Barometr epidemii (99)

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Agresja Rosji przeciw Ukrainie spycha w oczywisty sposób temat pandemii na dalszy plan. Ale COVID-19 ciągle z nami jest, nie powinniśmy o tym zapominać.


Fot. Piotr Skórnicki / Agencja Wyborcza.pl

Największy znak zapytania. Konferencja premiera i ministra zdrowia. Czym powinien się zajmować polski rząd 23 lutego, w przeddzień ataku Rosji na Ukrainę? Lista prawidłowych odpowiedzi jest dość krótka i z pewnością nie powinno być na niej punktu dotyczącego zapowiedzi (z tygodniowym, w dodatku, wyprzedzeniem) znoszenia obostrzeń epidemicznych. Zwłaszcza z udziałem samego premiera rządu, którego raczej chcielibyśmy widzieć w tym czasie w Brukseli lub innej stolicy europejskiej, negocjującego warunki wsparcia dla Ukrainy, i warunki wsparcia dla Polski na wypadek ataku Rosji na naszego wschodniego sąsiada.

Dlaczego znoszenie obostrzeń epidemicznych nie powinno być w centrum uwagi rządu, a już na pewno nie premiera, na niespełna, jak się okazało, dobę przed atakiem Rosji? Po pierwsze, sytuacja epidemiczna jest ciągle dość trudna. To prawda, liczba zakażeń spada bardzo szybko, ale liczba zgonów – nie. Mamy jeden z wyższych w Europie wskaźników, średnia siedmiodniowa oscyluje wokół 250 zgonów dziennie. To dużo. Po drugie, znacząca część tych obostrzeń, co z rozbrajającą szczerością przyznawał zresztą minister zdrowia niedługo przed konferencją, jest iluzoryczna. Limity? Kto przestrzega limitów? Po trzecie, każde stwierdzenie o poprawiającej się sytuacji epidemicznej, któremu nie towarzyszy informacja i jasny przekaz, jak ważne są szczepienia ochronne – na którym to polu ponieśliśmy porażkę, jeśli nie klęskę – jest co najmniej błędem.

Gdy się dobrze zastanowić, nie wiadomo w sumie, czemu miało służyć kilkadziesiąt minut konferencji, jaki przekaz chciano utrwalić w opinii publicznej. Za wcześnie, by triumfować, że wirus jest w odwrocie i nie trzeba się go już bać. Za wcześnie, by podsumowywać cokolwiek, zwłaszcza że jeszcze nie wiadomo, czy podjęte już wcześniej decyzje (otwarcie szkół tydzień wcześniej i likwidacja kwarantanny z kontaktu) nie przyniosą odbicia w zakażeniach. Zwłaszcza, że z gabinetów lekarzy płyną jednoznaczne komunikaty – rzeka pacjentów z objawami infekcji nie słabnie. Warto też pamiętać, że w polskich warunkach marzec jest miesiącem newralgicznym, jeśli chodzi o choroby infekcyjne.

Nic by się nie stało, gdyby ta konferencja nie została zorganizowana.

Największy błąd. Konferencja premiera i ministra zdrowia. Konkretnie, wypowiedź Mateusza Morawieckiego na temat morfiny i triażowania pacjentów, oraz tego, że w Polsce – w przeciwieństwie do bogatych krajów Europy Zachodniej (niektórych) – wszyscy pacjenci mieli zapewnione łóżka covidowe. Dowód, że dla polskiego rządu nie ma takiego momentu, w którym nie można wystawiać na szwank naszych relacji z partnerami w UE, w dodatku w najlepszym razie potwornie się ośmieszając, kompromitując wręcz.

Mateusz Morawiecki wielokrotnie rozminął się bowiem z prawdą. Tezę o morfinie i triażu premier rządu kolportuje publicznie od wiosny 2020 roku, nie tylko w korespondencji mailowej (źródło: Michał Dworczyk, wyciek ze skrzynki), ale też w wypowiedziach publicznych. Rzekoma eutanazja, jakiej poddawana była część pacjentów zakażonych SARS-CoV-2 w pierwszych tygodniach pandemii w krajach Europy Zachodniej była dementowana w mediach po wielokroć. Tak, jest prawdą, że w szpitalach podejmowane były decyzje o niepodłączaniu pod respiratory osób powyżej określonego wieku lub nie spełniających określonych kryteriów medycznych. To jednak nie jest selekcja, a kwalifikacja do intensywnej terapii – i ma ona miejsce również w Polsce.

Jednak nie to jest szczególnie niegodziwe. W marcu i kwietniu 2020 roku z przerażeniem patrzyliśmy na sytuację w Lombardii i Bergamo. Śledziliśmy doniesienia z Hiszpanii i Francji, gdzie również COVID-19 uderzył bardzo mocno. W tym czasie Polska była bezpieczna, bo wprowadzono szybki i głęboki lockdown. Szpitale miały czas na przeorganizowanie pracy, zabezpieczenie środków ochrony indywidualnej (brakowało ich dramatycznie przy bardzo niewielkiej liczbie pacjentów). Gdy fala w Europie opadła, premier ogłosił, że „koronawirus jest w odwrocie”, a państwo zmarnowało kilka miesięcy – i nie przygotowało systemu ochrony zdrowia na drugą falę. W tej fali, tu kolejne minięcie się z prawdą szefa rządu, w Polsce odbywał się dziki triaż pacjentów. Nie w szpitalach, ale na etapie prób wzywania karetek ratownictwa medycznego. Nieco tylko lepiej było w fali wiosennej. Wystarczy przeanalizować dane o liczbie zgonów poza szpitalami, najlepiej w podziale na grupy wiekowe. Nie sprawdza się też teza o szczególnych osiągnięciach w ochronie życia, gdy popatrzymy na statystyki zgonów w czwartej i piątej fali COVID-19, gdy państwa Europy Zachodniej zdążyły ochronić swoich obywateli szczepieniami. Polska – nie.

Prawdopodobnie w kolejnym tygodniu przebijemy granicę 3 tysięcy zgonów z powodu COVID-19 w przeliczeniu na milion mieszkańców. Jeśli eksperci mają rację, należałoby ten wskaźnik przemnożyć co najmniej o 1,5 – ze względu na dramatycznie niską intensywność testowania, zwłaszcza w drugiej i trzeciej fali pandemii wiele zgonów z powodu COVID-19 nie zostało uwzględnionych w statystykach. 4,5 tysiąca zgonów z powodu COVID-19 (to najbardziej ostrożne i zachowawcze szacunki) oznaczałoby, że Polska zajmuje piąte miejsce w świecie pod względem liczby zgonów z powodu COVID-19 w przeliczeniu na wielkość populacji. Za Peru, Bułgarią, Bośnią i Hercegowiną oraz Węgrami.

Największa porażka. Przepisy w sprawie obowiązkowych szczepień personelu. 1 marca wchodzi w życie rozporządzenie, o którym partnerzy społeczni podczas posiedzenia zespołu Rady Dialogu Społecznego w minionym tygodniu mieli do powiedzenia tylko jedno: – Nierealizowalne. Powinno zostać anulowane.

Placówki ochrony zdrowia, którym najbliższe tygodnie a może i miesiące przyniosą ogromną liczbę nowych wyzwań, będą musiały zmagać się z absurdalnie źle zaprojektowanym prawem... bo tak. Ministerstwo Zdrowia woli bowiem, by takie rozporządzenie było, niż gdyby go nie było – to niemal dosłowne wyjaśnienie złożone przez wiceministra Piotra Brombera. A podstaw prawnych do wydania rozporządzenia – pozostając przy jego meritum, nie wartości legislacyjnej – brak.

Największe wyzwanie. Uchodźcy wojenni. „W związku z konfliktem zbrojnym na Ukrainie do Polski przybywają obywatele tego państwa, szukając m.in. schronienia i pomocy. Wśród nich są osoby, które potrzebują lub będą potrzebować pomocy medycznej. Obywatelowi Ukrainy, który przybył do Polski w związku z agresją militarną Rosji na teren Ukrainy, i który zgłosi się z problemem zdrowotnym do lekarza rodzinnego, poradni specjalistycznej, czy szpitala należy udzielić adekwatnej pomocy medycznej. Świadczenia udzielone obywatelom Ukrainy rozliczy Narodowy Fundusz Zdrowia” – przypomina NFZ. Rząd przygotowuje specjalne rozwiązania prawne, które umożliwią rozliczenie świadczeń medycznych, udzielonych obywatelom Ukrainy przybywającym do RP w związku z agresją militarną Rosji na teren Ukrainy.

Nowe rozwiązania prawne są o tyle potrzebne, że te, które obowiązują w tej chwili (a obowiązują!) mogą przyprawić o ból głowy podmioty lecznicze, na które spadnie obowiązek nie tyle udzielania świadczeń (choć od tego też nie można abstrahować), co ich raportowania i rozliczania. Biurokracja, na którą w tej chwili narzekają pracownicy medyczni, ma szansę wznieść się na zupełnie inny poziom. A mówimy o setkach tysięcy, jeśli nie wręcz milionach osób, które mogą potrzebować pomocy medycznej. Do Polski trafiają i będą trafiać w najbliższych dniach, tygodniach, przede wszystkim kobiety, dzieci i osoby starsze. Osobną kwestią będą ranni czy pacjenci szpitali ukraińskich ewakuowani – jeśli do tego dojdzie – do Polski (ale też zapewne innych krajów UE). Największego strumienia nowych podopiecznych musi się jednak spodziewać podstawowa opieka zdrowotna. A także – i brzmi to szczególnie przygnębiająco, biorąc pod uwagę polskie realia – szeroko rozumiani specjaliści w zakresie zdrowia psychicznego.

Największy sukces. My, obywatele. Nie czekając na wytyczne, samorządy zawodowe, towarzystwa lekarskie i inne organizacje, a także pojedynczy lekarze czy placówki medyczne oddolnie rozpoczęły już w piątek organizowanie akcji pomocy, ale też przygotowania do możliwości przyjmowania pacjentów z Ukrainy. Formy – najróżniejsze. Od wyjazdów na granicę polsko-ukraińską i uruchamiania tam punktów pierwszej pomocy, po przygotowanie kwestionariuszy wywiadu lekarskiego czy aplikacji ułatwiającej komunikację, a także wyszukiwarki placówek, które są w stanie zapewnić tłumacza. Ale też – przygotowywanie profesjonalnej, medycznej pomocy, która trafi na Ukrainę, do stref konfliktu.

Trudno nie wspomnieć o setkach, tysiącach zbiórek – finansowych i rzeczowych. O tonach darów, które w sobotę ruszyły z pierwszych polskich miast w kierunku granicy. Część – z myślą o uchodźcach, oczekujących przez kilkanaście i więcej godzin na granicy. Część – z myślą o obrońcach wolnej Ukrainy i tych, którzy nie chcą lub nie mogą opuścić kraju. Trudno nie wspomnieć o osobach i firmach, ośrodkach wypoczynkowych, pensjonatach i hotelach, przygotowujących mieszkania, domy, miejsca noclegowe dla uchodźców. Trudno nie wspomnieć o inicjatywach małej gastronomii, która podobnie jak dwa lata temu w pierwszych tygodniach pandemii karmiła pracowników medycznych, tak teraz przygotowuje posiłki dla uchodźców, przybywających pociągami i autobusami do głównych miast Polski.

My z Wami.

28.02.2022
Zobacz także
  • Barometr epidemii (98)
  • Barometr epidemii (97)
  • Barometr epidemii (96)
  • Barometr epidemii (95)
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta