×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Jak kręgi na wodzie

Ewa Stanek-Misiąg

Negatywne emocje dużo bardziej przykuwają uwagę niż pozytywne. Miejmy świadomość, że to jest samonapędzający się mechanizm – im bardziej się czegoś boimy, tym chętniej się tym dzielimy z innymi. Dlatego fake newsy, zwykle zbudowane na negatywnych emocjach i strachu, dużo szybciej się rozprzestrzeniają niż rzetelne informacje – przypomina dr hab. Ewelina Knapska z Instytutu Biologii Doświadczalnej im. M. Nenckiego PAN.


Prof. Ewelina Knapska. Fot. arch. wł.

Ewa Stanek-Misiąg: Jak się bada zarażanie strachem u zwierząt i ludzi?

prof. Ewelina Knapska: W naszej pracy badawczej interesuje nas to, jak mózg kontroluje emocje. Niezwykle ciekawą emocją, również ze względu na swoją „zaraźliwość”, jest strach. Posługujemy się głównie modelami zwierzęcymi, ponieważ mózgi zwierząt są dużo łatwiejsze do analizy, a strach jest bardzo pierwotną emocją, przebiegającą podobnie u ludzi i u zwierząt. Aby stwierdzić, że zwierzę odczuwa strach, przyglądamy się jego zachowaniu. Kiedy zwierzę się czegoś boi, to na chwilę przestaje się poruszać – możemy powiedzieć, że zamiera. Ma to istotne znaczenie przystosowawcze, bo zamieranie może np. utrudnić dostrzeżenie przez drapieżnika. W laboratorium trudno jest w powtarzalny sposób pokazywać zwierzętom ich naturalnych drapieżników, uciekamy się zatem do metod uproszczonych. W klatce, w której znajduje się zwierzę, rozlega się charakterystyczny dźwięk, a następnie przez metalową podłogę przepuszczamy prąd o niewielkim natężeniu. O tym, że jest to doznanie nieprzyjemne, wie każdy, kto przez przypadek dotknął naraz dłonią obu bolców ładowarki do laptopa właśnie wyjętej z gniazdka, ale raczej nie nazwałby tego bólem. Jednak ten dyskomfort wystarcza do wywołania u zwierzęcia strachu. Po kilku takich próbach zwierzę zaczyna się bać na sam odgłos, który został skojarzony z nieprzyjemnym doświadczeniem.
W naszych badaniach używamy zwierząt zmodyfikowanych genetycznie w taki sposób, że za pomocą światła możemy włączać lub wyłączać określone grupy komórek w mózgu. Pozwala to nam ustalić, które z tych komórek powodują, że strach rośnie lub maleje. Takie techniki doświadczalne pozwalają osiągnąć bardzo wysoką precyzję, ale, oczywiście, są inwazyjne. Dlatego nie możemy ich stosować u ludzi.
U ludzi strach badamy, obrazując mózg za pomocą magnetycznego rezonansu jądrowego. Zarażanie strachem osiągamy w opracowanej przez nas procedurze, w której uczestniczą dwie osoby, losowo obsadzone w roli demonstratora i obserwatora. Obserwator leży w specjalnym skanerze i patrzy na ekran pokazujący demonstratora w sytuacji stresowej. Demonstrator ma umieszczoną na przedramieniu elektrodę, która po podaniu prądu powoduje zgięcie ręki. Ponieważ nie jest to szczególnie nieprzyjemne doznanie, prosimy demonstratora, by swoje reakcje prezentował w sposób nieco przesadny. Funkcjonalny rezonans magnetyczny (fMRI) pozwala nam określić, które struktury mózgu obserwatora są aktywowane przez widok stresowanego demonstratora.
Zarażanie strachem jest powszechne i szybkie. Jesteśmy wyczuleni na taki sygnał, ponieważ pełni on funkcję ostrzegającą o niebezpieczeństwie. Tego, jak bardzo skuteczne jest zarażanie strachem, dowodzą wypadki podczas imprez masowych.

Wybuchy paniki?

Właśnie! Panika jest z reguły wynikiem stłoczenia dużej liczby osób i słabego dostępu do informacji. Podczas wykładów przedstawiam jako przykład film z Amsterdamu, który ukazuje wybuch paniki w trakcie obchodów upamiętniających ofiary wojen. Zostało wtedy rannych kilkadziesiąt osób. Podczas minuty ciszy jakiś mężczyzna zaczął krzyczeć. Ten człowiek nie krzyczał niczego konkretnego. Nie ostrzegał przed niczym, nie sygnalizował żadnego niebezpieczeństwa. A mimo to ludzie ruszyli do ucieczki. Na nagraniach widać jak wszystkim bardzo skutecznie udziela się strach, rozchodzący się w tym tłumie jak kręgi na wodzie. Gdybyśmy spotkali takiego krzyczącego człowieka na ulicy, to raczej byśmy pomyśleli, że coś mu dolega, niż się wystraszyli. W takich warunkach dociera do nas więcej informacji, w tłumie jesteśmy jej właściwie pozbawieni.
W naszych badaniach sprawdzaliśmy też, czy dla uczenia się strachu ma znaczenie, kto nam go przekazuje – osoba znana czy obca.

Emocje przyjaciół odczytujemy lepiej niż nieznajomych?

Bynajmniej! Na poziomie mózgu, reakcji fizjologicznych, nie ma różnicy. Reagujemy tak samo, bez względu na to, czy uczymy się strachu od przyjaciół, czy od obcych. To pokazuje, jak ważną wartość informacyjną ma ta emocja.
W jednym doświadczeniu przebadaliśmy ponad 80, w drugim 40 osób. W takich badaniach to bardzo duża grupa. Wszyscy reagowali na negatywną reakcję demonstratora, który się krzywił, kiedy gwałtownie zginała mu się ręka.

A czy znaczenie ma to, jak wyrażamy strach? Ktoś podskoczy, ktoś znieruchomieje…

Bardzo dobrze odczytujemy emocje z twarzy – chyba że ktoś ma uszkodzone ciało migdałowate – położoną głęboko w mózgu strukturę odpowiedzialną m.in. za rozpoznawanie emocji innych ludzi na podstawie ich mimiki. Chciałabym jednak zwrócić uwagę na to, że ciało migdałowate znajduje się pod kontrolą kory mózgowej, odpowiadającej za myślenie. Oznacza to, że na poziomie racjonalnym jesteśmy w stanie hamować reakcje emocjonalne. Robimy to na przykład, gdy na ścieżce, którą idziemy, zauważymy węża. Najpierw podskoczymy i się zdenerwujemy, ale zaraz potem pojawi się myśl: „Przecież on nie jest jadowity. Tutaj nie występują jadowite węże”. Wtedy uspokoimy się i pójdziemy dalej.

Co zrobić z wiedzą na temat naszej podatności na strach? Jak ją wykorzystać zwłaszcza teraz, gdy u naszych sąsiadów trwa wojna i wielu z nas czuje zagrożenie?

Z wiedzy o tym, że łatwo zarażamy się strachem, zwłaszcza w sytuacji niedoboru informacji, wynika ważna lekcja – potrzebujemy sprawdzonych informacji. Kierujmy się rzeczywistymi informacjami, a nie emocjami innych ludzi. Pamiętajmy, że negatywne emocje dużo bardziej przykuwają uwagę niż pozytywne. Miejmy świadomość, że to jest samonapędzający się mechanizm – im bardziej się czegoś boimy, tym chętniej się tym dzielimy z innymi. Dlatego fake newsy, zwykle zbudowane na negatywnych emocjach i strachu, dużo szybciej się rozprzestrzeniają niż rzetelne informacje.
Dobrym przykładem jest pandemia COVID-19. Wiele osób w sposób nieuzasadniony – bo nie należały do grup ryzyka – odczuwało strach przed chorobą, a potem pojawił się strach przed szczepionkami. Ruch antyszczepionkowy bazuje na strachu. Mnożenie potencjalnych niebezpieczeństw bez żadnego oparcia w faktach jest bardzo skuteczną metodą manipulacji, której ludzie niestety nie do końca rozumieją. Kluczowym pojęciem jest tu prawdopodobieństwo. Z jakiegoś powodu nasze mózgi mają kłopot z pojęciem tego, że coś jest bardziej, a coś mniej prawdopodobne. Powiedzmy, że ktoś jest seniorem. Ryzyko zgonu z powodu zarażenia koronawirusem jest w tej grupie dość duże. Natomiast ryzyko powikłań po szczepieniu, które chroni przed zgonem, jest niewielkie, a zgony zdarzają się ekstremalnie rzadko. Jasno z tego wynika, że warto się zaszczepić. A jednak w wielu przypadkach podejście racjonalne przegrywało z lękiem zasianym np. przez sąsiadkę, która mówiła, że boi się szczepień. Poziom zaszczepienia przeciwko COVID-19 nie przekroczył w naszym kraju 60%*

Czy w prowadzonych przez Panią badaniach zdarzyli się ludzie odporni na emocje innych?

Nie. Reakcja na emocje drugiego człowieka występuje ze stuprocentową pewnością. Z ważnym zastrzeżeniem – wśród badanych nie było psychopatów. W większości stresujących, budzących strach sytuacji jesteśmy jednak w stanie opanować swoje emocje na tyle, żeby normalnie funkcjonować. Myślę, że jest to też kwestia treningu i pewnego wglądu w siebie. Trzeba sobie uświadomić, czy sytuacja, w której się znaleźliśmy naprawdę nam zagraża, co możemy zrobić, jak powstrzymać negatywne emocje i lepiej się kontrolować.

dr hab. Ewelina Knapska, prof. Instytutu Nenckiego – biolog, psycholog, kieruje Pracownią Neurobiologii Emocji w Instytucie Biologii Doświadczalnej im. M. Nenckiego PAN, prowadzi projekt „Strach ma wielkie oczy, czyli o tym, jak uczymy się bać przez obserwację”

Rozmawiała Ewa Stanek-Misiąg

*stan na 4.kwietnia
58,93% zaszczepionych co najmniej jedną dawką
51,2% w pełni zaszczepionych

07.04.2022
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta