiele kilometrów, niemogących uczestniczyć w procesie przygotowawczym do operacji. Proszę mi uwierzyć, to naprawdę wielkie chwile, pełne adrenaliny, której przez długie godziny niełatwo się pozbyć. Niemniej należy pamiętać, że praca psychologiczna to głównie towarzyszenie pacjentowi w okresie oczekiwania na przeszczepienie, w którym chory jest obciążony dużym ryzykiem pojawienia się kryzysu emocjonalnego. Łączy się to z wieloma refleksjami nad dotychczasowym życiem, w tym wątpliwościami krążącymi wokół samego zabiegu i szansami na przeżycie. To przede wszystkim długa i ciężka praca z samym sobą, z przezwyciężeniem upiornych, powracających myśli o końcu życia. Jako psycholog, staram się przede wszystkim dać choremu przestrzeń na rozmowę o tym, co do tej pory trudno było wypowiedzieć.

Zdarza się też, że pracujecie Państwo z rodziną danego pacjenta, bo na przykład trzeba okazać im wsparcie, zmienić ich nastawienie do pacjenta?

To bardzo ważne pytanie. Oczywiście zapewniamy pomoc psychologiczną rodzinie pacjenta, o ile istnieje taka potrzeba. Jeśli rodzina ma jakiekolwiek wątpliwości, staramy się szczegółowo odpowiedzieć na wszelkie pytania, przekazać informacje o miejscach, gdzie mogą zdobyć pomoc. Muszę przyznać, że absolutnie nie wyobrażam sobie możliwości przeprowadzenia przeszczepienia serca bez udziału osób bliskich pacjenta. Trudno mi myśleć o sytuacji, w której pacjent po długim pobycie w szpitalu wraca do pustego domu, gdzie może liczyć tylko na siebie. W sytuacji braku osób wspierających robię wszystko, by znaleźć osobę mogącą zadeklarować choćby doraźną pomoc w okresie pooperacyjnym. Krótko mówiąc, jesteśmy otwarci jako zespół na rozmowy z rodzinami, starając się w jak najbardziej przystępny sposób przedstawić czym jest proces przeszczepienia serca.

Czy bardzo pomylę się, jeśli powiem, że po przeszczepieniu pierwszym naszym nieodłącznym towarzyszem oprócz radości jest niestety lęk? Że umrzemy, że serce zostanie odrzucone, że się nie obudzimy.

Pierwsze doby na Intensywnej Terapii są okresem dużego wysiłku zarówno psychicznego, jak i fizycznego ze strony chorego. Jest to czas adaptacji do nowej sytuacji, w którym relacje z psychologiem sprowadzają się głównie do krótkich odwiedzin mających charakter wspierający. Najczęściej dominującą emocją, którą obserwuję, jest poczucie ulgi. Nie jest to jednak oczywista emocja, w końcu każdy pacjent zupełnie inaczej przeżywa pierwsze chwile po przeszczepieniu.

Lęk, o którym Pan wspomina, wkrada się w sytuacji, kiedy pobyt na oddziale znacznie się przedłuża. To znak, że najprawdopodobniej mamy do czynienia z komplikacjami pooperacyjnymi. To rodzi wiele pytań, wątpliwości. Bywa, że towarzyszący ból i długi okres izolacji sprawiają, że pojawiają się wówczas myśli rezygnacyjne, w tym brak motywacji do dalszego leczenia. Jeżeli zaś chodzi o odrzucenie przeszczepu serca, mam poczucie, że jest to nieodłączny temat mojej pracy z pacjentami, który bez wątpienia generuje ogromne pokłady napięcia. Z mojego doświadczenia wynika, że w redukcji lęku pomaga posiadanie przez pacjentów szerokiej wiedzy na temat odrzucania, którą staramy się dostarczyć jeszcze w okresie przedoperacyjnym.

Czy zdarzają się takie osoby, które nie chcą pomocy psychologicznej, które uważają, że to będzie objaw ich słabości?

Oczywiście, zdarza się, że spotykam się z takimi sytuacjami. Nie jest to jednak codziennością, co ostatecznie świadczy o dość dużej otwartości pacjentów na kontakt z psychologiem. Co więcej, mam wrażenie, że pacjenci zazwyczaj chętnie szukają sposobności na uzyskanie wsparcia psychologicznego. Widzą we mnie rolę łącznika między światem lekarzy a nimi samymi. Posiadają wiedzę o tym, że rola psychologa nie służy temu, by wydobywać z chorego przeszłe traumy, które mogłyby zakończyć się dekompensacją, lecz jak wspomniałam wcześniej – dać przestrzeń do rozmowy. Obawy pacjentów dotyczą zazwyczaj negatywnej oceny ich dotychczasowego funkcjonowania, szczególnie w obszarze uzależnień oraz konfliktów z prawem. Nie sposób sobie jednak wyobrazić, co przeżywa osoba otrzymująca informację o konieczności wymiany własnego serca – dlatego proces otwierania się w pracy z psychologiem wymaga czasu. I taki czas należy pacjentowi podarować. Konkludując, zawsze należy kierować się nadrzędną zasadą w pracy z chorym: salus aegroti suprema lex, czyli zdrowie chorego najwyższym prawem.

Paulina Tomsia – psycholog, psychoterapeutka w nurcie psychodynamicznym, absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego. Pełni funkcję kierownika Zespołu Psychologów w Krakowskim Specjalistycznym Szpitalu im. Jana Pawła II. Obecnie w trakcie specjalizacji w dziedzinie Psychologii Klinicznej (Psychologia Kliniczna Chorób Somatycznych). Pracuje na Oddziale Transplantologii i Mechanicznego Wspomagania, gdzie realizuje program opieki psychologicznej dla pacjentów oczekujących na przeszczepienie serca lub wszczepienie urządzenia wspomagającego pracę lewej komory (LVAD). W ramach praktyki prywatnej prowadzi diagnozę psychologiczną, psychoterapię indywidualną oraz opiniuje w postępowaniach sądowych. W celu doskonalenia swoich umiejętności odbyła liczne straże na oddziałach psychiatrycznych, somatycznych oraz jednostkach penitencjarnych. Uczestniczyła w wielu warsztatach poświęconym przemocy domowej we współpracy z absolwentami California State University, Long Beach. Bierze udział w różnorodnych projektach badawczych. Swoją pracę poddaje regularnej superwizji.

24.01.2022
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta