Nieznośna lekkość słowa

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Poniedziałek: rząd wprowadza 14-dniową kwarantannę po kontakcie z zakażonym wariantem Delta również dla osób w pełni zaszczepionych przeciwko COVID-19. Wtorek: rząd wycofuje się z tego pomysłu. Nie minęła nawet doba, zaledwie kilkanaście godzin. To książkowy przykład fatalnej komunikacji w kluczowych sprawach, która podważa zaufanie do instytucji publicznych i do szczepień.

Recznik MZ Wojciech Andrusiewicz. Fot. Roman Bosiacki / Agencja Gazeta

W poniedziałek wczesnym wieczorem rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia ogłosił, że w związku ze zwiększającą się (choć nadal znikomą) liczbą potwierdzonych zakażeń wariantem Delta i Delta Plus SARS-CoV-2 zmienią się zasady kwarantanny i Sanepid będzie na nią kierować – w pełnym, 14-dniowym wymiarze, bez możliwości skrócenia po otrzymaniu ujemnego wyniku testu – wszystkie osoby z kontaktu. Również te w pełni zaszczepione przeciwko COVID-19. – W tej chwili na świecie cały czas rozpoznajemy wariant Delta, widzimy zwiększoną transmisyjność, ta zakaźność jest mniej więcej od 50 do 60 proc. zwiększona, stąd też sanepid zapobiegawczo kieruje wszystkich z kontaktu na kwarantannę, bez względu na to, czy ta osoba jest zaszczepiona dwiema dawkami, bądź jedną J&J. Tutaj staramy się dmuchać na zimne i służby sanitarne dmuchają na zimne, kierując wszystkich z kontaktu na kwarantannę – tłumaczył Wojciech Andrusiewicz.

Ta zapowiedź szybko wywołała lawinę komentarzy – w większości nieprzychylnych. Z jednej strony przeciwnicy szczepień zaczęli szydzić, że osoby zaszczepione właśnie się przekonują przed czym chroni szczepienie, z drugiej – wiele osób, również tych popierających szczepienia, argumentowało, że rząd właśnie strzelił bramkę samobójczą, bo Narodowy Program Szczepień praktycznie stanie, jeśli okaże się, że szczepienia są „nie wiadomo po co”.

We wtorek okazało się, że nie wiadomo po co są nie tylko szczepienia, ale i komunikowanie decyzji – tak samo łatwo i tak samo z zaskoczenia okazało się, że jednak obowiązkowej kwarantanny dla w pełni zaszczepionych nie będzie, bo służbom sanitarnym wystarczy – przynajmniej na razie – nadzór i kontakt z zaszczepionym, który miał bliski kontakt z osobą zakażoną nowym, bardziej zakaźnym, wariantem. – Rząd doszedł do wniosku, że takie rozwiązanie byłoby zbyt daleko idące. Mogłoby zniechęcić do szczepień. Część osób mogłaby dojść do wniosku: po co się szczepić, skoro i tak nie uchroni to przed kwarantanną – relacjonowało radio RMF FM, którego dziennikarze ustalili zmianę rządowej strategii.

Strategii? Nie ma żadnej strategii, jeśli decyzję zmienia się tak szybko. A raczej – jeśli w ciągu doby podejmuje się dwie zupełnie różne decyzje. Zasadnym staje się pytanie, gdzie zapadła jedna i druga. Czy przypadkiem nie było tak, że pierwszą (pochopnie) podjęło Ministerstwo Zdrowia, a drugą (w panice) odpowiedzialny za program szczepień sztab w Kancelarii Premiera? Jakie argumenty – bo przecież jakieś musiały, albo przynajmniej powinny! – stały za pierwszą z nich?

Bo nie jest tak, że decyzja o kwarantannie dla osób zaszczepionych po kontakcie z osobą zakażoną wariantem Delta jest całkowicie bezsensowna i bezzasadna. Media podały właśnie, że w Australii po kontakcie z jedną zakażoną, niezaszczepioną pielęgniarką, na kwarantannę skierowano około 600 (!) pracowników dwóch szpitali. Do placówek skierowano pracowników z innych szpitali, żeby zapobiec paraliżowi.

Wiadomo, że wariant Delta jest bardziej zakaźny. Choć szczepienie w pełnym schemacie zapewnia bardzo dobrą ochronę przed zachorowaniem na COVID-19 i jej powikłaniami, w tym zgonem, to nie eliminuje tego ryzyka całkowicie (zwłaszcza samego zakażenia). Wiadomo również, że nawet osoby zaszczepione w pełnym schemacie mogą przenosić wirusa, choć dostępne dane wskazują, że są mniej zakaźne niż osoby nieszczepione (p. Czy szczepienie przeciwko COVID-19 zmniejsza ryzyko transmisji zakażenia na nieszczepionych domowników?). Należałoby mieć zatem przygotowane rozwiązanie, dobrze udokumentowane, oparte nie na woli jednego czy drugiego ministra, ale na dowodach naukowych – a przynajmniej na mocnych przesłankach naukowych, bo dowodów może jeszcze w tej chwili brakować. I należałoby je, przede wszystkim, umiejętnie zakomunikować. Przekazać w taki sposób, który nie będzie oznaczać wywrócenia stolika i przekreślenia dotychczasowej narracji dotyczącej szczepień – zarówno ochrony, jaką dają, jak i całej logistyki.

Jeśli w ciągu kilkunastu godzin w tej samej sprawie komunikuje się zupełnie dwie różne decyzje, istnieje mocne podejrzenie, że żadna z nich nie ma mocnego uzasadnienia merytorycznego. Że za jedną i drugą nie stoi nauka, medycyna, epidemiologia. Jeśli w ciągu kilkunastu godzin z równą mocą i przekonaniem dwie różne decyzje komunikuje opinii publicznej ta sama osoba, fatalnie to wpływa na wiarygodność instytucji, jakie reprezentuje.

07.07.2021
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta