×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Usłyszmy wołanie dzieci

Anna Morawska-Borowiec
Fundacja "Twarze depresji"

Większość dzieci, które czekają w kolejce do psychiatry dziecięco-młodzieżowego, gdyby dostała pomoc i wsparcie wcześniej, nie musiałaby korzystać z pomocy psychiatry – mówi dr n. med. Aleksandra Lewandowska, konsultant krajowa w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży.


Dr n. med. Aleksandra Lewandowska. Fot. livefoto.pap.pl

  • Problem dotyczący zaburzeń depresyjnych i lękowych to nie jest tylko problem Polski, ale świata
  • Kiedy uczniowie zaczęli wracać do nauki stacjonarnej, obserwowaliśmy lawinowy wzrost nieletnich pacjentów w izbach przyjęć, w szpitalach psychiatrycznych i poradniach zdrowia psychicznego
  • Bardzo bym sobie życzyła, żeby resort oświaty aktywniej włączył się w działania resortu zdrowia, jeśli chodzi o reformę psychiatrii dzieci i młodzieży
  • Z moich obserwacji klinicznych wynika, że ok. 20% dzieci i młodzieży wymaga konsultacji psychiatrycznej i dalszego leczenia, a cała reszta potrzebuje pomocy psychologicznej i psychoterapeutycznej
  • Niepokojący jest zauważalny odpływ psychiatrów dziecięco-młodzieżowych z sektora publicznego do sektora komercyjnego
  • Obserwuję wzrost zainteresowania specjalizacją z psychiatrii dzieci i młodzieży. W tym roku mamy 22 osoby więcej specjalizujące się w tej dziedzinie niż rok temu

Anna Morawska-Borowiec: W Polsce wciąż obserwujemy wzrost liczby samobójstw i prób samobójczych wśród dzieci i młodzieży. Pod tym względem Polska zajmuje drugie miejsce w Unii Europejskiej – po Niemczech. Sytuacja jest bardzo poważna i wymaga wielowymiarowej interwencji. Jakie zmiany, działania są Pani zdaniem konieczne?

Dr n. med. Aleksandra Lewandowska: Ten problem kształtuje się podobnie w innych krajach Unii Europejskiej i na świecie. Jeśli chodzi o Polskę, to czas pandemii wpłynął bardzo niekorzystnie na stan psychiczny dzieci i młodzieży oraz na liczbę prób samobójczych. Na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat, w żadnym innym roku nie obserwowaliśmy takiego gwałtownego wzrostu jak właśnie w 2021 r. W porównaniu do 2020 r. wzrost prób samobójczych w grupie dzieci i nastolatków wyniósł 77%, a w grupie dziewczynek – 101%. To są dane alarmujące! To są oficjalne dane policji, czyli te przypadki, które są zgłoszone organom ścigania, a więc można założyć, że są to statystki mocno niedoszacowane. Nie każda próba samobójcza jest zgłaszana. Światowa Organizacja Zdrowia zwraca uwagę, że na każde dokonane samobójstwo przypada od stu do dwustu niezgłoszonych policji, które nie są udokumentowane.

Co według Pani mówią nam te dane? Jak Pani je odczytuje?

Dla mnie jako lekarza psychiatry dziecięco-młodzieżowego, ale też rodzica, jest to informacja ze strony dzieci i nastolatków, że nie ma w nich zgody na to, co dorośli im fundują. Co więcej mają zrobić te dzieci, żeby przekazać nam dorosłym: „My się na to nie zgadzamy! Nie chcemy żyć w takim świecie! Cierpimy i nie dostajemy od osób dorosłych wystarczającego wsparcia!”. Moim zdaniem siła każdego społeczeństwa przekłada się na to, jak my jako społeczeństwo potrafimy zadbać o najsłabszych, najmłodszych, najbardziej potrzebujących pomocy, czyli dzieci, nastolatków, osoby starsze, niepełnosprawne.

Przez ostatnie pięć lat dwukrotnie wzrosła liczba dzieci i młodzieży chorujących na depresję. Wyraźny wzrost dotyczy również zaburzeń lękowych. I ten wzrost cały czas się utrzymuje.

Jest to niewątpliwie problem, który narasta. Ten niepokojący trend potwierdzają zarówno badania naukowe, ale równie nasze doświadczenia jako klinicystów, lekarzy psychiatrów i moje własne – a jestem od osiemnastu lat w zawodzie. My, lekarze psychiatrzy już przed pandemią zwracaliśmy uwagę na wzrost różnego rodzaju zaburzeń u dzieci i młodzieży – w tym szczególnie zaburzeń depresyjnych i lękowych. Myślę, że dane statystyczne przemawiają do wyobraźni, dlatego je przytoczę. Przed pandemią były prowadzone badania przez Instytut Psychiatrii i Neurologii – takie najbardziej kompleksowe, dotyczące stanu zdrowia psychicznego naszej populacji, w tym dzieci i młodzieży. W grupie dzieci do 6 lat okazało się, że ponad 420 tysięcy z nich przejawia różnego rodzaju zaburzenia rozwojowe, a wśród dzieci i młodzieży w wieku 7-17 lat ponad pół miliona, z czego ponad 300 tysięcy to właśnie zaburzenia internalizacyjne, do których zaliczamy m.in. zaburzenia depresyjne i lękowe.

Czy Polska w szczególny sposób wyróżnia się pod tym względem na tle innych krajów?

Problem dotyczący zaburzeń depresyjnych i lękowych to nie jest tylko problem Polski, ale świata. UNICEF przygotował raport dotyczący stanu zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży. Okazało się, że w Europie 9 milionów dzieci i młodzieży w wieku od 10 do 19 lat przejawia różnego rodzaju zaburzenia psychiczne, z czego ponad połowa zaburzenia depresyjne i lękowe. To jest bardzo duża liczba. Autorzy tego raportu zwrócili uwagę na stratę kapitału ludzkiego w odniesieniu do tych zaburzeń. To jest 50 miliardów euro rocznie. Myślę, że te statystyki bardzo przemawiają do wyobraźni, o jakiej skali problemu mówimy.

Co jeszcze ma wpływ na te statystyki?

Pandemia przyniosła nowe wyzwania, tak samo jak konflikt zbrojny w Ukrainie. Po okresie zdalnej szkoły i izolacji, kiedy uczniowie zaczęli wracać do nauki stacjonarnej, obserwowaliśmy lawinowy wzrost nieletnich pacjentów w izbach przyjęć, w szpitalach psychiatrycznych i poradniach zdrowia psychicznego. To były dzieci i młodzież w ogromnym kryzysie, z myślami i tendencjami samobójczymi, z objawami, które spotykamy w zaburzeniach depresyjnych i lękowych. To największa grupa naszych pacjentów. Mamy też sporą grupę dzieci i młodzieży, u których rozpoznajemy zaburzenia adaptacyjne związane najczęściej z czynnikami środowiskowymi.

Podjęłam się szczegółowej analizy statystyk, które otrzymałam z NFZ, a więc obejmujących tylko publiczną służbę zdrowia – bez danych dotyczących sektora prywatnego. Do takich nie miałam dostępu. Wynika z nich, że okres newralgiczny dla psychiatrii wieku rozwojowego, to czas miesięcy szkolnych: wrzesień – czerwiec. Przeanalizowałam hospitalizacje dzieci i młodzieży i udzieloną im pomoc w trybie ambulatoryjnym w ramach publicznej służby zdrowia, w okresie od września 2019 r. do pierwszego lockdownu – 15 marca 2020 r. i w analogicznym okresie, gdy uczniowie wracali do szkół – wrzesień 2021 r. i 15 marzec 2022 r. Okazało się, że wzrost liczby pacjentów dziecięcych do 13. roku życia wynosił ok. 50%, a liczba pacjentów młodzieżowych – ok. 60%. Możemy sobie wyobrazić, jaka to była skala problemu i zjawiska.

Depresja jest chorobą wieloczynnikową. Wiadomo, że mają znaczenie geny i szerzej rodzina, czynniki środowiskowe, ale też i kształtująca się osobowość, doświadczone traumy, współtowarzyszące choroby somatyczne. Na tej liście oczywiście są również czynniki związane ze szkołą.

Bardzo bym sobie życzyła, żeby resort oświaty aktywniej włączył się w działania naszego resortu – zdrowia, jeśli chodzi o reformę psychiatrii dzieci i młodzieży. Problemy, które my lekarze obserwujemy w tej grupie wiekowej często są związane z czynnikami zewnętrznymi, środowiskowymi. Słyszymy od naszych pacjentów, że brakuje im czasu. Nie mają przestrzeni na realizowanie własnych potrzeb: siebie, swoich talentów, zainteresowań. Nie mają czasu, żeby spędzić go nawet z najbliższą rodziną. Powiem ich językiem: mówią, że są mocno przeładowani materiałem dydaktycznym. Moim marzeniem jest doprowadzenie do takiej sytuacji, żeby wprowadzić do podstawy programowej zajęcia psychoedukacyjne, które poszerzałyby wiedzę o emocjach, pomagały tym dzieciom poznawać samych siebie i dostarczać narzędzi, które pozwolą im lepiej radzić sobie z emocjami i w kontaktach międzyludzkich. Te zajęcia powinny być w szkole tak samo ważne jak język polski, matematyka czy chemia.

Zgadzam się z Panią. W naszej fundacji prowadzimy program „Twarze depresji dla Szkół”, który realizujemy dzięki wsparciu Nationale-Nederlanden. Objęliśmy całorocznym systemem szkoleń pół tysiąca nauczycieli, którzy w ramach programu dowiadują się o najważniejszych aspektach zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży oraz prowadzą lekcje wychowawcze dla uczniów na podstawie scenariuszy przygotowanych przez naszych specjalistów – ważne dla dobrostanu psychicznego dzieci. Dzięki wsparciu finansowemu m.st. Warszawa uruchomiliśmy też podobny program dla warszawskich nauczycieli.

Takie działania są niezwykle ważne, bo niestety w naszym kraju brakuje spójnego programu profilaktycznego dedykowanego wszystkim dzieciom, młodzieży, ale i także ich rodzicom, opiekunom czy nauczycielom. Z zaburzeniem psychicznym jest dokładnie tak samo, jak z każda inną jednostką chorobową: „lepiej zapobiegać niż leczyć”.

Do naszej fundacji jeszcze do niedawna zgłaszały się dzieci, które mówiły nam, że boją się, że umrą z powodu zakażenia koronawirusem. Teraz niemal codziennie zgłaszają się dzieci, które boją się, że wojna będzie w Polsce, doświadczają nasilenia zaburzeń depresyjno-lękowych właśnie w związku z trwającą w Ukrainie wojną. A jakie są Pani obserwacje jako psychiatry?

Z informacji, które docierają do mnie od lekarzy psychiatrów, jak i lekarzy rodzinnych, jednoznacznie wynika, że wojna w Ukrainie ma znaczący wpływ na utrzymujący się wzrostowy trend wśród dzieci i młodzieży, jeśli chodzi o zaburzenia depresyjne i lękowe. Problem jest wieloczynnikowy. Konflikt zbrojny niesie ze sobą bardzo wiele konsekwencji daleko idących, długoterminowych – oczywiście również w obszarze zdrowia psychicznego. Dziecko, nastolatek to nie jest odrębna wyspa. Ci młodzi ludzie funkcjonują w systemach rodzinnych czy innych systemach: w domu dziecka, w różnego rodzaju pieczy zastępczej, w szkole, gdzie spędzają bardzo dużo czasu. Na kształtującą się młodą osobę wpływają zarówno relacje rówieśnicze, jak i z rodzicami, opiekunami prawnymi, nauczycielami, lekarzami, dorosłymi, z którymi mają do czynienia, ale też wpływa na nich to, co dzieje się wokół nich, jak wojna w Ukrainie.

Co zatem możemy zrobić? Jakie podjąć działania?

Bardzo często powtarzam, że kryzys w psychiatrii dzieci i młodzieży, o którym mówi się bardzo głośno, to wierzchołek góry lodowej. On pokazuje nam, ile trzeba podjąć jeszcze działań, żeby nie było tej sytuacji, o której mówimy: takiej liczby samobójstw i prób samobójczych, czy przeciążonych szpitali psychiatrycznych dla dzieci i młodzieży. Tu ważny jest nie tylko obszar służby zdrowia. Musi się też włączyć system oświaty, system rodzinny, system sprawiedliwości, czyli integracja w działaniu szerokim, systemowym.

W pierwszej kolejności musimy zadbać o profilaktykę, bo wiadomo, że lepiej zapobiegać niż leczyć. Tego nam w naszym kraju brakuje. Im szybciej zareagujemy, tym szansa na skuteczną i efektywną pomoc jest dużo większa. I też nasze zmiany w reformie psychiatrii do tego zmierzają. Kładziemy nacisk na opiekę środowiskową, czyli ośrodki, które funkcjonują jak najbliżej miejsca zamieszkania naszego pacjenta – we współpracy ze szkołą, opieką społeczną, kuratorami, żeby jak najszybciej potrzebujące dziecko i nastolatka zauważyć i jak najszybciej mu pomóc.

Od dawna obserwuję, że z większością dzieci i nastolatków przyjmowanych do oddziałów stacjonarnych, gdyby uzyskali pomoc wcześniej – na odpowiednim etapie – prawdopodobnie byśmy się nie spotkali w oddziale stacjonarnym. A już na pewno nie mielibyśmy do czynienia z tak poważną sytuacją, z jaką się teraz mierzymy, czyli z myślami, tendencjami samobójczymi dzieci albo z uratowanymi po próbie samobójczej.

W Polsce mamy zaledwie pół tysiąca lekarzy psychiatrów dzieci i młodzieży, czyli jeden specjalista przypada na 15 tysięcy dzieci. Dostęp do profesjonalnej pomocy psychiatryczno-psychologicznej jest bardzo trudny. Nasza fundacyjna koleżanka zadzwoniła do wybranych losowo poradni w stolicach wojewódzkich. Zapytała o najbliższy możliwy termin konsultacji psychiatrycznej dla dziecka. W Gdańsku są zapisy na 2025 rok, a w Bydgoszczy do końca 2023 nie ma już wolnych terminów. Trochę, ale tylko trochę lepiej wygląda możliwość skorzystania z konsultacji psychologicznej, choć nie brakuje i takich placówek, w których pierwszy wolny termin jest za 7-8 miesięcy. W takich realiach dostępu do specjalistów nie da się skutecznie leczyć depresji u dzieci i młodzieży, która jest najpowszechniejszą chorobą psychiczną. Co powinno się stać, żeby móc systemowo zwiększyć dostęp do specjalistów zdrowia psychicznego?

Dostęp do psychiatrów dziecięco-młodzieżowych od kilkunastu lat jest podobny, ale problem narasta w wyniku wzrostu liczby pacjentów. Sytuacja jest bardzo złożona. Tak samo jak dziecko nie jest odrębną wyspą, tak samo sam lekarz psychiatra bez pracy zespołowej z psychologiem, psychoterapeutą, terapeutą środowiskowym, nie pomoże tak efektywnie temu dziecku, jego rodzinie, opiekunom. Większość dzieci, które czekają w kolejce do psychiatry dziecięco-młodzieżowego, gdyby dostała pomoc i wsparcie wcześniej, nie musiałaby korzystać z pomocy psychiatry. Nasze działania dotyczące opieki środowiskowej są tak naprawdę od niedawna wdrażane. Wiem, że jeszcze brakuje wiedzy na ten temat. Rodzice pierwsze kroki mogą podjąć we współpracy z ośrodkiem środowiskowym, ale oni najpierw szukają psychiatry, a poza tym często mylą lekarza z psychologiem i psychoterapeutą.

Z moich obserwacji klinicznych wynika, że ok. 20% dzieci i młodzieży rzeczywiście wymaga konsultacji psychiatrycznej i dalszego leczenia, a cała reszta potrzebuje pomocy psychologicznej i psychoterapeutycznej.

W naszej fundacji mamy podobne obserwacje. Bardzo wielu rodziców nie odróżnia psychiatry od psychologa, a my w fundacji również mamy ograniczoną liczbę konsultacji lekarskich, dlatego u nas najpierw dzieci konsultują psycholodzy i psychoterapeuci, których jest więcej niż psychiatrów, i to oni diagnozują oraz decydują, czy konieczna jest również konsultacja psychiatryczna.

Reforma psychiatrii dzieci i młodzieży to zmieniła. Pierwszy kontakt to właśnie psycholog, terapeuta środowiskowy lub psychoterapeuta i nie trzeba mieć skierowania. To co mnie niepokoi to zauważalny odpływ psychiatrów dziecięco-młodzieżowych z sektora publicznego do sektora komercyjnego. Mnie to bardzo niepokoi, gdy słyszę o stawkach za konsultacje w sektorze komercyjnym, bo one mocno utrudniają dostęp do specjalisty.

Tak, te stawki wahają się między 150 a 450 złotych za konsultację w zależności od regionu Polski.

Żeby takiej rozbieżności nie było, bardzo ważna jest poprawa finansowania w sektorze publicznym. Pewne zmiany już obserwujemy, bo nowe finansowanie weszło w życie od 1 lipca tego roku. Oczywiście wszyscy mamy nadzieję, że będzie dalej rosło. Rozmawiamy o tym z resortem zdrowia. Mam nadzieję, że to da większą szansę na zatrzymanie specjalistów w sektorze publicznym, ale też praca zespołowa pozwoli na to, że poszczególni specjaliści będą mniej obciążeni. Jeśli mamy lekarza, który nie ma szansy pracować zespołowo, tylko dźwiga to wszystko na swoich barkach, to ryzyko wypalenia zawodowego jest większe, a także wzrasta prawdopodobieństwo, że odejdzie on do sektora prywatnego, gdzie będzie miał dużo bardziej komfortową pracę.

Ważne jest również, żebyśmy zachęcali młodych do wyboru specjalizacji psychiatrii dziecięco-młodzieżowej, która jest wpisana na listę specjalizacji priorytetowych. Z drugiej strony do tej pory jeszcze nie wszystkie uczelnie medyczne miały w swoim programie obszar związany z psychiatrią dziecięco-młodzieżową. Zostały zakończone prace nad nowym programem specjalizacji, uwzględniającym potrzeby naszych młodszych kolegów, przyjaznym w zakresie realizowania tego szkolenia oraz uwzględniającym reformę psychiatrii dzieci i młodzieży. Jako konsultant krajowy obserwuję wzrost zainteresowania tą specjalizacją. W tym roku mamy 22 osoby więcej specjalizujące się w tej dziedzinie niż rok temu.

Jaka to jest liczba dokładnie?

Na koniec roku 2021 było 263 specjalizujących się młodych lekarzy. To spora zmiana w porównaniu do okresu sprzed kilkunastu lat, kiedy specjalizowało się kilkadziesiąt osób. Z roku na rok obserwujemy pozytywny trend związany z większym zainteresowaniem młodych lekarzy specjalizacją w psychiatrii dziecięco-młodzieżowej. Ale musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, żeby ci specjaliści pozostawali w sektorze publicznym.

Bardzo dziękuję za rozmowę i za objęcie patronatem honorowym 15. edycji naszej ogólnopolskiej kampanii społecznej „Twarze depresji. Nie oceniam. Akceptuję.” poświęconej depresji wśród dzieci i młodzieży.

Dr n. med. Aleksandra Lewandowska – konsultant krajowy w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży, ordynator oddziału psychiatrycznego dla dzieci Szpitala im. J. Babińskiego Specjalistycznego Psychiatrycznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Łodzi.

Tekst ukazał się w magazynie „Twarze depresji” Nr 8/2022, który można bezpłatnie pobrać ze strony Fundacji „Twarze depresji”.

20.09.2023
Zobacz także
Wybrane treści dla Ciebie
  • Depresja
  • Anhedonia – objawy, przyczyny, leczenie
  • Depresja i psychoza poporodowa
  • Zaburzenia depresyjne u dzieci i młodzieży
  • Depresja okołomenopauzalna
  • Depresja maskowana
  • Depresja u pacjentów z przewlekłą obturacyjną chorobą płuc
  • Baby blues - ile trwa, przyczyny, objawy, jak sobie radzić ze smutkiem poporodowym
  • Depresja sezonowa
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta