Barometr epidemii (97)

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Gdy minister zdrowia ogłasza „początek końca pandemii” i powrót – na wiosnę – do normalności, WHO przestrzega przed obserwowanymi, nieustającymi mutacjami SARS-CoV-2 i ich konsekwencjami. – Pandemia jeszcze się nie kończy – przestrzegają eksperci, choć wielu z nich przyznaje, że po fali Omikronu możemy liczyć, że kolejne zderzenia z wirusem nie będą już tak bolesne w skutkach. Do normalności jednak droga daleka. Vox populi, wyrażany dziś w memach, przypomina zaś, że do normalności wrócą tylko ci, którzy przed pandemią byli normalni.

Fot. Wojciech Habdas / Agencja Wyborcza.pl

Największy znak zapytania. Obowiązkowe szczepienia personelu ochrony zdrowia. Nie będzie obowiązkowych szczepień nauczycieli i służb mundurowych, bo nie ma na to czasu. Ministrowie edukacji, zdrowia i resortów mundurowych tak długo brali udział w przedstawieniu „Warto rozmawiać”, że aż stracili z oczu spadające na ziemię kartki kalendarza. Oczywiście, żart. To, że nie będzie ani obowiązkowych szczepień nauczycieli, ani żołnierzy, strażaków czy policjantów wiadomo było już kilka dni po tym, jak Adam Niedzielski ogłosił, że będą.

Pytanie dotyczy teraz tych, którzy 1 marca zostaną objęci obowiązkiem szczepień – pracowników ochrony zdrowia (wszystkich, którzy „wykonują czynności zawodowe” w placówkach medycznych, a więc jak najbardziej również pracowników niemedycznych) oraz studentów kierunków medycznych. Ostatnie dane resortu zdrowia wskazują, że tylko wśród przedstawicieli zawodów medycznych jest potężna, licząca nawet 100 tysięcy osób armia niezaszczepionych. Ministerstwo Zdrowia nie ma pomysłu, jak w praktyce ma wyglądać egzekwowanie obowiązku szczepienia przeciw COVID-19. Dowodów dostarczyło w mijającym tygodniu aż nadto.

Rzecznik resortu stwierdził, że to nie jest pierwsze obowiązkowe szczepienie w ochronie zdrowia. Bez szczepienia przeciw żółtaczce, dowodził Wojciech Andrusiewicz, żaden lekarz i pielęgniarka nie zbliżą się do pacjenta. Prawda!

Dzień później minister zdrowia podpowiada dyrektorom, że mogą „przeorganizować pracę”, a odsunięcie od wykonywania obowiązków nie jest „jedyną drogą”, bo niezaszczepiony personel może zostać przesunięty do pracy… z pacjentami niecovidowymi.

Ale przecież rzecznik mówił, że „lekarz powinien być przede wszystkim osobą bezpieczną dla pacjenta”, więc – logicznie rzecz ujmując – z tego punktu widzenia niezaszczepiony personel powinien zostać przesunięty właśnie na oddziały covidowe, bo z punktu widzenia bezpieczeństwa zakażonego pacjenta ma to drugorzędne znaczenie, czy zajmuje się nim zaszczepiony, czy niezaszczepiony lekarz czy pielęgniarka (oczywiście to spore uproszczenie). Niezaszczepionych nikt na oddziały covidowe wysyłać nie będzie, pytanie – dlaczego w zdrowotną rosyjską ruletkę angażować, zapewne poza ich świadomością, niezakażonych pacjentów?

Niepewność co do tego, jak ma wyglądać egzekwowanie obowiązku szczepień w ochronie zdrowia blednie wobec niepewności, czy ów obowiązek… w ogóle będzie, nawet formalnie. Z nieoficjalnych informacji, płynących z sejmowych, wirtualnych i realnych, kuluarów wynika, że grupa posłów Prawa i Sprawiedliwości naciska – nie tyle na ministra zdrowia, co na władze PiS – by Ministerstwo Zdrowia wycofało się z rozporządzenia. Stawką jest ewentualne poparcie wniosku o wotum nieufności wobec Adama Niedzielskiego, jaki przygotowują posłowie Konfederacji. Brzmi niewiarygodnie? Anna Siarkowska, liderka buntowników, poparcie takiego wniosku zapowiadała już niemal oficjalnie na jednym z poprzednich posiedzeń, gdy Adam Niedzielski zaangażował się w forsowanie projektu Czesława Hoca. PiS na ostatnim posiedzeniu Sejmu zaliczyło kilka znaczących sukcesów wizerunkowych, jeśli chodzi o demonstrację przewagi (m.in. sprawa lex Czarnek, wybór członka RPP), jednak zniknęłyby one w niepamięci, gdyby opozycji udało się przeforsować wotum nieufności.

Największe wyzwanie. Koniec pandemii. – W lutym, jeśli można tak powiedzieć, wyczerpie się poważne zagrożenie dla systemu opieki zdrowotnej. Mam nadzieję, że w marcu będziemy mogli podejmować odważne decyzje odnośnie znoszenia obostrzeń, abyśmy weszli w wiosnę w normalnym trybie funkcjonowania – mówił w tym tygodniu minister Niedzielski. – Z mojego punktu widzenia, i tak jak często byłem pesymistą, tak w tej sytuacji jestem optymistą: mamy do czynienia z początkiem końca pandemii. To jest odważna deklaracja, ale patrząc na charakterystykę przebiegu pandemii w innych krajach, widzimy, że te kraje, które przed nami odczuwały skutki piątej fali, znoszą już restrykcje. Ten scenariusz nas czeka.

Ileż tu pól do polemiki. Począwszy od tego, że minister wielokrotnie podejmował decyzje w oparciu o najbardziej optymistyczne prognozy, co skutkowało przyspieszonymi korektami i nieoptymalnymi decyzjami, jakie zwykle zapadają, gdy są podejmowane w ostatniej chwili, pod presją czasu. Ten wieczny optymizm, nie do końca wiadomo na czym oparty, towarzyszył nam już od jesiennej fali 2020 roku. Minister patrzy też na charakterystykę przebiegu pandemii w innych krajach i na to, że znoszą restrykcje, nie biorąc pod uwagę dwóch zasadniczych zmiennych. Po pierwsze, te „inne kraje” zawczasu zadbały o wysoki poziom zaszczepienia. Dzięki temu skutki piątej fali obserwowały w postaci wystrzelonych w kosmos krzywych zakażeń, natomiast udało się im uchronić swoich obywateli przed hospitalizacjami i zgonami. W Polsce o faktycznej skali zakażeń nie wiemy zbyt dużo (wielka w tym zasługa ministra, który przez kilkanaście miesięcy blokował rozwój systemu testowania, by w ostatnich tygodniach zmienić radykalnie kurs, jednak za późno, jak na tempo rozlewania się Omikronu), natomiast statystyki zgonów plasują nas w ścisłej światowej czołówce (mimo że śmiertelność jest niższa niż w czwartej fali). Po drugie, w Polsce restrykcje są fikcją, więc zapowiedź ich znoszenia można potraktować w kategoriach angielskiego, czarnego humoru.

Największa porażka. DPS/seniorzy. Skrzynka Michała Dworczyka, z której cieknące maile przypominają już rzekę – aż dziw, że jeszcze nikogo jej nurt nie zmył, nie porwał – w ostatnich dniach pozwala nam wrócić do pierwszych miesięcy pandemii. Konkretnie do działań rządu związanych z sytuacją „naszych drogich seniorów”, czy też w ogóle seniorów, bo okazuje się, że nie tylko o „naszych drogich seniorów” decydenci się troszczyli. Pierwszy ujawniony wątek dotyczy ofensywy polskich władz w obronie… szwedzkich seniorów, pensjonariuszy ośrodków pomocy społecznej, którzy mieli być poddawani „aktywnej eutanazji”. W maju 2020 roku szwedzka prasa doniosła, że chorzy na COVID-19 pensjonariusze DPS-ów mieli otrzymywać morfinę zamiast leczenia. Czytaj – otrzymywali środki uśmierzające ból, działające rozluźniająco i usypiająco, nie byli natomiast podłączani do aparatury tlenowej czy pod respiratory. „Proponuję, abyś Ty lub PAD wysłał do naszych braci Szwedów mniej więcej taki sygnał: jesteśmy niezwykle zaniepokojeni doniesieniami medialnymi o tym, że w waszych DPS-ach dokonywana jest eutanazja na starszych ludziach – życie ludzkie jest najważniejsze – jesteśmy gotowi Wam w tym pomóc, chętnie przyjmiemy Waszych pacjentów na nasze oddziały, możemy zapewnić im terapię a nie tylko leki przeciwbólowe” – napisał do premiera jeden z jego współpracowników. „Mi się bardzo podoba propozycja Pawła (…). Poproszę o jakiś mocny mój wpis albo moją wypowiedź w tej sprawie. Tylko, żeby ładny kontekst znaleźć. Wszystko co jest ofensywne – powinniśmy teraz wykorzystywać. Musimy znajdować tematy i występować ostro z kontrnatarciem. A to tutaj jest wprawdzie takie, że naruszy pewnie co nieco nasze relacje polsko-szwedzkie, ale naprawdę teraz mamy dużo ważniejsze problemy na głowie i wszystko, co odciąga uwagę od tematu (…) jest wskazane” – odpowiedział premier.

Polska nie przyjęła jednak pensjonariuszy ze Szwecji. Być może dlatego, że ktoś przytomny uświadomił decydentom ogrom ryzyka takiej operacji – szwedzcy seniorzy mogliby nie przeżyć transportu, zaś skuteczność terapii u osób starszych i schorowanych mogłaby się okazać niewystarczająca do osiągnięcia głównego celu, jaki przyświecałby całej operacji – czyli budowaniu PR.

Aspekt PR mocno przewija się też w innej konwersacji, której tematem jest sytuacja w polskich DPS-ach. Zanim polscy decydenci zatroszczyli się o los szwedzkich seniorów, sporo problemów przysparzała im sytuacja w naszych placówkach, w których w kwietniu 2020 roku dochodziło do prawdziwych dramatów – brakowało personelu, pracownicy łączący dyżury w szpitalach z pracą w DPS-ach roznosili wirusa, pojawiały się potężne ogniska epidemiczne, całe placówki ewakuowano, w niektórych pensjonariusze mogli liczyć tylko na wolontariuszy. Ten wątek wyszedł zresztą już we wcześniej ujawnionych mailach, gdy ministrowie przerzucali się pomysłami, jak odciąć się od odpowiedzialności za nieprzygotowanie domów pomocy społecznej do epidemii – zwyciężyła narracja, że za DPS-y odpowiadają samorządy, więc sytuacja w tych placówkach nie obciąża rządu. Premier Mateusz Morawiecki próbował – przez swoich współpracowników – wpłynąć na hierarchów Kościoła katolickiego, by zaangażowali swoje siły (czytaj – zakonników, kleryków) do walki z pandemią. Szefowi rządu wymsknęły się nawet słowa krytyki pod adresem purpuratów, że „przegapili sytuację z pomocą chorym”. „To PR-owo dla Kościoła byłoby wielkim plusem” – napisał premier. Czy też – miał napisać – bo choć tzw. maile Dworczyka doskonale pasują do okoliczności aż nadto znanych, autentyczność tylko niektórych została potwierdzona.

Ich autentyczność potwierdza doświadczenie. W walce z pandemią – i nie tylko w tym – priorytetem był PR. Dlatego prominentni politycy PiS nie widzą nic żenującego w tym, że po dwóch latach pandemii, kiedy Polska ma jeden z najbardziej tragicznych wskaźników zgonów nadmiarowych na świecie, wychodzą na mównicę (Łukasz Schreiber w czasie debaty nad lex Kaczyński), by przypomnieć, że gdy we Włoszech czy Hiszpanii (marzec 2020 roku) lekarze musieli decydować, kogo podpiąć pod respirator, w Polsce nie było tego problemu. Żadnych granic, żadnych skrupułów, spójna narracja – nawet jeśli oparta na fałszu.

14.02.2022
Zobacz także
  • Barometr epidemii (96)
  • Barometr epidemii (95)
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta