×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Zacznijmy od samoregulacji

Anna Górska
Kurier MP

Jak w dzisiejszych czasach mieć czas – zdradza Bożena Kowalkowska, ekspertka w organizacji i planowaniu w pracy i życiu codziennym, prowadząca wykłady, warsztaty oraz konsultacje, autorka książek „Odzyskać czas”, „Poza czasem. O potyczkach z codziennością” oraz „W swoim czasie. 27 historii o odzyskiwaniu życia”.

  • Jeśli nie zaplanuje się czasu na odpoczynek czy przyjemności, to ich prawdopodobnie nie będzie
  • Jak ktoś ma zagęszczony kalendarz, dużo uważniej nim zawiaduje
  • Każdy jest inny, każdy ma inny rytm, potrzeby i przyzwyczajenia, więc ustalanie dobrego modelu to kwestia bardzo indywidualna
  • Klucz do dobrej organizacji życia leży w samoświadomości
  • Dbajmy o własne zasoby i pamiętajmy, że czas jest jednym z nich

Anna Górska: Co Pani robiła wczoraj po godzinie 19.00?

Bożena Kowalkowska: Muszę się zastanowić... Już wiem! Siedziałam przed laptopem i kończyłam rzeczy związane z pracą, a o 20.00 wybrałam się z mężem do kina. Dlaczego Pani o to pyta?


Bożena Kowalkowska. Fot. Krystian Lipiec

Bo w jednym z wywiadów wspominała Pani o żelaznej zasadzie w Pani domu: o odłożeniu telefonów i laptopów o godzinie 19.00.

Tak, to prawda. I stale się tego trzymam, ale teraz mam szczególny tydzień, bo dzieci wyjechały na wakacje. Plan dnia układa się inaczej, rytm pracy i odpoczynku nie jest jednolicie podzielony.

Jaki jest ten rytm?

Na pewno kontrolowany przeze mnie. Rano intensywnie pracuję, potem robię sobie sjestę, spotykam się z kimś na kawę, wychodzę pobiegać, biorę kąpiel albo czytam książkę – w zależności od tego, na co mam ochotę, a późnym popołudniem znowu wracam do pracy. Kończę mniej więcej o 20.00 i zaczynam życie rodzinno-domowe. Wczoraj na przykład było kino z mężem i najnowszy „Top Gun”, a dziś będzie stara wersja filmu w domu.

Zdarzyło się kiedyś, że nie udało się Pani dotrzeć na seans z braku czasu?

Raczej nie, ale muszę też przyznać, że rzadko chodzę do kina. Jeśli jednak jest film, który chcę koniecznie obejrzeć, to na pewno to zrobię. Pamiętam, że kiedy dzieci były małe, chodziliśmy z mężem do kina na zmianę. Najpierw biegłam ja, zaraz po mnie mąż na kolejny seans i dopiero po tych manewrach mogliśmy sobie wspólnie omówić fabułę.

Większość pytań, które przygotowałam, dotyczy nadmiaru obowiązków i zapchanego grafiku zadań. Ale skoro jesteśmy przy przyjemnościach, to zacznijmy od ich organizowania. Trafnie Pani opisuje, że jeśli je odroczymy w czasie, one nigdy nie powrócą, w odróżnieniu od zadań domowych, które są zawsze.

Rzeczywiście, jeśli nie zaplanuje się czasu na odpoczynek czy przyjemności, to ich prawdopodobnie nie będzie. To pierwsze pozycje z kalendarza, z których w nadmiarze zobowiązań najłatwiej rezygnujemy. Dlatego podczas swoich warsztatów i wykładów zawsze powtarzam, że nawet jeśli wisi nad nami lawina zadań i wydaje się, że nie wygrzebiemy się z niej przez 100 lat, warto próbować szukać czasu dla własnej przyjemności lub odpoczynku. To sprawy, które nas karmią, dodają sił i niejednokrotnie motywują do pracy. Wypoczęty i spełniony człowiek to zupełnie inna jakość zarówno w pracy, jak i w życiu.

Czy wie Pani, co będzie robiła w lipcu albo w ferie?

Jestem przeciwna planowaniu pod linijkę i dlatego nie wybiegam zbyt szczegółowo w przyszłość. Planuję najdalej na kilka dni do przodu, bo zaobserwowałam, że w innym razie moje plany się sypią. W codziennym życiu jest zbyt wiele zmiennych. Korzystam natomiast z tzw. stałych punktów. Na przykład w wakacje zawsze wybieramy się całą rodziną w to samo miejsce, mamy ten sam nocleg i ulubione danie w knajpie, zmieniają się jedynie ludzie, którzy nam towarzyszą. Kolejny stały punkt to zimowe biegówki, w każdy możliwy weekend i zawsze w tym samym miejscu.

Każdy rok ma swój stały rytm. Wiadomo, kiedy są święta, wolne od pracy i dni szczególne. Do tego rok każdego z nas ma swoją własną dynamikę. Są punkty stałe, takie jak urodziny, rocznice, i punkty zmienne, czyli wesela, uroczystości, ale też zobowiązania w pracy, wydatki. U mnie jest na przykład tak, że miesiące, które pod względem pracy są intensywne, to zwykle czerwiec i wrzesień, a styczeń i luty są raczej martwe. Od listopada do Wigilii mamy w rodzinie korowód imienin i urodzin – słodkie ciasta i torty wjeżdżają na stół w Halloween i schodzą z niego dopiero po Sylwestrze. Odkąd uświadomiłam sobie te wszystkie zależności, wiem, kiedy mogę planować remonty i wyjazdy, a kiedy jest czas pracy i gromadzenia środków.

Im więcej zadań i obowiązków ma człowiek, tym lepiej potrafi się zorganizować i bez problemu wygospodarowuje czas na odpoczynek i pasje. Na czym polega ten paradoks?

Myślę, że to kwestia adrenaliny związanej z pracą pod presją czasu. Jak ktoś ma zagęszczony kalendarz, dużo uważniej nim zawiaduje, nacisk jest dużo większy i motywacja, żeby zdążyć, też. Do tego dochodzi również strach, że jeśli nie zabierzemy się do pracy, to na pewno coś stracimy lub coś nas ominie. Obserwuję siebie i wiem, że są takie tygodnie, kiedy z powodu ścisłych deadline'ów muszę zrobić dużo więcej w dużo krótszym czasie. I oczywiście robię to, a moja efektywność jest wprost oszałamiająca. Ale są też takie tygodnie, gdy mam do zrobienia tylko dwie drobne rzeczy, które dodatkowo nie są obarczone konkretnym terminem, i oczywiście odwlekam je w nieskończoność.

Czy można stwierdzić, że pierwszy model jest wzorcowy, a drugi trzeba w sobie zwalczać?

Nie ma czegoś takiego jak wzorcowy model. Każdy jest inny, każdy ma inny rytm, potrzeby i przyzwyczajenia, więc ustalanie dobrego modelu to kwestia bardzo indywidualna. Natomiast nie wierzę, że człowiek jest w stanie być przez okrągły tydzień tak samo skoncentrowany i produktywny. Dlatego często polecam system sinusoidalny, który zresztą bardzo cenię i sama wykorzystuję. Mam takie tygodnie, kiedy ostro zasuwam i dni wypełnia mi głównie praca, ale zwykle przeplatam je tygodniami, w których się relaksuję, robię różne rzeczy z dziećmi, głęboko oddycham, czytam i spaceruję. Lubię stosować system sinusoidalny również w tygodniu: w poniedziałek, wtorek, środę intensywnie pracuję, a w czwartek i piątek odpuszczam.

Wielu z nas chce znaleźć czas na dzieci, pracę, pasje, rozwój, sport. Czy to jest możliwe?

Jak najbardziej, tylko zależy, w jakim momencie życia, w jakim tempie i jakim kosztem. Najważniejsze są proporcje. Kiedyś zrobiłam bardzo dokładną rozpiskę dnia i okazało się, że teoretycznie doba pozwala na uwzględnienie wszystkich tych popularnych aktywności. Jednak aby je wszystkie zrealizować, trzeba przygotować się na niezłą szarpaninę, masę bodźców, przesyt i nerwówkę. Nie wydaje mi się, żeby o to nam tak naprawdę w życiu chodziło. Człowiek wcale nie chce codziennie chodzić do kina, spacerować, spotykać się z przyjaciółmi czy zdrowo gotować. Nie sposób robić wszystkiego na raz, lepiej pozwolić sobie na korzystanie z tych czynności wymiennie, raz na kilka dni, dopiero wtedy poczujemy ich smak. Dlatego kiedy ktoś szuka czasu na różne aktywności, zawsze radzę, żeby podchodził do tego z uwagą i pomysłem.

Jak rozpoznać złą organizację i słabą dyscyplinę, jeśli chodzi o nadmiar zadań?

Uważam, że osoba zorganizowana to wcale nie jest ktoś, kto wszystko ma poukładane i zaplanowane, lecz osoba, która wie, czego chce, co lubi, a czego nie. Ten, kto nie zna siebie, zwykle poddaje się biegowi spraw i gorączkowym poszukiwaniom. Być może tworzę oddzielną definicję, ale jestem pewna i staram się to głosić niczym mantrę: klucz do dobrej organizacji życia leży w samoświadomości.

Czyli osoba zorganizowana równa się osoba świadoma?

Dokładnie tak. Osoba zorganizowana wie, jak i kiedy lubi/musi odpoczywać i w jakim rytmie powinna pracować, żeby ze wszystkim zdążyć, a jednocześnie się nie zarżnąć. Wie, jakiego typu odpoczynek lubi, i nie robi sobie z tego tytułu wyrzutów. Zna swoje zasoby i możliwości i umie z nich korzystać.

Jak Pani sądzi, kto jest lepiej zorganizowany: mężczyzna czy kobieta, osoba po 50-tce czy 20-latka?

Tu nie ma reguły. Z mojej pomocy korzystają głównie freelancerzy – rozstrzał dotyczący wieku czy płci jest naprawdę duży. Co ciekawe, rzadko tak naprawdę przychodzą do mnie osoby niezorganizowane. Zwykle przychodzą po prostu osoby, które mają sporo na głowie. Zawodzi u nich umiejętność stawiania granic i asertywność, dlatego potrzeba wprowadzenia zmian, nabycia nowych nawyków bądź zrewidowania dotychczasowych. Pamiętam jedną kobietę, która rzeczywiście była wybitnie niezorganizowana, ale był to raczej jej styl bycia. A ponieważ była ze swojego życia zadowolona, nie widziałam potrzeby konsultacji czy doradzania. Nie uważam, że każdy musi umieć to samo i tak samo.

Proszę opisać człowieka, który ma za dużo na głowie?

Zazwyczaj są to osoby bardzo kreatywne, ciekawe świata i otwarte na nowe doświadczenia. Bardzo pracowite, z silnym poczuciem odpowiedzialności, potrzebą sprawczości i/lub przynależności. Dają z siebie więcej, niż potrzeba, a inni często po prostu z tego korzystają. Z tej pętli jednak można wyzwolić się i to nie kosztem kreatywności, ale – nie będę ukrywać – ta zmiana wymaga czasu i determinacji.

Komu trudniej jest zorganizować sobie czas: osobie, która jest zatrudniona na etat czy wolnemu strzelcowi?

To kolejna bardzo indywidualna kwestia. Nie każdy nadaje się na etat, tak samo jak nie każdy odnajdzie się w wolnym zawodzie. Są tacy, którzy świetnie odnajdują się w pracy „od-do”, gdy mają wydzielone konkretne zadania i wykonują je w wyznaczonym przez pracodawcę rytmie. Inni potrzebują własnego rytmu.

Pandemia pokazała i uwypukliła różne możliwości. Pozwoliła etatowcom spróbować freelance’u (czy też home office'u), dzięki czemu niektórzy odkryli, że praca z domu bardzo im odpowiada. Inni uświadomili sobie, że w domu mają problemy z ułożeniem sobie rytmu i planu dnia i zdecydowanie wolą pracę w biurze „od-do”. Znam też wielu wolnych strzelców, którzy z różnych przyczyn trafili na stałe do biura i szczerze to pokochali, jak również takich, którzy utwierdzili się w przekonaniu, że tylko praca w wolnym trybie jest dla nich odpowiednia. Wszystko to kwestia natury, charakteru i potrzeb. Pamiętajmy, że preferencje mogą się zmieniać i w różnych momentach życia możemy potrzebować innych rozwiązań.

Dlaczego odkładamy rzeczy do zrobienia? Jak poradzić sobie z prokrastynacją? Irytujemy się na siebie, gdy znowu zwlekamy z czymś ważnym.

Odwlekanie to moim zdaniem ludzka przypadłość. Istotne jest zrozumienie problemu: dlaczego prokrastynuję? Czy dlatego, że zadanie mnie przerasta, boję się go i nie jestem pewna, czy sobie z nim poradzę, czy może zwyczajnie nie lubię tego robić, i – żeby sobie ulżyć – odsuwam to zadanie w czasie? A może – i to najczęstsza przyczyna prokrastynacji – po prostu mogę sobie na to pozwolić? Deadline jest blisko, ale jeszcze nie w tej chwili, więc mogę jeszcze poczekać i zająć się czymś przyjemniejszym. Jeśli mam tendencję do robienia rzeczy na ostatnią chwilę, to może lepiej pogodzić się z tym faktem i zrobić z tej wiedzy użytek, niż ciągle się obwiniać i zadręczać.

Czy work-life balance istnieje? Czy ta koncepcja równowagi jest aktualna?

Tak, ale nie zawsze. Kiedy w domu są malutkie dzieci, o work-life balance można zapomnieć. Nawet jeśli mamy osobę do pomocy. To mit. Maluchy wymagają dużo uwagi, ale przede wszystkim są nieprzewidywalne. Można być mistrzem w organizacji dnia, ale wystarczy, że dziecko zachoruje i cały plan się sypie. Jest jednak wiele sytuacji życiowych, w przypadku których wierzę, że work-life balance jest jak najbardziej możliwy. Jednak, tak jak wpomniałam, trzeba znać siebie, być świadomym swoich możliwości i potrzeb, a także umiejętnie podejmować decyzje dotyczące samorozwoju bądź zarabiania pieniędzy. Chcemy osiągnąć work-life balance? Zacznijmy od samoregulacji i znalezienia najbardziej komfortowego rytmu. Nauczmy się mówić: „stop, teraz potrzebuję odpoczynku”, nawet jeśli czeka na nas lawina zadań. Dbajmy o własne zasoby i pamiętajmy, że czas jest jednym z nich. Tyle tylko, że to zasób nieodnawialny.

Rozmawiała Anna Górska

12.08.2022
Zobacz także
  • Poznaj wartość samego siebie i żyj lepiej
  • "Kobiety powinny znaleźć czas na naładowanie baterii"
  • Spać, ćwiczyć, spotykać się z ludźmi
  • Manipulowanie czasem jest niedobre
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta